Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Might and Magic: Echo porażki
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 ... 8 - 9 - 10 ... 13 - 14 - 15

Sebastian Walker PW
17 grudnia 2012, 16:49
- Tak jest sir! - Walker pośpiesznie i niedbale zasalutował, po czym ruszył biegiem w stronę steru.

Po drodze zauważył, że nekromantka ma bardzo nieprzyjemny, wręcz umęczony wyraz twarzy i zaczął się niepokoić. Czy tak faktycznie może wyglądać rytuał kontrolowania nieumarłych? A może coś się nie udało? Sebastian miał nadzieję, że jednak uda jej się wzniecić chociaż niewielki zamęt w szeregach wroga.

Potykając się i starając utrzymać równowagę na kołyszącym się statku, jednocześnie, przejęty odrobinę zbyt mocno swoją rolą, krzyczał zarówno do członków załogi, jak i do pasażerów.
- Przygotować się do zwrotu przez rufę! Kto może walczyć na dystans, wesprzyjcie drugi statek! Każdy zgon po naszej stronie to potencjalne wsparcie dla wroga, więc postarajcie się!

Belegor PW
17 grudnia 2012, 18:53
Trallar widząc jak nacierają powoli zombie postanowił zaryzykować. Wyjął strzałę i naciągnął na łuk, który skierował w stronę drugiego lisza. Wiedział, że jeśli w porę go nie zlikwiduje walka może zamienić się w rzeźnię i to na korzyść nieumarłych. Wycelował i strzelił, potem szybko zmienił pozycję i naszykował od razu drugą strzałę, gdyby pierwsza nie trafiła celu.

Styg Sneersnare PW
17 grudnia 2012, 20:32
"Alkohol, -pomyślała sobie Sneersnare - podobno rozkojarzenie i osłabienie zmysłów jest spowodowane osłabieniem więzów łączących ciało z duchem przez co ten niejako zwiększa swoja objętość i łatwiej chłonie energię magiczną z otaczającej go przestrzeni co przyspiesza jej regenerację - zaraz dlaczego teraz ją to naszło"
-Skup się ty zapito wywłoko - mruknęła wiedźma do siebie, przewracając się na plecy i ogniskując wzrok na zdechlaku.

Z czego by go załatwić? - zadała sobie pytanie, próbując uszeregować rozbiegane myśli, trucizna? trup-nie! Ogień? suche deski-nie! Co umieją wiedźmy? Wciskać kit? Warzyć mikstury... zaraz... płyny... MAGIA WODY! LÓÓÓÓD!!! Tyle wychlała, że jej ciele znajdzie się na to dość wody! Musiała tylko się skupić.

"SOPEL!
Słony sopel!
Słony sopel z kropel!
Solne krople!
Krople słone!
Tworzą sopel!
Ostry sopel!"

Powtarzała na głos tą bezsensowna rymowankę, by wejść w "odpowiednią fazę"i nie myśleć o bólu jaki towarzyszył podczas przechodzenia drobnych kropelek wody przez jej skórę porywających osadzoną na niej sól morską, to poświęcenie pozwoliło jej szybko uformować lodowy pocisk między uniesionymi dłoniami.

Słony sopel!
Ostry sopel!
Sopel z kropel!
Nie zasłania cię ma rzęsa!
Zaraz ci urwę kawał MIĘSA!!!

Krzyknęła wyrzucając ciało do przodu i kierując utworzony pocisk w kierunku zombiaka, który właśnie brał zamach na jej towarzysza.

Sezefienne Vitali PW
21 lutego 2013, 23:44
Delikatna struktura tkanego zaklęcia prawie wymsknęła się ze świadomości nekromantki kiedy ta oberwała nagłym bólem niczym buzdyganem.

Dama z bólem serca wyizolowała i zerwała mentalne nici wiążące ją ze sługą, przez którego się zdekoncentrowała. Nawet nie jest pewna czy jej wierny mieumarlak zazna choć krótką chwilę wolności i chaotycznego, morderczego szału w jaki pomniejsi nieumarli czasami wpadają gdy zostają odcięci od umysłu swego stwórcy zanim wyczerpią pozostałą w nich energię.


Jednak to trudne rozstanie zdecydowanie ma swoje korzyści. Mimo bólu głowy, Sezefienne może poświęcić teraz nieco więcej uwagi i energii na ten... W sumie eksperymentalny rytuał przejęcia nieumarłych...

Podekscytowała ją myśl, że jeśli się jej to uda, otworzy zupełnie nowy rozdział w sztukach nekromanckich.

AmiDaDeer PW
1 maja 2013, 14:23
Malatheza'ar spojrzał przed siebie.

Nie był w stanie co prawda niczego dojrzeć, ale nie musiał wodzić oczami po gęstym mroku, by czuć niepokój. Tak jakby wszystko się przed chwilą zatrzymało i teraz wróciło do normy. Jakby ktoś zabrał trochę czasu z jego życia i przeznaczył go na... nic? Kompletne nieróbstwo, brak jakichkolwiek zmian. Czy można wciąż mówić o upływie czasu, skoro nic się w tym czasie nie wydarzyło?

Kowal już nawet nie pamiętał, co właściwie powiedział do swojego towarzysza. Nawet nie był pewien gdzie ten towarzysz jest. Usłyszał jedynie jak coś przeturlało się po rybach i z poślizgiem rąbnęło w... chyba jego pole siłowe. Tak, kiedyś coś takiego stawiał. To bardzo prawdopodobne. To coś mówiło wcześniej coś do kogoś, ale kogo to właściwie obchodziło. Chyba nikogo w tym mroku nie interesowały już słowa.

Dezorientacja. Bane poczuł jak w jego lewą nogę wrzyna się jakieś ostrze, a za prawa udo łapie go kurczliwie jakaś ręka. Zimna ręka. Trzęsąca się chaotycznie zimna ręka rozrywająca okrutnie mięsiwo Nie mogąc powstrzymać bólu wrzasnął, uderzając ponownie głową o magiczną ścianę, która jak na złość wciąż nie znikała. Półprzytomnie spojrzał na bok, chcąc zobaczyć gdzieś jakiegokolwiek towarzysza niedoli, ale ujrzał tylko malutki płomień na czyjejś... szacie?

Kowal spojrzał w tym samym kierunku. Jego szata, już chyba przynajmniej parę centymetrów zwęglona, żarzyła się w najlepsze. To jedynie mógł ujrzeć w tym słoiku duchoty i ciemności.

***

Sezefienne nie czuła już kompletnie nic ze strony swojego sługi. Trudno było powiedzieć co w tej chwili robi ani czy w ogóle coś robi. Ale czy to było właściwie istotne? Rytuał się rozpoczął. Cała jej energia witalna skoncentrowała się na dwóch rzeczach: podtrzymywaniu jej procesów życiowych oraz przejmowanie procesów nieżyciowych trupów na pobliskim pokładzie. Po krótkiej chwili przeznaczonej na lokalizowanie tegoż statku nekromantka przystąpiła do dzieła.

Nie była jednak to łatwa robota. Z początku poszło co prawda nieźle, wątłe umysły chłodnych ciał zgromadzonych na Wąsonogu nie były na tyle rozgarnięte by wyczuć co się wyprawia. Kontynuowała więc swoją drogę do zbiorowej myśli, do rozkazu panującego nad przynajmniej częścią tychże trupów, by go zastąpić własnym...

...by nagle coś stanęło jej na tej dosyć wyimaginowanej, jakkolwiek bardzo prawdziwej drodze.

Właściwie to obecność nekromanty na tamtym statku była do przewidzenia. Niemniej należą mu się gratulacje za to, że tak szybko zareagował na tak eksperymentalny rytuał. Kimkolwiek ten mag jest. To w sumie było najgorsze - opór stawił ktoś, kogo nawet nie widziała. Uczucie na pewno dziwne, jeśli wręcz nie krępujące.

Załoga posłuchała rozkazów i Sebastian powoli skręcał. Bardzo powoli. Jak na złość morze uspokoiło się nagle na tyle, że wszelkie manewry były spowolnione tysiąckrotnie. Lifter wrzeszczał gdzieś z tyłu, chyba nie na niego, nie mógł go niestety zrozumieć. Niektórzy pasażerowie ustawili się przy barierkach i na koszu, by ostrzeliwać wroga - z łuków, kusz, ktoś miał przy sobie półhak. Jakiś domorosły mag cisnął magiczną strzałą, lecz zamiast w trupów trafił w kadłub Wąsonoga.

***

Statek zatrząsł się i poprzewracał paru załogantów. To było na pewno niedobre. Ale Clawstrong mógł też dojrzeć nieco lepsze strony tegoż dziwnego nieco konfliktu. Większość trupów walczyła z mniejszą werwą, jakby otępiałe. Nieliczne wręcz przestały w ogóle się ruszać. Część jaszczurów wykorzystała tę sytuację i zaczęła mord, część była na tyle zdezorientowana, by w ogóle nie zwrócić na to uwagi.

Strzała przeszyła czaszkę lisza i powaliła ją na ziemię. Ten upadł tuż za nią. Trallar odruchowo wystrzelił drugą w stronę jednego zombie, który wyskoczył tuż przed nim. Tym razem trawił w żuchwę. Trup nie przejął się tym zbytnio i powalił jaszczura na ziemię dość boleśnie. Reptilion, przytomny, przeturlał się do barierki. Trupy przestały na niego zwracać uwagę i dołączyły do reszty walczących.

Clawstrong, zerkając w bok, ujrzał jak parę innych liszów wyszło na pokład i poczęli w popłochu strzelać na oślep przed siebie, próbując opanować sytuację. Chyba nekromanci nie spodziewali się aż takiego chaosu.

Sopel wbił się w plecy zombiaka i przeszył go na wylot, łamiąc się wpół i wbijając w ścianę. Ten opuścił gwałtownie rękę, trzepiąc Selawiwa w pysk i zamraczając go, po czym martwy runął na niego, przygniatając biednego gnolla do ziemi. Zwierzołak nie krzyknął, lecz jedynie zionął powietrzem i zemdlał.

Voy oprzytomniała i spojrzała na niego rozpijaczona, mamrocząc coś pod nosem. Styg powstrzymała wymioty i przytuliła się do ściany, mocno osłabiona przez nagłą utratę wody. To było dość dziwne uczucie, jakkolwiek jej nieobce. Spojrzała za siebie niepewnie - nie widziała już nikogo, kto mógłby wejść na korytarz. Wygląda na to, że ma chwilowy spokój... o ile nieprzytomny gnoll i pijana sauria kwalifikują się do pojęcia spokoju.

Malathezar PW
1 maja 2013, 14:56
Jedyne co mógł zrobić w tej chwili Malatheza'ar to ugasić jedyne źródło światła i punkt orientacyjny w tym chaosie dymu. W tym samym momencie usłyszał krzyk, odwrócił się w jego stronę i dosyć głośno spytał się.
- Kto tu jest?

Sebastian Walker PW
1 maja 2013, 22:13
Próbę skupienia i wsłuchania się w słowa Liftera przerwał donośny huk i trzask pękanego drewna. Wytrzeszcz zdrowego oka i opadnięta szczęka doskonale podsumowały szok i niedowierzanie, jakie odczuwał Sebastian obserwując dziurę powstającą w kadłubie Wąsonoga.
- Co do... - jęknął w osłupieniu. Sekundę później jednak otrząsnął się i ruszył z furią w stronę wybitnego maga, autora felernego zaklęcia.
- Zaraz cię trochę podreguluję, bo chyba coś ci się w głowie POPIERDOLIŁO. - wykrzykując ostatnie słowo, Walker wymierzył tak potężny cios z pięści w twarz czarodzieja, jaki tylko udało mu się wykrzesać ze swojego wątłego ciała. Nie można tolerować głupoty i nieodpowiedzialności w tak ryzykownej chwili, dlatego lepiej było wyłączyć tego osobnika z akcji.
Po kilku głębszych wdechach (brakło niestety pod ręką solidnej gorzały na uspokojenie) i opanowaniu złości, Sebastian zaczął się zastanawiać co dalej. Trzeba przede wszystkim jakoś zabezpieczyć sąsiedni statek, coby nie poszedł zbyt szybko na dno.
- Czy jest na pokładzie jakiś KOMPETENTNY czarodziej? - rzucił w tłum - trzeba załatać tę dziurę, i to jak najszybciej!

Przez to zamieszanie dopiero po chwili zauważył, że Sezefienne zaczęła wyglądać trochę gorzej niż przed chwilą. Walker zaczął się trochę martwić, a nawet niepokoić. Nie to, żeby jakoś specjalnie mu zależało na życiu nekromantki, ale w takiej bitwie wsparcie kogoś, kto ma doświadczenie z truposzami jest zdecydowanie wskazane. Postanowił jednak nie wtrącać się w te dziwaczne rytuały aby czegoś nie popsuć, pozostał jedynie przy czujnym zerkaniu co jakiś czas na stan kobiety.

Belegor PW
2 maja 2013, 11:46
Clawstrong
Reptilion widząc licze, atakujące na oślep, postanowił wykorzystać sytuację. Zakradł się od tyłu do nich i wyciągnął strzałę. Nałożył ją na łuk i naciągnął cięciwę. Wycelował w tył czaszki pierwszego z truposzy i wystrzelił. Potem schował łuk, wyciągnął kriss i podbiegł do drugiego, nie czekając czy strzała trafi w pierwszego.

Bane PW
2 maja 2013, 18:37
Bane chwycił kościstą łapę i skruszył ją w swych silnych dłoniach. Wstał, starł krew używając swojej szaty i ruszył na pokład. Takie rany to w końcu dla niego żadna nowość. Wyjął swe ostrza i postanowił po cichu zacząć likwidować przeciwników.

Styg Sneersnare PW
4 maja 2013, 00:55
Styg przez chwilę z zamkniętymi oczyma rozważała czy nie zostawić ich samym sobie i gdzieś się ulotnić, jednak zaraz przypomniała sobie słowa Trallara o konieczności obronie pani kapitan.


Nie mając lepszy pomysłów spróbowała podnieść Voy, sugerując udanie się do jej kajuty, mając nadzieję, że opierając się jedna o drugą jakoś tam dotrą.

A na miejscu, przy odrobinie szczęścia, będzie miała dość czasu, by zabarykadować drzwi za pomocą stołu i krzeseł na których do niedawna beztrosko się upijali.

Na nieprzytomnego gnolla nie miała już sił.

Sezefienne Vitali PW
4 maja 2013, 19:30
Nekromantka przestała czuć nie tylko swego sługę, lecz nawet jej ciało stało się jej tak odległe, że prawie go nie czuła. Gdyby nagle się jej coś stało, na pewno zabrało by jej chwilę by się zorientować, że w ogóle coś się z nią stało. Przechodziła ona teraz przez prawdziwe ex stasis, skupiając się niemal tylko na tym misternym zaklęciu.

A do rozwiązania jest następujący problem. Twórca zaklęcia postawił swój opór murem przed niecodzienną adeptką mrocznych sztuk. Co prawda jak każda mentalna konstrukcja, może ona zostać zniszczona przez silniejszy umysł, lecz nie wiedziała ona z jak silnym przeciwnikiem ma do czynienia. Postanowiła więc zdobyć tę twierdzę podstępem. Topos zgrabny i zwiewny skonstruowała, symbole kontroli oraz osłabienia wraz z rozkazami bogato w wykrzykniki okraszone upakowała w swą ulubioną sztukę, w czystą teorię epistolograficzną. A epistołę takową zamknęła w niewinnej kopercie, by pod pretekstem nawiązania korespondencji ze swym przeciwnikiem postawić go w szachu jej zaklęciem. Samą fantasmagoryczną materię listu skropiła "zapachem" słodkim jak komplementy kochanka, a zachętą do otwarcia tego listu - konia trojańskiego, ma być "wypisane" na kopercie niewinne pytanie, bardzo na miejscu w tej sytuacji, głoszące w nieudawanym zaskoczeniu "Kim żeś ty jest?"

Dama zarzuciła tę oto pułapkę za stanowczy mur z myśli, w stronę tej zbiorowej świadomości kontrolowanej przez innego maga z nadzieją, że nabierze się on na jej fortel i w naiwności otworzy list, aktywując jej zaklęcie w samym sercu swojego.

AmiDaDeer PW
5 maja 2013, 22:02
HobbitHobbitIrhak i Dark Dragon


Malatheza'ar w odpowiedzi na swoje pytanie dostał krwią w oko i krzykiem w ucho. Wygląda na to, że coś tu gryzie. Dość boleśnie.

Po chwili do kowala dotarł odgłos łamania kości. I karku. Wszystko ucichło nagle. Przez długi czas nie można było usłyszeć żadnego szmeru w okolicy. Otoczenie było tak martwe i puste, że przez chwilę Malatheza'ar zastanawiał się, czy przypadkiem to nie on został właśnie zamordowany i tylko mu się wydaje, że wciąż jest w jednym i tym samym miejscu.

Z tej niepewności wyrwała go głowa, która potoczyła się pod jego nogi. Na chwilę płomyczek trzymający się jego szaty jak rzep psiego ogona okazał się przydatny - Malatheza'ar dostrzegł, że głowa jeszcze przed chwilą należała do jakiegoś zamaskowanego srebrnowłosego gościa. Głowa ta była znajoma, widział ją jeszcze gdy wchodził na statek. Cóż, smutno się przerwała dla niej ta podróż.

Kowal usłyszał, jak jakaś głucho brzmiąca istota pałaszuje łapczywie coś mięsistego, prawdopodobnie resztę po głowie. Powoli, bezszelestnie, jak najciszej zaczął się wycofywać. Gdziekolwiek, byleby z dala od tej trupiej kreatury...

***

HobbitHobbitPawello


W Sebastianie zebrało się wystarczająco dużo siły, by powalić niedoświadczonego czarodzieja na deski. Wszyscy cofnęli się od rozjuszonego marynarza, przerywając przy tym ostrzeliwanie statku. Walker rozejrzał się i ujrzał, jak podbiega do niego znana już mu blondwłosa elfka.

- Co tu się dzieje?! - krzyknęła w drodze, podbiegając do barierki i przyglądając się bitwie na Wąsonogu. Lekko się skrzywiła w strachu, widząc widoczne ze stosunkowo daleka uszkodzenia kołyszącego się kadłuba. W istocie, był to dość niepokojący widok. Wydawało się wręcz, że statek ten powoli się zanurza w morskie fale, jakkolwiek nie widać tego było po zachowaniu jego załogi ani intruzów. Może była to zwykła iluzja.

Sebastian, nim zdążył cokolwiek wyjaśnić, poczuł silniejszy wiatr we włosach. Spojrzał jak Łuna wbrew jego woli zaczyna powoli skręcać w lewo. Spojrzał na ster, który zostawił samemu sobie. Spojrzał jeszcze raz na kołyszącego się Wąsonoga. Zaklął w myślach i złapał się odruchowo barierki.

Fala uderzeniowa stworzona pociskiem nie była co prawda szczególnie silna, ale chwila nieuwagi wystarczyła, by statek przechylił się o kilkadziesiąt stopni w lewo. Ciele, Sebastian i paru podróżników trzymali się na tyle mocno czego się dało, że nie spadli. Marynarze również jakoś dali sobie radę. Młodociany mag rąbnął głową o drewno i stracił przytomność. Jakichś dwóch gości wypadło z krzykiem. Część pokładu została oblana wodą, jakaś beczka potoczyła się po schodkach do kajut. Stary Lifter wrzeszczał na załogę, próbując opanować chaos.

***

HobbitHobbitTrith


Ciało Sezefienne przewróciło się i upadło na barierkę, jej służący zaś walali się gdzieś niedaleko. Sama nekromantka jednak, a konkretnie jej myśl, nie czuła w tym momencie niczego. Spoglądała tylko na barierę i czekała. Długo, nawet jak na myśli, trwało to czekanie, wygląda na to że twórca tej bariery umysłowej był czymś bardzo zajęty w swoim fizycznym ciele.

Po chwili jednak zza muru wypadło coś. To również była "koperta", tylko że inna. Sezefienne dojrzała, że było na niej coś "napisane". "Pismo" to było w dość nietypowe, nekromantka miała wrażenie, że coś w nim było obcego. Treść zaś była następująca: Nie będzie tobie znajomo brzmiało me imię, tak jak i twoje nie będzie brzmiało moje.

Żadnych zmian w barierze nie można było wyczuć. Za barierą nic nie było wyczuwalne. Arystokratka czuła jedynie, jak śmierć wymyka się w okolicy spod kontroli. Całe szczęście nie wyglądało to na jej śmierć.

***

HobbitHobbitIrhak


Malatheza'ar poczuł jak pokład się przechyla i upadł z hukiem na podłogę. Poślizgnął się i poleciał na pobliską ścianę, łamiąc przy tym kolano. Nie zdążył jednak nawet zawyć z bólu, gdyż usłyszał odgłos pękających lin z niedaleka.

Spanikowany próbował uciec spod ściany, znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Jego kończyny jednak odmawiały mu posłuszeństwa, błądząc bezładnie po okolicy, ciało zaś nie przesunęło się ani o krok. Odgłos nadciągającej skrzyni stawał się coraz głośniejszy i wyższy. Śmierć się zbliżała. W przypływie rozpaczy kowal wyciągnął rękę przed siebie i nią pierwszą poczuł, jak drewniany ładunek zmiażdży go za chwilę bezlitośnie. Żegnaj, magu ognia.

***

HobbitHobbitsyrious


Strzała trafiła lisza i powaliła jego czaszkę na ziemię bez problemu. Trallar skoczył i ruszył na drugiego, lecz w połowie drogi statek przechylił się gwałtownie, przez co jaszczur zamiast w truposza trafił między truposzy. Upadł na jednego, łamiąc mu kościane palce, i poleciał razem z nim w stronę drugiej burty. Drogę zastąpiły parze ślizgających się: jeszcze jeden lisz, dwa trupy i jakiś jaszczur - nikt jednak ich nie zatrzymał, wręcz przeciwnie, dołączyli się do nich w tej radosnej podróży.

Cała ta zabawa zakończyła się na barierce, za którą wylecieli prawie wszyscy. Trallar w ostatniej chwili złapał się relingu i wskoczył z powrotem na pokład, łamiąc leżącemu liszowi żebro. Spojrzał jak paru jeszcze innych członków załogi leży na pokładzie bądź trzyma się masztu, barierek, czegokolwiek co było pod ręką. Trupy trzymały się nieco lepiej, choć niektóre również poupadały bezczynnie. Całość wyglądała dość groteskowo.

Zdenerwowane już lisze ruszyły w stronę załogi i rozpoczęły bezpośrednie starcie, atakując kijami przed siebie. Część z nich zwróciła uwagę na Łunę północy i skierowała się z powrotem na swój ledwo co widoczny, pokryty mrokiem okręt. Przy przeciwnej burcie zrobiło się pusto.

Clawstrong spojrzał na horyzont. Statek dość niespodziewanie się przekrzywił i pozostał w takiej pozycji, powoli się zanurzając. Wygląda na to, że Wąsonóg zaczyna tonąć.

***

HobbitHobbitXelacient


Voy zgodziła się na współpracę ze Styg i ruszyła z nią do kajuty, zostawiając gnolla na pastwę losu. Wiedźma jednak nie zdążyła nawet zabarykadować się, gdyż tuż po tym jak zamknęła drzwi statek przechylił się w ich stronę. Sneersnare potoczyła się po ścianie, cudem unikając stołu, który skutecznie docisnął drzwi od kajuty.

Pani Kapitan spojrzała półprzytomnie, ale niespokojnie przez małe okienko w kajucie. Po chwili namysłu krzyknęła do opierającej się o ścianę Styg:

- DO KU'W PI'RUŃSKI'!!! Wąsonóg tonie! Musz' wyjś' na zewną'rz, na pokł'd! Do z'łogi! Ja musz'!

Wiedźma Wiatru czym prędzej ruszyła w stronę zabarykadowanych drzwi i resztkami sił próbowała odciągnąć od nich stół. Bezskutecznie.

Sezefienne Vitali PW
5 maja 2013, 22:24
Nekromantka się wściekła. Bardzo wściekła. Nonszalancko odrzuciła kopertę na bok, zniesmaczona.


Następnie jej osobiste mentalne dłonie klasnęły o barierę, a świat wyimaginowany za nią stanął w płomieniach od uderzenia jej rąk o mur.
"Cóż za bezczelność! Podstawy kultury to są, by uprzejmie zdradzić imię swe, gdy zapytanym się jest!" A sama jej postać ociekała krwistą, kwaśną, metaliczną furią. "Nikt nie będzie mnie w androny puszczał! Ja tu zaraz rozpierniczę ten grajdołek!" Wydzierała się w mur kiedy barierę od jej strony zaczęły pokrywać złote pnącza, z kwieciem bogatym, lecz natrętnym i wrednym, a każde z nich było myślą nienawistną o sile wielkiej. Pnącza próbowały przebić się przez twardą materię muru, by najlepiej je od środka rozsadzić. Ale niekoniecznie. Wystarczy, by wyrwę małą zrobić w tej wielkiej niegościnie na tyle dużą, by mogła przez nią się bez większych trudów przecisnąć.

A po chwili tego oblężenia, jakby coś do niej zaczęło docierać, jakby uczucie dziwne... Jakby nietypowo spoczywała...

Belegor PW
7 maja 2013, 20:02
Wygrzebując się z tłoku spojrzał wokół siebie. Zrozumiał iż "Wąsonóg" tonie. Widząc żeglarzy ryknął:
-Statek tonie! Na szalupy już!!
Nie zwracając uwagi na to czy słuchają pobiegł w stronę kajuty Voy.
~Oni tam są pewnie cały czas. Trzeba ich ratować! Poza tym jak kapitan nadal żyje to jej szybciej posłuchają. Nie ma czasu walczyć z umarlakami....zaraz. Przecież statek można wysadzić, jest dość blisko by zniszczyć statek nekromantów razem z nim. Oby był tam proch na pokładzie~

Styg Sneersnare PW
8 maja 2013, 12:42
Styg "oparła" się w kącie wciąż dysząc po ledwie wykonanym uniku.

Normalnie zaśmiałaby się ironicznie, że niedoszłe schronienie okazało się pułapką, ale teraz... żałowała, że nie ma żadnego "swojego" wyższego bytu, którego mogłaby prosić o wsparcie. Jedynie co jej zostało to obiecywanie sobie, że nie weźmie więcej alkoholu do pyska.
Jeśli WoGóle przeżyje.

Przez chwilę tępo wpatrywała się w bezsilne mocowanie się Voy, po czym w odmętach jej umysłu coś błysnęło.

Toteż zgarnęła jeden z walających się stołków i "podeszła" do boku boku, gdzie spróbowała go jakoś podważyć, mając nadzieję, że wspólnymi siłami jakoś go uchwycą i "przełożą" na sąsiednią ścianę.


Sebastian Walker PW
17 maja 2013, 09:43
Po rozładowaniu emocji na pechowym czarodzieju, Sebastian wreszcie trochę ochłonął i mógł spojrzeć na wszystko bardziej rozsądnie.

Zaczął się wspinać po barierce w kierunku rufy, aby złapać ster, przy okazji krzycząc w kierunku załogi znajdującej się w tamtym miejscu, aby i oni próbowali utrzymać kurs. Miał szczerą nadzieję, ze goście nie są warzywami intelektualnymi i poradzą sobie z tym zadaniem, wolał ich jednak nie zostawiać samych sobie. W przerwie między okrzykami, zwrócił się do elfki:

- Jeśli potrafisz coś wyczarować, postaraj się posklejać tamtą dziurę, bo inaczej reszta szybko pójdzie na dno. Nie ma czasu na dyskusje, jak możesz to to zrób, jak nie, zajmij się rannymi na pokładzie!

Wtem zauważył wypadających marynarzy i dodatkowo do wypluwanych przez siebie komunikatów głosowych dodał:
- Człowiek za burtą!

AmiDaDeer PW
24 maja 2013, 22:01
Wiatr wzburzał się coraz bardziej, a Łuna utrzymywała się w tej dziwnej pozycji, jedynie lekko się przechylając na boki w tę czy we w tę. Ludzie zewsząd wrzeszczeli na siebie nawzajem, toteż tylko niektórzy usłyszeli wołania Sebastiana. Jakiś kolejny marynarz wypadł za burtę strącony przez służącego jedynej na pokładzie nekromantki, ułożonej na barierce na drugiej burcie. Ktoś z donośnym głosem śpiewał o przechyłach, by przerwać ten śpiew upadkiem na maszt.

Ciele wspięła się na barierkę do połowy ciała i tak zwisając z niej próbowała bezskutecznie rzucać jakieś czary w stronę Wąsonoga. Walker przesuwał się po relingu, ślizgając się palcami po mokrym drewnie. Opaska na oku lekko się obsunęła, odkrywając jego niewielki fragment. Sebastian poczuł jak wiatr staje się coraz silniejszy, a okręt coraz mniej stabilny. Trzeba było działać szybko.

Ześlizgnął się przez przypadek, a może podświadomie chcąc tego, i upadł na pobliską ścianę, aż dziwne że bez szwanku. Wdrapał się po niej i zeskoczył do steru, by na nim zawisnąć, ledwo co opierając się o podłogę.

Nagle woda wzburzyła się, przechył zaś zwiększył się jeszcze bardziej. Kolejni marynarze spadali. Sebastian ujrzał jak nieprzytomne ciało Sezefienne zawisło na barierce nad kołyszącymi się falami. Miał dziwne przeczucie, że prócz trzech statków jest tutaj coś jeszcze...

***

Specyficzny atak okazał się całkiem udany. Bariera lekko się rozchyliła i zanim jej napastnik zdążył się zorientować, Sezefienne prześlizgnęła się przez szparę niczym wąż i ruszyła pędem do pseudo-umysłów trupów. W końcu dopadła je i mogła przystąpić do dzieła ich przejmowania...

...mimo że coś zaczęło ją kłuć ze wszystkich stron psychicznymi szpikulcami. Nie było to okrutne, choć bolesne i irytujące, na pewno trudniej było się skupić na transferowaniu zombie. Właściwie to trudniej było się skupić na czymkolwiek. Chyba nekromanta nie dał jednak za wygraną.

A panna Vitali czuła, jak coś mokrego uderza ją w policzki. Chyba jej ciało nieźle się bawi w czasie swego nieczucia.

***

Spanikowane bagniaki zaczęły się ewakuować z pokładu. Niektóre lisze, rozumiejąc co wrzasnął Trallar, również. Zombiaki stały jak wryte. Clawstrong skoczył w stronę kubryków, przetaczając się po ścianach korytarza. Ujrzał jak naprzeciw drzwi do kajuty kapitana leżały dwie istoty - nieprzytomny Selawiw przyduszony przez jakiegoś trupa z wbitym w gnijące ciało rozpuszczającym się soplem. Zza drzwi zaś coś akurat próbowało się wydostać. Może nawet dwa cosie.

Po paru próbach Styg udało się przewrócić stół na drugi "bok". Odrzuciła taboret na bok i otworzyła drzwi, przez które wypadła jeszcze niezbyt przytomna Voy - na Trallara. Spojrzała mu w pysk i wrzasnęła w amoku:

- NI'DOSTANĄ GO ŻYWC'M!!!

Belegor PW
26 maja 2013, 10:42
Trallar na widok Voy ryknął:
-Zejdź ze mnie, pijackie nasienie!
Zrzucił ją z siebie i warknął:
-Wąsonóg tonie i nic go nie uratuje. Może jednak zaszkodzić nekromantom, którzy nas atakują. Powiedz gdzie jest proch, jeśli zapalimy go dość blisko statku nekromantów to twój okręt nie pójdzie sam na dno.

AmiDaDeer PW
26 maja 2013, 16:55
Pani kapitan zatoczyła się na ścianę obok Trallara i rozejrzała się niemrawo wkoło. Jakby nie do końca rozumiejąc, o czym przed chwilą była mowa, wyciągnęła zza pasa pęk kluczy i wskazała jednym z nich potężne, dwuskrzydłowe drzwi na końcu korytarza.

Belegor PW
26 maja 2013, 17:36
Trallar wziął klucz i rozkazał Styg:
-Zabierz Voy i biegnij do kajut. Rozkaż żeglarzom by również uciekali. Ja przyjdę do was z Selawiwem, a potem wysadzę okręt jak będziecie bezpieczne. Ruchy!!
Nie czekając na odpowiedź saurii ruszył w stronę żelaznych drzwi i otworzył je. Po wejściu do środka zaczął szukać prochu.
strona: 1 - 2 - 3 ... 8 - 9 - 10 ... 13 - 14 - 15
temat: [RPG] Might and Magic: Echo porażki

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel