Witaj Nieznajomy!
|
temat: Gender - zagrożenie dla polskiego społeczeństwa? komnata: Wymiar Między Wymiarami |
wróć do komnaty |
strona: 1 - 2 | |
Viking |
Na wstępie proszę o wybaczenie mi prowokacyjnego tytułu tego tematu, do którego wkradł się dodatkowo okrutny błąd - pierwszym słowem miało być gender. Z jednej strony chciałbym przedyskutować nieco wpływ owej "ideologii" na nasze społeczeństwo oraz, czy ewentualnym zagrożeniem jest ona sama, a może przesadne spory, które wokół niej się toczą. Zacznę od tego, od czego powinno się zaczynać takie tematy, a mianowicie od wyjaśnienia o czym w ogóle będziemy rozmawiać - chciałbym uniknąć sporów wynikających z nieprecyzyjnego określania tematu dyskusji, które niestety są powszechne w mediach. W tym miejscu chciałbym poruszyć głównie temat rozwoju w kulturze europejskiej, a niedługo pewnie i w polskiej tendencji do szeroko zakrojonej tolerancji dla swobodnego traktowania ludzkiej płciowości z pozwoleniem na jej zmianę włącznie. Zjawisko to obejmuje także określony sposób edukacji dzieci polegający m. in. na bardzo wczesnej nauce o stosowaniu antykoncepcji oraz uczeniu dzieci tolerancji dla mniejszości seksualnych i transseksualistów. Oczywiście gender studies to pojęcie znacznie szersze, właściwie wykazałem tu jedynie, co mnie niepokoi w związku z tą nauką. Na początek chciałbym przedyskutować kilka kwestii, które ujęliśmy w postaci następujących pytań: 1. Czy polskie społeczeństwo pozbawione przez ideologię gender tradycji i wartości będzie w stanie funkcjonować? (Brzmi apokaliptycznie, prawda? Chodzi tu o to, czy, w razie upowszechnienia gender w Polka będzie wciąż tym krajem zdolnym utrzymać system wartości wypracowanych przez wieki w Europie, czy też stanie się podatna np. na wpływy islamskie obecne dziś np. we Francji lub Anglii). 2. Czy zbyt wielka dyskusja ideologiczna nie powoduje braku rozwiązania istotnych kwestii społecznych? 3. Czy spór o tę ideologię nie przyczynia się do powstania sztucznych podziałów społecznych? 4. Czy przesadne równouprawnienie nie zagrozi demokracji przez dyktaturę mniejszości nad większością lub ograniczania praw mniejszości przez wolę większości? 5. Czy ideologia gender nie wpłynie negatywnie na potencjał militarny naszego kraju? (Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby ludzie unikali poboru do wojska w razie wojny twierdząc, że wszyscy są kobietami?) Co o tym sądzicie? A może widzicie jakieś inne zagrożenia dla Polski związane z ewentualnym upowszechnieniem gender? Może jesteście zdania, że wszystkie te zagrożenia są wyssane z palca i mam jakieś głupie uprzedzenia? |
Acid Dragon |
Cytat: Może jesteście zdania, że wszystkie te zagrożenia są wyssane z palca i mam jakieś głupie uprzedzenia? Tototo. Żadnej "ideologii gender" nie ma, nie było i najprawdopodobniej nie będzie. Jej przeciwnicy walczą z wyimaginowanym duchem. Kwestie związane z płcią są liczne, niektóre mniej kontrowersyjne, inne bardziej, ale zapewniam, że niczego nie da się sprowadzić do jednego terminu lub jakiejś "ideologii". Pytaj więc o kwestię transpłciowości, pytaj o płeć biologiczną, pytaj o zbiór zachowań społecznych charakterystycznych dla danej płci, pytaj o równouprawnienie, pytaj o role społeczne płci w danej kulturze, pytaj o płeć psychiczną, ale do ciężkiej łasicy - nie łącz tych kwestii ze sobą w jakiś abstrakcyjny, nieistniejący termin, w dodatku nazwany "ideologią". Naprawdę jeśli ktoś chce łączyć np. kwestię transpłciowości oraz kwestię zachowań społecznych, to dla mnie jest ignorantem kompletnie nie rozumiejącym problemów. To są kompletnie różne nauki - w jednym przypadku biologia i psychologia, w drugim socjologia. |
Viking |
Drogi Acidzie nazwa "ideologia" nie pochodzi ode mnie, lecz jest elementem tematu debaty, w której moi koledzy, których wspieram, biorą udział. Czy mógłbyś odnieść się do zadanych przeze mnie pytań? To one są najważniejszą częścią tego tematu (Przynajmniej w początkowej fazie jego istnienia). |
Dren |
1.Polskie społeczeństwo bez ideologii gender nic nie straci i będzie funkcjonować normalnie (przynajmniej teoretycznie) jednak w praktyce zaczną się naciski unii europejskiej a prawdopodobnie po jakimś czasie kary zaa niepryjęcie tego. 2.Tak i owszem bo teraz zamiast skupić się na polepszeniu sytuacji w kraju debatuje się nad czymś takim. 3.Właściwie to przyczynia się bo skoro tak to nagłaśniają to musi być dobre więc trzeba tak myśleć z kolei inny pomyśli dokładnie odwrotnie i BAM podział. 4.Cóż demokracja to nie najlepszy ustrój dla polski ale taki gender prowadzi do jeszcze większego osłabienia kręgosłupu moralnego (który i tak nie ma się najlepiej) a państwo bez silnej moralności upadnie. 5.Tutaj tak naprawdę nie wiadomo jednak naturalna skłonność do lenistwa u niemal wszystkich ludzi może doprowadzić do takiej sytuacji aczkolwiek jest to mało prawdopodobne. |
Acid Dragon |
Niestety nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć w takim kontekście. Przykładowo: Cytat: "1. Czy polskie społeczeństwo pozbawione przez ideologię gender tradycji i wartości będzie w stanie funkcjonować? " Jeżeli uważam, że coś takiego nie istnieje lub co najwyżej jest abstrakcyjnym tworem bez konkretnej definicji, to nie ma takiej możliwości, aby w ogóle rozważać czy coś nieistniejącego ma jakikolwiek wpływ na cokolwiek. Mogę Ci odpowiedzieć na pytanie odnośnie funkcjonowania społeczeństwa wobec któregokolwiek z terminów przeze mnie wymienionych, ale nie wobec czegoś, co nie istnieje. |
Viking |
Ok. Rozumiem. Dzięki za uświadomienie Smoku. To też może się przydać w debacie. |
Warmonger |
Cytat: Popełniasz błąd już w samych założeniach. Otóż nie istnieje coś takiego, jak "ideologia gender". Jest więc oczywiste, że nie może ona w jakikolwiek sposób wpływać na społeczeństwo.Czy polskie społeczeństwo pozbawione przez ideologię gender tradycji i wartości będzie w stanie funkcjonować? Pytania przypominają scholastyczne rozważania o tym, ile diabłów może się zmieścić na czubku szpilki. |
Acid Dragon |
Obawiam się, że jeśli debata ma się zacząć od tego typu pytań to - tradycyjnie już - przeciwnicy "ideologii gender" będą dyskutować sami ze sobą. Równe dobrze ja mógłbym zapytać: Czy pozbawienie polskiego społeczeństwa tożsamości narodowej przez godne potępienia działania generała Aladeena wpłynie negatywnie na stosunki z Rosją? Moje pytanie ma sens semantyczny, ale nie ma sensu logicznego. Zakłada zbyt dużo i zakłada fałsz. A jak z logiki wiadomo - z fałszu można implikować cokolwiek. |
Viking |
Być może sformułowanie "ideologia gender", które celowo wziąłem w cudzysłów jest merytorycznie niepoprawne, ale nie mogę go ominąć, gdyż jest zawarte w odgórnie narzuconym temacie. Błąd rzeczowy pochodzi zatem nie ode mnie, lecz od organizatorów, więc proszę mnie za niego nie winić. Chciałem po prostu trzymać zgodność z wydarzeniem do którego, w moim zamyśle, temat ten miał nawiązywać. Zawsze możemy pominąć to sformułowanie, by móc dyskutować. |
Dren |
O i to jest rozwiązanie problemu Vikingu. |
Qui |
Cytat: Czy polskie społeczeństwo pozbawione przez ideologię gender tradycji i wartości będzie w stanie funkcjonować? Po prostu piękne, jakbym jakąś gazetę czytał, czy coś... (nie, to nie komplement :P) 1. Zdefiniuj "ideologię gender". 2. Zdefiniuj o jakie "tradycje" i "wartości" chodzi. 3. I na koniec napisz, w jaki to sposób owa ideologia miałaby społeczeństwo owych tradycji i wartości pozbawić. Wtedy będzie można się jakoś merytorycznie do tego odnieść. |
AmiDaDeer |
Podpisuję się pod postami Acida, Warmongera i Quiego wszystkimi czterema kończynami. |
Hubertus |
Ideologia gender jest chorym wymysłem purpuratów, którzy próbują ukryć i odwrócić uwagę od realnego i ważnego problemu jakim jest pedofilia wśród skoszarowanych pod krzyżem facetów w sukienkach (może tu się ta ideologia schowała, pod kiecką?). Gdzie rozum śpi, tam budzą się biskupi, warto to sobie zapamiętać. to właściwie wyczerpuje ten temat, bo reszta to właśnie wyssane z palca brednie. Jak można twierdzić że gender, które jest nauką o płciowości w kulturze, może zagrozić trwaniu rodziny? Jej trwaniu zagrażają rozbuchani gejozą biskupi jak choćby Wesołowski czy Paetz. Zagrażają jej też wysokie podatki, brak ułatwień i ulg, drogie i prywatne przedszkola, zaporowe ceny niań, dyskryminacja na rynku pracy, a tu jakoś Kościół nie ma nic do zaproponowania poza ssaniem państwa Komisją Majątkową. |
Acid Dragon |
@Viking Jak najbardziej jest to wysoce prawdopodobne, że organizatorzy owej debaty popełniają szereg błędów logicznych i chcą po prostu dyskutować sami ze sobą. Jeśli jednak chcesz dyskutować ze mną i innymi osobami, które uważają przedmiot tych pytań za nieistniejący, a same pytania za nieposiadające sensu logicznego, to zwyczajnie musisz zadać inne pytania. |
Viking |
Faktycznie, temat został źle sformułowany. Biję się w piersi. Jutro spróbuję pozmieniać najbardziej bulwersujące fragmenty i zacząć dyskusję na której mi zależy. Obecny temat był próbą przeniesienia na grunt Groty dyskusji, którą prowadziłem w szkole. Dziękuję, że uświadomiliście mi, że zawierała błędy w samych swoich założeniach. Naprawdę głupio teraz się czuję, bo myślałem, że to była poważna sprawa. Jutro sformułuje inne pytania, które być może będą lepszym zaczątkiem jakiejś sensownej wymiany myśli. Bardzo przepraszam za zamęt, który niechcący spowodowałem. |
Tarnoob |
Zgadzam się chyba ze wszystkimi do tej pory. Nie ma czegoś takiego jak ideologia drzender. Można sobie nawet próbować wygooglać. Widzicie? Jak czegoś nie ma na Wikipedii, a nawet na Google pojawiają się tylko pytania „co to niby jest?”, to znaczy że to nie istnieje. :-P Ten termin pojawił się w liście duszpasterskim polskiego Episkopatu – aż sprawdzę, w którym konkretnie. Już mam: list duszpasterski był z 29 grudnia 2013, przy okazji Niedzieli Świętej Rodziny. Wywołał też reakcje mediów nawet za granicą: Our Sunday Visitor (taki amerykański „Gość Niedzielny”) czy nawet New York Times (choć dla nich to napisał tow. Sierakowski). Reakcje są właśnie jak w tym temacie: lawl wut, o co chodzi?. Zdradza to kompletne odrealnienie autorów tego listu czy ludzi, którzy mu wtórują. Widocznie próbują na siłę jakoś nazwać niewyraźnego przeciwnika – nie wiedząc kompletnie, o jakie konkretnie instytucje czy postulaty chodzi i odwołując się do niejasnego „gdzieś tam”, „jakieś zachodnie ruchy”, itd., być może zasłaniając się tym, że grzeczność nie pozwala podawać nazwisk. Mimo wszystko każdy ma chyba prawo do wprowadzenia własnego terminu – nawet tak niefortunnego, niezrozumiałego i idiosynkratycznego. Jest on w jakimś sensie wygodny, ale wolę mówić o ruchach LGBT: lesbian, gay, bisexual, transsexual/transgender – czasami dodaje się też Q – queer (dosł. „dziwadło”, ale bardziej pozytywnie), Q – questioning (kwestionujący), I – intersex (obojnaczy), A – aseksualny, no i to chyba wszystko. Właśnie tak siebie same nazywają te ruchy i ta nazwa jest przez to poprawniejsza. Byłem światkiem – na własne oczy! – tego, co Episkopat nazywa niefortunnie gender, a co nazywa siebie samo właśnie LGBT – np. uczelnia jest całkiem aktywna w rozwieszaniu tęczowych flag, organizowaniu konferencji czy nawet robienie samorządu studenckiego, który ma pomagać ludziom czującym się jako dyskryminowane osoby LGBT. Ludu Groty, powiedzcie mi: mógłbym się o tym teraz długo rozpisywać, np. o tym o co konkretnie części tych ruchów chodzi, i dawać obrazki – mam pisać czy zjeść snickersa? :-P |
Garett |
Tarnoob, zjedz sni... Pisz. :P |
Tarnoob |
Ok, dzięki, Garett. :-) Zawsze powtarzałem, że na liszach można polegać (no dobra, mówię tak pierwszy raz). Tak więc po pierwsze: zorganizowane kluby i pisma gejowskie istniały już pewnie w XIX w., ale dopiero gdzieś od lat 60. pojawiły się parady równości z tęczowymi flagami, pierwsza w San Francisco – przynajmniej tak głosi Britannica i nie mam pod ręką lepszego źródła. Można powiedzieć, że podobne parady rozlały się na cały świat M.in. w Polsce bywały Europride czy Parada Równości – ale nie wiem, w jakim stopniu organizatorzy takich imprez wiedzą o sobie i czy jakoś świadomie wspominają tamte zamieszki z San Francisco. Pamiętam, jak była medialna wrzawa w 2005, kiedy Lech Kaczyński – wtedy jeszcze prezydent Warszawy – nie zgodził się na podobną manifę. Oprócz takich parad, gdzie geje, lesbijki, i tak dalej po prostu się pokazują – są też pewne organizacje i postulaty, które ich łączą – np. żądania związków partnerskich (co proponował w Polsce Ruch Palikota w 2012 i co Sejm odrzucił), małżeństw jednopłciowych, i tak dalej – np. możliwości wpisania sobie wybranej płci do dowodu, co proponowała w 2013 Anna Grodzka. Widocznie te i wiele, wiele innych postulatów to coś, co Episkopat wrzucił do jednego wora z napisem „gender”, być może przez skojarzenie z nazwą „gender studies” – kierunku studiów i instytucji akademickich, które od dziesięcioleci badają wpływy płci na kulturę i odwrotnie, ale od jakiegoś czasu zaczęły właśnie nauczać treści zgodne z postulatami ruchów LGBT – jak to, że płeć można zmienić, istnieje wiele równouprawnionych orientacji, i tak dalej. Nie jestem licencjatem ani magistrem gender studies. Nie wiem, czy w Polsce w ogóle tacy są – chociaż jedna z felietonistek „Polityki” może po tym być. Kiedy KUL próbował takie studia wprowadzić – jeszcze przed tym listem – to wywołało to wrzawę i Cejrowski przerwał swój doktorat z socjologii na tej uczelni. Mam kontynuować – o innych „genderowych” wydarzeniach jak np. „konwencja przemocowa” odrzucona początkowo np. przez ministra Gowina („za gender”) albo o organizacjach takich jak „Lambda” i „Ponton”? |
Mirr Skulblodh |
Cały ten przerażający "potwór/fetysz gender" jest ziarnicą, która uformowała się na głębokiej ranie zadanej zaufaniu wiernych przez międzynarodową aferę pedofilską w Kościele Katolickim w 2013 roku. Może i wtedy nie miałem wystarczającego obycia w podobnej tematyce, ale obserwowałem, jak kolejne wykryte przypadki pedofilii wśród duchowieństwa i bezradność hierarchów sprawiały, że "kompromis społeczny" z czasów rządów PO-PIS przestaje praktycznie istnieć. Polski Kościół znalazł się pod ścianą. I wtedy nagle huknęły zdecydowane głosy: "Oto jest nasz nowy wróg-gender (studies)!", "Pedofilia/homoseksualizm/antyklerykalizm/aborcje/in vitro/feminizm/ludzka wolna wola winą gender!" To była zwyczajna reakcja alergiczna. Zepchnięcie do worka "totalitarno-genderystycznej cywilizacji śmierci" znienawidzonych przez hierarchię KK i środowiska NK pojęć i ludzi było jednocześnie: kontratakiem tejże strony politycznej, odwróceniem ról w tej aferze (Kościół nie krzywdził, Kościół zaatakowano) i zerwaniem jakiejkolwiek dyskusji i porozumienia za pomocą ogółu argumentów emocjonalnych. W tej sytuacji przysłowie "Polak potrafi..." nabrało nowego, ponurego znaczenia-tylko polski Kościół mógł na podstawie pokątnych twierdzeń paru Francuzów wykreować moralno-obyczajowego potworka i zastraszyć nim cały świat... |
Tarnoob |
Co to za „pokątne twierdzenia paru Francuzów”? Faktycznie „nagonka” na „dżendera” wydaje się akcją obronną i już Hubertus (w moim wątku, który wyrósł z tego) pisał, że to odwraca uwagę od realnych problemów jak pedofilia w Kościele (niestety wciąż mało wiem na ten temat). W dodatku abp Michalik „błysnął” już chyba przed tym listem o gender (z grudnia 2013) słowami, że winne pedofilii są też… feministki, i że dziecko zagubione w tym świecie poszukuje i łatwo wpada w podobne sidła. Przepraszał za to, ale mimo wszystko niesmak pozostaje. Z drugiej strony: 1) w akcji anty-gender biorą udział też duchowni i świeccy niezwiązani w żaden sposób z problemem pedofilii: Terlikowski, ks. Oko i inni 2) Kościół od dawna ma skłonność do szukania wrogów, jeszcze zanim pedofilia wyszła na jaw – to potępianie „mediów laickich i libertyńskich”, Zachodu, konsumpcjonizmu itd. ma długie tradycje. W sumie dlaczego uważasz, że skandal z pedofilią wydarzył się akurat w 2013? Wydaje mi się, że już jakieś 5, a może i 10 lat wcześniej było o tym dość głośno. Abp Życiński jeszcze za życia (zmarł w 2011) uspokajał, że pedofilia to rzekomo problem Kościoła Irlandii czy USA, ale nie w Polsce – niestety miał nieszczęście się mylić. :-/ |
strona: 1 - 2 |
temat: Gender - zagrożenie dla polskiego społeczeństwa? | wróć do komnaty |
powered by phpQui
beware of the two-headed weasel