Witaj Nieznajomy!
|
temat: Wiara i religia komnata: Podziemna Tawerna |
wróć do komnaty |
strona: 1 - 2 - 3 ... 5 - 6 - 7 | |
Qui |
Ostatnimi czasy w Grocie zaobserwować można częste pojawianie się deklaracji na temat wyznawanych przez mieszkańców religii (tudzież ich braku). W związku z tym uznałem, że miast z tym bezskutecznie walczyć, należy upuścić nieco pary z kotła i umożliwić wszystkim chętnym wypowiedzenie się na takowe tematy. Acid był dość reluctant, ale się zgodził. Parę osób już wcześniej pisało, że to zły pomysł, i całkiem możliwe, że mają rację, ale to nic. Zobaczymy co będzie. Temat ten, jako raczej delikatny, będzie pozostawał pod bacznym nadzorem Starożytnych, więc postarajcie się nie używać zbyt dosadnych określeń, a już w szczególności nie implikujcie, iż wyznawcy danej religii są niespełna rozumu czy coś w tym guście. Oczywiście, każdy ma prawo do własnej opinii, nawet takiej, ale od obraźliwych stwierdzeń naprawdę sugeruję się powstrzymać. Jednakże muszę nadmienić, że wchodzisz tu na własną odpowiedzialność, świadom tego, że to, co tu przeczytasz, może obrazić twoje uczucia religijne. Zostałeś ostrzeżony. Każda doznana obraza uczuć religijnych jest twoją własną zasługą, gdyż otrzymałeś ostrzeżenie, a mimo tego tu wszedłeś. Więc nie winić mnie, Acida, ani bezpośredniego sprawcy. |
CKM |
Chciałem tylko powiedzieć że nie wiedziłem że jedno (no dwa) moje słowa wzbudzą taką burzliwą dyskusje. |
AmiDaDeer |
No to ja pierwszy się wypowiem na temat swojej wiary. :) Otóż jestem katolikiem, ale wyjątkowym. Podchodzę z dystansem do modlitw, liturgii i wszystkich tych spraw związanych z kościołem. Inaczej interpretuję Biblię, niż spora większość chrześcijan na świecie. Niby wierzę w jedną religię, jednakże czuję, że gdyby ktoś nauczył mnie muzułmańskich modlitw i kazał mi je odprawiać w meczecie, to ja bym mógł to robić. Dla mnie każdy Bóg jest tym samym Bogiem. Och, za dużo się rozpisałem. Jeszcze zacznę się zastanawiać nad sensem istnienia czy coś... :P Anyway - thanks for topic. |
Seener |
Ha- każdy może powiedzieć, że jest wyjątkowy, ale czy tak jest w istocie ? Też jestem katolikiem i wcale nie uważam się za osobę wyjątkową pod tym względem. Zostałem wychowany w takiej wierze i musiało by się stać naprawdę coś wyjątkowego, abym ją zmienił. Do kościoła w miarę możliwości co niedzielę, biblię interpretuję jak większość katolików. Pacierz mówię codziennie i też nie uważam, ze to jakiś powód do dumy. I czuję wewnęczną potrzebę aby tak robić (np nie zasnę bez pacierza, choć bym był nie wiem jak zmęczony), ale nie uważam aby było to coś wyjątkowego. (jeśli dobrze zinterpretowałem temat) |
Ptakuba |
Też jestem katolikiem ale rzeko chodzę do kościoła bo jakoś nie wierzę by słuchanie modlitw itp. było jakąś bramą do nieba. O wiele lepszym czynem jest coś zrobić dla kogoś, a nie dawać tylko kasę na kościół mimo że można dać ją biednym. Poza tym tak jak Hobbit uważam że każdy Bóg to jeden tylko inaczej interpretowany w różnych religiach i dobrze wiem że nawet jeśli ktoś inaczej się modli to najważniejsze są jego uczynki a nie wiara. Nie lubię jakoś ateistów, uważam że gdy zbyt mocno stwierdzą że nie ma żadnych sądów to mogą być niebezpieczni, stwierdzą że i tak nic poza posiedzeniem w więzieniu im się nie stanie bo po życiu nic nie ma. Uważam też za debilizm wiarę w przeznaczenie - można każde niepowodzenie usprawiedliwić tym że to było pisane. |
Rabican |
Jestem słabym ateistą. W naturalny sposób uważam swoje poglądy za najdoskonalsze z możliwych (gdyby było inaczej, nie wyznawałbym ich), jednak staram się poddawać je nieustannej weryfikacji, zgodnie z zasadami racjonalnego krytycyzmu. Przyznaję, efekty bywają różne, jednakże – errare hirudineaum est. Wbrew temu, co niektórzy usilnie starają się udowodnić, dystansuję się wobec teistów. Większość moich znajomych to katolicy (jest nawet jeden teolog), moja przyjaciółka to neopoganka, znam także kilku "poszukujących". I choć czuję wobec nich politowanie, ostatnią rzeczą, na jaką mam ochotę, jest ich dyskryminacja. Utrzymuję co prawda, że świat bez religii byłby lepszy, lecz aby zrealizować taki projekt, należałoby najpierw unieszczęśliwić miliony ludzi, pozbawiając ich swobody wyznaniowej. A to mi się nie uśmiecha. Dlatego swoją działalność antyreligijną ograniczam do uczestnictwa w ruchu eryzyjskim, który wszak nikomu nie szkodzi. Hobbit: Innymi słowy: jesteś katolikiem formalnie, lecz z Kościołem praktycznie nic Cię nie łączy.Otóż jestem katolikiem, ale wyjątkowym. -- plama po zasadzie (taa, jasne) -- Ptakuba: Czytałeś Ewangelię Janową? W J 12, 1-11 jeden z Apostołów ma podobne poglądy jak Ty.O wiele lepszym czynem jest coś zrobić dla kogoś, a nie dawać tylko kasę na kościół, mimo że można dać ją biednym. Ptakuba: Hulaj duszo, piekła nie ma? Hedonizm i nihilizm? Spokojnie. Chociaż teoretycznie ateiści tacy jak ja powinni odrzucać moralność, zwykle kierują się nią nie rzadziej od teistów. Co więcej – nie zniekształcają jej dogmatami i dualizmem, a interpretują w oparciu o piękny racjonalizm, liberalizm, tolerancję i ogólnie pojęty dystans.Nie lubię jakoś ateistów, uważam że gdy zbyt mocno stwierdzą że nie ma żadnych sądów to mogą być niebezpieczni, stwierdzą że i tak nic poza posiedzeniem w więzieniu im się nie stanie bo po życiu nic nie ma. Ptakuba: Uważać to sobie możesz. Pisać tutaj również, ale nie w takiej formie (por. post Qui). Zalecam stosowanie solidnej argumentacji, gdyż po Twym ostatnim poście jedyną osobą, którą można tutaj oskarżyć o debilizm, jesteś Ty. Osobiście, jestem fatalistą i uzasadniam swoje poglądy podobnie jak Pierre de Laplace i Susan Blackmore.Uważam też za debilizm wiarę w przeznaczenie - można każde niepowodzenie usprawiedliwić tym że to było pisane. Pozdrawiam serdecznie. R. |
Ptakuba |
No dobra za debilizm przepraszam... poniosło mnie... A co do ateistów to mówiłem że chodzi o niektórych, nadużywających swojej wiary (w nic, ale to szczegół) |
AmiDaDeer |
Rabican: Dokładnie. Głównie przez zachowanie duchowieństwa (po pewnym kazaniu poczułem się urażony). Jestem pewien, że Bogu i Jezusowi nie o to chodziło w chrześcijaństwie.Innymi słowy: jesteś katolikiem formalnie, lecz z Kościołem praktycznie nic Cię nie łączy. Ptakuba - fajnie, bratnia dusza. Ale to, co powiedziałeś o ateizmie (debilizm), było wręcz naganne. |
filus |
To może i ja wtrącę moje 3 grosze. Ja jestem katolikiem, który ma jednak nazwijmy to dziwne podejście do wiary. Modlę się codziennie, chodzę do kościoła co niedzielę, ale np. moja spowiedź i podejście do niej nie jest już takie "katolickie". Do spowiedzi chodzę rzadko, zawsze przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem, czasem jeszcze pójdę np. po wakacjach, lub jak mi się przypomni. Spowiedź jednak nie daje mi jakoś wiele do myślenia nad sobą. Jedynym czasem kiedy spowiedź faktycznie skłania mnie do refleksji, zastanowienia nad swoim postępowaniem to czas Bożego Narodzenia. Wtedy atmosfera świąt działa na mnie pobudzająco no i jest też dużo czasu na własne przemyślenia... dlaczego piszę taki przydługi wstęp. Jestem wierzący, który w miarę możliwości praktykuje, ale nie pochwalam chociażby nowych przykazań kościelnych i tego ich traktowaniu o "wspieraniu wspólnoty kościelnej". Część dogmatów, niektórzy święci(mam na myśli tych, którzy nic nie znaczyli, nie wnieśli i nie zmienili w świecie), prawa ustanowione przez Rzym - jak dla mnie są całkowicie niepotrzebne, podobnie jak wtrącanie się w politykę, ustawy itp. itd. Dla mnie wiara jest ważna, uznaję istnienie Boga, wierzę w Niego, ale kościół jako instytucja jak dla mnie zbyt się rozrósł, zbyt wiele jest dostojnych i "wspaniałych" biskupów, arcybiskupów etc. po co to jest? Kościół powinien wielbić Stwórcę, a nie bawić się w prawodawcę. Co do wyboru wiary, nie jestem do końca przekonany, czy wiary nie można wybierać. Jako małe dziecko wyboru dokonują rodzice, ale gdy zaczynamy rozumieć na czym wiara polega możemy sami zdecydować czy nam "wierzenie" odpowiada czy też nie. Zaś co do samej istoty teizmu, ateizmu, agnostycyzmu - ostatnio natknąłem się na książkę "Bóg urojony" Richarda Dawkinsa, widziałem też dokument nakręcony na podstawie tej publikacji. Jak dla mnie autor ma sporo racji w tym co mówi, z dokumentem telewizyjnym zgadzam się w niemal w 100%. Autor jest ateistą, sam zaś zajmuje się badaniem zależności między ludźmi różnej wiary, zastanawia się czy warto wierzyć, co jest istotą wiary etc. - polecam. Mimo, że w pewnym fragmencie niejako obraża papieża Jana Pawła II mówiąc o Nim(wyraz szacunku dla osoby papieża), że jest rekordzistą jeśli chodzi o wyniesieniu na ołtarze różnych "wątpliwych" świętych, to jednak nie można całkiem odrzucić teorii prof. Richarda Dawkinsa. Tyle ode mnie, może później zabiorę głos jeszcze. Póki co będę się bacznie przyglądać oraz apeluję o przytaczanie argumentów, kulturalną dyskusję - jak ktoś będzie niegrzeczny to się spotka z dużą ilością kwasu. Pozdrawiam |
Acid Dragon |
OK, ostatnia szansa... wszelkie posty i odpowiedzi odbiegające od tematu, wydające się odbiegać od tematu lub po prostu takie, które nie spodobały się Starożytnym, bo prowadziły do odbiegania od tematu zostały usunięte, a dobór ich był wybitnie subiektywny. Odwoływań ze względu na zastrzeżenia w pierwszym poście tegoż tematu nie przewidujemy. Jeśli temat ten będzie musiał być zamknięty (a zostanie, jeśli znów powstanie podobne pole bitwy, tym razem nietematyczne już zupełnie) to do Konstytucji dopiszemy jakiś fajny fragment zabraniający jakichkolwiek bezpośrednich nawiązań do religii i jej elementów. |
AmiDaDeer |
filus: I tak jesteś bardziej "katolicki" ode mnie. Ja bardzo rzadko chodzę do kościoła (ostatnim razem byłem w czasie wakacji, wtedy usłyszałem to przykre kazanie, o którym wspominałem). U mnie spowiedź nie polega na dyktowaniu swoich grzechów księdzu, tylko na szczere przeprosiny za nie w kościele (coś w rodzaju modlitwy). Ale modlę się codziennie.Modlę się codziennie, chodzę do kościoła co niedzielę, ale np. moja spowiedź i podejście do niej nie jest już takie "katolickie". Do spowiedzi chodzę rzadko, zawsze przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem, czasem jeszcze pójdę np. po wakacjach, lub jak mi się przypomni. filus: Też tak uważam. Oprócz tego nie lubię duchowieństwa za:Dla mnie wiara jest ważna, uznaję istnienie Boga, wierzę w Niego, ale kościół jako instytucja jak dla mnie zbyt się rozrósł, zbyt wiele jest dostojnych i "wspaniałych" biskupów, arcybiskupów etc. po co to jest? Kościół powinien wielbić Stwórcę, a nie bawić się w prawodawcę. - zbyt dosłowną interpretację Biblii - dziwne łączenie nauk Starego Testamentu z tymi z Nowego, które czasami są niezgodne ze sobą i sprzeczne. filus: Właśnie - możemy. Ale czy z tej możliwości korzystamy?Co do wyboru wiary, nie jestem do końca przekonany, czy wiary nie można wybierać. Jako małe dziecko wyboru dokonują rodzice, ale gdy zaczynamy rozumieć na czym wiara polega możemy sami zdecydować czy nam "wierzenie" odpowiada czy też nie. Pytałem się raz nauczyciela od religii, czemu wybrał katolicyzm jako swoją wiarę. Powiedział parę zdań, które nijak nie miały się do pytania, ale nie potrafił udzielić prawdziwej odpowiedzi. PS. Smoczy Władca: Co rozumujesz przez słowo "fajny"? :P
(...)to do Konstytucji dopiszemy jakiś fajny fragment zabraniający jakichkolwiek bezpośrednich nawiązań do religii i jej elementów |
Olorin |
Nie spodziewalem sie takiego tematu na forum, ale chetnie sie dopisze. Zakwalifikowal bym siebie do wczesnego chrzescijanstwa nie obarczonego jeszcze dogmatami i innymi rzeczami wprowadzajacymi zamet, gdzie niezbyt daleko bylo do filozofii buddyzmu. Poza tym, co widac po nicku, jestem majarem sluzacym Eru na Ardzie :) |
Altair |
Tak sobie czytam wasze posty i stwierdzam, że powinienem wypowiedzieć się w tym temacie. Padały tu już różne deklaracje i opinie dotyczące wiary i Kościoła. Ja jednak zamiast wdawać się w spory zaprezentuje wam tylko moje przemyślenia dotykające tej właśnie tematyki. Proponuje na początek zastanowić się na spokojnie czym jest dla was wiara. Otóż jeśli życie porównamy do podróży to wówczas naszą mapą w nim będzie wiara właśnie. Mapę taką otrzymujemy najczęściej od rodziców (lub też nie dostajemy), jednak to czy będzie nas ona prowadzić przez resztę podróży (życia) zależy tylko od nas. Umiejąc poprawnie ją odczytać wiemy gdzie i którędy się udać by doprowadziła nas do celu. No właśnie skąd wiadomo, że nasza mapa (wiara) zaprowadzi nas rzeczywiście tam gdzie chcemy? Wszak map jest wiele, a i legendy na nich się często znacząco różnią. Odpowiedź może zbyt odkrywcza nie jest, ale w tym wypadku najlepiej skorzystać z jakieś wypróbowanej. Jeśli więc nasza "mapa" pochodzi od szacownej instytucji mającej kilka tysięcy lat, jest znana i "chwalona" przez innych, to możemy być w miarę spokojni bo raczej nie wyprowadzi nas ona na manowce. A co z innymi mapami czy wszystkie są błędne? Równie dobrze można zadać pytanie "czy do celu prowadzi tylko jedna droga?" - Oczywiście, że nie. Jakością się oczywiście różnią. Wszakże drogi są różne. Można iść wytyczonym szlakiem (z przewodnikiem), a można iść samemu na przełaj. Tutaj rodzi się kolejne pytanie. Czy można dojść do celu bez jakiejkolwiek mapy? Można oczywiście. Jeśli obierzemy właściwy kierunek i posiadamy dobry kompas (moralność i sumienie) to może kiedyś tam dotrzemy. Osobiście jednak tej metody nie polecam. Cześć podróżników natomiast woli jakąkolwiek mapę niż podróżowanie bez niej. Chociaż wciąż się zawodzą i co jakiś czas zmieniają mapę. Oczywiście w takim wypadku też daleko nie zajdziemy. Jeszcze inni (a jest ich trochę) zniechęcają się do swoich map. Dlaczego? Przez przewodników którzy inaczej interpretują ją od nich. Radziłbym wtedy jeszcze raz przestudiować legendę. Może to my się jednak mylimy (Dobrze jest też poznać zdanie innych przewodników)? Należy jednak pamiętać, że z przewodnikami jest jak mapami są lepsi i gorsi. Nie jest to jednak powód aby zaraz pozbywać się naszego sprzętu (mapy). Na koniec wszystkim podróżującym przez życie (lub nieżycie) życzę spokojnej podróży i proszę (błagam?) jeśli nie korzystacie z map, nie wierzycie przewodnikom to chociaż korzystajcie z kompasu. Zarówno wam jak i innym może to oszczędzić wiele nerwów i przykrości. |
Ptakuba |
Szczerze mówiąc to nie widzę zbytniego sensu jednak w tym temacie. Każdy ma mówić o swojej wierze? Oczywiście może nie chcieć, ale... Niedługo pewnie zaczną się perswazje do zmiany wiary itp... Cóż, to moje skromne zdanie. |
Rabican |
Altair: Raczej nie chciałbym korzystać z mapy świata sprzed 1000 lat. Tym bardziej, gdyby została wydana przez wydawnictwo oskarżane o niezdrową konkurencję, z praktykami monopolistycznymi na czele. A jeżeli w legendzie byłyby przekłamania służące temu, by trasa podróży przebiegała w pobliżu hoteli i sklepów należących do właściciela wydawnictwa, a omijała szerokim łukiem konkurencyjne, podchodziłbym do mapy z bardzo dużym dystansem.Jeśli więc nasza "mapa" pochodzi od szacownej instytucji mającej kilka tysięcy lat, jest znana i "chwalona" przez innych, to możemy być w miarę spokojni bo raczej nie wyprowadzi nas ona na manowce. Pozdrawiam serdecznie. R. |
Altair |
Rabican: A właśnie. Ja wolałbym "mapkę" sprzed 1000 lat. Oczywiście tylko w wypadku gdy ten oryginał jest na tyle dobry (aktualny), że można z powodzeniem z niego korzystać do dziś. Od wszelkich w tym wypadku "nowinek" stronie z uwagi właśnie na niecelowe (lub celowe) przekłamania, które niestety się zdarzają.
Raczej nie chciałbym korzystać z mapy świata sprzed 1000 lat. Tym bardziej, gdyby została wydana przez wydawnictwo oskarżane o niezdrową konkurencję, z praktykami monopolistycznymi na czele. A jeżeli w legendzie byłyby przekłamania służące temu, by trasa podróży przebiegała w pobliżu hoteli i sklepów należących do właściciela wydawnictwa, a omijała szerokim łukiem konkurencyjne, podchodziłbym do mapy z bardzo dużym dystansem. |
Ptakuba |
No dobra, ja się od tej dyskusji odłączam. Przepraszam jeśli kogoś uraziłem. PS. Wesołego Święta Chanuka! (kiedyś myślałem, że to jakichś wyspiańców, a niedawno dowiedziałem się przypadkiem, że to żydowskie. A taka fajna nazwa...) PPS. Kiedy jest Święto Chanuka? PPPS. Jakby ktoś pytał to mnie tu nigdy nie było! |
Rabican |
Altair: Czyżbyś był drugim - po mojej znakomitej przyjaciółce - znanym mi wyznawcą religii Sumerów?
A właśnie. Ja wolałbym "mapkę" sprzed 1000 lat. Oczywiście tylko w wypadku gdy ten oryginał jest na tyle dobry (aktualny), że można z powodzeniem z niego korzystać do dziś. Od wszelkich w tym wypadku "nowinek" stronie z uwagi właśnie na niecelowe (lub celowe) przekłamania, które niestety się zdarzają. |
Altair |
Rabican: Czyżbyś był drugim - po mojej znakomitej przyjaciółce - znanym mi wyznawcą religii Sumerów? Zawsze ceniłem w tobie Rabicanie to twoje specyficzne poczucie humoru. |
CKM |
Włączę się do dyskusji. Wierzę w Boga, ale nie takiego jakiego przedstawia katolicyzm. Skłania mnie do tego Biblia, która ma wiele błędów. Większość wierzy w Boga jako miłosiernego stwórce wszechświata, ja uważam go tylko za stwórcę wszechświata. Kościół przedstawia go jako istotę doskonałą, a w Biblii można zauważyć że grzeszy. Można obarczyć tym jednego z autorów, ale do takich wniosków skłania wiele fragmentów. Więc albo Biblia nie jest prawdziwa, albo Bóg nie jest miłosierny. Np. po co zsyłał Jezusa na ziemie? Przecież mógł sam odpuścić grzechy wszystkim ludziom. Dlaczego tak wielu zesłał świadomie do Piekła? Chrześcijaństwo pojawiło się dość późno w historii człowieczeństwa [? - dop. Rabbi], już nie będę mówił o Ameryce. Mścił się na Egipcjanach, nawet tych niewinnych, tyle że niewierzących w niego_(Anioł śmierci). Kończę mój wywód na temat wiary. Żegnam i pozdrawiam. |
strona: 1 - 2 - 3 ... 5 - 6 - 7 |
temat: Wiara i religia | wróć do komnaty |
powered by phpQui
beware of the two-headed weasel