Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Wymiar Między Wymiaramitemat: "Komuchy", czyli historia w pigułce
komnata: Wymiar Między Wymiarami

AmiDaDeer PW
4 lutego 2013, 13:57
Przed chwilą słuchałem audycji w radiu, w której to każdy mógł zadzwonić i zabrać głos w dyskusji. Dzisiejszym tematem była kandydatura Anny Grodzkiej na wicemarszałka Sejmu RP oraz (niezrozumiałe dla mnie) kontrowersje jej dotyczące. Poziom dyskusji, jak można było się spodziewać, był dość niski (począwszy od "odrzucenia wszelkich kandydatur Ruchu Palikota", na "kurwach i pedałach" skończywszy), mimo to jednak trwałem w tej audycji, tylko co jakiś czas kręcąc głową z zażenowania... do czasu.

Jedna pani, z głosu wnioskuję że w podeszłym wieku, powiedziała pewną rzecz, która sprowokowała mnie do stworzenia tego tematu. Parafrazując: "Nie popieram kandydatury Anny Grodzkiej z prostego powodu: nie widzę różnicy między nią a Wandą Nowicką. Obie należały do PZPR."

Wyłączyłem radio i przejrzałem szybko internet w poszukiwaniu informacji. To, co powiedziała tamta pani, okazało się być bzdurą - pani Nowicka działała w Solidarności, zaś pani Grodzka (jeszcze jako Krzysztof Bęgowski) była członkiem ZSP. Nie skończyło to jednak moich rozważań na ten temat, bo jednak argument "ta pani była w PZPR" się w tej dyskusji znalazł i niezależnie od prawdziwości tego stwierdzenia jest dla mnie po prostu intrygujący.

Urodziłem się już za III RP, jestem dzieckiem wolności i demokracji. Nie odczułem czasów PRL-u na własnej skórze, trudno mi się odnosić do tamtych czasów zarówno pozytywnie, jak i negatywnie - z moich ust padałyby bowiem zbyt abstrakcyjne pojęcia, oceny oderwane od rzeczywistości. Teoretycznie więc powinienem się słuchać starszych, z nich brać przykład i na podstawie ich doświadczeń wysnuwać wnioski dotyczące tzw. czasów komunizmu w Polsce. Sprawa wydawałaby się prosta - komunizm zły, komuchy złe, bić czerwonych. PZPR musi być utożsamiany ze złem wcielonym. Inaczej się nie da.

W praktyce sprawa jest o tyle pokomplikowana, że poszczególni członkowie mojej rodziny (dalszej czy bliższej, niezależnie od wieku) nie mają żadnego urazu do PZPR (ba, nie mają nawet do Jaruzelskiego!) i nie uważają samej obecności w partii za coś wykluczającego z życia politycznego czy publicznego. Oczywiście są też w mojej rodzinie osoby, które całym sercem komunistów oraz "kontynuatorów komunizmu" nienawidzą, choć zwykle nie mieli z nimi za dużo bezpośrednio do czynienia. Są też osoby, które były w PZPR-ze, bo inaczej za daleko by nie zaszły (ot, takie uroki ustroju), ale z całą pewnością ich poglądy polityczne są dalekie od tych partyjnych. Z niespokrewnionymi znajomymi, nauczycielami itp. jest właściwie bardzo podobnie i faktyczny obraz tamtych wydarzeń jest dość niejasny.

Gdyby na tym się to kończyło, to problemu by nie było - wystarczyłoby unikać tematu komunizmu jak ognia, bo i tak niewiele mam na ten temat do powiedzenia. Niestety w Polsce polityka historyczna ma się całkiem dobrze również wśród przeciętnych obywateli i prędzej czy później w dyskusjach o naszym państwie dochodzi do prostego argumentu: "To komuch."

Zdarzyło mi się ten argument słyszeć wyjątkowo często. Najczęściej odnosi się on do polityków, którzy swego czasu byli działaczami PZPR-u i teraz wciąż udzielają się w mediach. Czasem jednak odnosi się on również do osób, które z komunizmem nic nie miały wspólnego ani ideologicznie, ani też fizycznie. Mimo to jednak jest to argument znaczący. Za każdym razem, gdy padało takie określenie, padała również cała dyskusja. Bo co właściwie dla mnie może znaczyć słowo "komuch"? Ilu ja w życiu komunistów u władzy widziałem? Kiedy w moim życiu Rzeczpospolita Polska była państwem komunistycznym?

Ale ludzie i tak tego określenia używają. Więcej - dotyczy to również ludzi mojego pokolenia. Wtedy dyskusja zdycha kompletnie i może co najwyżej przerodzić się w kłótnię. W końcu obie strony nie wiedzą, o czym właściwie miałyby dyskutować. To jest kompletnie dla mnie niezrozumiałe, że mimo iż wiadomo, do czego takie słowa prowadzą, i tak się je wykorzystuje.

W pamięć wbiły mi się słowa pana posła Kalisza, byłego działacza PZPR-u, który w burzliwej dyskusji z panem Ziobrą jasno wypowiedział się o swoich niemiłych doświadczeniach z PRL-em oraz o represjach na jego ojcu. Te słowa - a także zdzieranie godności z generała Jaruzelskiego - ostatecznie mnie przekonały do tego, że opieranie swojego światopoglądu na dalekiej przeszłości do niczego poza kolejnymi kłótniami nie prowadzi.

Chciałbym jednak wiedzieć, jak na kwestię komunizmu oraz przeszłości partyjnej czy też wojskowej patrzą inni Grotowicze. Chciałbym wiedzieć, czy się ze mną zgadzacie, czy też może macie na ten temat inne zdanie, jakie macie w tym temacie doświadczenia, jakie są wasze argumenty. Stąd ten temat.

Czekam na wasze głosy.

Acid Dragon PW
4 lutego 2013, 16:15
No... jednak trzeba rozróżnić moim zdaniem.

Z PZPR sprawa ma się całkiem podobnie do tego, co mówisz. Kiedyś gdy ktokolwiek w czymkolwiek zachodził "dalej" i próbował zrobić "karierę", to już mu podsuwano do podpisania legitymację partyjną. Wstąpienie do partii jednocześnie otwierało (a przynajmniej nie blokowało) drogę do dalszej kariery, a przy okazji dawało partii poczucie kontroli i "bezpieczeństwa", że ów karierowicz nie będzie elementem wywrotowym.

Taka osoba często stała przed trudnym dylematem moralnym - albo dołączyć do organizacji, z której poglądami się absolutnie nie zgadza, ale pracować dalej dla siebie, swojej rodziny, społeczeństwa, czy nawet całego wszechświata, albo też jednak pozostać przy swoich żelaznych zasadach i zablokować sobie potencjalnie resztę zawodowego życia. Oczywiście byli też tacy, którzy do partii wstąpili, bo im to większej różnicy nie robiło, a jeśli dzięki temu mieli zyskać jakieś znajomości i kontakty, to dlaczego nie?

Dzisiaj bardzo łatwo jest oceniać tym, którzy jednak do partii nie wstąpili. Bo dzięki historii wyszli na tym najlepiej. Jednocześnie podjęli "moralnie dobrą" decyzję i - już w niepodległej Polsce - mogli kontynuować swobodnie swoje kariery polityczne, naukowe, dziennikarskie, czy inne. Na dodatek odtąd mogą "chwalić się", że byli przez poprzedni ustrój represjonowani. Zauważyliście, że jeśli ktoś powie, że za komuny UBecy go zamknęli w więzieniu, to automatycznie jest to powód do dumy, chwały i współczucia? Nieważne z jakiego powodu - automatycznie zakładamy, że jak więzienie i UBecy, to osoba na pewno była represjonowana i niewinna.

Nie można jednak powiedzieć, że członkostwo w PZPR nic nie znaczy. Nie oszukujmy się - PZPR nie była organizacją zrzeszającą ludzi o wszelkich możliwych poglądach i pluralizmie politycznym. Była partią komunistów. Była partią ludzi uważających system komunistyczny za słuszny. Ten sam system, który dziś jest uznawany w Polsce za zbrodniczy i prawnie ZAKAZANY, zrównany z nazizmem.

O ile więc sama przynależność do PZPR nie jest wg mnie żadnym istotnym argumentem za uznanie kogoś za osobę o takich, czy innych poglądach, o tyle powinno być poważnym sygnałem ostrzegawczym, nakazującym przyjrzeć się bliżej danej osobie, czy przez przypadek nie jest tak, że jej poglądy nie zmieniły się znacząco od czasów komunistycznych, ale ładniej teraz wyglądają pod szyldem SLD, PO, czy Ruchu Palikota.

---------

Natomiast Jaruzelski? Odzieranie go z godności? Jakiej kurwa godności? Ten skurwysyn, wielokrotny morderca i sługa radzieckiego ustroju jest jedynym człowiekiem we współczesnej Polsce, któremu osobiście wymierzyłbym karę śmierci. Bez najmniejszego wątpienia odpowiada bezpośrednio za śmierć setek ludzi, co wielokrotnie mu już udowodniono, a za co wciąż nie można go skazać. Mówiąc o Jaruzelskim i godności równie dobrze można by mówić o godności Hitlera, czy Stalina. To nie godny człowiek. To w ogóle nie człowiek. To nawet nie zwierzę. To najgorszy, najbrudniejszy śmieć, jaki można sobie wyobrazić.

Nie obchodzi mnie ani trochę jego obecny stan zdrowia - uważam, że chociaż pod koniec życia powinien poczuć trochę tego cierpienia, za jakie odpowiada u tak wielu ludzi.

AmiDaDeer PW
4 lutego 2013, 18:01
Nie chcę żeby ten temat stał się źródłem jakiejś chorej nienawiści w kierunku konkretnych ludzi. Myślę, że to forum, a nawet ta komnata nie są jednak miejscem na tak prostackie słowa, kogokolwiek by się one nie tyczyły. Wiem, że to głupio brzmi, gdy mówię to ja twórcy tej strony, jestem jednak przekonany, że twoja wypowiedź przekroczyła granice przyzwoitości.

Nie będę się wdawać w dyskusję na takim poziomie. Jeśli chcesz manifestować swoje obrzydliwe popędy i chęć powrotu do barbarzyństwa, to chciałbym jedynie, byś to zrobił w innym temacie. Ot, taka mała prośba.

Acid Dragon PW
4 lutego 2013, 18:21
To Twój wybór.
Jakkolwiek z reguły staram się mieć obiektywne podejście do wszelkich kwestii, tak uważam, że są sprawy, które wymagają kategorycznego, zdecydowanego potępienia. Bez żadnego, najmniejszego nawet "ale", nawet jeśli ono gdzieś tam faktycznie istnieje.

Jeśli uważasz moje poglądy za obrzydliwe, to zapewniam Cię, że to co zrobił Jaruzelski jest poza wszelką kategoryzacją.

Widziałem to na własne oczy (nie, nie byłem na ulicy - widziałem nagrania filmowe). Widziałem czołgi, które rozjeżdżały bezbronnych ludzi. Widziałem głowy martwych stoczniowców - lub to co z nich zostało. Widziałem ludzi po nieludzkich, niewyobrażalnych torturach. Widziałem najprawdziwszą śmierć wielu ludzi. Przy tym, co działo się z powodu i rozkazu Jaruzelskiego śmierć w komorze gazowej nagle wydaje się "humanitarna".

Ten śmieć jest przykładem niewyobrażalnego zła, które należy wyplenić w każdy możliwy sposób - nawet "barbarzyński".

Tarnoob PW
8 lutego 2013, 22:46
Ten wątek naprowadza mnie na smutną refleksję, jak banalną sprawą jest dezinformacja, propaganda i stereotyp.

Popatrzmy, jak łatwo było przekonać ludzi do dyktatur w minionym wieku. Popatrzmy, jak dezinformacja i niewiedza doprowadziły do upadku I RP.
Popatrzmy teraz, jak łatwo przekonać ludzi do zjawisk, za które nasi ojcowie i dziadkowie by się wstydzili, np. w kwestiach obyczajów.
Popatrzmy, jak teraz medialne zamieszanie i dezinformacja nt. środowiska czy klimatu albo kryzysu finansowego grożą globalną katastrofą.
Popatrzmy, jak łatwo w okół komunizmu, największego zbrodniarza dotychczasowych dziejów, porównywalnego chyba tylko z głodem i zarazami, przechodzimy obojętnie, czasem nawet żartobliwie, albo nieświadomie oddajemy mu honory – Che Guevarra.

Dezinformacja, ignorancja groziła – i zabiła tym miliony – brakiem higieny, medycznymi i technicznymi błędami, w gorszym wypadku – niesprawiedliwymi stereotypami i ocenami postaci (np. wspomniany Che Guevarra, ostatnio jak się okazuje – król Ryszard III, w Rosji – Lenin, Stalin i inni) i epok (średniowiecze jako pejoratyw, antycznym Grekom jako narodowi zapominamy seksizm, Spartanom – nazizm na współczesne standardy, Rzymianom – brutalność i nieokrzesanie), a w najgorszym wypadku – zbrodniami i katastrofami.

Sprawa stanu wojennego i szerzej – komunizmu w Polsce – to chyba jeden z tych smutnych przypadków, gdzie jesteśmy poinformowani źle. Te wydarzenia dotyczą żywych, aktywnych ludzi. Historia, jaką przedstawiła mi rodzina i którą demaskuje np. Ziemkiewicz (żeby nie było – akurat tu ma sporo racji, ale nie popieram go bezkrytycznie), ma się tak, że komuchy w Polsce zwyczajnie nasz kraj wydymali. Mówi się, że dobry przywódca patrzy, gdzie begnie tłum, i staje na jego czele. Kiedy PRL był nie do utrzymania, ludzie PZPR-u przedstawili się jako demokraci, a z elit partyjnych zostali nowymi elitami politycznymi (SLD, LiD, Lewica), medialnymi („Nie”, „GW”, „Fakty i Mity”, TVP i TVN trochę też) i biznesowymi (prywatyzacja bogactw PZPR-u w ręce działaczy – farsa).

Urodziłem się dopiero w ’95 i jestem tylko nastolatkiem, dlatego jeszcze nie poznałem wydarzeń ostatnich 20–30 lat w Polsce w szczegółach. Nie wiem, jak było przed 2005, ale w 2005 PiS i LPR dawały nadzieje na rozliczenie ze zbrodniami. Teraz widzę, że udało się komunistom przeczekać, wygrać grę na czas, dotrwać czasu, kiedy ludzie się przyzwyczają, zmęczą, zapomną i umrzeć bezkarnie jak Fidel Castro, carowie czy dyktatorzy ZSRR.

AmiDaDeer PW
9 lutego 2013, 00:12
Tarnoob:
Historia, jaką przedstawiła mi rodzina i którą demaskuje np. Ziemkiewicz (żeby nie było - akurat tu ma sporo racji, ale nie popieram go bezkrytycznie), ma się tak, że komuchy w Polsce zwyczajnie nasz kraj wydymali.
Widzisz, trafiłeś w dokładnie tę samą pułapkę, co ja. Miałeś do wyboru dwie opcje, zapewne obie są tak samo prawdziwe, w końcu niejedna jest prawda. Ja, będąc w podobnym położeniu, wybrałem opcję "Nie znam się, więc nie oceniam". Pytanie więc dlaczego Ty postanowiłeś posłuchać się kogoś innego niż twoi najbliżsi?

I niech to nie będzie odbierane za konfrontację poglądów politycznych. Chcę raczej wiedzieć, co kieruje ludźmi, że słuchają tych, a nie innych osób.

Tarnoob:
Kiedy PRL był nie do utrzymania, ludzie PZPR-u przedstawili się jako demokraci, a z elit partyjnych zostali nowymi elitami politycznymi (SLD, LiD, Lewica), medialnymi ("Nie", "GW", "Fakty i Mity", TVP i TVN trochę też) i biznesowymi (prywatyzacja bogactw PZPR-u w ręce działaczy - farsa).
Ja tego nie rozumiem. I to tak całkiem szczerze - nie mam pojęcia, dlaczego o tym się ciągle mówi. Czemu osiągnięcie jakiejś pozycji, jakiegoś statusu społecznego oraz majątkowego miałoby być domeną tylko i wyłącznie opozycji? Skoro ci ludzie już jakiś status osiągnęli jako działacze partyjni, to dlaczego narzuca się im rezygnację z tego, co mają?

Tarnoob:
Nie wiem, jak było przed 2005, ale w 2005 PiS i LPR dawały nadzieje na rozliczenie ze zbrodniami.
Muszę się jednak nie zgodzić, bo pomimo mojego młodego wieku dobrze pamiętam te czasy. To nie miało być rozliczenie ze zbrodniami. To miało być rozliczenie ze systemem oraz wszystkim, co miało z nim cokolwiek wspólnego. To miało być rozliczenie z przeszłością, w którym tylko ci, którzy się urodzili już za demokratycznej Polski, mogli czuć się bezpiecznie.

No dobra, pewnie trochę demonizuję i może będę patrzył na to w pewnym wieku nieco inaczej. Gdy jednak patrzę na osoby, które wtedy rządziły moim krajem, wciąż jednak podtrzymuję swoje poglądy.

Tarnoob PW
9 lutego 2013, 14:46
Może nie wyraziłem się jasno – tę historię obłudy, zgniłego kompromisu i bezkarnego zrobienia kariery przez starą ekipę przedstawili mi rodzice. Ten proces demaskuje też Ziemkiewicz. Znam to więc z dwóch źródeł.

Spotkałem się też z opiniami, że Jaruzelski stanem wojennym ocalił Polskę przed interwencją radziecką taką, jaka miała miejsce na Węgrzech czy w Czechosłowacji, a Okrągły Stół to było zwycięstwo demokracji i wolności nad komunizmem i otwarcie się na mlekiem i miodem płynący Zachód. Widać takie pojmowanie sprawy w opinii publicznej, co ilustruje dobrze finał tego filmiku: http://www.youtube.com/watch?v=2DrXgj1NwN8

Oczywiście nie trzeba mówić, że takie przedstawianie tych wydarzeń leży w interesie ludzi, którzy mają wiele na sumieniu. Teraz im łatwo nawoływać do wybaczania, miłości bliźniego i interpretować grubą kreskę jako umożenie ich win. Nie ma wybaczania bez skruchy.

To, czego się dopuszczał reżim komunistyczny w Polsce, to są zbrodnie wojenne. Tortury, pacyfikacje i egzekucje to zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko prawu naturalnemu (czy jak kto woli: prawom człowieka) i przeciwko ludzkości, a jak wiadomo, zgodnie z umowami międzynarodowymi te rodzaje zbrodni się NIE przedawniają.

Media są w stanie mimo to w imię wysłuchania obu stron, kultu kompromisu, pozornego obiektywizmu i szukania prawdy pośrodku wytworzyć atmosferę debaty tam, gdzie prawda jest jednoznaczna i zostracyzować, zdemonizować tych, którzy o tym wiedząc, próbują to zakomunikować. Tak jest m.in. z Jaruzelskim, o czym pisze słusznie Acid.

AmiDaDeer PW
9 lutego 2013, 15:02
Tarnoob:
Może nie wyraziłem się jasno - tę historię obłudy, zgniłego kompromisu i bezkarnego zrobienia kariery przez starą ekipę przedstawili mi rodzice. Ten proces demaskuje też Ziemkiewicz. Znam to więc z dwóch źródeł.
Powtórzę więc: dlaczego posłuchałeś się Ziemkiewicza, a nie rodziców? Gdybyś zrobił to drugie, byłoby to zrozumiałe ze względu na ich autorytet oraz wpływ na twoje wychowanie. Co więc pokierowało Tobą, że Ziemkiewiczowi uwierzyłeś?

Tarnoob:
Oczywiście nie trzeba mówić, że takie przedstawianie tych wydarzeń leży w interesie ludzi, którzy mają wiele na sumieniu.
To jakaś bzdura kompletna. Wielu internowanych za stanu wojennego, w tym chociażby moi rodzice, mówi właśnie o niedemonizowaniu tamtych wydarzeń i wypowiada się bardzo krytycznie wobec uznawaniu władz PRL-u za zbrodniarzy. Sądzisz więc, że ich protesty były tak naprawdę podpuchą?

Tarnoob:
Nie ma wybaczania bez skruchy.
Ok, ale zapominasz, że choćby i właśnie Jaruzelski tę skruchę wyraził. Trzyma się swojego zdania i twierdzi, że w takiej sytuacji zrobiłby dzisiaj dokładnie to samo, ale żałuje, że musiało do tego dojść.

Tarnoob:
edia są w stanie mimo to w imię wysłuchania obu stron, kultu kompromisu, pozornego obiektywizmu i szukania prawdy pośrodku wytworzyć atmosferę debaty tam, gdzie prawda jest jednoznaczna...
Nie. To nie jest jednoznaczna prawda. Nie życzę sobie, by ktokolwiek mi narzucał jakąkolwiek prawdę. Żyjemy w demokratycznym państwie, gdzie obustronna, równa debata jest podstawą życia społecznego. Nazywanie czegokolwiek "jednoznacznym" (albo - jak często to jest używane w mediach - "oczywistym" czy "bezdyskusyjnym") schodzi w stronę chęci ocenzurowania przeciwników politycznych. Wyciągnij wnioski.

Tarnoob PW
9 lutego 2013, 15:50
Powtórzę więc: i rodzice, i prawica (Ziemkiewicz, środowiska z kręgu Gazety Polskiej i nie tylko) przedstawiają mi tę samą wersję wydarzeń.

Zgadzam się z nimi, bo – o czym pisał Acid – winę Jaruzelskiemu udowodniono, ofiary śmiertelne nie są fikcyjne, a ZSRR upadał i nie miał możliwości zaszkodzenia Polsce. Nawet, jeśli tak, to prawdopodobieństwo oraz potencjalne straty były na tyle małe, że wybór stanu wojennego wcale nie był taki nieunikniony. Nawet, jeśli tak, to nikt mi nie wmówi, że nie dało się tego rozegrać po ludzku i bardziej humanitarnie.

mancias_sc PW
12 lutego 2013, 18:31
Hobbit:
Nie będę się wdawać w dyskusję na takim poziomie. Jeśli chcesz manifestować swoje obrzydliwe popędy i chęć powrotu do barbarzyństwa, to chciałbym jedynie, byś to zrobił w innym temacie. Ot, taka mała prośba.
Sądziłeś, że siądziemy przy kawce i stwierdzimy, że Jaruzelski to taki fajny dziadzio ze słabością do dziwnych okularów? Otóż nie, nie jest taką osobą. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że stryj, który służył w Warszawie w Ludowym Wojsku w stopniu pułkownika, w równie niewybrednych słowach co Acid określa generała. Dodatkowo wspomina, że był marionetką Moskwy. Kolejny problem z Jaruzelskim to niemożność skazania go za wprowadzenie stanu wojennego. Śmiesznym jest, że w tej sprawie sądy cały czas wykazują się permanentną impotencją. Nie zmienia tego fakt, że Jaruzelski przyznał się czy wykazał skruchę (dobre sobie), po prostu trzeba skazać go i skończyć tę historię, bo niedługo umrze i pozostanie nierozliczony.
Niestety komunizm w Polsce był ustrojem zbrodniczym. Cały aparat bezpieczeństwa był tak naprawdę aparatem nacisku. Zatem nietrudno się domyślić, że dorosłe osoby wiedziały czym jest UB później SB, PZPR oraz co oznacza współpraca z takim ustrojem. Zatem owszem przyszłe pokolenia mają prawo oceniać wstąpienie danego człowieka do Partii i jego w niej działania.
Hobbit:
Ja tego nie rozumiem. I to tak całkiem szczerze - nie mam pojęcia, dlaczego o tym się ciągle mówi. Czemu osiągnięcie jakiejś pozycji, jakiegoś statusu społecznego oraz majątkowego miałoby być domeną tylko i wyłącznie opozycji? Skoro ci ludzie już jakiś status osiągnęli jako działacze partyjni, to dlaczego narzuca się im rezygnację z tego, co mają?
Właśnie dlatego, że było to osiągnięcie dzięki współpracy z aparatem PRL. Jeśli dla Ciebie jest normalne, że możesz dostać pracę dzięki temu, że kapujesz współpracowników, czy też dlatego, że twój kumpel jest działaczem na wysokim stanowisku to dziękuję bardzo. Nie chodzi o to żeby zabierać majątki, ale żeby usunąć takich właśnie ludzi z przestrzeni publicznej. Jak jest to już wiadomo dokładnie, wystarczy spojrzeć na Jerzego Urbana. Aż dziw bierze, że takiego prowokacyjnego bydlaka ktokolwiek chce zapraszać do telewizji, czy prosić o udzielenie wywiadu. Drugim ważnym powodem jest fakt, że można szantażować człowieka na zasadzie "Patrz mamy twoją teczkę, zrób dla nas to i to". Nieprawdopodobne? Nie sądzę.
Hobbit:
Tarnoob:
Nie wiem, jak było przed 2005, ale w 2005 PiS i LPR dawały nadzieje na rozliczenie ze zbrodniami.

Muszę się jednak nie zgodzić, bo pomimo mojego młodego wieku dobrze pamiętam te czasy. To nie miało być rozliczenie ze zbrodniami. To miało być rozliczenie ze systemem oraz wszystkim, co miało z nim cokolwiek wspólnego. To miało być rozliczenie z przeszłością, w którym tylko ci, którzy się urodzili już za demokratycznej Polski, mogli czuć się bezpiecznie.
Wybacz, ale piszesz głupoty. System, czy raczej SYSTEM, istnieje. Jest to najpiękniejszy i najbardziej realny spadek po PRL. Czy sadzisz, że wszelkie powiązania, łapówkarstwo, znajomości powstały nagle po 1990 roku? By nie szukać daleko, afera z autostradami jest tylko efektem równoczesnego i niezależnego przebłysku geniuszu u paru osób? Wszelkie klany prawników i lekarzy także nie wzięły się z niczego. Niestety bardzo ładnie wszystko zaadoptowało się w nowej III RP. Kolejna ciekawostka z autopsji, firma w której pracuje, średnie przedsiębiorstwo ok 25 pracowników, startuje w różnych przetargach oczywiście wygrywa tylko w których właściciel posmarował komu trzeba. Gdy kupuje sprzęt i chce zaoszczędzić ponownie smaruje w przetargu, jest za mała by to nam smarowali. W końcu gdy jest kontrola jak myślisz, jak się odbywa? Zatem raczej sporo jest miejsc gdzie można walczyć z systemem. Poza tym te najbardziej pokazowe sprawy IV RP zakończyły się wyrokiem skazującym, zatem nie jest do końca prawdą, że ścigano każdego.
Hobbit:
Niestety w Polsce polityka historyczna ma się całkiem dobrze również wśród przeciętnych obywateli i prędzej czy później w dyskusjach o naszym państwie dochodzi do prostego argumentu: "To komuch."
Bardzo dobrze, że w Polsce istnieje polityka historyczna. Jak dobrze ją wykorzystać możemy podejrzeć od Niemców i Żydów. Jedni prawie wyrugowali swój udział w mordach na rzecz nazistów (to chyba ci którzy byli na Atlantydzie), drudzy każdy przejaw krytyki wobec nich kwitują słowem 'antysemityzm'. Co najlepsze w obu przypadkach się to sprawdza. Niestety my Polacy nie potrafimy dobrze korzystać z naszej historii, a szkoda.

AmiDaDeer PW
12 lutego 2013, 19:48
mancias_sc:
Sądziłeś, że siądziemy przy kawce i stwierdzimy, że Jaruzelski to taki fajny dziadzio ze słabością do dziwnych okularów?
Nie. Sądziłem, że będzie do dyskusja na poziomie, bez rzucania bluzgami i ukazywania "prawd absolutnych". Miałem też nadzieję, że dyskusja o polityce historycznej nie przerodzi się w pyskówkę o Jaruzelu.

mancias_sc:
Niestety komunizm w Polsce był ustrojem zbrodniczym. Cały aparat bezpieczeństwa był tak naprawdę aparatem nacisku. Zatem nietrudno się domyślić, że dorosłe osoby wiedziały czym jest UB później SB, PZPR oraz co oznacza współpraca z takim ustrojem. Zatem owszem przyszłe pokolenia mają prawo oceniać wstąpienie danego człowieka do Partii i jego w niej działania.
Jak można ocenić coś, o czym nie ma się zielonego pojęcia? Jeśli jedni mówią o zbrodniczym systemie (bardzo często ci, którzy urodzili się już za RP), inni o czasach śmiesznych. Kogo słuchać? Prawda pewnie leży gdzieś na środku, ale bardzo wielu młodych uważa, że komuchy to zło, bo... i tu właśnie brakuje im argumentów. Skoro więc niemożliwa jest obiektywna ocena tamtych wydarzeń poza suchymi niepodważalnymi faktami (których u Ciebie, na ten przykład, mało), to dlaczego musimy iść w tak mocne słowa?

mancias_sc:
Właśnie dlatego, że było to osiągnięcie dzięki współpracy z aparatem PRL. Jeśli dla Ciebie jest normalne, że możesz dostać pracę dzięki temu, że kapujesz współpracowników, czy też dlatego, że twój kumpel jest działaczem na wysokim stanowisku to dziękuję bardzo.
Mógłbyś podać jakieś konkretne przykłady poza Jerzym Urbanem? Pan Urban bowiem nie jest przykładem zbyt dobrym, bo nie dość, że to przypadek ekstremalny (ze względu na swój język), to jego bezpośrednie związki z partią były wątłe - pisywał m.in. w Po prostu i w Polityce, za co otrzymywał zakazy pisania jakichkolwiek artykułów; poza tym nie był nigdy członkiem partyjnym. Mógłbym nawet pokusić się o to, że jego cyniczny i wzbudzający wstręt język bardziej szkodził PRL-owi niż go wspierał, o czym Urban doskonale wiedział.

W każdym jednak razie jedna jaskółka wiosny nie czyni. Chciałbym jakieś inne przykłady na poparcie twoich tez.

mancias_sc:
Drugim ważnym powodem jest fakt, że można szantażować człowieka na zasadzie "Patrz mamy twoją teczkę, zrób dla nas to i to".
Przepraszam, ale zgubiłem się. Kto kogo ma zaszantażować? Kojarzy mi się to natychmiastowo z popeerelowską lustracją bliską prawicowym politykom.

mancias_sc:
Wybacz, ale piszesz głupoty. System, czy raczej SYSTEM, istnieje. Jest to najpiękniejszy i najbardziej realny spadek po PRL. Czy sadzisz, że wszelkie powiązania, łapówkarstwo, znajomości powstały nagle po 1990 roku?
Naprawdę sądzisz, że one powstały za czasów PRL-u? Muszę Cię zmartwić - były praktycznie od zawsze i pewnie jeszcze długo będą. Możemy co najwyżej z tym walczyć - a nie powiesz mi, że teraz nic się z tym nie robi.

mancias_sc:
Wszelkie klany prawników i lekarzy także nie wzięły się z niczego.
Nie wiem, o czym mówisz. Możesz coś wyjaśnić?

mancias_sc:
Poza tym te najbardziej pokazowe sprawy IV RP zakończyły się wyrokiem skazującym, zatem nie jest do końca prawdą, że ścigano każdego.
Nie chodzi mi o konkretne działania wymierzone we wszystkich, bo i owszem - nie wszyscy byli ścigani. Chodzi mi o ogólną formę polityki prowadzoną w tamtych latach oraz atmosferę, jaka wtedy panowała.

Jeśli ktoś był osobą publiczną, to była duża szansa, że był na celowniku służb, chociażby antykorupcyjnych. Jeśli ktoś dużo zarabiał - był również na celowniku. Jeśli ktoś zajmował jakieś wysokie stanowisko - był na celowniku. Każdy, kto cokolwiek osiągnął, był podejrzewany, a i tak niczego to nie zmieniło, bo "powszechne skorumpowanie" i tak trwało i było głośne. Co ciekawe - zwłaszcza w ówczesnym rządzie.

mancias_sc PW
12 lutego 2013, 21:08
Hobbit:
Jak można ocenić coś, o czym nie ma się zielonego pojęcia? Jeśli jedni mówią o zbrodniczym systemie (bardzo często ci, którzy urodzili się już za RP), inni o czasach śmiesznych. Kogo słuchać? Prawda pewnie leży gdzieś na środku, ale bardzo wielu młodych uważa, że komuchy to zło, bo... i tu właśnie brakuje im argumentów. Skoro więc niemożliwa jest obiektywna ocena tamtych wydarzeń poza suchymi niepodważalnymi faktami (których u Ciebie, na ten przykład, mało), to dlaczego musimy iść w tak mocne słowa?
To jest ciekawe ponieważ ocena chociażby III Rzeszy przychodzi łatwo nawet pomimo tego, że nikt z nas nie żył w tamtym kraju. Jednak jeśli chodzi o Polskę Ludową już tak nie jest. Tymczasem mało zbrodni dokonało się w PRL? Mordownie UB, prześladowanie żołnierzy jeśli nie popierali władzy, prześladowanie żołnierzy AK, Żydów czy innych narodowości, homoseksualistów, cenzura, zamykanie opozycjonistów, zabijanie księży, zamykanie granic dla własnych obywateli, kapowanie w zamian za pieniądze, dobra luksusowe czy stanowisko. Myślę, że taka lista wystarczy.
Kolejnego akapitu nie cytuje, żeby nie rozciągnąć wypowiedzi. Zatem sądzisz, że dlaczego ludzie donosili? Ilu było ludzi, którzy robili to z czystej złośliwości? Niestety znaczna część(nie pisz wikipedystycznego 'potrzebne źródło' :)) donosiła dla korzyści materialnych. Co do Urbana to litości, był rzecznikiem rządu, był zapatrzony w komunizm. Wystarczy, że poczytasz jego dawne czy też dzisiejsze artykuły to jest właśnie przykład komucha.
Hobbit:
Cytat:
Drugim ważnym powodem jest fakt, że można szantażować człowieka na zasadzie "Patrz mamy twoją teczkę, zrób dla nas to i to".

Przepraszam, ale zgubiłem się. Kto kogo ma zaszantażować? Kojarzy mi się to natychmiastowo z popeerelowską lustracją bliską prawicowym politykom.
Widzisz chodzi o to, że w Polsce nie dokonała się lustracja, zatem nie upubliczniono danych kto współpracował z SB. Natomiast współpraca z SB nie jest z pewnością pozytywną cechą danej osoby. Zatem jeśli ktoś wszedł w posiadanie dawnej teczki takiego polityka w prosty sposób mógł go szantażować, że zrobi co chce, bo inaczej upublicznimy tekę. Popatrz na Stany Zjednoczone, tam niedawno złożył dymisję szef CIA bo miał romans i mogłoby to stanowić powód do szantażu jego osoby.Niemniej taka drobna błahostka, a była pretekstem do takich decyzji.
Hobbit:
Cytat:
Wszelkie klany prawników i lekarzy także nie wzięły się z niczego.

Nie wiem, o czym mówisz. Możesz coś wyjaśnić?
Poczytaj o problemach ludzi którzy właśnie wybrali te zawody. W skrócie tamte środowiska są hermetyczne na ludzi nie będący w znajomościach.
Hobbit:
Naprawdę sądzisz, że one powstały za czasów PRL-u? Muszę Cię zmartwić - były praktycznie od zawsze i pewnie jeszcze długo będą. Możemy co najwyżej z tym walczyć - a nie powiesz mi, że teraz nic się z tym nie robi.(..)
Nie chodzi mi o konkretne działania wymierzone we wszystkich, bo i owszem - nie wszyscy byli ścigani. Chodzi mi o ogólną formę polityki prowadzoną w tamtych latach oraz atmosferę, jaka wtedy panowała.
Jeśli ktoś był osobą publiczną, to była duża szansa, że był na celowniku służb, chociażby antykorupcyjnych. Jeśli ktoś dużo zarabiał - był również na celowniku. Jeśli ktoś zajmował jakieś wysokie stanowisko - był na celowniku. Każdy, kto cokolwiek osiągnął, był podejrzewany, a i tak niczego to nie zmieniło, bo "powszechne skorumpowanie" i tak trwało i było głośne. Co ciekawe - zwłaszcza w ówczesnym rządzie.
To może w ogóle nie walczyć z łapówkarstwem, znajomościami, nepotyzmem? Przecież był, jest i będzie. Otóż jasne, że należy walczyć. Niestety w Polsce nie bierze jedynie ryba i za korupcję należy się zabrać. Czy nic nie zmieniło? Poproszę jakieś suche twarde dowody. ;) A na poważnie to trzeba było skończyć walkę z systemem, niestety w telewizji królowała jedynie posłanka Sawicka, która płakała jak to uwiódł ja agent i nakłonił do korupcji. Jednak sam stwierdziłeś, że prawda jest gdzieś pośrodku, zatem może zastanowisz się czy rzeczywiście był to taki terror?

AmiDaDeer PW
12 lutego 2013, 21:57
mancias_sc:
To jest ciekawe ponieważ ocena chociażby III Rzeszy przychodzi łatwo nawet pomimo tego, że nikt z nas nie żył w tamtym kraju. Jednak jeśli chodzi o Polskę Ludową już tak nie jest.
Przepraszam, ale coś Ci się chyba pomyliło. III Rzeszę oceniamy ze względu na zbrodnie WOJENNE. Za to, że najechała wiele państw, a jej polityka doprowadziła do śmierci milionów osób. Nie słyszałem zaś zbyt wielu opinii na temat tego, że w samej III Rzeszy żyło się ludziom źle. O PRL-u zaś słyszę to ciągle, i to w tonie takim, jakbyśmy byli wtedy krajem okupowanym przez ZSRR, co nie było w pełni prawdą.

mancias_sc:
Tymczasem mało zbrodni dokonało się w PRL? Mordownie UB, prześladowanie żołnierzy jeśli nie popierali władzy, prześladowanie żołnierzy AK, Żydów czy innych narodowości, homoseksualistów, cenzura, zamykanie opozycjonistów, zabijanie księży, zamykanie granic dla własnych obywateli, kapowanie w zamian za pieniądze, dobra luksusowe czy stanowisko.
Nie wszystko z wymienionych przez Ciebie zbrodni faktycznie się wydarzyło. W każdym razie nie twierdzę, że PRL nie jest pozbawiony takowych - bo i owszem, są pewne niezaprzeczalne fakty, które trudno ocenić pozytywnie. Pewne wydarzenia były i to faktycznie nie świadczy o systemie dobrze.

Problem zaczyna się wtedy, gdy schodzimy na uogólnianie i nazywanie wszystkich działaczy prl-owskich zbrodniarzami.

mancias_sc:
Zatem sądzisz, że dlaczego ludzie donosili?
Z dwóch powodów:
1. Chcieli zwalić problemy i podejrzenia z siebie
2. Chcieli - mówiąc kolokwialnie - udupić sąsiada.

Tak na to przynajmniej dla mnie wygląda. Nie mogę powiedzieć obiektywnie, bo znam to tylko z opowiadań oraz własnych domysłów.

mancias_sc:
Co do Urbana to litości, był rzecznikiem rządu, był zapatrzony w komunizm. Wystarczy, że poczytasz jego dawne czy też dzisiejsze artykuły to jest właśnie przykład komucha.
Po prostu zdecydowanie nie było komunistyczne, z czego sprawę zdawał sobie Gomułka. Poza tym musiał być idiotą, żeby mówić jako rzecznik takie rzeczy z wiary w komunizm.

O dzisiejszych jego poglądach się nie wypowiem, bo to kwestia sporna.

Za to określenie "komuch" to jest właśnie to, od czego zacząłem całą tę dyskusję. "Bo to komuch i tyle". Dlaczego jest to dla Ciebie JAKIMKOLWIEK argumentem w czasie dyskusji?

mancias_sc:
Widzisz chodzi o to, że w Polsce nie dokonała się lustracja, zatem nie upubliczniono danych kto współpracował z SB. Natomiast współpraca z SB nie jest z pewnością pozytywną cechą danej osoby. Zatem jeśli ktoś wszedł w posiadanie dawnej teczki takiego polityka w prosty sposób mógł go szantażować, że zrobi co chce, bo inaczej upublicznimy tekę. Popatrz na Stany Zjednoczone, tam niedawno złożył dymisję szef CIA bo miał romans i mogłoby to stanowić powód do szantażu jego osoby.Niemniej taka drobna błahostka, a była pretekstem do takich decyzji.
I tego właśnie nie rozumiem. Nagle się okazuje, że jak komuś kazali współpracować z SB (bo nie każdy chce cierpieć za ojczyznę) albo jak sfałszowali komuś teczki, to wypada z życia publicznego. To jest jakiś obłęd. Czy zapatrzenie w przeszłość i rozliczanie się z niej miałoby być naprawdę postępowe?

mancias_sc:
Poczytaj o problemach ludzi którzy właśnie wybrali te zawody.
Nie, nie poczytam. Nie mam ochoty szukać specjalnie do tej dyskusji źródeł za Ciebie. To w twoim interesie leży, bym Ci uwierzył.

Zaś co do hermetyzmu to zakładam, że uogólniasz i wyciągasz błędne wnioski tylko z własnych (albo - gorzej - z cudzych) doświadczeń. Ja również często nie byłem mile przyjmowany przez lekarzy, ale mimo że nie mam żadnego lekarza w rodzinie jak najbardziej byłem leczony w miejscach, gdzie faktycznie dbali o pacjenta. Bynajmniej nie były to przychodnie prywatne.

Za wielu prawników nie znam, ale nie mam o nich negatywnego zdania. Jakiś czas temu w wyniku pewnego zbiegu okoliczności pewien prawnik sam z siebie zaoferował mi pomoc. Nie można tego nazwać hermetyzmem, ja zaś żadnych znajomości - zapewniam Cię - nie mam.

mancias_sc:
To może w ogóle nie walczyć z łapówkarstwem, znajomościami, nepotyzmem?
Nie twierdzę, że nie. Są to czyny karygodne, które należy zwalczać. Ok, poza znajomościami, bo to określenie to jakiś spiskowy wytwór słowny, który w dzisiejszych czasach zatracił kompletnie na znaczeniu.

Twierdzę zaś, że nie da się korupcji i nepotyzmu zwalczyć w stu procentach. Po prostu się nie da. Jak świat światem tak zawsze będą przestępcy i oszuści, niezależnie od zawodu, pozycji, zajmowanego stanowiska. Można za to zmniejszać skalę przestępstw poprzez odpowiednie przepisy.

Lata 2005-2007 nie były czasem, w którym skala przestępstw się zmniejszyła. Sam PiS podczas kampanii wyborczej w 2007 roku się do tego poniekąd przyznał - za jedno ze swoich dokonań uznali "zwiększenie wykrywalności korupcji o 100%". Nie muszę chyba mówić, jak idiotyczne jest to określenie i co tak naprawdę oznacza to 100%?

mancias_sc:
Czy nic nie zmieniło? Poproszę jakieś suche twarde dowody. ;)
A ja proszę Cię o suche twarde dowody na to, że coś się zmieniło. Bo ja nie mogę udowodnić tego, że nie masz w swoim mieszkaniu gdzieś ukrytego 70-calowego telewizora. Ty zaś możesz udowodnić, że taki telewizor masz.

mancias_sc:
Jednak sam stwierdziłeś, że prawda jest gdzieś pośrodku, zatem może zastanowisz się czy rzeczywiście był to taki terror?
Proszę Cię, nie nadinterpretuj moich słów. Nikt nie mówił nic o terrorze. Chciałem zaś pokazać, że tamtejsze czasy nie były takie fajne, jak niektórzy w tym temacie uważają.

orodreth PW
15 lutego 2013, 00:56
Odnośnie Komunizmu to napiszę że na początku był w Francji, potem był na Wschodzie w Rosji i Chinach. To dzisiaj jak się patrzy na urzędy to mamy komunizm w Europie, a może i w USA. Coby nie mówić żyjemy coraz bardziej w postkomunizmie niż w postmodernizmie.
A gospodarka rynkowa zawitała do Chin, i do Rosji.
To by była historia w pigułce.

A co do PZPR to jakbym oceniał ich po pojedynczych osobach, jedni zrobili dużo dobrego dla Polski, a inni dużo złego. Choć w bilansie wydaję się że więcej było tego złego, to w praktyce ciężko ocenić. Na prawdę trzeba by niewiarygodnego komputera żeby wyliczyć czy się opłacało. I ten komputer musiał by liczyć wartości nie poprzez zwykłe liczenie pieniędzy. Bo według takiego rachunku to na obecną chwilę się nie opłacało.

mancias_sc PW
15 lutego 2013, 10:30
W III Rzeszy żyło się dobrze, jeśli myślało się tak jak Hitler i było gotowym oddać życie za wodza. Oczywiście, że spadło znacząco bezrobocie jednak dlatego, że uruchomiono potężny przemysł zbrojeniowy, który bez wojny by się rozsypał. Myślę, że głównie to miałeś na myśli. Jednak należy spojrzeć także z drugiej strony, mianowicie potężna propaganda, pogromy mniejszości etnicznych, opozycji w końcu wojna, która była piekłem zarówno dla ludności niemieckiej jak i dla sąsiadów. To chyba nie jest zbyt dobre państwo, w którym żyje się dobrze.
Hobbit:
O PRL-u zaś słyszę to ciągle, i to w tonie takim, jakbyśmy byli wtedy krajem okupowanym przez ZSRR, co nie było w pełni prawdą.
Sowieckie oddziały stacjonujące w Polsce, marionetkowe rządy sterowane z Moskwy czy radosne interwencje zbrojne u sąsiadów. Jeśli wolisz można nazwać to radziecką strefą wpływów.
Hobbit:
Nie wszystko z wymienionych przez Ciebie zbrodni faktycznie się wydarzyło.
Które nie miały miejsca?
Hobbit:
Problem zaczyna się wtedy, gdy schodzimy na uogólnianie i nazywanie wszystkich działaczy prl-owskich zbrodniarzami.
A skądże, napisałem w pierwszym swoim poście, że zbrodniczy był głównie aparat bezpieczeństwa i należy rozliczyć ludzi z nim współpracujących. Nie uważam, że wszystko w PRL-u było złe, przykładowo cenię sobie bardzo jego motoryzację, chociaż w porównaniu z krajami zachodu była gówniana. Zatem ja z pewnością nie uogólniam i jeśli tak to odebrałeś to przepraszam.
Hobbit:
Cytat:
Zatem sądzisz, że dlaczego ludzie donosili?

Z dwóch powodów:
1. Chcieli zwalić problemy i podejrzenia z siebie
2. Chcieli - mówiąc kolokwialnie - udupić sąsiada.

Tak na to przynajmniej dla mnie wygląda. Nie mogę powiedzieć obiektywnie, bo znam to tylko z opowiadań oraz własnych domysłów.
W 2008 roku światło dzienne ujrzała sprawa prof. Aleksandra Wolszczana i jego współpracy z SB. Śledziłem sprawę dosyć uważnie bo była związana z moim Uniwersytetem. Jak można przeczytać chociażby w tym artykule. Profesor Wolszczan nigdy nie zaprzeczył w taką współprace czy otrzymywanie prezentów od SB. Zatem niestety, ale ludzie brali kasę za kapowanie.
Co do hermetyzacji zawodów lekarza i prawnika to chodziło mi o problem pracy w tym zawodzie, a nie o problem przyjęcia do lekarza. Nie zrozumiałeś mnie po prostu.
Hobbit:
Lata 2005-2007 nie były czasem, w którym skala przestępstw się zmniejszyła. Sam PiS podczas kampanii wyborczej w 2007 roku się do tego poniekąd przyznał - za jedno ze swoich dokonań uznali "zwiększenie wykrywalności korupcji o 100%". Nie muszę chyba mówić, jak idiotyczne jest to określenie i co tak naprawdę oznacza to 100%?
Jeśli twierdzisz, że każdy mógł być na celowniku służb antykorupcyjnych to oznacza, że znaczącą zwiększyła się liczba kontroli. Zatem dziwne by było, że wykrywalność tego rodzaju przestępstwa spadła. To tak jak z fotoradarami. Jeśli przykładowo zwiększysz dwukrotnie liczbę takich urządzeń chyba naturalnym jest, że liczba wystawianych mandatów także się zwiększy. Zatem czy wniosek jest taki, że mamy więcej piratów drogowych czy po prostu więcej ich wykrywamy?

AmiDaDeer PW
15 lutego 2013, 23:15
mancias_sc:
W III Rzeszy żyło się dobrze, jeśli myślało się tak jak Hitler i było gotowym oddać życie za wodza.
Jestem przekonany, że wielu mieszkańców III Rzeszy albo było za Hitlerem, albo też było im tak naprawdę wszystko jedno.

Propaganda działała tam dobrze, bo gospodarka się wyrabiała. I przez długi czas wojny mieszkańcy sami z siebie byli szczęśliwi z tego, że żyją w tym kraju. III Rzeszy nie opisuje się jako piekło - jako piekło opisuje się jej działania.

Może to być powód demonizowania PRL-u - gospodarczo byliśmy wręcz zacofani (z małymi przebłyskami za Gierka chociażby), przez co ludziom żyło się średnio. Inna sprawa, czy na pewno wtedy narzekali na ustrój, w jakim żyją, a ile z tego narzekania nie powstało po transformacji ustrojowej.

mancias_sc:
Sowieckie oddziały stacjonujące w Polsce, marionetkowe rządy sterowane z Moskwy czy radosne interwencje zbrojne u sąsiadów. Jeśli wolisz można nazwać to radziecką strefą wpływów.
Jeżeli było tak, jak mówisz, to przy okazji potwierdzasz powtarzany przez Jaruzelskiego argument, że musiał wprowadzić stan wojenny, a działania wojska musiały być stanowcze i brutalne, by nie zapanowało u nas większe piekło.

Więc jak to jest? ZSRR nam groził czy nie?

mancias_sc:
Które nie miały miejsca?
Nie ma dowodów na to, by UB kogokolwiek zamordowało - jest różnica między inwigilacją a morderstwem. Żołnierze nie mogli być prześladowani, bo w przypadku głoszenia "poglądów niebezpiecznych" mieli małe szanse na pozostanie w wojsku. Nie wszyscy Żydzi byli prześladowani (we wspomnianym przez Ciebie UB 50% stanowisk kierowniczych zajmowali Żydzi, którzy przeżyli wojnę), zaś nie wiem o jakich innych narodowościach mówiłeś. Zamykanie granic nie było w pełni prawdą, bo jednak ludzie za granicę wyjeżdżali. Cenzura nie jest zbrodnią, zaś o kapowaniu już się wypowiedziałem.

Zaś co do twojego argumentu z panem Wolszczanem - nie powiedziałem nigdzie, że ludzie nie brali pieniędzy za donosy. I owszem, pewne kwoty były przekazywane informatorom. Nie znaczy to jednak, że oni donosili z powodu pieniędzy - powody mogły być (i jestem pewien, że zwykle były) zupełnie inne, zwłaszcza że wynagrodzenie za takie informacje było dość niskie.

I tak, państwo było bardziej przychylne tym, którzy byli po jego stronie. I trudno się temu dziwić - tak samo działa większość dzisiejszych firm czy instytucji państwowych i nie ma w tym nic złego.

mancias_sc:
Co do hermetyzacji zawodów lekarza i prawnika to chodziło mi o problem pracy w tym zawodzie, a nie o problem przyjęcia do lekarza. Nie zrozumiałeś mnie po prostu.
A i owszem, nie zrozumiałem. Dalej niestety nie znam szczegółów tej kwestii.

mancias_sc:
Jeśli twierdzisz, że każdy mógł być na celowniku służb antykorupcyjnych to oznacza, że znaczącą zwiększyła się liczba kontroli. Zatem dziwne by było, że wykrywalność tego rodzaju przestępstwa spadła.
Wykrywalność nie może spaść ani wzrosnąć. Ona ZAWSZE wynosi 100%. Gdyby nie wynosiła 100%, oznaczałoby to, że państwo wie o korupcjach, które nie zostały wykryte i ukarane.

I nie tyle zwiększyła się liczba kontroli, co w 2006 roku zostało powołane Centralne Biuro Antykorupcyjne. Wcześniej sprawami korupcji zajmowała się policja, która również i teraz zajmuje się aresztowaniem ludzi oskarżonych o korupcję. Innymi słowy - powstał urząd, który siłą rzeczy musiał znaleźć więcej roboty dla siebie. A jak się okazało po wielu nieudanych akcjach - robota ta polegała często na bezpodstawnych, niejasno uzasadnionych prowokacjach.

Inna sprawa, że od czasu pojawienia się Centralnego Biura Antykorupcyjnego liczba przestępstw korupcyjnych jest stosunkowo stała (z pewnymi skokami w jedną i drugą stronę, lecz wyrównującymi się mniej więcej co dwa lata). Wyjątkiem jest art. 231 paragraf 2 kk - przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków - gdzie skala tego typu przestępstw drastycznie wzrosła w 2007, by potem drastycznie się zmniejszyć o średnio ponad połowę.

Również i w policji skala zgłoszonych bądź wykrytych przestępstw nie zmniejszyła się znacząco podczas jakichkolwiek rządów.
temat: "Komuchy", czyli historia w pigułce

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel