Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Wymiar Między Wymiaramitemat: Grotowa krytyka muzyczna
komnata: Wymiar Między Wymiarami

Viking PW
1 czerwca 2015, 12:39
Witam!

Ponieważ jestem nałogowym wręcz fanem muzyki, głównie wszelkich odmian metalu i rocka ale nie gardzę też folkiem, więc postanowiłem podzielić się z Wami moją pasją zamieszczając tutaj co jakiś czas recenzje starszych i młodszych albumów bardzo różnych wykonawców. Mam nadzieję, że uda mi się zapoczątkować temat, w którym wielu Grotowiczy będzie chciało podzielić się z innymi opinią o swojej ulubionej muzyce.

Pierwszym albumem o którym chciałbym napisać w tym miejscu będzie The Great Southern Trendkill zespołu Pantera. Nie jest to ich najlepszy krążek, ale ma kilka cech które sprawiają że jest mi szczególnie bliski. Po pierwsze, został wydany w 1996 r., czyli roku moich urodzin, a także ma na mnie kojący wpływ zawsze wtedy, gdy dopada mnie frustracja bądź depresja. Jest to o tyle dziwne, że muzyka zawarta na tym albumie jest mieszanką groove i thrash metalu, ale pomińmy to i przejdźmy do konkretów.

Album rozpoczyna przeszywający wrzask Philipa Anselmo, którego mocny, podchodzący pod growl wokal jest znakiem rozpoznawczym całego albumu. Część okrzyków wokalisty nieodparcie kojarzy się z wrzaskami bólu, co jest tym bardziej uzasadnione, że w okresie nagrywania tej płyty zmagał się on z nieleczonym urazem kręgosłupa. Dla nieprzyzwyczajonych do tego typu muzyki przesłuchanie albumu w całości może okazać się bardzo trudne, a nawet niemożliwe. Jednak dla każdego fana metalu najistotniejsze będą doskonałe solówki gitarowe Dimebaga Darella w utworach 13 Steps to Nowhere,Living Through me (Hell's Wrath) oraz Suicide Note pt 2. Utwory te są doskonałym potwierdzeniem czemu Dime zaliczany jest do ścisłej czołówki gitarzystów metalowych (a przez niektórych jest nawet uważany za najlepszego gitarzystę na świecie). Szczególnie riff towarzyszący refrenowi Living Through me zapada w pamięć na długo, choć jestem pewien, że większość słuchaczy usłyszy go dopiero po kilkunastu przesłuchaniach tego utworu. Natomiast solówki wyżej wymienionych utworów cechują się doskonałym użyciem dźwigni, która sprawia, że ich brzmienie jest tak różne od innych, tradycyjnie granych solówek, że można nawet mieć pewne problemy z identyfikacją instrumentu na którym są grane. Chwilową ulgę naszym znękanym uszom mogą przynieść zaledwie dwa utwory: warty przesłuchania przed popełnieniem samobójstwa Suicide Note pt 1 i niezwykle klimatyczny Floods. Pozostałe utwory, wśród których na wyróżnienie zasługuje Drag the Waters, są bezlitosne dla naszych narządów słuchu.
Podsumowując, do tej płyty trzeba się stopniowo przyzwyczaić, powolutku, dzień po dniu odkrywać jej surowe piękno. Nie każdemu ta muzyka się spodoba, jednak sądzę, że znajdzie tu grono oddanych fanów.

Moja ocena: 4/5

Plusy:

- fantastyczne riffy i solówki
- mroczny i gęsty klimat
- doskonały wokal (dla garstki dziwaków)

Minusy:

- raniący uszy wokal (dla normalnych ludzi)
- hmmm... może powtarzalność brzmieniowa niektórych utworów?
temat: Grotowa krytyka muzyczna

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel