Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Wymiar Między Wymiaramitemat: Obrona życia (akcja "Jeden z nas"itp.)
komnata: Wymiar Między Wymiarami
Czy poprzesz inicjatywę obywatelską "Jeden z nas"?
Nie, jest sprzeczna z moimi poglądami. (18)
 
 75%
Nie, bo mnie to nie obchodzi. (3)
 
 13%
Tak, co mi szkodzi. (1)
 
 4%
Koniecznie, nie mógłbym zrobić inaczej. (0)
 
 0%
Będę ją promował gdzie tylko się da. (1)
 
 4%
Tą i każdą inną tego typu inicjatywę z pewnością podpiszę. (0)
 
 0%
Będę ją promował, tak jak i każdą inną tego typu inicjatywę (1)
 
 4%
Zaloguj się i zagłosuj!
strona: 1 - 2

Altair PW
29 października 2013, 02:06
Hobbit:
Dziecko nie będzie nieszczęśliwe po aborcji - dziecka po prostu wtedy w ogóle nie będzie. Dziecko będzie nieszczęśliwe natomiast po oddaniu do domu dziecka albo kiedy będzie wychowywane przez rodziców, którzy tego dziecka nie chcą. Kobieta, która nie chce urodzić dziecka, nie będzie dobrą matką - po prostu nie wyrobi psychicznie. Tak samo takiej opieki nie zapewni żaden sierociniec.

Super. A skąd wiesz, że takie dziecko będzie nieszczęśliwe? A może wyrośnie z niego naukowiec, który wynajdzie lek na nieuleczalną chorobę lub dokona jakiś przełomowych odkryć w innych dziedzinach nauki? Zabijanie kogoś w imię własnej wygody jest skrajną formą egoizmu.
Nie rozumiem całej tej awantury z aborcją (czy jakimś prawem do niej?).
Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci (a uważa się za "zwierzątko" które nie jest w stanie zapanować nad swoimi popędami) powinien się wysterylizować.
Co do samej aborcji to należy pamiętać, że nie jest to obojętne dla zdrowia kobiety. To nie jest usunięcie migdałków.

AmiDaDeer PW
29 października 2013, 10:58
Altair:
Super. A skąd wiesz, że takie dziecko będzie nieszczęśliwe?
To proste: matka tego dziecka urodziła je wbrew swej woli. Ot, wystarczający powód, by podejrzewać, że dziecko będzie nieszczęśliwe w tej rodzinie.

Altair:
Zabijanie kogoś w imię własnej wygody jest skrajną formą egoizmu.
Primo: nie zabijam nikogo. Istota znajdująca się w brzuchu matki, która tej istoty nie chce, nie jest osobą - owszem, to jest życie, ale jeszcze nienarodzone, a do tego niechciane. Skoro matka nie może tej niechcianej istoty zaakceptować, to w jaki sposób mielibyśmy tę istotę przed urodzeniem traktować jak osobę?

Secondo: "w imię własnej wygody"? Serio? No sory, tak samo mogę powiedzieć, że w imię własnej wygody zabraniasz matce wykonywania aborcji, bo wtedy czujesz się lepszy moralnie, podczas gdy sam i tak tego dziecka nie wychowasz. Pytanie tylko czy to faktycznie jest wystarczający argument za tym, by tę aborcję zalegalizować czy nie. Dla mnie kwestia tego co komu jest wygodniej nie powinna być kwestią kluczową przy określeniu prawa.

Altair:
Nie rozumiem całej tej awantury z aborcją (czy jakimś prawem do niej?).
Wierz mi - ja też nie rozumiem tej całej awantury. Niezrozumiała jest dla mnie nienawiść wobec osób, które tę aborcję rozważają, ta kategoryczność prezentowana przez zagorzałych przeciwników aborcji, przez "obrońców życia", brak jakiejkolwiek empatii wobec kobiet w niechcianej ciąży, traktowanie rodzenia dzieci jako obowiązku, ten cały ruch, którego głównym celem jest pokazanie, jak bardzo powinniśmy dbać nie o dobro matki, nie o dobro dziecka, nie o dobro społeczeństwa, ale o życie samo w sobie, nieważne jak bardzo byłoby ono nieakceptowane przez samą tego życia twórczynię. Nie mam bladego pojęcia dlaczego wielu ludzi nie potrafi nad tym nawet się zastanowić przez chwilę, a zamiast tego wolą stawiać wartość nienarodzone życia powyżej wartości życia już narodzonego.

Altair:
Co do samej aborcji to należy pamiętać, że nie jest to obojętne dla zdrowia kobiety.
Oczywiście że nie. Tak samo jak nie jest obojętne dla zdrowia posiadanie niechcianego dziecka. Nikt tutaj jednak nie mówi o tym, by aborcja była powszechnie stosowaną formą antykoncepcji, która miałaby zastąpić prezerwatywy. Zresztą i tak nigdy by nie była, byłoby to zbyt szkodliwe dla niedoszłej matki.

Altair:
Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci (a uważa się za "zwierzątko" które nie jest w stanie zapanować nad swoimi popędami) powinien się wysterylizować.
Chyba użyłeś złego słowa i chciałeś powiedzieć "wykastrować" (co byłoby wciąż ohydne, ale zdecydowanie bardziej na miejscu). Jeśli jednak się nie pomyliłeś i użyłeś dokładnie tego słowa, jakie chciałeś, polecam Ci serdecznie ten filmik. Może da Ci coś do myślenia.

Altair PW
29 października 2013, 13:39
Cytat:
To proste: matka tego dziecka urodziła je wbrew swej woli. Ot, wystarczający powód, by podejrzewać, że dziecko będzie nieszczęśliwe w tej rodzinie.

Tym tokiem rozumowania należy zabijać wszystkich nieszczęśliwych/ z depresją by się nie "męczyli". Utopijne i nierealne. Ponadto twój tok rozumowania jest bardzo niebezpieczny. Ocena czy ktoś będzie nieszczęśliwy jest zawsze subiektywna. Ktoś mógłby np. stwierdzić, że dziecko z zespołem Downa lub o innej orientacji niż on sam będzie nieszczęśliwe i z tego powodu dokonywać aborcji. Takie "coś" nosi nazwę "Eugenika". Z takim poglądem nigdy się nie zgodzę.

Cytat:
Primo: nie zabijam nikogo. Istota znajdująca się w brzuchu matki, która tej istoty nie chce, nie jest osobą - owszem, to jest życie, ale jeszcze nienarodzone, a do tego niechciane. Skoro matka nie może tej niechcianej istoty zaakceptować, to w jaki sposób mielibyśmy tę istotę przed urodzeniem traktować jak osobę?

To czy zabijesz przyszłego lekarza/naukowca przed czy po narodzeniu nie ma żadnego znaczenia. Efekt będzie ten sam. Nie wynajdzie leku na raka/ nie dokona innego ważnego odkrycia. Innymi słowy nawet nie uznając go za człowieka tylko płód/embrion itd. i dokonując na nim "aborcji" zabijesz miliony dorosłych ludzi których mógłby wyleczyć! Takie postępowanie pozostanie więc naganne z moralnego punktu widzenia jakkolwiek by na to nie patrzeć i żaden pokręcony relatywizm tu nic nie zmieni.

Cytat:
Secondo: "w imię własnej wygody"? Serio? No sory, tak samo mogę powiedzieć, że w imię własnej wygody zabraniasz matce wykonywania aborcji, bo wtedy czujesz się lepszy moralnie, podczas gdy sam i tak tego dziecka nie wychowasz. Pytanie tylko czy to faktycznie jest wystarczający argument za tym, by tę aborcję zalegalizować czy nie. Dla mnie kwestia tego co komu jest wygodniej nie powinna być kwestią kluczową przy określeniu prawa.

Każdy powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny (chyba, że jest niepoczytalny). A nie zrzucać je na kogoś innego. Takie postępowanie jest strasznie infantylne. Dojrzały człowiek tak nie postępuje.

AmiDaDeer PW
29 października 2013, 15:57
Altair:
Tym tokiem rozumowania należy zabijać wszystkich nieszczęśliwych/ z depresją by się nie "męczyli".
Nie, bo depresję się leczy. Niechcianego dziecka nie uleczysz z "niechcianości".

Altair:
Ktoś mógłby np. stwierdzić, że dziecko z zespołem Downa lub o innej orientacji niż on sam będzie nieszczęśliwe i z tego powodu dokonywać aborcji.
Jakieś 90% ciąż z rozpoznaniem zespołu Downa już jest przerywane. Naprawdę próbujesz mi wmówić, że wszystkie te kobiety postępują niemoralnie i nieetycznie?

Porównanie z orientacją, jeśli chodziło Ci o seksualną, nietrafione - nie ma możliwości sprawdzenia orientacji seksualnej u płodu ani nawet u noworodka, gdyż nie jest to żadnego rodzaju defekt ani choroba.

Altair:
To czy zabijesz przyszłego lekarza/naukowca przed czy po narodzeniu nie ma żadnego znaczenia. Efekt będzie ten sam. Nie wynajdzie leku na raka/ nie dokona innego ważnego odkrycia.
Chyba muszę Cię wyprowadzić z błędu...

Ludzie nie rodzą się lekarzami i naukowcami. Ba - ludzie nie rodzą się geniuszami. Oczywiście mogą być większe lub mniejsze predyspozycje genetyczne do zostania naukowcem, wielkim odkrywcą czy politykiem, ale zawsze są one niczym w porównaniu z samym przebiegiem życia danej osoby. Gdyby było inaczej, w każdej publicznej szkole niezależnie od regionu byłoby po równo "mądrych" i "głupich" uczniów, a ich inteligencja i wiedza nie byłyby zależne w żaden sposób od tego, jak bardzo i jakiego rodzaju uwagę skupia na nich nauczyciel. Zresztą - przy takim założeniu niepotrzebne byłyby wszelkiego rodzaju studia.

Ludzie stają się kimś wybitnym, jeśli tylko mają do tego możliwość. A śmiem wątpić, czy możliwości niechcianego, niekochanego dziecka są takie same jak u jego planowanych rówieśników.

Altair:
Innymi słowy nawet nie uznając go za człowieka tylko płód/embrion itd. i dokonując na nim "aborcji" zabijesz miliony dorosłych ludzi których mógłby wyleczyć!
Przy takiej logice mógłbyś narzucić karę dożywotniego więzienia za nocne zmazy. :P

Altair:
Każdy powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny (chyba, że jest niepoczytalny).
A za jakie czyny ma brać odpowiedzialność kobieta, która nie chce swojego dziecka?

The Doom PW
29 października 2013, 15:58
Każdy jest mądry i obstaje za bardziej 'szlachetnym' wyjściem, póki jemu samemu nie przyjdzie zmierzyć się z problemem i póki to nie on 'wpadnie'.

Cóż... Oczywiście, że, tak jak mówi Altair, od ludzi dorosłych powinno się wymagać odpowiedzialności, ale nie można też wykluczyć zdarzeń stricte losowych. Czy będąc małżeństwem z dość długim stażem, chcącym pielęgnować nadal waszą miłość, macie się za każdym razem zastanawiać, czy uprawiać seks, bo 'co z tego, że jesteście już w 'niepłodnym' wieku, co z tego, że się zabezpieczacie, przecież nie można wykluczyć tego, że będziecie mieli dziecko, choć szansa jest niższa, niż komukolwiek mogłoby się wydawać'. Po prostu nie możemy z góry wykluczać swoistej losowości i przypadkowości oraz mogących zaistnieć wypadków, jakkolwiek rzadko lub często miałyby się one zdarzać.

Altair:
To czy zabijesz przyszłego lekarza/naukowca przed czy po narodzeniu nie ma żadnego znaczenia. Efekt będzie ten sam. Nie wynajdzie leku na raka/ nie dokona innego ważnego odkrycia. Innymi słowy nawet nie uznając go za człowieka tylko płód/embrion itd. i dokonując na nim "aborcji" zabijesz miliony dorosłych ludzi których mógłby wyleczyć! Takie postępowanie pozostanie więc naganne z moralnego punktu widzenia jakkolwiek by na to nie patrzeć i żaden pokręcony relatywizm tu nic nie zmieni.

Pewien członek pewnego forum traktującego 'o moralności':
Gdybyś znał kobietę, która ma już ośmioro dzieci, z czego dwoje jest głuchych, dwoje jest ślepych a jedno upośledzone umysłowo, przy czym owa kobieta jest chora na syfilis, to czy zalecałbyś aborcje, gdyby się okazało, że jest w ciąży?
.
.
.
Jeśli odpowiedziałeś "tak" na to pytanie, to właśnie zabiłeś Beethovena.
Pomińmy już fakt, że Ludvig van Beethoven był drugim, a nie dziewiątym, jak pisze Pan wyżej, dzieckiem swoich rodziców.

Peter Medawar:
Całe rozumowanie, które ma ilustrować ohydna historyjka, jak wyjątkowo bezmyślne i błędne. Jeśli bowiem nie przyjmiemy,że istnieje jakiś związek przyczynowy między syfilisem matki a muzycznym geniuszem syna, to koncepcja, że świat mógłby nie mieć Beethovena z powodu aborcji, jest równie sensowna, jak obwiniać jego rodziców za to, że postanowili zachować wstrzemięźliwość płciową. Przecież wówczas Beethoven też by się nie narodził.
Przypadkowa decyzja nieusunięcia pewnej ciąży w 1888 roku dała nam Adolfa Hitlera...

Trzeba mieć pewien dystans do tego typu spraw. Dość sporo też moim zdaniem zależy od tego, czy płód ma już układ nerwowy i w ogóle poczuje cokolwiek oraz od tego, co czeka go 'na zewnątrz'.

I jeszcze a propos toku myślenia Altaira - jest różnica, czy 'zabijemy przyszłego lekarza' przed narodzinami, czy po, co chyba zresztą udało mi się wyżej wykazać. Winienie jednostki za to, że 'zabiliśmy' kogoś, kto byłby 'genialnym lekarzem' (skąd do cholery mogliśmy o tym wiedzieć?) jest właściwie tym samym, czym winienie kogoś za to, że wczoraj nie kochał się ze swoją dziewczyną bez zabezpieczenia lub nie kochał się z nią w ogóle, bo przecież to właśnie wczoraj mógł zostać poczęty ów genialny lekarz...

Na deser można jeszcze dodać coś dotyczącego tej 'fascynacji nienarodzonymi płodami', a dającego do myślenia - zauważyliście, że 'obrońcy życia' najczęściej interesują się Twoją osobą do momentu, aż nie przyjdziesz na ten świat. Gdy już się narodzisz, możesz umierać - mają Cię głęboko w dupie...

Altair PW
29 października 2013, 20:13
Hobbit:
Porównanie z orientacją, jeśli chodziło Ci o seksualną, nietrafione - nie ma możliwości sprawdzenia orientacji seksualnej u płodu ani nawet u noworodka, gdyż nie jest to żadnego rodzaju defekt ani choroba.

Nie ma? A jak będzie co wtedy? Póki co w niektórych biednych krajach aborcje są wykonywane ze względu na płeć "płodu" (rodzicom opłacają się tylko chłopcy)

The Doom:
Czy będąc małżeństwem z dość długim stażem, chcącym pielęgnować nadal waszą miłość, macie się za każdym razem zastanawiać, czy uprawiać seks, bo 'co z tego, że jesteście już w 'niepłodnym' wieku, co z tego, że się zabezpieczacie, przecież nie można wykluczyć tego, że będziecie mieli dziecko, choć szansa jest niższa, niż komukolwiek mogłoby się wydawać'. Po prostu nie możemy z góry wykluczać swoistej losowości i przypadkowości oraz mogących zaistnieć wypadków, jakkolwiek rzadko lub często miałyby się one zdarzać.

Pisałem już o tym. Odpowiedzialność. Dorosły psychiczne człowiek, żyjący w małżeństwie z góry zakłada, że mogą pojawić się dzieci także te nieplanowane. Po pierwsze używa głowy. Jeśli nie jest w stanie jej używać powinien poddać się zabiegowi ubezpłodnienia (Czy jak by to nazwać być Hobbit się nie przyczepił). Oczywiście jeśli ma się mentalność smarkacza, który na imprezkach zalicza panienki i w razie wpadki nie chce brać za nic odpowiedzialności wtedy to jest problem. Jednak taka osoba nie daje się do małżeństwa.

Doom:
Przypadkowa decyzja nieusunięcia pewnej ciąży w 1888 roku dała nam Adolfa Hitlera

Serio wierzysz w takie bzdury? Hitler doszedł do władzy tylko dzięki kryzysowi w latach dwudziestych. Gdyby nie to byłby tylko nieszkodliwym wariatem na marginesie.

Doom:
Winienie jednostki za to, że 'zabiliśmy' kogoś, kto byłby 'genialnym lekarzem' (skąd do cholery mogliśmy o tym wiedzieć?)

No właśnie skąd? A skoro tego nie wiemy nie należy zabijać. :)
To, że "nie wiedzieliśmy", że broń wystrzeli i kogoś zabije nie zwalnia nas z odpowiedzialności za śmierć tego kogoś. Co do mało inteligentnych wywodów o zabijaniu niepoczętych jeszcze dzieci: Nie można zabić czegoś co jeszcze nie istnieje. Nie zabijesz Yeti bo go nie ma. Poczęte dziecko natomiast już istnieje.

Doom:
Na deser można jeszcze dodać coś dotyczącego tej 'fascynacji nienarodzonymi płodami', a dającego do myślenia - zauważyliście, że 'obrońcy życia' najczęściej interesują się Twoją osobą do momentu, aż nie przyjdziesz na ten świat.

Typowa mainstreamowa brednia. Istnieją okna życia dla kobiet, które z jakiś powodów nie chcą wychowywać dziecka. Mnóstwo ludzi nie mogąc mieć własne dziecko chętnie je adoptuje. Niektórym oczywiście bardzo się nie podobają owe okna. A czy nie chodziło czasem o to by dać kobiecie wybór? :>
A może chodzi o cały biznes kosmetyczno-farmaceutyczny związany z aborcją.
Ale odwróćmy pytanie. Dlaczego nikogo ze zwolenników aborcji nie obchodzi co się dzieje z usuniętymi płodami? :>



AmiDaDeer PW
29 października 2013, 22:01
Altair:
Nie ma? A jak będzie co wtedy?
Równie dobrze mógłbyś zapytać "A jak Wisznu się przed wami objawi to co wtedy?". To fantazje na poziomie science fiction, do których odnoszenie się jest zbyt dużym odbieganiem od sedna dyskusji.

Altair:
Odpowiedzialność. Dorosły psychiczne człowiek, żyjący w małżeństwie z góry zakłada, że mogą pojawić się dzieci także te nieplanowane.
Dorosły psychicznie człowiek żyjący w społeczeństwie z góry zakłada, że na ulicy mogą mu wbić nóż w gardło, i to w biały dzień. To jego więc wina, że w ogóle wychodzi z domu. Po co nam policja, po co oddział ratunkowy? To przecież marnowanie pieniędzy na ludzi, którzy nie są w żaden sposób za siebie odpowiedzialni.

Altair:
Serio wierzysz w takie bzdury?
Sugerujesz że matka Adolfa Hitlera jednak poddała się aborcji? :D

Altair:
Hitler doszedł do władzy tylko dzięki kryzysowi w latach dwudziestych. Gdyby nie to byłby tylko nieszkodliwym wariatem na marginesie.
Co ma piernik do wiatraka?

Altair:
Co do mało inteligentnych wywodów o zabijaniu niepoczętych jeszcze dzieci: Nie można zabić czegoś co jeszcze nie istnieje.
Zastawiasz pułapkę na samego siebie - skoro nie można zabić czegoś, co jeszcze nie istnieje, to aborcja nie zabija żadnego geniusza, żadnego naukowca, żadnego lekarza, nie zabija też nikogo kogo takowy lekarz miałby uratować, nie zabija strażaka, ani policjanta, ani nauczyciela, słowem - nie zabija żadnej osoby, gdyż takowa osoba jeszcze nie powstała.

Altair:
Typowa mainstreamowa brednia.
O, dzień dobry, panie hipster. Mam dla Ciebie niespodziankę: twoje poglądy podziela multum ludzi na całym świecie. Nie jesteś wyjątkowy - można wręcz powiedzieć, że to twoje słowa podchodzą pod mainstream. :P

Altair:
Istnieją okna życia dla kobiet, które z jakiś powodów nie chcą wychowywać dziecka. [...] Niektórym oczywiście bardzo się nie podobają owe okna. A czy nie chodziło czasem o to by dać kobiecie wybór? :>
To teraz wynajdź mi, proszę, okna życia dla kobiet, które z jakichś powodów nie chcą urodzić dziecka. Bełkotu o tym że kobieta może urodzić niechciane dziecko i oddać je do adopcji bez jakichkolwiek problemów nasłuchałem się już wystarczająco dużo.

Altair:
Mnóstwo ludzi nie mogąc mieć własne dziecko chętnie je adoptuje.
Oh really? Czyżbyś zaglądał ostatnio do jakiegoś domu dziecka, że masz pewność że wcale nie są przeludnione? Chętnie poznam twoje źródła, które miałyby mówić o tym, że ludzie uwielbiają adoptować cudze dzieci i że nie mają wobec tego żadnych oporów - osobiście wydaje mi się, że wypowiadanie takich głupot graniczy z bezczelnością, ale może to ja się mylę.

Altair:
A może chodzi o cały biznes kosmetyczno-farmaceutyczny związany z aborcją.
...którego nie ma.

Już o tym była mowa (ten i parę dalszych postów). Może warto byłoby zacząć choć trochę słuchać argumentów drugiej strony, zamiast wyciągać z szafy teorie spiskowe i rzucać nimi cynicznie na lewo i prawo?

Altair:
Dlaczego nikogo ze zwolenników aborcji nie obchodzi co się dzieje z usuniętymi płodami? :>
1. Nie ma kogoś takiego jak zwolennik aborcji, chyba że mówisz o nielicznych przypadkach psychopatów. Ludzie, z którymi dyskutujesz, są zwolennikami legalizacji aborcji.
2. Mnie osobiście obchodzi, co się dzieje z usuniętymi płodami. Ale nie muszę się nad tym zastanawiać, bo odpowiedź jest oczywista: są utylizowane, tak samo jak martwe płody po poronieniu we wczesnych tygodniach ciąży. Istotnie, niezbyt przyjemne, ale co niby innego miałby robić szpital w takiej sytuacji? To de facto jest wtedy już odpadek medyczny.

A tak w ogóle to polecam tę lekturę przed podaniem następnych argumentów w tej dyskusji. Na tej stronie podane jest 20 popularniejszych stwierdzeń dotyczących aborcji, które nie mają wiele wspólnego z prawdą, oraz odpowiedzi na nie. To tak jakby komuś przyszło np. do głowy użyć argumentu o tym, że przy legalizacji aborcji zmniejszy się przyrost naturalny.

The Doom PW
29 października 2013, 22:36
Altair:
Oczywiście jeśli ma się mentalność smarkacza, który na imprezkach zalicza panienki i w razie wpadki nie chce brać za nic odpowiedzialności wtedy to jest problem. Jednak taka osoba nie daje się do małżeństwa.
Takich ekscesów nie biorę pod uwagę, bo to już jest czysta głupota. Chodzi mi tylko o to, że nie możemy od ludzi odpowiedzialnych wymagać tego, by umieli przewidywać przyszłość, bo w końcu nie są wróżkami... Jeśli rodzina wie, że nie stać ją na utrzymanie kolejnego dziecka, a zajdzie właśnie taki 'wypadek losowy', który de facto nie był do przewidzenia, to co mają począć...? Nie, niechciane przez rodziców dzieci mieszkające w jakimś przytułku raczej nie będą szczęśliwe, poza tym jeśli chodzi o 'adopcję', to jednak musisz się zgodzić, Altairze, że są one znacznie częściej oddawane, niż przyjmowane, a domy dziecka - no właśnie - pękają w szwach ;) ...

Altair:
Hitler doszedł do władzy tylko dzięki kryzysowi w latach dwudziestych. Gdyby nie to byłby tylko nieszkodliwym wariatem na marginesie.
A genialni lekarze dochodzą do wprawy, zdobywają wiedzę i osiągają sukces tylko dzięki odpowiedniej edukacji. Gdyby nie to, rodzina otaczająca miłością (albo chociaż brak odrzucenia z jej strony) i parę innych czynników, byliby tylko nieszkodliwymi kloszardami szwendającymi się po mieście, albo ludźmi na marginesie.

Altair:
No właśnie skąd? A skoro tego nie wiemy nie należy zabijać.
'Skoro nie wiemy, co zostanie poczęte właśnie tej nocy, powinniśmy się kochać, nie należy tego zaprzepaścić.'

Altair:
Nie można zabić czegoś co jeszcze nie istnieje.
Za to można nie dać szansy zaistnienia czemuś, co jeszcze nie istnieje, a zaistnieć może. Świadomość czegoś nieistniejącego i świadomość nienarodzonego dziecka w początkowych fazach rozwoju płodu są, rzekłbym, mniej więcej takie same ;) ...

Altair:
Typowa mainstreamowa brednia. Istnieją okna życia dla kobiet, które z jakiś powodów nie chcą wychowywać dziecka. Mnóstwo ludzi nie mogąc mieć własne dziecko chętnie je adoptuje. Niektórym oczywiście bardzo się nie podobają owe okna. A czy nie chodziło czasem o to by dać kobiecie wybór?
Nie chodziło mi tylko o noworodki, chodziło mi też o dorosłych ludzi, którzy przez nieudolność systemu, brak zainteresowania ze stron osób trzecich (bo przecież każdy bezdomny to pijak i chlejus, nie ma kogoś takiego jak 'poszkodowani przez życie') i życiowe zawirowania zmuszeni są na przykład do mieszkania na ulicy.

Altair:
Ale odwróćmy pytanie. Dlaczego nikogo ze zwolenników aborcji nie obchodzi co się dzieje z usuniętymi płodami?
Myślę, że Hobbit idealnie oddał wszystko, co miałbym do powiedzenia.

I gdybyś czepiał się 'jakości' argumentów - jakość za jakość, próbuję myśleć tym samym tokiem, co Ty, tyle że odwracam kąt, pod którym patrzę, o te 180 stopni ;) ...

Altair PW
29 października 2013, 23:40
Hobbit:
Równie dobrze mógłbyś zapytać "A jak Wisznu się przed wami objawi to co wtedy?". To fantazje na poziomie science fiction, do których odnoszenie się jest zbyt dużym odbieganiem od sedna dyskusji.

Science fiction ma to do siebie, że bardzo często staje się rzeczywistością. Poczytaj książkę Juliusza Verna. "Z Ziemi na Księżyc" to nie jest bajka o sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach. Jak rozumiem pomyliłeś pojęcia. :D


Hobbit:
Co ma piernik do wiatraka?

Czytaj ze zrozumieniem to nie boli.

Hobbit:
Dorosły psychicznie człowiek żyjący w społeczeństwie z góry zakłada, że na ulicy mogą mu wbić nóż w gardło, i to w biały dzień. To jego więc wina, że w ogóle wychodzi z domu. Po co nam policja, po co oddział ratunkowy? To przecież marnowanie pieniędzy na ludzi, którzy nie są w żaden sposób za siebie odpowiedzialni.

Coś nie wyszła ci ta ironia. Widzę, że nie rozumiesz znaczenia słowa odpowiedzialność. Policja nie jest po to by niańczyć każdego i pilnować by nikt się podrapał. Tak samo oddział ratunkowy nie będzie leczyć twojego kaca po imprezie. Smarkato-roszczeniowy światopogląd nie ma zastosowania w normalnym dorosłym życiu. Nikt nie będzie prowadzić cie za rączkę i niańczyć. Przychodzi moment gdy człowiek musi w końcu wziąć za coś odpowiedzialność. I nikt ani policja, ani straż pożarna, ani żaden telewizyjny profesorek nie zdejmie z ciebie tej odpowiedzialności.

Hobbit:
Zastawiasz pułapkę na samego siebie - skoro nie można zabić czegoś, co jeszcze nie istnieje, to aborcja nie zabija żadnego geniusza, żadnego naukowca, żadnego lekarza, nie zabija też nikogo kogo takowy lekarz miałby uratować, nie zabija strażaka, ani policjanta, ani nauczyciela, słowem - nie zabija żadnej osoby, gdyż takowa osoba jeszcze nie powstała.

Znowu nie przeczytałeś ze zrozumieniem tego co napisałem. Ponadto pisałem o poczętym dziecku, a nie naukowcu. Twierdzenie, że to tylko zbiór komórek niczego nie zmienia. Każdy człowiek jest zbiorem komórek. Jeśli pozbawię cie "tylko" 1/8 twoich komórek raczej nie będziesz zadowolony. Dlaczego? Przecież to tylko komórki o co robić aferę? Podobno nie wolno zadawać zwierzętom niepotrzebnego cierpienia. A czy ktoś się zastanawiał czy aborcja nie zadaje cierpienia dziecku?

Hobbit:
O, dzień dobry, panie hipster. Mam dla Ciebie niespodziankę: twoje poglądy podziela multum ludzi na całym świecie. Nie jesteś wyjątkowy - można wręcz powiedzieć, że to twoje słowa podchodzą pod mainstream.

To ja jestem wyjątkowy? Gdzie tak napisałem? Jak dotąd grotowym hipsterem jesteś chyba tylko ty Hobbicie. ;)

Hobbit:
To teraz wynajdź mi, proszę, okna życia dla kobiet, które z jakichś powodów nie chcą urodzić dziecka. Bełkotu o tym że kobieta może urodzić niechciane dziecko i oddać je do adopcji bez jakichkolwiek problemów nasłuchałem się już wystarczająco dużo.

A kto jej kazał to dziecko płodzić? Jeśli wiem, że się do czegoś nie nadaje to się po prostu tam nie pcham. Człowiek rozmnaża się przez pączkowanie czy jak? Cały czas próbujesz mi udowodnić, że ludzie są kretynami którzy nad sobą panują i za nic nie odpowiadają.

Hobbit:
Oh really? Czyżbyś zaglądał ostatnio do jakiegoś domu dziecka, że masz pewność że wcale nie są przeludnione? [...]

I znowu wydaje się, że celowo odwracasz kota ogonem. To jest jasne, że im starsze dziecko tym mniejszą szanse ma na adopcje. Ameryki nie odkryłeś. Największą szanse mają właśnie te najmłodsze (czyli z okien życia także).

Hobbit:
...którego nie ma.
Bo tak powiedział Hobbit. Przekonałeś mnie.

Hobbit:
To tak jakby komuś przyszło np. do głowy użyć argumentu o tym, że przy legalizacji aborcji zmniejszy się przyrost naturalny.

A kto twierdzi, że się zmniejszy? Są Chińczycy, Arabowie itd. Zawsze można ich importować gdyby jednak przyrost okazał się za mały. Ludzi jest coraz więcej na świecie. Tylko dlaczego do jasnej cholery wielu krajach podwyższa się wiek emerytalny i sprowadza imigrantów? Kto tyle tych emerytów naprodukował? ;)
Oświecę cię Hobbicie nie wszystko o czym przeczytasz w internecie jest prawdą.

The Doom:
Takich ekscesów nie biorę pod uwagę, bo to już jest czysta głupota. Chodzi mi tylko o to, że nie możemy od ludzi odpowiedzialnych wymagać tego, by umieli przewidywać przyszłość, bo w końcu nie są wróżkami...

Jak wsadzę gwoźdź w gniazdko to mnie porazi prąd. Jak skoczę z wysokości 50m to się zabije. Chyba jestem wróżką?

The Doom PW
30 października 2013, 00:00
Hobbit:
Zastawiasz pułapkę na samego siebie - skoro nie można zabić czegoś, co jeszcze nie istnieje, to aborcja nie zabija żadnego geniusza, żadnego naukowca, żadnego lekarza, nie zabija też nikogo kogo takowy lekarz miałby uratować, nie zabija strażaka, ani policjanta, ani nauczyciela, słowem - nie zabija żadnej osoby, gdyż takowa osoba jeszcze nie powstała.
Altair:
Znowu nie przeczytałeś ze zrozumieniem tego co napisałem. Ponadto pisałem o poczętym dziecku, a nie naukowcu.
Altair chwilę wcześniej:
To czy zabijesz przyszłego lekarza/naukowca przed czy po narodzeniu nie ma żadnego znaczenia. Efekt będzie ten sam. Nie wynajdzie leku na raka/ nie dokona innego ważnego odkrycia. Innymi słowy nawet nie uznając go za człowieka tylko płód/embrion itd. i dokonując na nim "aborcji" zabijesz miliony dorosłych ludzi których mógłby wyleczyć!
Masz rację, nie pisałeś o zabijaniu tylko naukowca/lekarza. Pisałeś o zabijaniu jeszcze milionów dorosłych ludzi...

The Doom:
Czy będąc małżeństwem z dość długim stażem, chcącym pielęgnować nadal waszą miłość, macie się za każdym razem zastanawiać, czy uprawiać seks, bo 'co z tego, że jesteście już w 'niepłodnym' wieku, co z tego, że się zabezpieczacie, przecież nie można wykluczyć tego, że będziecie mieli dziecko, choć szansa jest niższa, niż komukolwiek mogłoby się wydawać'. Po prostu nie możemy z góry wykluczać swoistej losowości i przypadkowości oraz mogących zaistnieć wypadków, jakkolwiek rzadko lub często miałyby się one zdarzać.
Altair:
Jak wsadzę gwoźdź w gniazdko to mnie porazi prąd. Jak skoczę z wysokości 50m to się zabije. Chyba jestem wróżką?
Wydawało mi się, że doprawdy nietrudnym jest wyczytać z kontekstu, że chodziło mi o skrajne, 'nieprawdopodobne' wręcz przypadki, które, jak by się mogło zdawać, nie mają prawa zaistnieć.

Altair:
Czytaj ze zrozumieniem to nie boli.
No właśnie, Altairze, nie boli ;) ...

Hobbit:
O, dzień dobry, panie hipster. Mam dla Ciebie niespodziankę: twoje poglądy podziela multum ludzi na całym świecie. Nie jesteś wyjątkowy - można wręcz powiedzieć, że to twoje słowa podchodzą pod mainstream.
Altair:
To ja jestem wyjątkowy? Gdzie tak napisałem? Jak dotąd grotowym hipsterem jesteś chyba tylko ty Hobbicie. ;)
I o takie głupoty, proszę Was, Panowie, nie kłóćmy się, bo doprawdy kłócić się nie warto. Zachowujmy się, jak przystało na dżentelmenów ;)

Acid Dragon PW
30 października 2013, 00:02
Uprzedzę Was tylko, że nie znajdziecie płaszczyzny do wzajemnego zrozumienia poglądów m.in. z powodu, o którym wspomniałem na początku. Macie inne pojęcie o tym "co to jest człowiek?".

Dla Altaira ewidentnie poczęte dziecko (czyli nawet stadium zbioru komórek) jest już człowiekiem - i zabijanie go jest wówczas co najmniej niemoralne.

Dla Hobbita nienarodzone dziecko nie może być traktowane na tych samych prawach, co dorosły człowiek, bo nie jest "osobą". Na pewnym stadium może być zrównane ze zbiorem komórek, które mogą być potraktowane jak "odpad medyczny". Z tego ewidentny wniosek, że ten "zbiór komórek" nie jest człowiekiem i nie ma praw człowieka.

Wydaje mi się, że to jest tutaj kluczowe i od tego zależy do jakich granic można się posunąć. Jeśli przyjmiemy, że człowiek powstaje już w momencie poczęcia, to dalsze dyskusje nie mają większego sensu, bo wchodzi Powszechna Deklaracja Praw Człowieka i nakazuje każdego człowieka chronić tak samo.

Jeśli zaś przyjmiemy, że przed narodzeniem nie ma jeszcze człowieka, to co prawda dalej jest do rozwiązania wiele problemów etycznych, ale nie ma już mowy o żadnym zabijaniu człowieka. Jednakże to właśnie moment narodzin miałby odróżniać człowieka od "zbioru komórek"? A jeśli nie moment narodzin, to co? Stanie się "osobą"? W takim razie czym by się różniła aborcja od uśmiercenia 3-miesięcznego niemowlaka?

AmiDaDeer PW
30 października 2013, 00:18
Altairze, bardzo przepraszam, ale twój cyniczny, chamski ton wypowiedzi wcale nie sprawi, że nagle zaczniesz mieć rację niezależnie od tego, co właściwie powiesz...

Nie przeczytałeś w ogóle artykułu, do którego zalinkowałem, prawda?

Altair:
Science fiction ma to do siebie, że bardzo często staje rzeczywistością.
Bo to, że coś może stać się kiedyś rzeczywistością, jest od teraz definicją faktu naukowego. No nie, tak to nie działa. Science fiction w chwili wydania jest fikcją, gdybaniem "co by było gdyby", poniekąd racjonalnym, ale wciąż dalekim od prawdy. Może kiedyś okazać się bliskie prawdy, nie oznacza to jednak że zawsze było prawdziwe.

Altair:
Czytaj ze zrozumieniem to nie boli.
Nie. Nie zamierzam.

Jeżeli nie potrafisz bądź nie chcesz wytłumaczyć, o co Ci chodziło w tej wypowiedzi, to po cholerę miałbym mieć obowiązek czytania ze zrozumieniem tej akurat części posta?

Pytanie pozostaje aktualne: co ma piernik do wiatraka?

Altair:
Coś nie wyszła ci ta ironia.
Co najlepsze - nie wytłumaczyłeś w ogóle dlaczego.

Cała twoja wypowiedź o "smarkato-roszczeniowym światopoglądzie" kompletnie nie odnosi się do tego, co napisałem. Trudno mi się z nią nie zgodzić, w końcu też uznaję że policja nie jest od prowadzenia za rączkę, ale nie widzę tutaj żadnego odniesienia do całej dyskusji.

Porównanie zostaje na miejscu - skoro tak bardzo wymagasz od człowieka odpowiedzialności, to policja nie jest potrzebna - wystarczy że nie będziemy wychodzić na ulice i każdy w domu będzie trzymał strzelbę. Jak zostanie postrzelony - to jego wina.

Altair:
Znowu nie przeczytałeś ze zrozumieniem tego co napisałem.
A Ty znowu nie tłumaczysz dlaczego.

Oświeć mnie, proszę. Jeśli uznajesz, że jestem kretynem, to warto jednak uzasadnić swoją opinię, inaczej bowiem wcale nie udowadniasz swojej wyższości. Wręcz przeciwnie - stawiasz ją pod znakiem zapytania.

Altair:
Ponadto pisałem o poczętym dziecku, a nie naukowcu.
Nie, Ty pisałeś akurat o niepoczętym dziecku. Ja zaś przeniosłem twoje stwierdzenie, że nie można zabić czegoś, kto nie istnieje, jako kontrargument na twoje gadanie o tym, że z nienarodzonego dziecka mógł wyjść naukowiec - w końcu na takiej samej zasadzie nie można zabić kogoś, kto nie istnieje. A ten ktoś nie istnieje, bo nie jest osobą.

Omijając odpowiedzi i z góry uznając pytania za głupie nie rozwiązujesz problemu.

Altair:
Twierdzenie, że to tylko zbiór komórek niczego nie zmienia.
Nikt niczego takiego tutaj nie stwierdził...

Altair:
A czy ktoś się zastanawiał czy aborcja nie zadaje cierpienia dziecku?
Tak, mnóstwo osób. I lekarze są zdania, że aborcja wykonywana w odpowiednim okresie nie zadaje cierpienia dziecku.

Altair:
To ja jestem wyjątkowy? Gdzie tak napisałem?
Tylko Ty użyłeś w tej dyskusji określenia "mainstream" jako coś niechlubnego i sprzecznego z twoimi poglądami. Rozumiem więc że uznajesz swoje poglądy za niemainstreamowe, innymi słowy - za wyjątkowe. :P

Altair:
A kto jej kazał to dziecko płodzić?
Kochanek, który ją zapłodnił.
Antykoncepcja, która nie zadziałała.
Grupa opryszków, którzy ją zgwałcili.

Nie wiem, dużo jest możliwości. W przypadku aborcji jednak nie chodzi o szukanie winnych, wbrew temu co twierdzi wielu "obrońców życia". Wina naprawdę jest na drugim planie, najważniejsze jest kobieta i jej niechciany płód.

Altair:
Cały czas próbujesz mi udowodnić, że ludzie są kretynami którzy nad sobą panują i za nic nie odpowiadają.
O nie, Altairze. To TY przez cały czas próbujesz udowodnić, że aborcji musimy zakazać, bo kobiety są kretynami, które nie potrafią o siebie zadbać. Twoje główne argumenty opierają się o to, że kobiety które nie chcą dzieci powinny "poddać się sterylizacji", "nie pchać się do czegoś do czego się nie nadają", trzymać na wodzy swój popęd i ogólnie powinniśmy je trzymać w klatkach, bo inaczej pozabijają swoje dzieci.

Gdybym uznawał, że ludzie nad sobą nie panują i "za nic nie odpowiadają", to byłbym za delegalizacją aborcji - w końcu jakoś trzeba by było ich zmusić do tej odpowiedzialności. Ale uważam, że ludzie nie są totalnymi idiotami, dlatego też uznaję aborcję za coś, co jak najbardziej jest dopuszczalne.

Altair:
I znowu wydaje się, że celowo odwracasz kota ogonem. To jest jasne, że im starsze dziecko tym mniejszą szanse ma adopcje. Ameryki nie odkryłeś. Największą szanse mają właśnie te najmłodsze (czyli z okien życia także).
Nie rozumiem co to zmienia. Przecież w domach dziecka są zarówno starsze dzieci, jak i młodsze (nawet niemowlęta). Ani jedne, ani drugie nie są rozchwytywane przez rodziców.

Dla mnie naturalnym jest, że rodzice wolą mieć własne dzieci, nawet jeśli nie mają możliwości ich posiadania. Adopcja nie wydaje mi się być niczym łatwym, co mogłoby rozwiązać wszystkie problemy niechcianych dzieci na świecie. Zresztą - wygląda na to, że nie rozwiązuje.

Altair:
Bo tak powiedział Hobbit.
Podałem Ci link do dyskusji, w której prócz nie wypowiadało się parę innych osób. Wszystkie jasno dały Ci do zrozumienia, dlaczego twoja teoria odnośnie "wykorzystywania aborcji do biznesu" jest kompletnie od czapy. Ale nie, zignorowałeś ten link, tylko napisałeś, że "tak powiedział Hobbit" i uznałeś, że wygrałeś dyskusję. Świetnie.

Altair:
A kto twierdzi, że się zmniejszy?
Okej, łopatologicznie: podałem ten przykład po to, żeby ludzie nie używali tego argumentu w przyszłości, bo odpowiedź na niego jest już rozwałkowywana. Zresztą po to podałem tego linka - żeby uniknąć na przyszłość durnych pytań. Proszę Cię, zapoznaj się z nim.

Altair:
Tylko dlaczego do jasnej cholery wielu krajach podwyższa się wiek emerytalny i sprowadza imigrantów?
To materiał na zupełnie inną dyskusję. Wierz mi jednak, że aborcja, jeśli ma jakikolwiek na to wpływ, to znikomy i mieszanie ją w tę tematykę nie ma żadnego sensu.

Altair:
Oświecę cię Hobbicie nie wszystko o czym przeczytasz w internecie jest prawdą.
Brzmi to o tyle zabawnie, że Ty nigdy nie podajesz żadnych źródeł, niezależnie od tego czy miałyby być one internetowe, czy też książkowe. Przepraszam, raz podałeś - ale gdy skrytykowałem ich wiarygodność, stwierdziłeś że "nie lubisz podawać źródeł". Czyżbyś uznawał więc, że brak jakichkolwiek dowodów jest lepszy od dowodów opartych na dość znanych stronach internetowych? :P

Dojrzałe argumenty opierają się często na faktach i danych oraz na jak największym obiektywizmie. Jeśli uważasz, że dany argument jest nieprawidłowy, to warto byłoby zaprezentować źródło swoich danych, coby można było porównać co nieco. Jeżeli jednak nie podajesz niczego i wszystko bierzesz sobie ot z głowy, uznając że przekonasz nas do swoich racji "na zdrowy rozum", to nie dziw się, jeśli przestaniemy Cię traktować poważnie. Zwłaszcza jeśli twoim głównym narzędziem przeciwko zwolennikom legalizacji aborcji miałaby być arogancja.

Acid Dragon:
Uprzedzę Was tylko, że nie znajdziecie płaszczyzny do wzajemnego zrozumienia poglądów m.in. z powodu, o którym wspomniałem na początku.
Przyznaję rację, jednocześnie jednak wydaje mi się, że warto podejmować jakiś dialog na płaszczyźnie innej niż "Czy ludzie są kretynami czy nie?".

Acid Dragon:
Jeśli zaś przyjmiemy, że przed narodzeniem nie ma jeszcze człowieka, to co prawda dalej jest do rozwiązania wiele problemów etycznych, ale nie ma już mowy o żadnym zabijaniu człowieka. Jednakże to właśnie moment narodzin miałby odróżniać człowieka od "zbioru komórek"?
Dla mnie człowiek jest wtedy, kiedy jest w stanie żyć samodzielnie. Jeśli dziecko nie potrafi żyć samodzielnie (czyt. umrze jak wyjdzie z ciała matki), to trudno nazywać je niezależną osobą. W końcu wciąż jest uzależnione od kobiety w sensie czysto biologicznym - to wciąż to samo ciało, nawet jeśli to są dwa różne istnienia.

Zresztą - żaden doświadczony lekarz nie wykona zabiegu aborcji w chwili, gdy dziecko to może już samodzielnie funkcjonować.

***

A najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że cała ta dyskusja zaczęła się od mojego oburzenia na stwierdzenie, że kobiety mają obowiązek rodzić dzieci. I że sam poród to pikuś i nie warto nim zawracać sobie głowy, zaś w razie czego można to dziecko oddać bez żadnego problemu do adopcji.

I z tego wywiązała się wielka dyskusja na temat tego, czy płód może zostać naukowcem.

Lili The Dragon PW
1 marca 2014, 04:13
Pobawię się w rannego archeologa ale temat mnie poruszył.Jak proponowanie wzięcia udziału w inicjatywne zwykle jest chwalebne to ja osobiście nie mam zamiaru jej popierać.
Wydaje mi się że też mój głos może być cenny tutaj, a z drugiej strony że mogę zostać postrzeżona jako zimna suka bez czci i wiary. Bo tak, jestem "za" aborcją i jeśli miałbym potrzebę( czyt. niechaną ciąże)to wykonałabym ją.

Odniosę się do pierwszego postu tego tematu i sławetnej klauzuli sumienia. Już u lekarzy bywa ona problematyczna, bo odmówić każdy potrafi ale wskazać osobę która podejmie się np. wypisania recepty na tabletki antykoncepcyjne to już nie łaska. Przecież to jeden z wymogów klauzuli-lekarz musi poinformować pacjenta o miejscu gdzie może otrzymać interesującą go poradę.

Jest to bardzo denerwujące ponieważ ja spotkałam się dwukrotnie z odmową wypisania recepty na zwykle tabletki antykoncepcyjne, co jeszcze bym zrozumiała i spróbowała podziałać gdzie indziej. Jednak walniecie kazania i próba sku***enia mnie (dowiedziałam się o swojej nowej pracy i pracy mojej matki) były już nie na miejscu. Na bogów przecież w 95% kobiety stosujące antykoncepcje mają już skończone 18 lat i potrafią za siebie decydować! Reszta to młode dziewczyny przychodzą z opiekunami i mają lepsze powody do brania tabletek niż bezpieczny seks(choć pewnie to też jest dla nich miłym dodatkiem:) Moje przygody skończyły się ogólnym mordodarciem ze złożeniem skargi na lekarza włącznie.

Śmiem twierdzić że byłoby bardzo podobnie u farmaceutów, co skończyłoby się faworyzowaniem niektórych aptek w danej okolicy. Zdrowa konkurencja:) Jeśli klauzula by przeszła to ja w te pędy zapisałbym się na drugie studia (choćby w akademii burka cukrowego) na farmacje i w dwa lata byłabym farmaceutką. Po roku stażu mogłabym otworzyć własną aptekę, a przecież w tej sytuacji to złoty interes! Nasprowadzać wszelkiego "seksualnego" asortymentu i grzecznie sprzedawać, zyskiwać zaufanie.

Sama idea klauzuli jest śmiechu warta, bo lekarz czy farmaceuta mi łaski nie robi że mnie zbada i wyleczy/zrobi czy wyda lek/-ja mu za to płace, to jest usługa, czyli coś czego ja zrobić nie umiem (nie mogę, nie mam sprzętu) więc płace komuś innemu za wykonanie i czas mi poświęcony.

Ogólnie w sprawie aborcji.

Mi bardzo przeszkadza niejakie podziemie aborcyjne jakie się przez wytworzyło przez brak dostępu do tego typu rzeczy. Mnóstwo tragedii przez to jest począwszy od porzucania niechcianych dzieci przez oszustwa ludzi sprzedajnych pigułki wczesnoporonne po samobójstwa kobiet w ciąży lub całych par (nastolatki). Można tylko snuć opowieści na ten smutny temat.

Uważam że lepiej jeśli byłaby to sprawa która można by normalnie z lekarzem poruszyć i wykonać ewentualny zabieg w bezpiecznych warunkach, a nie zasłaniać się moralnością. Kobieta czy też Para powinna mieć prawo do decydowania o sobie.
Jeśli dziecko/płód byłby już zbyt dojrzały na aborcje, a dalej nie byłby chciany powinno się ułatwić procedury adopcyjne aby niemal od razu po urodzeniu dziecko trafiło do nowego domu.
W ogóle to jest taki mój pomysł by zorganizować coś na wzór ośrodków zdrowia seksualnego (rodzinnego) gdzie wszyscy chętni mogliby za opłatą (niezbyt wysoką) zasięgnąć porady seksuologo-psychologa, ginekologa, wenerologa. Wykonać badania na obecności chorób wenerycznych, sprawdzić czy jest się w ciąży i właśnie wykonać aborcje. Rzetelnie dowiedzieć się jakie są przeciwwskazania i zagrożenia poszczególnych metod antykoncepcji i aborcji. Po prostu zyskać wiedzę o wszystkich możliwościach w danej sytuacji. I ostatecznie podjąć decyzje z własnym sumieniem i możliwościami zdrowotnymi. Oczywiście ten pomysł musiałby być bardzo dopracowany i obwarowany wymaganiami ale sądzę że ośrodki byłby pożyteczne.


Lili

Acid Dragon PW
4 marca 2014, 00:53
Oh dear...

Dalej będę się starał omijać ten temat, przynajmniej względem osobistych poglądów, ale kilka rzeczy muszę "wytknąć".

Po pierwsze problem aborcji - choć związany z tym tematem - nie jest dokładnie tym problemem, który tu poruszono. Krucjata "obrońców życia" sięga o wiele dalej - m.in. do kwestii eutanazji, kary śmierci, in vitro oraz klonowania. A zaznaczam to, bo wg mnie jest sporo osób, które nie poprą takiej akcji/krucjaty nie dlatego, że są za aborcją, czy za in vitro, ale dlatego, że każdy z tych problemów powinien być rozważony indywidualnie i każdy ma prawo do różnych poglądów w tych kwestiach. Inaczej mówiąc - kwestia aborcji jest ważna, ale nie decydująca. Natomiast wrzucanie wszystkiego do jednego worka z napisem "to jest zło!" wydaje mi się prymitywne i pozbawione analizy myślowej.

Po drugie - Sam problem aborcji wg mnie sprowadza się do mojego ulubionego pytania, czyli "co to jest człowiek?". I wydaje mi się, że od tego zależy, czy aborcja jest dopuszczalna, czy nie. Nie od zdania matki i jej ewentualnej decyzji.

Po trzecie - Dyskusje o tym co lekarz powinien, a czego nie powinien są dość częste. Aczkolwiek na pewno nie jest tak, że lekarz ma jakiś obowiązek zawsze wydawać te leki, które chce pacjent, ani informować o innych sposobach ich zdobycia. Lekarz ma leczyć. A tabletki antykoncepcyjne - choć lekami są - raczej rzadko są brane na jakąś dolegliwość.

Lili The Dragon PW
4 marca 2014, 02:36
@Acid Dragon
Nie neguje poglądów innych, ani ich zmieniać nie chce, bo rzadko się to udaje. Wiedz że mnie łuska świerzbiała jak czytałam poglądy dla mnie tak sprzeczne że aż bolesne. Wolałam się wstrzymać. Aczkolwiek nie wiem czy tych najbardziej zapalnych nie poruszę. Chciałam tylko wyrazić swoje zdanie dlaczego akcji nie wesprę, dlaczego mi się nie podoba, jest sprzeczna z moimi poglądami. Dosyć szokującymi, to prawda. Pierwszy post jakoś wyraźnie dawał mi do zrozumienia że aborcja i antykoncepcja są tutaj nr 1 i do nich się odniosłam.

Rozważania,, kiedy zaczyna się człowiek?'' są nie dla mnie. Nie mam wiedzy medycznej aby się wypowiadać, a od strony "filozoficznej" uważam że takie rozumowanie w sprawie aborcji prowadzi do niczego (dużo myślenia które na tą chwile nić nie może przynieść poza wątpliwościami, mało działania) Nie wiemy kiedy zaczyna się człowiek i nie możemy ustalić "bezpiecznej" granicy. Za to możemy się o to zażarcie kłócić ile wlezie.

Lepiej coś zrobić, dla mnie tym cosiem są zaproponowane ośrodki zdrowia seksualnego. Sądzę że lepiej byłoby po prostu udostępnić takie miejsca i niech każdy decyduje ze swoim sumieniem. Bez chorych nacisków i podziemia i piętnowania.

Nie wiem czy masz partnerkę, żonę, siostrę która brała tabletki. Może tak, może nie. Tak czy owak pojęcia pełnego o tym mieć nie będziesz, bo po porostu ich nie bierzesz. I działania na sobie no nijak nie zaobserwujesz. Tak samo jak proces załatwiania recepty na nie.

Antykoncepcja leczy i to spory wachlarz przypadłości niezbyt miłych. Ma oczywiście miliard skutków ubocznych (ale skutek uboczny to ma nawet picie wody mineralnej w zbyt dużej ilości) i kobieta jest informowana o wszystkim. Sama też może zasięgnąć informacji z innego źródła.
Dla mnie to leki, bo bardzo mi pomogły i moim znajomym również. Dla Ciebie być może to nie lek tylko środek farmakologiczny. Jednak antykoncepcja hormonalna jest traktowana jako lek więc póki tak jest lekarz ginekolog (reszta przepisuje w super ważnych wypadkach) musi mieć świadomość że będzie ją przepisywał. Wie do czego się przyczynia, w końcu uczy się o tym. Skoro ma już tą klauzule dla swojego komfortu to powinien wskazać inne miejsce, gdzie można zasięgnąć porady (tak, tak ten zapis też tam jest). I nie powianiem prawić kazań moralnych osobie proszącej o lek czy badanie!

Lili

AmiDaDeer PW
18 czerwca 2014, 13:49
Wywiad z profesorem Romualdem Dębskim o aborcji. Polecam zarówno środowiskom pro life, jak i ludziom niemających problemów z aborcją.
strona: 1 - 2
temat: Obrona życia (akcja "Jeden z nas"itp.)

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel