Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Podziemna Tawernatemat: Kino
komnata: Podziemna Tawerna
strona: 1 - 2 - 3 - 4

vinius PW
6 lutego 2012, 22:20
A tutaj myślę, że hicior dla wszystkich fanów kina akcji (i to nie niskobudżetowego, bo ten wyniósł 20 mln $!). Jest wszystko: Steven Seagal, łamanie kończyn i burdel w podziemiach restauracji Gessler. Uważam, że ocena na Filmwebie mocno niezasłużona.

Mitabrin PW
5 marca 2012, 16:40
Bardzo, ale to bardzo dobre wieści dla wszystkich fanów dobrego kina i dla tych, którzy siedzą w przekonaniu, że w Polsce nie ma sztuki filmowej. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie udostępniło w sieci za darmo swoją Filmotekę i tak oto można obejrzeć bez większego problemu około czterysta filmów artystycznych.

Osobiście dopiero toto znalazłem i przez to nie jestem w stanie polecić jakiegoś obrazu, ale te braki z pewnością nadrobię...

Filmoteka Muzeum Sztuki Nowoczesnej

vinius PW
5 marca 2012, 16:57
Pojęcie "dobrego filmu" jest, delikatnie mówiąc, płynne i odmiennie interpretowane, szczególnie zważywszy na fakt, że to strona muzeum "sztuki współczesnej" :P.

Alamar PW
7 kwietnia 2012, 21:52
Może niezbyt kino, ale w TV lecą w święta "Dzieci Diuny" - Tele 5 15:30 (niedziela, poniedziałek). Część pierwsza była dzisiaj (akurat przegapiłem) i z tego co słyszałem, lepiej sobie ten mini-serial made by USA/Niemcy odpuścić, ale jak komuś się nudzi...
Diuna tego samego producenta może i była bliższa książce, ale była także nuda, w przeciwieństwie do (nieukończonego nigdy) filmu Lyncha.

PS
W poniedziałek znów Zmierzch. :P

Dark Dragon PW
9 lipca 2012, 21:49
Film, który ostatnio mnie wielce zaintrygował God Bless America. Jak się podoba sama idea, pomysł? Zabijanie każdego, kto tylko nas zirytuje... w magiczny sposób to piękne :D

RabicanRabicanThat trailer gave me one of the weirdest boners ever.

Szalony ogr PW
11 października 2012, 15:09
Witam.

Osobiście uwielbiam serię "Piratów z Karaibów". Dlaczego? Gdyż dzięki niej dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o piratach. Ponadto ta seria ma świetne efekty specjalne i nieco humoru...

Mi osobiście najbardziej podoba się pierwsza część. Ta cała klątwa ciążąca na piratach. Najlepsza była zamiana w nieumarłego przy świetle księżyca...

AmiDaDeer PW
11 października 2012, 15:27
"Klątwa...". Mogliby spokojnie na tej części skończyć.

Wtedy ten film faktycznie miał jakiś klimat. Ok, był fabularną zrzynką pirackich legend oraz innych filmów o podobnej tematyce, ale czy to ważne? Trzymało się to kupy, wizualnie spisywało się na 5, aktorzy byli bardzo dobrzy no i po prostu było to entertaining - wszystko zaś okraszone niebanalnym humorem. Potem poszli za bardzo w stronę komercji, na zaś zaplanowano kolejne części (druga, jak to zwykle bywa, zakończyła się tak, że się nie zakończyła :P z trzecią zresztą było podobnie) i ogólnie złota kura musi być reanimowana na siłę.

Dwójkę i trójkę obejrzałem dla kreacji Deppa. Czwartej nie oglądałem i nie żałuję. Oby na tym się to wszystko skończyło.

Fandor PW
11 października 2012, 16:27
A ja powiem że moją ulubioną częścią jest właśnie ostatnia, tylko Sparrpw i jego żarty. Bardziej polegało tam już wszystko na humorze niż na jakimś ratowaniu świata. Reszta - 2 i 3 też mi się podobały jednal najmniej lubię pierwszą, nie wiem czemu ale to moje zdanie.
Myślę że powinniśmy zmeinić temat na coś ogólnie o tym czego wyczekujemy w kinie i o klasycznych filmach.
Może zacznę, że nie mogę już się doczekać Hobbita, mam nadzieję że będzie dobrze odtworzony (zwłaszcza że to krótka książka).
Natomiast ostatnio byłem na filmie "Felix, Net i Nika" i także bardzo mi się podobał, pod względem fabularnym (książki jeszcze nie czytałem, ale już pożyczam od kolegi) jak i doboru aktorów.

Rytelier PW
11 października 2012, 16:39
Ja chociaż nie oglądałem, to stanowczo odradzam ekranizację Felixa, Neta i Niki. Film, jak pisał sam autor, ma wyciętą ponad połowę książki, nie ma między innymi Warszawy 2060, czy Warszawy z PRL.

TopFunny525 PW
13 października 2012, 10:43
W kinie od grudnia ma podobno lecieć Hobbit :P. Odnośnie tego, na czym ostatnio byłem, czyli Jesteś Bogiem. Film średni, znaczy się, było kilka ciekawych wątków, jednak zakończenie było tak zrąbane, że do dzisiaj jestem niesamowicie sfrustrowany. Zakończyć tak po prostu? Na jednej kłótni? I potem przenieść się trzy lata wprzód? Toż to "sztuka" według mnie -_-". Nie wyjaśniono wielu rzeczy (ważniejszych w istocie), które się działy przez te trzy lata, według mnie, twórcom nie chciało się zrobić dodatkowych trzydziestu minut, aby to solidnie wszystko poskładać, fakt, długość by się równała władcy pierścieni Petera Jacksona, jednak wszystko by się wyjaśniło*.

Odnośnie tego, co ma lecieć w kinie, mam zamiar się wybrać niedługo na Dredd 3D i Bitwę o Wiedeń, mam nadzieję, że będą ciekawe i fajne :).

Dodam, że gdzieś pod koniec (prawdopodobnie) sierpnia, nabyłem gazetę, w której były następujące filmy :

Uczeń Czarnoksiężnika
Piraci z Karaibów (czwarta część)
Prince of Persia - piaski czasu

Pozdrawiam

* Zaznaczam, że to moja opinia, więc nie każdy musi się z nią zgadzać :P

Lord Kilburn PW
13 października 2012, 11:21
Mam złe wiadomości związane z Hobbitem, chociaż dosyć oczywiste. Były ingerencje w akcje książki. Jeśli ktoś nie chce być zaskoczony można popatrzeć: http://www.eurobricks.com/forum/index.php?showtopic=69506 - są tam zdjęcia przyszłych zestawów LEGO z Hobbita, które są oparte na scenariuszu filmu.

AmiDaDeer PW
3 listopada 2012, 01:29
Jeśli już został poruszony temat Hobbita :P, to czy jest tu ktoś poza mną, kto woli Władcę Pierścieni z 1978 roku Ralpha Bakshiego od ostatniej, najpopularniejszej ekranizacji Petera Jacksona? Zastanawiam się bowiem, czy to kwestia mojego zamiłowania do animacji, czy też rzeczywiście w tym filmie jest coś głębszego w przeciwieństwie do znanych większości z nas (jeśli nie wszystkim) pełnych patosu i efektów specjalnych scen wałkowanych na TVN-ie co roku...

Nie wiem, nawet muzyka ze starszego filmu animowanego bardziej mi pasuje do tej historii. Nie wiedzieć czemu zdecydowanie bardziej mi pasuje do wymowy książki.

Acid Dragon PW
3 listopada 2012, 10:39
um - na pewno nie ja.
Wersja animowana wydała mi się tak nudna, wolna (chyba przez użyty styl animacji), cicha i nieciekawa, że nie potrafiłem tego obejrzeć w całości.

Co prawda fanem wersji Jacksona też nie jestem i za dwa razy zdarzyło mi się zasnąć z nudów, nie doczekawszy końca filmu, ale jednak z tej wersji zapamiętałem na pewno piękno i monumentalizm przedstawionego świata. Sama historia o hobbicie, który przez 3 tomy męczy się, żeby wrzucić pierścień do wielkiej dziury nigdy nie była dla mnie pociągająca. Za to przedstawiony świat - hobbity, elfy, czarodzieje, nieumarli, orki, Mordor, nawet znienawidzone krasnale (może dlatego, że w większości martwe :P) - tak, to mi się podobało i film Jacksona zdecydowanie lepiej to wszystko pokazał.

Niemniej jednak z chęcią dowiem się w czym (oprócz muzyki) wersja animowana jest wg Ciebie lepsza, Hobbicie? Może po prostu z czegoś nie zdaję sobie sprawy?

Nostalgia Critic zrobił porównanie tych dwóch wersji. Wg niego film z 1978 ma lepszego Frodo i lepszych złoczyńców (gdyż panowi Walkerowi najwyraźniej bardziej odpowiada, gdy czarny charakter jest mroczny i tajemniczy do poziomu, w którym go praktycznie nie widać). Jacksonowi oddał lepszych bohaterów drugoplanowych, lepszą akcję i lepiej opowiedzianą fabułę.

Antares PW
3 listopada 2012, 11:35
Mi się podobała ta animowana, ale wole sto razy tą ostatnią. Powodem jest na pewno, ze aktualna wersja jest dokładniejsza i wprowadza lepiej w klimat Tolkienowskiego świata. Oczywiście to tylko moja opinia.;-)

AmiDaDeer PW
3 listopada 2012, 14:25
Acid Dragon:
Niemniej jednak z chęcią dowiem się w czym (oprócz muzyki) wersja animowana jest wg Ciebie lepsza, Hobbicie?
Oglądałem porównanie zrobione przez Douga Walkera już jakiś czas temu, niemniej obejrzałem raz jeszcze, by mieć lepsze rozeznanie. Odniosę się więc do elementów, o których mówił NC, a także dołożę jeden od siebie:

1) Frodo - tutaj zgadzam się w większości z NC. W adaptacji Jacksona główny bohater jest... wręcz ciamajdowaty. :P Rozumiem, że Frodo jest przerażony rangą swojego zadania i może nie czuje się wystarczająco silny, wydaje mi się jednak, że w książce był bardziej zdeterminowany i nie poddawał się tak łatwo jak w filmie aktorskim. Dla mnie Bakshi lepiej oddał naturę Bagginsa. No i Elijah Wood jako hobbit mnie po prostu nie przekonuje.

2) Pozostali bohaterowie - tu mogę przyznać rację, że Jacksonowi udało się dokładniej scharakteryzować towarzyszów Froda - ale tylko dlatego, że zrobił trzy filmy zamiast jednego. Poza tym mimo wszystko postaci u Jacksona często mają zarys głównie komediowy (tak, perypetie Legolasa i Gimliego czy też Merry'ego i Pippina jak dla mnie nie mają szczególnego wpływu na cały film poza tym, że wzbudzają uśmiech), więc trudno mi powiedzieć, czy na pewno jest to lepsze ich zobrazowanie.

Nostalgia Critic zwrócił uwagę na to, że Sam w wersji Bakshiego był tchórzliwy i nieco głupkowaty. Ale czy przypadkiem właśnie taki nie był w książce? Jackson zrobił z niego tego walczącego, tego, co zwykle wyciąga Froda z tarapatów. To trochę tak jakby podzielił głównego bohatera na dwóch i wywalił jednego "bezużytecznego", pozostawiając mu jedynie te "dobre" cechy (lojalność, oddanie). Sprowadza się to wręcz do absurdu - to Frodo jest głównym bohaterem i to na niego spływa cała chwała, podczas gdy jego nieco pozostawiony z boku towarzysz ma zdecydowanie większe zasługi. I jeszcze nic nie mówi! Niestety, ten ciamajdowaty Sam jest bliższy mojej wizji zobrazowania książki.

Reszta zaś... No jednak wolę animację. Gandalf w wersji Bakshiego był o tyle fajniejszy, że faktycznie wyglądał na przejętego całą misją. Był po prostu bardziej ludzki. Aragorn mniej szpanował, a był bardziej charyzmatyczny sam z siebie, choć tutaj postacie są porównywalne. Pozostali bohaterowie u Jacksona zdawali się być bardziej pokazowi i rozrywkowi, co momentami mnie wręcz denerwowało. W książce Gimli był małomówny i godny, do jasnej! A Legolas nie był wcale taki zajebisty!

Ale przyznaję, że Gollum u Jacksona był lepiej przedstawiony. U Bakshiego wciąż był, powiedzmy, niepokojący, jednak to w ostatnim filmie jego rozdwojenie jaźni sprawiło, że wręcz współczuję temu łysolowi. Andy Serkis świetnie się spisał w swojej roli. Ogólnie więc mogę uznać, że oba filmy mają swoje plusy i minusy i się wzajemnie uzupełniają.

3) Antagoniści - Bakshi. Po prostu Bakshi.
Samo porównanie tych dwóch filmów pod tym względem przywodzi mi na myśl Tenacious D i Dziecko Rosemary - w pierwszym co prawda Diabeł jest bardziej umięśniony i wygląda na groźniejszego, ale czy to właśnie jego się baliśmy? :P

Nie mówię tylko o Sauronie. Mówię o wszystkich złych istotach. U Jacksona są one zawsze brzydkie, zakapturzone, kolczaste, ziejące ogniem lub wszystko naraz. Orkowie raczej wzbudzają wstręt niż jakikolwiek strach, kiedy zaś Frodo założył pierścień, Nazgule wyglądały... strasznie sztampowo. Nawet ich syczenie było przesadzone. Sauron zaś... no po prostu mamy do czynienia z typowymi średniowiecznymi monstrami, co mają być duże, śmierdzące i kojarzące się najczęściej z jaszczurami.

U Bakshiego nie wiemy, z kim mamy do czynienia. Gdy coś jest złe, zawsze jest otoczone jakimś cieniem. Widzimy jedynie kontury, jakiś ogólny zarys, ale nie wiemy, co to właściwie jest. Przez to jednak jest to szczególnie przerażające. Sauron jest faktycznie mrocznym lordem, a nie przekokszonym badassem. Każda scena, gdy Frodo jest bliski śmierci, jest wręcz psychodeliczna, pełna niepokoju i niepewności. Wszystko jednocześnie było ciche i mało krzykliwe. To wszystko wzbudzało nie obrzydzenie, lecz strach.

Dla porównania proponuję obejrzeć scenę walki z trollem w kopalniach Morii w obu adaptacjach. Jak u Jacksona mamy do czynienia z nawałem akcji i rzucaniem brudnymi orkami we wszystkie strony, tak u Bakshiego mamy powolną, obłędną scenę bardziej stawiającą na psychiczne odczucia niż obrzydliwość. Mimo że ten drugi film był bardziej krwawy.

4) Sceny akcji - tutaj zgadzam się w dużej mierze z NC - u Bakshiego sceny były bardziej realistyczne i mniej przesadzone. Przypominały bardziej średniowiecze niż fantasy, gdzie na porządku dziennym są latające we wszystkie strony fireballe. Osobiście jednak uważam to za plus, a nie minus, i szczerze mówiąc jestem przesycony tą całą "epickością" obecną u Jacksona.

Poza tym to co wyżej - więcej akcji oznacza mniej strachu. Orkowie stają się niezdarni, a nie groźni.

5) Fabuła - tu jestem w stanie uznać wyższość filmu Jacksona nad filmem Bakshiego. Również nie jestem fanem książki, ciekawsze są dla mnie realia uniwersum od fabuły, jednak Jackson przeznaczył na każdą część 3 godziny, podczas gdy Bakshi na dwie części wykorzystał nieco ponad 2 godziny. Film aktorski mógł więcej opowiedzieć (choć jak dla mnie opowiedział tylko nieco więcej :P) i to wychodzi mu na plus.

6) Przedstawienie świata - coś o czym Nostalgia Critic tylko wspomniał, a co jest dla mnie wyjątkowo ważne. I tu jest pies pogrzebany, bo możliwe, że od tego zależy w dużej mierze moje porównanie tych dwóch filmów.

Jestem zwolennikiem animacji. Uznaję wyższość kreskówki (zwłaszcza tej tradycyjnej) nad realistycznymi filmami z niesamowitymi efektami specjalnymi. Więcej - uznaję wyższość efektów specjalnych rodem z lat 50. polegających na animacji poklatkowej od trójwymiarowych modeli z najnowszych Gwiezdnych Wojen! Te nowe filmy nie wymagają od widza niczego, jedynie podstawowych zdolności percepcji, i obrazują wszystko w tak bardzo realistyczny sposób, że aż to przestaje być dla nas pociągające.

Te pierwsze zaś mogą przedstawiać dosłownie wszystko, ale jednocześnie czujemy, że to jest rysowane przez człowieka, i musimy nieco wysilić wyobraźnię, by faktycznie ten film poczuć. Gdy już to zrobimy - efekt jest magiczny i przepiękny, a film nawet z najgorszą fabułą dobrze zrealizowany potrafi wciągnąć.

I tutaj animacja Ralpha Bakshiego ma wyższość nad dziełem Petera Jacksona. Jackson zrobił "epic high fantasy", gdzie dużo się dzieje, a dobro jest oddzielone od zła bardzo grubą linią. Ralph Bakshi zrobił prawdziwą baśń, którą się czuje. Możliwe, że to mniej zgodne z tym, jak to widział Tolkien, ale mnie to wciąga.

I tak, wolę Pocahontas od Avatara. Ale to już materiał na inną dyskusję. ;P

(trochę się rozpisałem, ale mam nadzieję, że wystarczająco przedstawiłem swoją opinię dotyczącą obu filmów)

Mitabrin PW
3 listopada 2012, 15:36
Cytat:
od trójwymiarowych modeli z najnowszych Gwiezdnych Wojen! Te nowe filmy nie wymagają od widza niczego, jedynie podstawowych zdolności percepcji, i obrazują wszystko w tak bardzo realistyczny sposób, że aż to przestaje być dla nas pociągające.

Polecam ten artykuł (ew. jeszcze ten filmik). Jak się okazuje najnowsze filmy często wydają się być tak realistyczne, ponieważ zadziwiająco dużo elementów właśnie nie jest tworzona komputerowo i na pierwszym planie częściej zauważyć można lateks i animatronikę (aczkolwiek przyznam, że przytoczony przykład Gwiezdnych Wojen akurat jest jednym z tych filmów, w których trójwymiar wyprzedza wszystko inne). I właśnie w momencie, w którym uświadamiamy sobie, że jednak ta gromada orków (a przynajmniej tych kilkunastu najbliżej ekranu ;) jest prawdziwą ekipą statystów odzianych w wykonane przez profesjonalistów zbroje, to aż miło obejrzeć film dla samego przyjrzenia się szczegółom charakteryzacji.

Poza tym moim zdaniem u Bakshiego największym problemem jest sama animacja. Już samo to, że wiele postaci z Sauronem na czele jest oblepionymi efektami graficznym, normalnymi aktorami niejako zaprzecza animowanej naturze tej adaptacji a nawet te rysowane postacie odstają stylem od tła... Koniec końców film robi wrażenie strasznie brudnego (i przez to trochę niskobudżetowego), co odrzuca widza...

Acid Dragon PW
3 listopada 2012, 15:38
@Hobbit: Jasne, bardzo ciekawy post i interesujące spojrzenie.

Mnie samego nie za bardzo interesuje ścisła zgodność z książką. Fakt, że niektórzy bohaterowie zostali trochę u Jacksona zmienieni, ale wg mnie na lepsze. Wolę właśnie takiego Sama, Gimliego i Legolasa. Wolę, gdy przynajmniej można ich za coś zapamiętać niż za sam fakt, że byli i odegrali swoją rolę.

Frodo - no OK. Frodo był ciotą u Jacksona i wyglądał najczęściej, jak dziecko, któremu zdechł chomik. Może cel był taki, by mu wszyscy współczuli i chcieli go pocieszyć, przytulić i kupić nowego chomika, ale raczej nie da rady się z nim identyfikować.

Co do antagonistów, scen akcji i przedstawienia świata - po prostu wolę piękną, dokładną, monumentalną grafikę (czy też - jak wspomniał Mitabrin - po prostu faktyczne, rzeczywiste przedmioty i realistyczną charakteryzację), która zapada mi bardziej w pamięć niż stara animacja.

Wyobraźnia jest dla mnie bardzo ważna, ale... nie w przypadku tego tytułu. To nie jest dla mnie film, nad którym chciałbym myśleć, domyślać się o co chodzi, wyobrażać sobie jak coś wygląda, być zaskoczonym, przestraszonym, czy zasmuconym. Ciężko raczej by było, bo wszyscy wiedzą jak to się skończy i co będzie po drodze. Wobec tego - wyłączam mózg, nic nie muszę robić i po prostu daję się karmić tym, co jest mi podawane. A jest to dla mnie przyjemniejsze i łatwiejsze, gdy jest podawane w postaci realistycznej, choć jednak fantastycznej grafiki, a nie grubej, poklatkowej kreski. W ten sposób mogę łatwiej "wsiąknąć" w przedstawiony świat i (przy wyłączonym mózgu! :) "uwierzyć", że takie wydarzenia rzeczywiście mają miejsce, w jakimś państwie za górami, za lasami.

Fandor PW
3 listopada 2012, 15:43
Cóż ja miałem takie wrażenie że Ci bohaterowie zamienili się rolami - Frodo został tylko powiernikiem pierścienia ale prawdziwym bohaterem był Sam który go ratował. Takie małe odczucie możecie się z nim nie zgodzić.

AmiDaDeer PW
3 listopada 2012, 15:57
Mitabrin:
I właśnie w momencie, w którym uświadamiamy sobie, że jednak ta gromada orków (a przynajmniej tych kilkunastu najbliżej ekranu ;) jest prawdziwą ekipą statystów odzianych w wykonane przez profesjonalistów zbroje, to aż miło obejrzeć film dla samego przyjrzenia się szczegółom charakteryzacji.
W dalszym ciągu są to jednak elementy charakteryzacji, które mają na celu być przede wszystkim realistyczne... przez co jak dla mnie gdzieś zatracają sam klimat. Podany przykład trójwymiaru był jednym z wielu, nie miałem na myśli tylko tego, co jest robione przez komputer.

Mitabrin:
Poza tym moim zdaniem u Bakshiego największym problemem jest sama animacja. Już samo to, że wiele postaci z Sauronem na czele jest oblepionymi efektami graficznym, normalnymi aktorami niejako zaprzecza animowanej naturze tej adaptacji a nawet te rysowane postacie odstają stylem od tła...
To w sumie subiektywne odczucie, dla mnie jednak tworzy to swoisty nastrój niepewności w otaczającym nas uniwersum. U Jacksona mamy ładny świat i mroczny świat, tutaj wszystko jest... nie do końca wiadomo jakie. I dzięki temu ten film zyskuje na wartości.

Acid Dragon:
Co do antagonistów, scen akcji i przedstawienia świata - po prostu wolę piękną, dokładną, monumentalną grafikę, która zapada mi bardziej w pamięć niż stara animacja.
Widzisz, mnie najbardziej w pamięć zapada monumentalna grafika, ale tworzona od początku do końca ręcznie, za pomocą ołówka, pióra, pędzla. Grafika dwuwymiarowa, którą się widzi, ale w której trzeba wyobrazić siebie, a nie tam "wsadzić". Prędzej przypomnę sobie konkretne scenerie z Króla Lwa czy Ruchomego Zamku Howla niż np. z Ataku Klonów.

Inna sprawa, że taka Alicja w Krainie Czarów Tima Burtona też wzbudziła we mnie podobne emocje. Wydawała mi się nieco mniej magiczna, lecz mimo wszystko miała w sobie to coś, co przykuło moją uwagę i zapadło w pamięć. Może więc tutaj też chodzi o to, że mamy do czynienia z czymś nierealistycznym i wiemy, że takie ma to być?

Ach, i jeszcze jedna sprawa - nie twierdzę, że film Bakshiego jest filmem wyjątkowym. Sam widzę pewne braki oraz to, że gdyby połączyć z filmem Jacksona oraz dołożyć jeszcze nieco rzeczy, to mogłoby wyjść coś lepszego (albo zdecydowanie gorszego :P), niemniej jednak przyjemniej mi się mimo wszystko ogląda animację niż adaptację z aktorami. No i do tego pierwszego zdarza mi się wracać, gdy nadarzyła się okazja - ten ostatni film zaś omijam coraz szerszym łukiem.

gold dragon PW
3 listopada 2012, 17:16
Fandor:
Cóż ja miałem takie wrażenie że Ci bohaterowie zamienili się rolami - Frodo został tylko powiernikiem pierścienia ale prawdziwym bohaterem był Sam który go ratował. Takie małe odczucie możecie się z nim nie zgodzić.

I nic dziwnego, głównym bohaterem Władcy jest właśnie Sam, a właściwie staje się nim w Powrocie Króla, albo już w połowie Dwóch Wież (tak, nie chce mi się wstawać i sprawdzać dokładnie w książce ;).

Hobbit:
I tutaj animacja Ralpha Bakshiego ma wyższość nad dziełem Petera Jacksona. Jackson zrobił "epic high fantasy", gdzie dużo się dzieje, a dobro jest oddzielone od zła bardzo grubą linią. Ralph Bakshi zrobił prawdziwą baśń, którą się czuje. Możliwe, że to mniej zgodne z tym, jak to widział Tolkien, ale mnie to wciąga.

Pamiętajmy, że każda ekranizacja jaka by nie powstała, nie będzie doskonałym odwzorowaniem tego co mamy na kartach papieru gdyż jest jeszcze to co chce nam przekazać (pokazać, uświadomić) autor filmu. Bakshie być może miał na celu pokazanie świata "bardziej baśniowego", jak mówisz, w którym dobro i zło mieszają się ze sobą, ale właśnie jak sam zasugerowałeś nie jest to zgodne z obrazem Tolkiena. Śródziemie Tolkiena jest właśnie takim światem, w którym dobro i zło są rozdzielone "grubą krechą".
strona: 1 - 2 - 3 - 4
temat: Kino

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel