Witaj Nieznajomy!
|
temat: [loading... please wait] Wasze wyniki w M&M komnata: Cytadela Mocy i Magii (Might and Magic) |
wróć do komnaty |
strona: 1 - 2 - 3 ... 5 - 6 - 7 - 8 | |
Hayven |
Otwartych przestrzeni czyli mnóstwa bezcelowego łażenia i zbierania batów :P Zadań pobocznych jest kilka, ale są one albo banalne, albo niewykonalne. |
Kodzo19 |
Właśnie sobie gram i szczerze masz absolutną rację jest dużo łażenia trudno też jest. |
Hayven |
No to co, czas poprawić wynik :P Swoją drogą, już po ukończeniu gry zauważyłem, że nie odwiedziłem Gildii Najemników w Tatalii ani Labiryntu, do tego nie wypełniłem zadania ze statuetkami (nie znalazłem jednej z nich), nie awansowałem na Łowcę Głów i nie odkryłem jednego z obelisków. Za to rzuconym chyba ze dwanaście razy armagedonem wybiłem wszystkich tytanów i smoki z Krainy Olbrzymów. Wówczas znalazłem bardzo ciekawy artefakt - Dłonie Mistrza, w sam raz pod moją ninję. I tutaj pewna refleksja - taki Mnich to świetna postać. Jak się człowiek zaweźmie to z Dłoniami Mistrza, Żelaznymi Rękami i Heroizmem oraz Kosturem Czarodzieja zadaje do 100 punktów obrażeń przy ataku, a atakuje kilka razy częściej niż ktokolwiek inny. Do tego najlepsza nauka, najlepsza atletyka... no, cud miód i ponad 1000 hp, czyli porównywalnie z Rycerzem. Niestety, żeby to wszystko osiągnąć, trzeba czasu. I kiedy się gracz zorientuje, że już wymaksował mnicha, to już od jakiegoś czasu trzyma blaster, który czyni rozgrywkę śmiesznie łatwą. Tak, MM7 to ciekawie pomyślana i zaplanowana gra, jednak ma pewną wadę - za wcześnie dostajemy miotacz i to zabiera całą radość z gry, bo po co się męczyć ze szkoleniem Mnicha na Arcymistrza, skoro wystarczy mu załatwić miotacz i dać mu jakie takie wyszkolenie? Sam przez dłuższy czas zdecydowałem się tym razem nie korzystać z miotacza, ale w końcu się wkurzyłem, bo w pewnym momencie już straciłem radość z gry, bo jak chciałem sobie utrudnić to było za trudno, zwłaszcza kiedy mogłem sobie tak ułatwić rozgrywkę. Nawet zaklęć już nie opłacało się rzucać innych niż Pośpiech, Bless i zestaw podstawowych ochron. A szkoda, bo są przecież takie cudeńka jak Osłabienie Ducha, Toksyczna Chmura, Zmniejszający Promień, Oddech Smoka czy wreszcie Wyssanie Duszy. Wszystko traci sens bo w połowie gry dysponujemy miotaczem, którym załatwimy wszystko i wszystkich. Na koniec wspomnę o jeszcze jednym, prywatnym utrudnieniu - po wybraniu Sleena (29 lvl) wypełniłem prawie wszystkie zadania promocyjne ciemnej strony i zadania od Kastore'a, Shade'a i Maximusa - i dopiero wtedy awansowałem o 15 poziomów, co zajęło prawie pół roku :) No to teraz czas zagrać ponownie w MM6 i poprawić wynik :) Tutaj nie ma co się martwić, bo miotacze dostajemy dopiero pod koniec gry, kiedy standardowe bronie i magia już nie dają rady... a mimo to mam wrażenie, że dałoby się obyć i ten "klimatyczny akcent" drastycznie zaburza balans. Wiem, że RPG ma być przede wszystkim klimatyczne, a w drugiej kolejności zbalansowane, ale mimo to wolę jednocześnie klimatyczne i trudne RPG - byle nie przesadzać w drugą stronę, bo np. w HoMM6 aż za bardzo przesadzili z "balansowaniem" i rzucanie zaklęć bojowych już prawie w ogóle nie ma sensu, nie wspominając już o nekromancji, która po raz pierwszy w historii nie daje już tyle radości (w H5 zresztą też wskrzeszanie legionów kościei było przyjemne, tak samo trening w Przystani - nawet jeśli przez to miałem sporo problemów ze scenariuszem Ostatni Lot Sokołów; to dlatego również tam żałuję, że wprowadzono tę beznadziejną energię mroku... ale nawet wtedy Nekromancja wciąż miała swój urok). Przecież wszyscy wiedzą, że najlepsze w tym było wychodzenie z bitew z większą armią, niż się zaczynało - a nie unikanie strat :P Swoją drogą, po co komu szkielety-oszczepnicy? Skąd ten pomysł? Przecież to zawsze było mięso armatnie do wskrzeszania w setkach (i tysiącach). Ale właśnie - skoro można było znerfić nekromancję, to czemu by i nie tknąć szkieletów? Dobrze, już mocno się oddaliłem od tematu, ale musiałem wylać swoje żale :D Pozdrawiam. |
Hayven |
I ponownie poprawiony wynik :) |
J. M. Sower |
Ostatnio się zaparłem i mam :D. Tak od siebie dodam, że czar "Pośpiech" wymiata, szczególnie jak się ma blastery :D. Po stronie zła postaram się go zdobyć jak najszybciej. Jeszcze tylko przejść po stronie zła, następnie przejść szóstkę i ponownie ósemkę ;P. |
mervell |
PS. Wypisywanie błędów zakończone. ;) |
Kodzo19 |
http://postimg.org/image/dj8730qmd/ Ta gra była ekstra koniec gry był strasznie łatwy myślałem że królowa diabłów będzie mega silna a okazała się słaba mimo że na całej sali były diabły schowałem się za ścianą i rzucałem implozję.W tej grze jest możliwość nabicia nawet 120 poziomu lub więcej ale mi to było niepotrzebne. Fabuła była super i wszystko w ogóle było super. |
Morglin |
Huh, Lord Xeen pokonany, szóste zwierciadło odnalezione, świat uratowany... a przynajmniej jego połowa. :P Może niektórych tym zaskoczę, ale w MM4 grało mi się przyjemniej niż w część trzecią. Głównie za sprawą ekwipunku, który wreszcie jest sensownie rozplanowany i tego, że już nie lądują w nim przedmioty związane z misjami. No i urzekła mnie możliwość posiadania własnego zamku, którego nabywamy jako ruinę, a później stopniowo naprawiamy i rozbudowujemy. Jestem mile zaskoczony, bo myślałem, że taka możliwość była tylko w części siódmej. Cóż... czas wyruszyć na Ciemną Stronę Xeen i ostatecznie dokopać Sheltemowi. :P |
mervell |
Pierwszy raz przeszedłem do końca. Trochę dziwne, że ostatnia misja nawet bez blasterów jest o wiele łatwiejsza niż misje awansów. |
Garett |
@mervell Może dlatego jest łatwiejsza, bo masz już całkiem "wykokszone" postacie, natomiast przy awansach nie? :P |
mervell |
Kłóciłbym się. Diabły i robociki z Lincolna przy tytanach lub wodzach minotaurów są praktycznie nieszkodliwe. |
Garett |
Co do androidów się zgadzam, jednak już w sprawie diabłów niekoniecznie. Tytana, Smoka czy Wodza Minotaurów możesz wymanewrować i załatwić na dystans, a jak taki Kapitan Diabłów ci przywali z Deszczu Meteorytów, to zwykle nie ma co zbierać. |
mervell |
Z racji tego, że lokacja w której diabły są na świeżym powietrzu była wypełniona również tytanami, z którymi nie chciało mi się użerać to tylko koło nich przefrunąłem i nawet nie zauważyłem, żeby rzucały to zaklęcie. Myślałem, że to tylko w MM6 tak było, chociaż jak do nich dotarłem to już tych ich deszczy za bardzo nie przeżywałem. Co do tytanów i wodzów minotaurów to głównie chodzi mi o to, że walka na dystans jest długo trwa i trzeba bawić się zaklęciami, uciekać i jest generalnie nudno, a do tego jest dużo roboty. Smoki z Twierdzy Tytanów ginęły dość szybko po walce w zwarciu z moją drużyną. Na tyle szybko, że nie opłacało się do nich strzelać, bo strata czasu, a i leczenia nie trzeba było dużo. Co prawda, w twierdzy tytanów naraz trzeba było walczyć z 1-2 smokami naraz. Sam loszek z diabłami był bardzo łatwy. Lincoln również i to nawet bez blasterów. W obu również walczyłem w zwarciu. O wiele więcej gimnastykowania się, wabienia i uciekania było chociażby w Ścianach Mgły, a szczególnie w tej sali z teleportami, ale w sumie może to i dobrze, że koniec gry nie przyprawiał o siwienie. |
Alamar |
Strona z wynikami uaktualniona - jak kogoś pominąłem, to krzyczeć. |
Morglin |
Pominąłeś kartki Kodza Dziewiętnastego z WoX-a i MM6. |
J. M. Sower |
No i MM7 po stronie zła do kolekcji. Grałem tą samą drużyną co po stronie dobra, tyle że od momentu wyboru strony uwzględniłem doświadczenia z poprzedniej rozgrywki i wynik wyszedł trochę lepszy (więcej punktów, większe poziomy i krótszy czas). |
Kodzo19 |
Dziękuję że zwróciłeś się Morglin w moim imieniu. Info do Alamara nie mam tam kartki z M&M6 na uaktualnionej liście. |
Morglin |
A to ja wrzucę zaległe kartki z MM5 i WoX-a. Might and Magic 5 - gra tak klimatyczna i oryginalna, jak na stare i dobre Might and Magic przystało. Piękna pixelartowa grafika, która w niskiej rozdzielczości dalej wygląda pięknie oraz dosyć dobra, a miejscami świetna, muzyka. A także to, co w Might and Magic najlepsze, czyli ten naprawdę unikalny klimat. Chyba najbardziej zapadł mi w pamięć moment, gdy moja drużyna zapuściła się w odległe, wypełnione lawą rejony Xeenu. Pamiętam tabliczkę z napisem "Forbidden zone", która oczywiście zamiast odstraszyć, tylko wzbudziła moją ciekawość :P i to co ujrzałem później - statek. Kosmiczny. Nie było to oczywiście moje pierwsze zetknięcie z Might and Magic, więc zaskoczony nie byłem, ale ten znamienny klimat oczywiście poczułem. Po wejściu do "Strange craftu", jak tajemniczy obiekt został nazwany przez moją drużynę, ujrzałem wnętrze znanego mi już wcześniej statku z części trzeciej. Po krótkiej eksploracji dorwałem się do komputera, w którym znalazłem dzienniki pokładowe z historią Sheltema, spisane przez niego samego. I nieważne, że czytałem już wcześniej tę historię w grotowej Gildii Mrocznych Tajemnic - i tak pochłaniałem kolejne strony z wypiekami na twarzy i czułem się, jakbym odkrywał naprawdę wielką tajemnicę... Przed przejściem MM5 słyszałem, że gra zasadniczo ma dwie wady: jest krótka i strasznie brakuje w niej złota. Jakkolwiek z pierwszą się zgodzić nie mogę, bo po jej ukończeniu wcale nie czułem niedosytu, to z drugą niestety już muszę. Naprawdę byłem przygotowany na niedobór złota, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak wielki. A NPC niestety ciągle obładowują naszą drużynę milionami punktów doświadczenia, nie dając przy tym praktycznie ani jednej sztuki złota, więc z finansami trzeba uważać - jeśli nie będziemy ostrożni i np. wydamy całe nasze oszczędności na trening, to później może nam zabraknąć złota na naprawę ekwipunku. Niektórzy oczywiście mogą uznać to za zaletę, ale dla mnie, jako osoby, która lubi mieć naprawdę dobrze wytrenowaną drużynę, było to wadą. Jednak mimo tego, Might and Magic 5 uważam za grę wybitną o niezwykle unikalnym i niespotykanym już dzisiaj klimacie. Naprawdę warto się przemóc i samemu spróbować zagrać. World of Xeen - szczerze mówiąc, uważam tę możliwość podróżowania pomiędzy obiema stronami Xeenu za niepotrzebną. Przez całą grę w MM4 ani razu nie czułem potrzeby odwiedzenia ciemnej strony Xeenu, a przy MM5 - jasnej. Podróżować pomiędzy nimi zacząłem już po skończeniu części czwartej i piątej, i tylko dlatego, że misje związane z unifikacją Xeenu tego wymagały. A ponieważ było ich naprawdę mało, to samego WoX-a ukończyłem jednego dnia. Oczywiście udało mi się zostać Gooberem, Super Gooberem, a nawet pokonać Megasmoka - głównie dzięki zaklęciu Boskiej Interwencji, co drużynowa kleryczka przypłaciła tym, że bitwę zaczęła jako czterdziestolatka, a skończyła jako siedemdziesięciolatka. :P I to tyle. Trochę mi smutno, bo ponieważ ukończyłem już MM2-7, to w zasadzie najlepsze, co Might and Magic ma do zaoferowania, mam już za sobą. Zostały mi już tylko do zwiedzenia Jadame, Axeoth, a także ashański półwysep Agyn, ale w nich już próżno szukać jakichkolwiek elementów SF (jest jeszcze co prawda VARN z MM1, ale ta gra wydaje się być zbyt przestarzała nawet dla mnie). No nic, jak mi starczy życia, to kiedyś pewnie niektóre z tych gier spróbuję przejść ponownie, a może i nawet sięgnę po inne stare serie RPG jak Wizardry czy Ultimę. PS: A, i oczywiście muszę jeszcze raz podziękować Acid Dragonowi za pakiet MM1-6 na Uplaya. Gdy już nie trzeba się na początku męczyć z wybieraniem odpowiedniej karty graficznej i dźwiękowej przy instalacji, a także za każdym razem wpisywać tych dosowych komend, komfort uruchamiania :P jest nieporównywalnie większy. |
Irhak |
More fighting, less cheating. Tak, Tarnum nie zginął ani razu :P W przymierzu smoki ("najsilniejsi" :P) i nekromanci (nekromanta i wampir już od Krwawego Sztyletu). Statystyki końcowe (wszyscy dołączeni w okolicach 40-41 poziomu Tarnuma; wcześniej wszyscy z Wysp Sztyletu): Tarnum, 74, Czempion see Ventrinus Taleshire, 81, Lisz see Artorius Veritas, 79, Nosferatu see Devrish Chevron, 78, Kleryk Słońca see Duroth the Eternal, 83, Wielki Żmij see |
Andruids |
To ja myślałem, że sam Tarnum... Dobrze że go wysłałeś na tę przygodę. Ostatnio grałem w Miecz Mrozu i tak mi go było szkoda :c (nie powiem dlaczego, bo wszyscy i tak wiedzą, a Ci co nie wiedzą niech nie psują sobie niespodzianki). |
strona: 1 - 2 - 3 ... 5 - 6 - 7 - 8 |
temat: [loading... please wait] Wasze wyniki w M&M | wróć do komnaty |
powered by phpQui
beware of the two-headed weasel