Witaj Nieznajomy!
|
temat: Poziom trudności w grach aRPG i nie tylko komnata: Podziemna Tawerna |
wróć do komnaty |
strona: 1 - 2 | |
Garett |
Sam żeś nie przeczytał tego co ja napisałem. Tak, jedyną konsekwencją śmierci jest utrata waluty/expa, co można szybko odrobić - pisałem o tym. Oraz o tym, że śmierć w grze jest zaprojektowana i zbalansowana pod tym kątem, by jednocześnie zabolała gracza, ale też nie wzbudziła irytacji. Walki są szybkie i nie marnują twojego czasu, w przeciwieństwie do nowożytnych Asasynów czy nawet tych Star Wars'owych Soulslike'ów, gdzie mamy mnóstwo skrobania pasków hp u zwykłych wrogów. Stąd nawet jak umrzesz, to nic się nie stanie, bo nie stracisz za wiele... Chyba, że robisz deathless run, to wtedy tak, kompletnie się rozmijasz z tym konkretnym balansem i się wkurzasz z utraty całego progressu. Tylko, że 90% graczy nie gra w taki sposób, więc nijak nie odczują tego, że randomowo zginą od jakiejś kompletnej pierdoły, albo że nie ma sensu eksplorować lochów, bo tamtejszy loot nie jest wart tego, że możesz paść i stracić cały progress. |
Kammer |
W topce moich ulubionych śmierci jest to jak psy z Altus Plateau były zbugowane i jednym hitem procowały nieskończoność ticków bleeda. Czy rozdzierałem szaty, że gra jest niegrywalna i to skandal? Nie, następnym razem uważniej podszedłem i je bezpiecznie sklepałem. To była cenna lekcja, by uważnie patrzeć, co się dzieje i nie lekceważyć przeciwnika. |
Kastore |
Skoro postać ci ginie od jakiejś "pierdoły", to znaczy, że to nie jest pierdoła, tylko poważny błąd. Śmierć jest zbalansowana i nie wzbudza niepotrzebnej frustracji tylko wtedy, kiedy NIE wynika z niedopatrzeń twórców. Nie wierzę, że muszę z poważnymi ludźmi dyskutować o tym, że w serii gier, która wybiła się także na tym, że wyzwanie zawsze było fair, rozgrywka musi być fair wobec gracza. Garett: Dlatego randomowy boss w lochu w środku gry ma ok. 6% mniej życia, niż Orphan of Kos z Bloodborne (np. Putrid Tree Spirit w lochu koło areny Radahna), mimo że nie zadajesz więcej obrażeń i nawet nie poruszasz się szybciej, niż w Bloodborne.Walki są szybkie i nie marnują twojego czasu Garett: Grałeś w ogóle w Jedi Fallen Order albo Survivor? Nawet na najwyższym poziomie trudności większość przeciwników ginie na trzy uderzenia. Nawet biorąc pod uwagę silniejszych przeciwników, to nie ma tam czegoś w stylu omenów albo rycerzy tygla, a nagrody są lepsze, niż w Elden Ring.nawet tych Star Wars'owych Soulslike'ów, gdzie mamy mnóstwo skrobania pasków hp u zwykłych wrogów Garett: Przejrzyj sobie moją listę z mojego poprzedniego posta i powiedz nam wszystkim, co z tego jest według ciebie zrobione celowo, a co wynika z niedbałości albo braku czasu podczas produkcji.Chyba, że robisz deathless run, to wtedy tak, kompletnie się rozmijasz z tym konkretnym balansem Garett: Akurat lochy, w których łatwo zginąć, robiąc no death run, można by policzyć na palcach jednej ręki i znajdują się pod koniec gry. Widać, że nie wiesz, o czym piszesz. Nie eksploruje się lochów, bo szkoda na to czasu, chyba że jesteś nieśmiertelny w prawdziwym życiu, to wtedy może ci to nie przeszkadzać.nie ma sensu eksplorować lochów, bo tamtejszy loot nie jest wart tego, że możesz paść i stracić cały progress. Kammer: No super, akurat nie brałem pod uwagę rzeczy, które zostały spatchowane, kiedy wymieniałem niezbalansowane fragmenty gry, to musiałbym dodać też np. psujące się duchowe wyskocznie w Caelid.
W topce moich ulubionych śmierci jest to jak psy z Altus Plateau były zbugowane i jednym hitem procowały nieskończoność ticków bleeda. |
AmiDaDeer |
Bajan: Jak Twoje relacje społeczne opierają się o opluwanie się nawzajem, to naprawdę współczuję xd
Ludzie, ale wy jesteście delikatni. Jakbyście przeszli w deszczu kilka metrów to by chyba karetka musiała przyjechać. |
Bajan |
Mnie tam jest bardzo dobrze. Lubię czasami wyzwania w grach (jeśli w ogóle już gram) i lubię też gry dla piczek, które utrzymują mnie jako gracza w bezpiecznej strefie komfortu - i nie ma w tym nic złego, ciekawsze są wyzwania w czymś innym niż w kolorowych pikselach. Kwestia tego czy potrafimy się do tego przyznać. Ja granie dla lamusów, leszczy i niedzielniaków też sobie cenię. Niszczy to rynek gier? No jasne, co się oszukujecie, że nie. Taka jednak kolej rzeczy. To nie są lata '90, a gry są dla masowego odbiorcy. Warto zaakceptować realia jakimi są. Moim zdaniem duży rynek gier sprzyja wszystkim, nawet kosztem poziomu trudności segmentu AAA. |
Andruids |
Bajan: Niszczy to rynek gier? No jasne, co się oszukujecie, że nie. Taka jednak kolej rzeczy. To nie są lata '90, a gry są dla masowego odbiorcy. Warto zaakceptować realia jakimi są. Bez sensu ta kolej rzeczy. Za słabo gatekeepowaliśmy. |
Bajan |
A co można było zrobić? Mogłeś zagłosować portfelem i nie kupić łatwej gry, ale i tak na twoje miejsce czekało 10 szczęśliwych nabywców. To by się stało niezależnie od wszystkiego, bo to "nasze" pokolenie jest growym reliktem, ogniwem, które miało przetrzeć szlak, by gry nie były ciekawostką, lecz czymś masowym. Rewelacji nie ma, ale nie jest źle - wolny rynek robi swoje. Jest zapotrzebowanie na trudniejsze gry i takie też powstają, np. Soulsy. Niewidzialna ręka rynku działa w grach jak mało gdzie i szczęśliwie trzyma się z dala od piczek niedzielnych tatuśków, dając prawdziwe wyzwania (i nawet na nie się marudzi :p). |
Dydzio |
minus jest taki że znajdowanie gier robionych "po staremu" jest znacznie bardziej siermiężne, zarówno sklepy internetowe jak i promocja ze strony graczy są przesycone dzisiejszymi trendami studia "bez preferencji" robiące i planujące kolejne gry też domyślnie skręcają w nie-moją grupę odbiorców patrząc czysto na zysk |
Kammer |
Ale po drugiej stronie są indie developerzy robiący to, co lubią, dla tych, co lubią to, co ci developerzy robią. |
Dydzio |
jakość tych indie gier pozostawia wiele do życzenia, a ja nie lubie lecieć w ilość |
Kammer |
Dlatego trzeba się uważnie rozglądać i znajdować perełki jak Hollow Knight tudzież Outer Wilds. |
Garett |
Kastrat: Skoro postać ci ginie od jakiejś "pierdoły", to znaczy, że to nie jest pierdoła, tylko poważny błąd. Śmierć jest zbalansowana i nie wzbudza niepotrzebnej frustracji tylko wtedy, kiedy NIE wynika z niedopatrzeń twórców. Nie wierzę, że muszę z poważnymi ludźmi dyskutować o tym, że w serii gier, która wybiła się także na tym, że wyzwanie zawsze było fair, rozgrywka musi być fair wobec gracza. Jakimi poważnymi ludźmi? Poważni ludzie nie siedzą na forum przeznaczonym starej i praktycznie martwej serii gier, kłócąc się o poziom trudności w grach i jak to bug zrujnował komuś deathless run. :P Największe sranie żarem widzę właśnie od ciebie, bo stawiasz sobie sztuczne wymagania, a potem masz ból dupy, że zginąłeś przez pierdołowaty bug. Tam gdzie zwyczajnego gracza, który po prostu cieszy się grą, by to w ogóle nie obeszło - tak jak to Kammer wspomniał na własnym przykładzie. Podobnie twierdzisz, że szkoda ci rzeczywistego czasu na eksploroowanie dungeonów, ale na robienie deathless run już ci nie szkoda? Na dłuższą metę więcej czasu zmarnujesz kasowaniu progressu i zaczynaniu od początku, niż na przejściu lochu dla samego fun'u przechodzenia go i krojenia wrogów. Swoją drogą uwielbiam fakt, że w swoim pierwszym poście konkretnie tłumaczyłem Crazy'emu czemu idea, że "Soulsy są dla masochistów" jest fałszywa i więcej masochizmu znajdziesz w żmudnym przechodzeniu nowożytnych Asasynów na Koszmarze, ale wchodzi tu Kastore cały na brązowo, ze swoim własnym masochistycznym podejściem, i zachowuje się jakby pierdołowate bugi, które większość graczy zbywa machnięciem ręki, powinny być problemem dla wszystkim, bo jaśnie panowi przeszkadzają w sztucznie narzuconym na siebie ograniczeniu. |
Dydzio |
@Kammer po części potwierdza to moją tezę z wcześniej, że dziś z kupowaniem gier trzeba sie naszukać przez wysypisko śmieci, nieważne czy to przez wysyp słabych indyków, czy przez wysyp gier turbocasualowych Co do reszty postów... popcorn by się przydał :P |
Kammer |
Cieszę się, że doszliśmy do konsensusu, Dydzio! |
Kastore |
Boże, Garett Garett: Przejście gry eksplorując wszystko zajmuje jakieś kilkanaście godzin, zrobienie deathless run takim buildem, jakim chcę, zajmuje jakieś 2.5 h. Tak się składa, że jestem całkiem dobrze obeznany z grą i nie jest dla mnie problemem usiąść do Elden Ring i przejść z biegu grę bez ginięcia, gdybym jej już nie odinstalował. Cały motyw robienia no death runs i lekkiego speedrunnowania wynikał u mnie właśnie z tego, że miałem mało czasu na rozrywki, a nieginięcie nie jest też wcale takie trudne, jak mogłoby się wydawać.Podobnie twierdzisz, że szkoda ci rzeczywistego czasu na eksploroowanie dungeonów, ale na robienie deathless run już ci nie szkoda? Garett: Otóż byłem początkującym, jak każdy i nie obchodziło mnie, aż tak bardzo, że ginę, ale bardzo mnie obchodziło w jaki sposób ginę, bo jeżeli nie z mojej winy, to jest to potwarz wobec głównego założenia soulsów, że rozgrywka ma być fair. Swoją drogą, trudno mi sobie wyobrazić, co w takim wypadku ma być niepierdołowatym glitchem/niedopatrzeniem, skoro pierdołą jest zginięcie. Że gra ci się kasuje ze Steama i musisz ją znowu kupić? Gra ci kasuje system32? To byłby wystarczająco niepierdołowaty bug?zginąłeś przez pierdołowaty bug. Tam gdzie zwyczajnego gracza, który po prostu cieszy się grą, by to w ogóle nie obeszło Garett: Soulsy nie są dla masochistów, jeżeli rozgrywka jest fair. Dla mnie to jakby dodać snajpera na księżycu, który do ciebie strzela w losowym momencie. Natomiast jeżeli lubisz wyzwania tak jak ja, to soulsy mogą być w tym bardzo dobre. Ja nawet jak się relaksuję, to muszę mieć ciągłą stymulację mózgu, dlatego nie jestem w stanie dłużej grać w spokojne gry, bo czuję się po tym jeszcze bardziej zmęczony, niż wcześniej. Na przykład moim minihobby jest jedzenie bardzo ostrych rzeczy i nie jest dla mnie problemem pić z gwinta jakieś sosy o ostrości gazu pieprzowego, ale potem wchodzi taka osoba jak Garett i się wykłóca, że co to za problem, że ktoś dodał jeszcze trochę środka przeczyszczającego. I tak idziesz potem do kibla, więc to tylko lekki glitch.
tłumaczyłem Crazy'emu czemu idea, że "Soulsy są dla masochistów" jest fałszywa |
Garett |
Niepierdołowate bugi miałeś w Cyberpunku po premierze albo w Jedi Survivor. A taki Garett przychodzi i się wykłóca, bo niemalże zawsze gdy ktoś powie coś dobrego o ER, to ty przychodzisz z bólem dupy (a zdarzało ci się nawet randomowo, bez powodu), a jak ktoś się z tobą nie zgodzi, czy to ja, czy Kammer, czy Druid, to twierdzisz, że wiesz lepiej bo "robisz deathless run'y, elo". |
Kastore |
Nie twierdzę, że wiem lepiej, bo robię no death runy, tylko podaję konkretne przykłady złego balansu. Elden Ring jest najczęściej nagradzaną grą w historii, więc jak ci brakuje z jakiegoś powodu pochwał dla tego produktu, to bardzo łatwo możesz je znaleźć. Garett: To wynika z tego, że mnie nie stalkujesz i nie widzisz, że powodem jest to, że sobie akurat grałem w zaciszu domowym.
a zdarzało ci się nawet randomowo, bez powodu |
strona: 1 - 2 |
temat: Poziom trudności w grach aRPG i nie tylko | wróć do komnaty |
powered by phpQui
beware of the two-headed weasel