Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Wymiar Między Wymiaramitemat: Ordynacja wyborcza, prawo wyborcze i potrzeba reform
komnata: Wymiar Między Wymiarami

Bajan PW
2 września 2023, 14:57
Tematu bezpośrednio związanego z polityką i wyborami być nie może - jest zakaz. Nie ma chyba, może się mylę, zakazu dyskusji ogólniejszej, a mianowicie dotyczącej kwestii bardziej prawnych oraz praktycznych co do organizacji samych wyborów. Regulacje, które powstały jako odpowiedź na problemy sceny politycznej z początku lat '90 (m. in. rozdrobnienie sejmu na liczne partie) zdają się nie odpowiadać realiom, gdy reguły gry są zupełnie odmienne i np. jedna partia posiada nieograniczony czas antenowy w publicznych mediach, nieograniczone środki finansowe na kampanie (tak, polska ma nieograniczone możliwości finansowe, przynajmniej krótkoterminowo i dopóki ma drukareczki, inflacji nie uwzględniam) czy (przynajmniej do czasu) możliwość inwigilacji, a także mistrzowską zdolność pochłaniania koalicjantów. D'Hondt premiujący, w uproszczeniu, silniejszych nie pozwala w takim środowisku na obalenie takiego rządu. Wydaje się być to niemożliwe.

Czy jest potrzeba zmiany tego systemu? Co z progiem wyborczym? Wystarczy naprawdę nie wiele by ogromna ilość głosów poszła do śmietnika jak np. było to w przypadku Korwina czy Lewicy, zresztą całkiem niedawno. Tutaj zdecydowanie obniżyłbym próg do 3%, by głosy nie marnowały się i nie przechodziły w praktyce na partię rządzącą, poza tym psychologicznie o wiele łatwiej byłoby wtedy mniejszym partiom wejść do sejmu, rozbijając mocno zabetonowaną scenę polityczną.

Inne kwestie? Chociażby kontrowersyjne ostatnio startowanie polityków w okręgach, z którymi nie mają za wiele wspólnego czy zbieranie podpisów pod listami, nie znając kandydatów, co może nie jest wielkim problemem - głosowało się, głosuje i będzie głosować na partie - lecz jest bardzo nieprofesjonalne ze strony partii.

Gdzie w tym wszystkim święty graal szmaty Kukiza czyli JOWy? Jak dla mnie to gówno, wolałbym już np. egzotyczny dla nas system alternatywnego głosu przechodniego, jak w Australii. Czemu? Jak wynika już z wcześniejszej mojej preferencji - nie lubię marnowania głosów, a poza tym, spójrzmy prawdzie w oczy, 90% z nas głosuje nie za kimś, lecz przeciw komuś. Co więcej, nie widzę w tym NIC dziwnego i złego. Taki system, gdy rządzą nami antypatie, mógłby być o wiele lepszy, premiowałby tych, którzy wzbudzają sympatię i którzy wydają się być godni zaufania, ale nie na tyle, by w systemie D'Hondta warto było na nich zmarnować głos. Co jednak z transparentnością? A nic. I tak prawie nikt nie wie już jak działa ten system, który już mamy. Z typową dla siebie przekorą nawet nie zarzucę nic w tej sytuacji przeciętnemu wyborcy. Partie nawet nie potrafią ogłosić w przejrzysty sposób programu - ryba psuje się od głowy, sorry.

Zapraszam do dyskusji.

Tarnoob PW
7 września 2023, 11:31
Do JOW-ów też jestem sceptyczny, zwłaszcza do tej najprostszej wersji forsowanej przez Kukiza, co powtarzam gdzieś od ’15. Taki system ma swoje zalety i dlatego nie jestem oburzony tym, że mamy to w wyborach do Senatu, ale trochę bym to poprawił – wprowadził głosowanie akceptacyjne, tj. na dowolną liczbę kandydatów, tak żeby:

1) do Senatu szli tylko ludzie szeroko tolerowani;

2) ograniczyć szantaż na wyborcach, który jest nagminny np. w USA.

Opcja preferencyjna, np. głos alternatywny jak w Australii, ma zalety, ale komplikacja trochę mnie swędzi.

D’Hondt ma wady, ale nie bardzo wiem, czym sensownym go zastąpić. Inne metody proporcjonalne jak ta skandynawska czy Hare–Niemeyer mogłyby trochę sparaliżować Sejm; nie chcę wyjść na apologetę konkretnej partii, ale jednak faworyzacja tych popularnych ma zalety w sytuacji, gdy najwyższy wynik jest poniżej 40%. Nawet teraz bywają problemy z uzbieraniem większości – rządzi krucha koalicja, a przez tę kruchość bywały już ze trzy roszady w rządzie i to tylko w tej kadencji. Obniżania progu też bym nie chciał, bo jednak 5% to nie jest dużo; może odrobinę obniżyłbym ten koalicyjny do 7%. Zależy mi za to na powiększeniu najmniejszych okręgów – bodaj Częstochowa ma tylko 7 mandatów, przez co nawet 12% głosów nie starczy i może pójść do kosza. 10 to minimum, a gdyby wszystkie były 20-mandatowe, to bym nie protestował.

We wspomnianym ’15 roku padały propozycje pojedynczego głosu przechodniego (ang. STV). Moim zdaniem jest ok w samorządach, ale na poziomie krajowym ponoć prowadzi do systemu trójpartyjnego jak w Australii, czego bym nie chciał – wolę większy pluralizm i mniej betonu. STV pozwala wyborcy wyrazić swoje zdanie precyzyjnie i nie prowokuje go zbytnio do głosowania taktycznie, ale to pułapka i może nawet ułuda, bo w praktyce te dalsze preferencje dają mandaty głównie trzem komitetom.

Podsumowując: jestem za ewolucją, ale nie rewolucją. W dodatku moje główne zastrzeżenia są do czego innego niż sam mechanizm głosu:

1) zlikwidowałbym kwoty płci, które krytykuje także część lewicy;

2) zakazałbym ingerencji w kodeks najbliższych wyborów. Stara zasada – może już rzymska – mówi, że nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie, a niestety widzimy tendencyjne, interesowane manipulacje kodeksem, np. osławione osłabianie zagranicy.

Nicolai PW
7 września 2023, 14:12
Lata temu wypowiadałem się na bardzo podobny temat w Jaskini. Acz tam były bardziej rozważania teoretyczne a tutaj rozmawiamy o praktyce. Dobrze więc, podsumujmy jakie opcje mamy na stole.

Metoda D'Hondta sprzyja dużym partiom. Przez co żeby mieć samodzielne rządy wystarczy niecałe 44% głosów. Chociaż to kwestia mocno indywidualna i zależąca od sytuacja na scenie politycznej. Robiłem symulacje i gdyby Trzecia Droga nie doskoczyła do progu (co jest prawdopodobne, bo są koalicją i obowiązuje ich 8%) to PiS-owi może wystarczyć 40%. Co byłoby można zrobić? Zmienić metodę na Sainte-Laguë. Ona lepiej odzwierciedla realne poparcie. Tylko musimy mieć świadomość, że takie zmiany mogłyby być destabilizujące. Przy obecnym rozkładzie poparcia ciężko o jakikolwiek rząd większościowy. A nawet jeśli udałoby się jakoś to spiąć to koalicja PO+Lewica+PSL+PL50 nie brzmi jak coś co miałoby się długo utrzymać. Inne systemy naliczania mandatów by tylko to potęgowały, bo jeszcze więcej partii byłoby potrzebnych.

STV z kolei premiuje centrum. Taki PSL, nie jest pierwszym wyborem dla zbyt wielu, ale wielu byłoby w stanie zaakceptować ich jako drugi wybór. Czy to dobrze? Nie wiem, do przemyślenia. A JOW-y? One w praktyce powodują największe zabetonowanie i polaryzację sceny politycznej, więc szczerze odradzam.
temat: Ordynacja wyborcza, prawo wyborcze i potrzeba reform

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel