Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Biblioteka Legendtemat: Czy świat "Enroth" mógł jeszcze coś zaoferować?
komnata: Biblioteka Legend
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7

Acid Dragon PW
18 lutego 2013, 12:08
Cytat:
Fizyczności obliczeń czepia się ten, który szuka biochemicznych podstaw funkcjonowania stworów w światach MM? ;P

Wręcz przeciwnie! Nie chciałem, żeby zabrzmiało to jak czepianie się. Jak dla mnie szukanie naukowych wytłumaczeń fantastycznych rzeczy może być bardzo ciekawe i prowadzące wgłąb do "klasycznego" science-fiction.

Różnica jest tylko taka, że ja na podstawie swoich biochemicznych teorii nie staram się niczego udowadniać, ani wnioskować o fabule. Próbuję jedynie znaleźć (pseudo)naukowe wytłumaczenie tego, co widzieliśmy.

W tym przypadku po prostu chciałem zauważyć, że jeśli założymy, że mamy tu do czynienia z klasycznym przypadkiem wybuchu, opartym o znane nam mechanizmy i fizykę, to nic się nie zgadza - zaczynając od samego zetknięcia dwóch żyletek, poprzez natychmiastowy efekt wybuchu, a na przeżyciu około połowy ludności, nawet z państw leżących blisko epicentrum kończąc.
Trzeba więc poszukać innego wyjaśnienia.

Skoro więc przed falą uderzeniową takiego wybuchu można się schronić chowając się za kamieniem (wycięta scena z intro H4)

, to na moje oko jest też spora szansa, że przeżyć można było gdzieś głęboko w podziemiach, wysoko w górach, albo po prostu tworząc jakieś magiczne pole siłowe wokół siebie.

Wybuch w H4 nie był najbardziej niszczycielski.
To raczej kataklizmy, które nastąpiły po nim.
Ale te kataklizmy nie trwały latami, ani nawet miesiącami...

Alamar PW
18 lutego 2013, 12:39
Cytat:
Skoro więc przed falą uderzeniową takiego wybuchu można się schronić chowając się za kamieniem (wycięta scena z intro H4)
No właśnie - wycięta scena, czyli w praktyce nie wystąpiła. To jest podobna sprawa jak ze scenariuszami z LoMM-a.
Jak już czegoś się czepiać, to anioła prześcigającego falę uderzeniową czy Emilii, która siedziała i oddychała bez problemów, gdy magma i towarzyszącej jej gazy znajdowały się kilka metrów pod nią. Nie powiesz mi chyba, że Moc ją chroniła przed gorącem i trującymi wyziewami? :P

Cytat:
Wybuch w H4 nie był najbardziej niszczycielski.
To raczej kataklizmy, które nastąpiły po nim.
Ale te kataklizmy nie trwały latami, ani nawet miesiącami...
Ale za to ich skutki... Przy takim wybuchu, fali uderzeniowej oraz zapadaniu się gruntu, to planeta nie wyglądała najlepiej w latach następujących po Rozliczeniu.

I chyba pierwsze zdanie z intra najlepiej podsumowuje całą tę sytuację:
Cytat:
To all things comes an end.

AmiDaDeer PW
18 lutego 2013, 13:40
Alamar:
Wprawdzie Roland nie wrócił na Enroth, ale zarówno zagrożenie ze strony Ostrza Armageddonu jak i Kreegan zostało zażegnane przez Rolanda, Katarzynę i Gelu.
Skąd informacja, że nie wrócił? Do Rozliczenia minęło wystarczająco dużo czasu, by zdążył dotrzeć na Enroth. Poza tym gdyby nie zdążył, to Nicolai nie zostałby królem - nie zdążyłby bowiem dowiedzieć się o śmierci ojca, zaś w MM9 byłby raczej przekonany o tym, że wciąż żyje.

Nie masz też dowodów na to, że Kreegan nie było na planecie w chwili Rozliczenia. Masz jedynie wskazówki, które nie są wiążące.

Tak czy inaczej jest to kwestia, która nie jest jasna i nie da się tutaj postawić wszystkiego jasno. Zatem jesteś wciąż w błędzie - nic tutaj nie stoi w sprzeczności ze stwierdzeniem "Enroth przetrwało".

Alamar:
Zważywszy, iż ten bóg śmierci chciał uczynić z Axeoth drugie Enroth...
Nie za bardzo rozumiem, co ma jedno wspólnego z drugim. Gdyby Sandro powiedział, że nie widział na Antagarichu żadnego kota, to oznaczałoby, że faktycznie nigdzie nie ma żadnych kotów?

Alamar:
Chodziło zdaje się o to, czy ktoś mógł przeżyć na planecie, a nie czy Enroth zostało doszczętnie zniszczone.
Skrót myślowy. Na jedno zresztą wychodzi.

Alamar:
Nie przepowiednie, lecz słowa Przodków (przedstawionych w grach jako postacie wszystkowiedzące) odnośnie tego, co się stanie, gdy dwa miecze się zetkną.
...czyli przepowiednie. Przodkowie nie mogli wiedzieć, co się wydarzy, a co jeszcze nie miało miejsca.

Alamar:
To, że nie chcesz uznać faktów z gier, to już Twoja sprawa, ale nie wmawiaj innym, że dowodów nie ma.
Przez całą dyskusję ignorujesz fakty z gier, nie uznajesz wielu znaczących tekstów i wmawiasz innym, że tylko Ty możesz mieć rację i że ja muszę być w błędzie. Ja nie odrzucam twojej wersji wydarzeń. Odrzucam zaś twój monopol na prawdę. Nie jesteś wszechwiedzący. Jak to pewien smok już powiedział - jesteś głupcem, który "wie lepiej".

Irhak PW
18 lutego 2013, 17:09
Cytat:
różnica w zniszczeniu planety między tym a tym jest chyba wyraźna
Tak wyraźna, że intro H4 sugeruje w zestawieniu z zakończeniem MM6 iż ktoś mógł przetrwać i założyc nowe królestwo w świecie Enroth.

Cytat:
Kreeganie zostali zgładzenie (w MM8 masz potwierdzenie, że nie stanowili już żadnego zagrożenia dla Enroth)
Co nie znaczy, zę nie zostali doszczętnie zgładzeni. Mogli przetrwać w innych rejonach świata.

Cytat:
Zatem jesteś wciąż w błędzie - nic tutaj nie stoi w sprzeczności ze stwierdzeniem "Enroth przetrwało".
Nie twierdzi on tak :P Mówi o ludziach, a nie świecie :p

Cytat:
Przodkowie nie mogli wiedzieć, co się wydarzy, a co jeszcze nie miało miejsca.
Puk, puk! Pierwotna fabuła LoMM - podróże w czasie ;)

Cytat:
Nie jesteś wszechwiedzący.
Uważaj, bo jeszcze mianuje siebie Przodkiem czy innym Starożytnym, przeciwnikiem Kreatorów :P

AmiDaDeer PW
18 lutego 2013, 17:17
Irhak:
Puk, puk! Pierwotna fabuła LoMM - podróże w czasie ;)
Vorr jest idealnym przykładem na to, że Przodkowie nie byli idealni, a ich słowa o końcu świata nie są wiążące.

Fandor PW
18 lutego 2013, 17:38
Czy tylko ja tu widze niespojnosc? Jezeli ten bog widzial wszedzie smierc i ruine to tak jakby byl w miejscu po jakiejs wojnie/konflikcie zbrojnym. Gdyby widzial Antagarich po rozliczeniu to widzial by raczej wszedzia rzeki magmy i inne takie.
To tylko moje zdanie ale tutaj musimy wybrac do czego spekulowac - do intra czy cytatu boga.

gold dragon PW
18 lutego 2013, 18:17
Wtrącę swoje 3 grosze, chciałbym się odnieść do obliczeń Mosquy tyczących się siły wybuchu, od razu uprzedzam, nie jestem fizykiem jądrowym, za to patrzę dość trzeźwo i coś mi się nie zgadzało w tych wyliczeniach więc wziąłem kartkę, kalkulator i zacząłem przeliczać. No i co wychodzi:

1. Nie znalazłem przelicznika trytolowego dla bomby Little Boy, za to znalazłem dla Fat Man (Nagasaki) i Car Bomby (największa (?) zdetonowana dotychczas). Co się okazuje, proporcja wg której policzyłaś zasięg strefy zniszczenia dla Rozliczenia (umownie wprowadźmy tą nazwę dla domniemanej bomby) jest nieprawdziwa.

Obliczenia promienia strefy zniszczenia Rozliczenia dla:

Bomby Little Boy (?<Fat Man kt) - 19 200 000 000 000 km
Bomby Fat Man (20kt) - 14 400 000 000 000
Car Bomby (~5400kt) - 118 333 333 333

Jak widać nie jest to proporcja prosta (co zresztą można by wnioskować z samego wzoru na promień kuli ognia), ale co ważniejsze stosunek promienia strefy zniszczenia do mocy bomby (przelicznik trotylowy) zmniejsza się wraz z wzrostem mocy, a więc z pewnością prawdziwszy będzie dla Car Bomby niż Little Boy'a, a różnica jest kolosalnie duża.


2. Obliczenia mocy Rozliczenia.

Również mi się nie zgadzają, może ja gdzieś robię błąd, jeśli tak to proszę mi go gdzieś wytknąć:

R - promień kuli ognia = 1666km = 1 666 000m

Y(moc bomby)= 4√((1666000/69)^10) = 4√(24144.9275362319^10) = 90 586 768 182 kt

Taką wartość ponownie podstawiamy do proporcji (już tylko dla Car Bomby)i wychodzi nam 59 552 412km

3. Zważywszy, że takowa proporcja tak naprawdę nie daje nam żadnego pojęcia o zasięgu strefy całkowitego zniszczenia, postanowiłem znaleźć jakieś przeliczniki, no i znalazłem, wierzę że jest to wiarygodne źródło informacji sądząc po podanych źródłach:
http://dsid.ipj.gov.pl/files/LukaszA/bomba/efekt.htm

Po podstawieniu mocy naszej bomby (90 586 768 182kt) okazuje się, że strefa całkowitego zniszczenia (jest to pojęcie specjalistycznie, nie znam jego definicji, przyjmuję to za strefę >5psi) wynosi 2931,5km. Wnioski nasuwają się same.

4. Pamiętajmy, że to suche obliczenia tak naprawdę obszar ogarnięty całkowitym zniszczeniem, a może w ogóle zniszczeniem będzie nieco mniejszy ze względu na przeszkody topograficzne typu wyniesienia terenu, lub większy ze względu na sprzyjającą topografię.

Ponadto śmiertelność, nawet w tzw. strefie 0 nie musi wynosić 100%, nie mówiąc o dalszych obszarach, daje to szanse na przetrwanie nawet w wypadku ogarnięcia znacznej części globu zniszczeniem.

5. Chicxulub wspomniany w twoim poście nie jest meteorytem lecz kraterem. Natomiast ciało niebieskie, które przyczyniło się do jego powstania spowodowało nie wymieranie permskie lecz kredowe, w czasie którego wyginęło nie 90% lecz ok. 80% gatunków. Samo wielkie wymieranie nie było spowodowane stricte samym uderzeniem lecz jego "powikłaniami" i trwało wiele setek lub nawet tysięcy lat, zagłada w tym sensie nie jest jednorazowym aktem.

6. Pamiętajmy natomiast, że wszelkie zastosowane tu obliczenia mają charakter orientacyjny, wszystko i tak zależy od rodzaju i ilości materiału, typu bomby i warunków środowiskowych (które możemy pominąć), a samo Rozliczenia z pewnością nie było eksplozją identycznego typu jak te, które znamy z ataków i prób jądrowych.

7. No i wreszcie moje wnioski:

Nie. Rozliczenia nie mogło zniszczyć całego życia, a zarazem wszelkiej cywilizacji na Enroth.

PS Nie sądzisz, że wybuch o takiej sile jaką policzyłaś powinien, no... obrócić Enroth w kosmiczny pył? Tak mi się wydaje, ale jednak Gauloth tam trafił.

Hayven PW
18 lutego 2013, 20:06
Hmm... a właściwie... to czemu nie? Taka eksplozja może mogłaby obrócić planetę w perzynę...

AmiDaDeer PW
18 lutego 2013, 20:27
...ale - jak była mowa tuż przed chwilą - tego nie zrobiła. Wielu bohaterów z Antagarichu zdążyła przejść na Axeoth już po samym wybuchu, zaś bóg śmierci jeszcze po Rozliczeniu odwiedził Enroth. Siła eksplozji nie mogła więc być aż tak duża.

Mosqua PW
19 lutego 2013, 00:36
@Acid Dragon - zetknięcie się agrafki z materii oraz agrafki z antymaterii jest w stanie zniszczyć miasto wielkości Nowy Jork. Dlaczego dwa miecze, które mogłyby być przeciwnymi sobie elementami, które wzajemnie się anihilują, miałoby nie doprowadzić do zniszczenia? Cytując Artura Clarke'a "każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii", zatem i pod to zetknięcie żyletek może mieć fizyczne podstawy. Co do zaś samych eksplozji - różnica między wybuchem C4 a rozsadzeniem pojemnika przez sprężony gaz istnieje, podobnie jak przy eksplozji za pomocą środków chemicznych a przez anihilację cząstek. Zatem problemów ja nie widzę.

@gold dragon - pytanie pierwsze, skąd wziąłeś R=1666km dla kuli ognia ogarniającej świat? Strefa całkowitego zniszczenia (strefa zniszczenia to całość) to jest wnętrze kuli ognia, zatem na podanej stronie I strefa musi się pokrywać z przyjętym promieniem kuli ognia i przy podstawianiu się ogólnie zgadza (i moja i Twoja wartość) zatem link dobry. Dalsze to jest skutek oddziaływania fali uderzeniowej, która może niszczyć nie spowoduje wyparowania. Śmiertelność w strefie 0 MUSI wynosić 100%, ponieważ temperatura w środku tej kuli ognia wynosi ok 30k stopni Celsjusza. Na powierzchni Słońca to jest ok 5,5k stopni Celsjusza. Tak Chicxulub to jest krater, ale dla uproszczenia dopuszczalne jest stosowane terminu krateru do przedmiotu go wywołującego (np. meteoryt tunguski). I tak, popełniłam błąd przy określeniu wymierania i to wymieranie miało skutki długofalowe, jednak energia potrzebna do wytworzenia takiej eksplozji jak na intrze H4 wymaga więcej energii niż wytworzona przez tą katastrofę (Chicxulub ok 100 teraton - moje 180 teraton) i charakter zniszczeń był zupełnie inny (o czym piszę akapit wyżej do Acida) zatem też i elementy są inne. Wprawdzie strefa zniszczenia z podanej strony ogranicza znacząco mój wynik (35,9 tys. km) jednak i tak fala uderzeniowa prawie ogarnia całą Ziemię (przy uproszczeniach, że jest to zapętlona płaszczyzna) - południk jest łukiem zbliżonym do półkola, po połączeniu jest ok 40 tys. km. Fala uderzeniowa całkowicie niszczy prawie całkowicie całą powierzchnię, a cała planeta odczuwa falę. Szkoda, że nie ma całkowitego promienia fali, bo można wówczas określić ile razy fala okrążyłaby glob (przy moich parametrach podejrzewam, że trzy razy). Zatem moja teoria o całkowitym zniszczeniu wprawdzie zmniejszyła skalę, ale i tak zniszczenie jest permanentne.

PS. gold dragon - dzięki za podjęcie wyzwania i zainteresowanie problemem ;}

Acid Dragon PW
19 lutego 2013, 00:47
Cytat:
@Acid Dragon - zetknięcie się agrafki z materii oraz agrafki z antymaterii jest w stanie zniszczyć miasto wielkości Nowy Jork. Dlaczego dwa miecze, które mogłyby być przeciwnymi sobie elementami, które wzajemnie się anihilują, miałoby nie doprowadzić do zniszczenia?

Jak najbardziej, ale szukałbym ciągle innego wyjaśnienia, gdyż żaden miecz nie wygląda mi na zbudowany z antymaterii ;). Taki miecz wszak anihilowałby każdą materię w pobliżu, a nie tylko przeciwny miecz.

Ja bym raczej szukał jakiegoś rozwiązania związanego z temperaturą. Ostrze Armageddonu było niewyczerpanym lub niemal niewyczerpanym źródłem ciepła, zaś Miecz Mrozu - zimna. Może następowały w nich jakieś ciągłe reakcje egzo/endoergiczne - cholera wie. W każdym razie gdy oba miecze w sposób ciągły i niekontrolowany zaczęły uwalniać zimno/ciepło mogło dojść do jakiegoś "overloadu" i wyzwolenia całej ich energii naraz... Nie wiem, czy to ma jakiś sens, ale zważywszy, że ciepło i zimno to rezultat przepływu energii, to może gdzieś tutaj tkwi wyjaśnienie uwolnienia owej energii w wielkim wybuchu.

Irhak PW
19 lutego 2013, 01:44
Co do kozika z antymaterii to jedyne co przychodzi na myśl to Ostrze Armageddonu - jednocześnie byłoby wyjaśnienie czemu potrafi rzucać to zaklęcie bohater, który trzyma miecz, ale nie posiadał tego zaklęcia wcześniej.

sowa11 PW
19 lutego 2013, 08:46
Nie istnieje coś takiego jak źrudło zimna, zimno to poprostu brak ciepła, nie można w żaden sposób uzyskać temperatury np - 300 stopni bo jest to niemożliwe zgodnie parawami fizyki.
Jeżeli chcesz w sposób fizyczny wyjaśniać działanie miecza mrozu i ostrza armageddonu to lepiej założyć, że ostrze wytwarzało ogromne ilości energii a miecz mrozu ogromne ilości energi gromadził. W związku z tym większość energi powinna zostać zniwelowana przez działanie mieczy wzajemnie.
Natomiast teoria przeładowania całkiem ciekawa, tylko trzeba założyć że to miecz mrozu dostał za dużo energii w postaci ciepła i nie był wstanie jej zgromadzić w swoich "akumlatorach" co spowodowało uszkodzenie i uwolnienie całej energii wcześniej zdromadzonej.

Ja jednak myślę, że skoro zakładamy istnienie magii to należy przyjąć, że wszechświat o którym mowa ma całkowicie inne zasady działania i stosowanie naszych wzorów fizycznych opisujących nasz wszechświat nie ma sensu. W związku z tym siła wybuchu nie odziaływała w taki sposób jak działała by w naszym świcie to że u nas taki wybuch zabił by wszystkich nie znaczy że w świecie M&M tak musiało być. Wiele istot magicznych mogło wytworzyć pola ochronne lub użyć czarów chroniących przed ogniem żeby przeżyć. Tak samo żeby odbudować resztki świata można wykorzystać magię.

OGARexs PW
19 lutego 2013, 09:43
Co do teorii w.w.- Miecz mrozu pochłania energie cieplną zaś ostrze armagedonu ją wytwarza. Lecz jako tako nie można pochłaniać energii w nieskończoność, to samo tyczy się z jej tworzeniem. Weście Miecz Mrozu miał by tyle energii cieplnej że eksplodował by a Ostrze Armagedonu implodowało by tworząc miniaturową wersje supernowej A(Tej tworzącej się w układzie podwójnym z białym karłem). Nawet gdy Tyle energii uwolnionej w ułamku sekundy nie zniszczyło by planety, to dochodzą do tego zapadanie się skorupy w płaszcz, tsunami( tu akurat długo by nie trwało bo tyle ciepła wyparowało by ocean) a może nawet reakcja rozbicia atomów działająca we wszystkim cząstkami w atmosferze i druga inwazja diabłów(opowieść młodego Ironfista z MM9). I nawet jakoś by planeta przetrwała życie inteligentne raczej nie.

Irhak PW
19 lutego 2013, 09:52
Cytat:
Ja jednak myślę, że skoro zakładamy istnienie magii to należy przyjąć, że wszechświat o którym mowa ma całkowicie inne zasady działania i stosowanie naszych wzorów fizycznych opisujących nasz wszechświat nie ma sensu.
Not quite... Coraz częściej pojawiają się teorie i dowody na to, ze moc umysłu jest nieograniczona. Cała magia w (Xo)MM opiera się właśnie na umyśle - nie każdy tak wytrenował go, aby móc kontrolować np. żywioły wokół siebie.

Cytat:
I nawet jakoś by planeta przetrwała życie inteligentne raczej nie.
Eeee... są jakieś bakterie czy coś takiego, które potrafią przetrwać w bardzo ekstremalnych warunkach. Może nie są zbyt inteligentne w naszym rozumowaniu, ale zawsze może dokonać się druga ewolucja w istoty dominujące (jak to było z ssakami).

Cytat:
Jeżeli chcesz w sposób fizyczny wyjaśniać działanie miecza mrozu i ostrza armageddonu to lepiej założyć, że ostrze wytwarzało ogromne ilości energii a miecz mrozu ogromne ilości energi gromadził. W związku z tym większość energi powinna zostać zniwelowana przez działanie mieczy wzajemnie.
Natomiast teoria przeładowania całkiem ciekawa, tylko trzeba założyć że to miecz mrozu dostał za dużo energii w postaci ciepła i nie był wstanie jej zgromadzić w swoich "akumlatorach" co spowodowało uszkodzenie i uwolnienie całej energii wcześniej zdromadzonej.
Miecz Mrozu mógłby być czymś w rodzaju transformatora. Przyjmował ciepło, którego energia za sprawą tego przedmiotu oddziaływała na klimat i "prędkość" czasu :P Podczas walki z Kilgorem nie miał wystarczająco czasu na przekształcenie tej energii i transformator mógł się spalić, etc.

sowa11 PW
19 lutego 2013, 10:23
Po co zakładasz wytwarzanie i pochłanianie energi w nieskończoność, zarówno miecz mrozu jak i ostrze armageddonu mogły być ograniczone. Mogły wytworzyć jak i pochłonąć określoną ilość energii poprostu jej ilość jest bardzo duża. Po 2 jak pisałem wcześniej wszechświat M&M może mieć całkiem inne zasady fizyki jak nasz wszechświat. Dlatego można by założyć że jest w nim możliwe to co u nas nie jest. Nie znamy zasad działania magicznych artefaktów więc każda teoria jest równieprawdopodobna, w świecie M&M są np portale między światami umożliwiające błyskawiczną podróż - szybciej od światła co u nas jest niemożliwe. Dlaczego miecze nie mogły by wykorzystywać miniportali do pobierania energi z jakiegoś innego miejsca jak i przekazania jej w inne miejsce niemal w nieskończoność. Tworzenie teori o antymaterii wzajemnej annihilacji moim zdaniem jest zupełnie niepotrzebne.

Piszesz że miecz mrozu miałby w końcu tyle energi że eksplodował by, przeczytaj jeszcze raz muj post i zwróć uwagę że właśnie o tym piszę.

Mosqua PW
19 lutego 2013, 11:33
"Porównanie" - potencjalnie powinno Wam to coś mówić. Przykład z agrafką miał na celu pokazanie, że czymś niepozornym można dokonać wielkiego dzieła zniszczenia. Nie zaś sugestia, że jedno ze scyzoryków było z antymaterii. I o ile natury przyczyny możemy nie poznać i nie zrozumieć, to już kwestię skutków i przebiegu możemy zanalizować. Podobnie jak w przypadku pewnych uszczerbków na zdrowi - nie wiadomo czy dane objawy wywołał grzyb, bakteria, wirus czy coś innego, jednak możemy sprawdzić np. prędkość rozchodzenia martwicy czy poziom cukru. Nieznajomość przyczyny nijak nie przeszkadza w analizie przebiegu i oszacowaniu skutków.

Jeżeli chodzi o kwestie z temperaturami to ja bym przyjęła analogię z flaszkami - mamy jedną pustą flaszkę bez dna i drugą pełną flaszkę bez dna. Wlewając z pełnej flaszki do pustej pierwsza nigdy się nie opróżni a druga nigdy się nie napełni. Na (moje) nieszczęście za promotora mam fizyka od termodynamiki, przeto też wiem że przy założeniu nieskończonej pojemności cieplnej i różnych stanach zerowych to przy zetknięciu nic nie powinno dojść. Zatem sama kwestia ciepła-zimna nie miała tutaj za bardzo wpływu. Jakieś elementy pośredniczące już bardziej.

Co do zaś kwestii "mamy świat magii, zatem całą naukę należy chować do kosza" -> podstawowe zasady są takie same. Z powodu istnienia magii zasada przemienności mnożenia czy prawo popytu-podaży nie tracą na znaczeniu. Mogą tracić w przypadkach szczególnych - u nas też są wyjątki, kiedy to prawa mechaniki Newtona niezbyt mają się do obserwacji. Jednak odrzucanie naukowego podejścia rozwiązania problemu z powodu istnienia magii to już trochę przegięcie w jedną stronę (przegięciem w drugą byłoby wszystko wyjaśniać naszą fizyką) i nie rozwiązuje głównego problemu - czy coś mogło przeżyć? Coś, z czego w stosunkowo krótkim czasie byłoby czymś znaczącym - 100 mln lat po ustabilizowaniu się sytuacji na powierzchni (no też dajmy 100 mln lat), dla ukształtowania się organizmu obserwowalnego gołym okiem raczej chyba nie interesują.

Co do ekstremofili - nawet one mają granicę tolerancji danego czynnika po którym giną. Dezintegracja skorupy planety, może nawet jego zapadnięcie, wyziewy z wnętrza planety, olbrzymia temperatura, wielka fala uderzeniowa - to widać z intra. Znajdowanie się wewnątrz kuli ognia po prostu je by wyparowało. Wpadnięcie do płaszcza roztopiło. Ciśnienie fali uderzeniowej zmiażdżyło. Wyziewy otruły. Ekstremofile wykształcają wysoką tolerancję zwykle na konkretne czynniki (np. wysoka temperatura, wysokie ciśnienie, wysoka kwaśność środowiska) jednakże tutaj warunki mamy raczej ekstremalne i nałożone jednocześnie. Dlatego wątpię w to, by i one mogły przetrwać.

Alamar PW
19 lutego 2013, 12:41
Mosqua - a co fizyka mówi o innych wymiarach i energii stamtąd pozyskiwanej? W uniwersum NWC istnieją co najmniej 4 wymiary żywiołów* i Starożytni nieraz wykorzystywali tamtejszą energię do tworzenia/niszczenia światów.

*Są jeszcze Wymiary Chaosu i Magii, ale nigdy nie słyszeliśmy, by Starożytni z nich korzystali podczas swoich eksperymentów.

gold dragon PW
19 lutego 2013, 16:23
@Mosqua: No dobra, jedziem dalej ;)

1. Wartość 1666km dla promienia kuli ognia pochodzi z twojego postu, gdzie oszacowałaś jej średnice na 1/6 południka, nie wiem za to skąd wzięłaś kulę ognia ogarniającą świat.

2. Nie, strefa całkowitego zniszczenia (zniszczenie wszystkich budynków, odparowanie (to w strefie 0), śmiertelność 99,99%) to nie to samo co obszar objęty kulą ognia co wynika chociażby z tej grafiki.

3. Co do "meteoru Tunguskiego" znowu się kopnęłaś bo po nim nie ma krateru, obiekt najprawdopodobniej eksplodował tuż przed uderzeniem, no ale nie czepiajmy się już szczegółów. ;)

4. Fala uderzeniowa słabnie z każdym przebytym kilometrem (a może trafniejsze byłoby w tym wypadku 'z setką kilometrów') także już n-te obiegnięcie przez nią globu nie grałoby większej roli niż mały huragan, a może i to nie. Oczywiście za pierwszym razem dokonałaby ogromnych zniszczeń w pewnym promieniu, ale jeszcze przed dotarciem do przeciwległego bieguna powinna zejść z tonu na tyle, aby jej przejście można było przeżyć. Pamiętajmy, że fala uderzeniowa poza strefą całkowitego zniszczenia to właściwie nic innego jak potężny wiatr (nadciśnienie) którego następstwa lub działanie samo w sobie na organizmy (pękanie organów) powoduje zniszczenie.

5. Dalej mamy fale cieplną, która przy takiej sile wybuchu w strefie 0 powoduje przetopienie wszystkiego co wcześniej nie odparowało ;), ale w dalszych strefach to głownie nieszkodliwe (czyt. nie śmiertelne) poparzenia. Pytanie pojawia się gdy weźmiemy pod uwagę sumaryczną ilość wyemitowanego ciepła i jego wpływ na temperaturę atmosfery planety. Jednak patrząc na wielkość kuli ognia, myślę że spora część promieniowania cieplnego zostałaby wyemitowana w kosmos.

6. Prawdę mówiąc sądzę, że fala obeszłaby planetę znacznie więcej razy niż 3 niezależnie który wynik jest bardziej prawidłowy. Już w wypadku wspomnianej przez ciebie katastrofy Tunguskiej zanotowano dwukrotne jej obejście planety (wszak oczywiście bardzo słabej).

Patrząc na dyskusje o tym czy dwa kawałki metalu są w stanie spowodować katastrofę na globalną skalę to przychodzi mi tylko jedno: E=mC2. Próbował ktoś to kiedyś przeliczyć? Jak dorzucić do tego trochę dobrych (czyt. godnych technologii starożytnych) ładunków wybuchowych to moim zdaniem, tak na oko, nie ma większego problemu, wystarczy zainicjować reakcje (he, he).

Mosqua PW
19 lutego 2013, 21:00
1. Określenia zależą od źródła - każde może definiować inaczej. Jak się zajmowałam wybuchami jądrowymi to źródła określały strefę całkowitego zniszczenia określano powierzchnię kuli ognia. Mogli to później unormować - będę musiała sprawdzić jak wszystko teraz się nazywa. Co do zaś odległości - promień a nie średnica jest 1/6. Jak zobaczysz na rzut z kosmosu to średnica 1/6 południka jest zdecydowanie za mała dla tej eksplozji.

2. Jednakże i tutaj (przy zastosowaniu już Twojej terminologii) - skoro stosunek strefy całkowitego zniszczenia do wytworzonej kuli ognia dla bomby cara było ok. 10-krotne, dla Little Boya jest to ok. 8 razy -> zatem wzrost jest progresywny. Przy tak wielkiej kuli ognia strefa zero będzie miała jeszcze większy stosunek co do kuli ognia. Jeżeli przyjmiemy, że na niecałe 2000-krotności siły eksplozji przypada wzrost stosunku o ok. 2, to przy ok. 3000000-krotności wzrost stosunku jest o 1500. Ground zero ma większą powierzchnię, niż powierzchnia planety.

3.Co do meteoru tunguskiego to znów - porównanie, a nie sugestia. Wskazać to miało na to, że nazwy elementów się ze sobą wiążą - gdyby teraz w W-wę uderzył jakiś meteor który jest nazwany kodem, to w literaturze ten pojawi się nazwa od miejsca trafienia. Meteor ten obok kodu otrzyma nazwę meteoru warszawskiego. Tak też i nazewnictwo idzie. I też nawiasem - kratery były odnajdywane jeszcze w czasach carskich, jednak nie podjęto żadnych większych badań w celu określenia. Nawet w anglojęzycznych googlach łatwo idzie znaleźć artykuły o przypuszczalnych lokalizacjach kraterów. Zachodni naukowcy poszli tutaj na łatwizję - nie chcąc wejść do ZSRR i braku konkretów od sowieckich naukowców przyjąć po prostu, że eksplodowała ponad powierzchnią (a niektórzy nawet mówią o wyższych warstwach atmosfery).

4. Tak, fala słabnie, jednakże przy takiej skali to to słabnięcie nie ma znaczenia - to właśnie skala powoduje, że i w znacznie odległych miejscach fala uderzeniowa będzie miała bardzo znaczący wpływ. Dodatkowo - przy korekcie w pkt 2. fala uderzeniowa już naprawdę nie będzie miała właściwie znaczenia.

5. Przy tym, jak strefa zero ogarnęła większą powierzchnię niż wynosi powierzchnia planety, dalsze sfery nie będą miały znaczenia. Mamy tutaj do czynienia z super przypadkiem, bo kolejne fale ciepła się na siebie nachodzą, podgrzewając całość jeszcze bardziej a przez to jeszcze bardziej niszcząc. Uproszczenie ma to na celu, że problemy nadmiernie komplikujące problem (w stylu rozrzedzenie wyższych warstw atmosfery, zakrzywienia czasoprzestrzeni przez grawitację Słońca/Satelity) się ignoruje. Jednak tak - znaczna część ciepła uciekłaby w kosmos, chociażby dlatego, że kula ognia była prawie tak samo duża jak atmosfera naszej planety (dla uproszczeń przyjmuję, że i Enroth miał tak samą grubą atmosferę). Jednak i tak - niewiele to wpływa na skalę zniszczenia.

Jeżeli chodzi o E=mc^2 to przy założeniu, że te dwa miecze ważyły po 1,5 kilo (długi miecz średniowieczny przeznaczony do walki w polu ważył od 1,1 do 1,8 kilograma) otrzymujemy ok. 269 600 000 GJ, co daje nam ok. 65 000 kiloton.
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7
temat: Czy świat "Enroth" mógł jeszcze coś zaoferować?

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel