Witaj Nieznajomy!
|
temat: Piosenka tygodnia komnata: Wymiar Między Wymiarami |
wróć do komnaty |
strona: 1 - 2 - 3 ... 9 - 10 - 11 ... 35 - 36 - 37 | |
Andruids |
Zimne Dziady Listopady - zespołu Strachy na Lachy, czyli coś na zbliżające się melancholijne wieczory. Trochę liryki, trochę wschodnio-lokalnej poetyki, trochę rytmicznej fajnej muzyki, określanej przez niektórych jako "alternatywna" choć słyszałem wiele dziwniejszych typów muzyki. |
AmiDaDeer |
Shabby Ranks - Pirates Anthem. Nie wiem czemu pochodne reggae takie jak dancehall pasują mi do pirackiego czatu na naszej stronie. ._. Może to przez jaskrawe kolory i skojarzenia z morzem. |
TopFunny525 |
https://www.youtube.com/watch?v=dCL2J5ttX_4 - Victoria's Lab by Winifred Phillips Muzyka piękna muszę przyznać, nie dziwię się, że dostała tak wiele nagród i pochwał. Top 10 w moim albumie. |
AmiDaDeer |
Bo Diddley z 1955. Klasyka R&B, piękny utwór, na dodatek świetnie skomponowany - na jeden akord! |
Morglin |
A Ghost's Pumpkin Soup. :P |
AmiDaDeer |
Paktofonika - Nowiny. Tak, też czasem potrafię słuchać takiej muzyki - choćby i ze względu na teksty. |
Tarnoob |
Gamma Ray, 'Empress’ – to chyba mój ulubiony utwór z albumu 'Land of the Free’, godny polecenia nie mniej niż 'Powerplant’. |
TopFunny525 |
Indila - Derniere Danse Tres Magnifique! Mógłbym tego słuchać dniami i nocami. Przepiękne wykonanie, po prostu nic dodać nic ująć. |
TopFunny525 |
Madonna Give it 2 me Słowo "catchy" jak najbardziej do tego utworu pasuje :P. |
Tarnoob |
Masz jakiś dziwny, łagodny gust. :-P Flaki z olejem – to nie jest prawdziwie drapieżna nuta. Xelacient, skąd w ogóle wytrzasnąłeś wtedy „War of the Universe”, które zrobił Luca Turilli? Linkowałeś do tego utworu w swoim poście otwierającym pierwszą sesję fRPG – i tak zacząłeś moją przygodę z metalem od 14. roku życia, która trwa do dziś, o czym pisałem chyba kilkanaście razy. :-P Wpisałeś po prostu w Google „space metal” czy coś takiego? |
Xelacient |
W tamtym okresie miałem ostrą fazę na ogólnie pojęty power metal, Rhapsody of Fire głównie i po prostu przesłuchując kolejnych klipów wpadłem na to (jedno z drugim jest chyba jakoś powiązane). Robiąc sesję stwierdziłem, że będzie idealnie pasować do tego co chciałem wtedy zrobić. A skoro już mi się zebrało na wspominki, to jedna piosenka z tamtego okresu, swojego czasu byłem nią oczarowany: https://www.youtube.com/watch?v=sVBwTgR1t58 |
AmiDaDeer |
Space metal? To jest space metal. |
Tarnoob |
Dzięki za odpowiedzi. :-) Nie spodziewałem się ich – zwłaszcza tak szybko. Hobbit, po raz kolejny udowadniasz nam, mainstreamowej tłuszczy, że słuchasz hiperwyszukanej niszowej muzyki, którą słyszało kilkaset osób – oczywiście maksymalnie ciężkiej i ekscentrycznej (jak np. Bull of Heaven). Xelacient, wtedy zaprowadziłeś mnie m.in. właśnie do Rhapsody of Fire. To zespół, gdzie Luca Turilli był gitarzystą i wokalistą, zanim zaczął wydawać solowe płyty, takie całe z soli :-P – suchar od Szymona Majewskiego. Najbardziej popularny kawałek Rhapsody to chyba „Emerald Sword”, który nawet widywałem w youtubowych kompilacjach jak „top 10 power metal” itp. Tylko jakim cudem trafiłeś na power metal? Wybacz wścibskość, ale chciałbym znać jakoś lepiej genealogię swoich gustów muzycznych. ;-) |
AmiDaDeer |
To nie są jedyne gatunki, których słucham. Niemniej minimalizm w muzyce zawsze mi się podobał. |
Tarnoob |
Mi w sumie też. Raz na jednym obozie nerdowym ktoś wspomniał minimalizm Arvo Pärta – i tak to się zaczęło. To obok power metalu i starych hitów mój ulubiony gatunek – Michael Nyman, Philip Glass (którego „Akhnaten” właśnie mi leci), John Cage i jazda. |
Alistair |
To daje trochę popalić: Cold Empty Universe Jak dla mnie lepsze od Taking you, które zapodał Hobbit. Nie do słuchania jako ulubione, ale zdecydowanie mające więcej jaj. Za to proponuję posłuchać tego kawałka: Genesis - Waiting Room Ne sugerujcie się tym utworem jako reprezentacyjnym dla tej grupy, bo to akurat wyjątek. Aha, taka mała sugestia - "dziwna" część utworu trwa do mniej więcej 3:08, potem jest już znacznie normalniej. |
Andruids |
A ode mnie metalowa space opera. A raczej połączenie fantastyki z science fiction, czyli coś co tygrysy lubią najbardziej, w formie metalowej opery. I newage. W skrócie Ayreon. Jest to projekt pod przewodnictwem holenderskiego muzyka Arjena Lucassena, którego albumy opowiadają dość złożoną historię. Są sobie pozaziemscy "Wieczni" mieszkający na pokrytej wodą planecie "Y". Umieszczając swoje DNA na komecie, której kurs koliduje z dogodną do rozwoju życia Ziemią, sprawiają, że ich wspomnienia i emocje odżywają w niebezpiecznie szybko ewoluującej rasie ludzkiej. Jednak ludzie są skazani na ten sam los co Wieczni, którzy stali się całkowicie zależni od maszyn i pozbawieni emocji. Naukowcy znajdują sposób na wysyłanie telepatycznych wiadomości do przeszłości i zsyłają wizje zniszczenia i industrializacji, które odbiera pozbawiony wzroku, średniowieczny minstrel Ayreon, żyjący w czasach arturiańskich. Merlin nie jest zachwycony tym, że pieśni barda, w których głosi zniszczenie świata przez zgubny wpływ cywilizacji (komputeryzację, wojny i zanieczyszczenie środowiska), zyskują coraz większy posłuch, skazuje młodzieńca za bycie heretyckim wywrotowcem i zsyła na niego niszczycielski czar. Mędrzec orientuje się jednak, że popełnił błąd, a minstrel głosił prawdę. Jest już za późno na odczynienie uroku, ale Merlin wygłasza przepowiednię, że wiadomość z przyszłości i możliwość jej zmiany otrzyma jeszcze ktoś, wiele stuleci później, w 20. wieku. Album "Final Experiment" wyszedł w 1995 roku i kończy się komunikatem, że rezultat "Ostatniego Eksperymentu" leży w rękach słuchacza. Ahha... miała być jedna piosenka... ups : p Najlepsze są te najstarsze, a moją ulubioną jest Sail away to Avalon więc powiedzmy, że to oficjalnie ta. |
TopFunny525 |
Money for nothing Czyli jeden z najlepszych (moim zdaniem) utworów Dire Straits. Początek jest bardzo powolny, zaczyna się rozkręcać od 1:35. |
Andruids |
Wiem, że jeszcze nie moja kolej, ale chciałem pochwalić gust kolegi. Co prawda mógłby się zdecydować na jeden avek i nie zmieniać go co miesiąc, za każdym razem jak się tu pojawia, ale to temat na inny temat... Ja osobiście od tego wykonawcy wolę Iron Fist. Dlatego też nie uważam, żeby utwór, o którym mowa zaczynał się dopiero od półtorej minuty. Wręcz przeciwnie, cały początek jest doskonały, a cała piosenka cudownie zróżnicowana - początek nostalgiczny i melodyjny oraz budujący nastrój dla bardziej dynamicznej części. Co ciekawe dopiero teraz wysłuchałem oryginału, ponieważ do tej pory znałem piosenkę w wersji covera, którego zrobili ludzie wyśmiewający niezależnych twórców (albo raczej twórczynie) w Ameryce, którzy (i które) dostają pieniądze za bycie profesjonalną ofiarą. Ot, taki... smaczek. W każdym razie piosenka w wydaniu takim, czy siakim wspaniała. To dużo mówi o melodii, kiedy nawet z amatorskim wokalem nagranym za pomocą mikrofonu za $10, nadal potrafi oczarować i sprawić, że wielokrotnie się jej słucha. |
TopFunny525 |
Weird Al Yankovic - The Saga Begins Utwór poznałem kilka lat temu z tego filmiku : click i przyznam szczerze że do dzisiaj uwielbiam go, nie tylko przez słowa (które swoją drogą mówią wszystko o star warsach :P) ale również przez świetną muzykę jak i genialną kompozycje. Co najmniej raz dziennie go słucham gdyż umie poprawić mi zawsze nastrój. Polecam :P. |
strona: 1 - 2 - 3 ... 9 - 10 - 11 ... 35 - 36 - 37 |
temat: Piosenka tygodnia | wróć do komnaty |
powered by phpQui
beware of the two-headed weasel