Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Wymiar Między Wymiaramitemat: Wizja przyszłości
komnata: Wymiar Między Wymiarami
strona: 1 - 2

orodreth PW
13 października 2012, 15:58
W tym temacie chciałbym zapytać was jak widzicie przyszłość ludzi za 10, 100, 1000 lat. Co według was się zmieni, albo co się nie zmieni. Jakie technologię będę mieć ludzie. Co byście oczekiwali.

Tarnoob PW
16 października 2012, 23:13
Zaskoczy nas prawdziwymi cudami medycznymi, technicznymi i artystycznymi, nowymi rekordami w sporcie, VCMI, nowymi świętymi i nie tylko, ale „w tle” działają też procesy bardzo groźne.

Postępów nie potrafię i nie próbuję przewidywać. Sztuka, wiedza i społeczeństwo są nieprzewidywalne. Można co najwyżej mówić, w jakim się idzie kierunku. Może Acid jako przedstawiciel dwóch wielkich nadziei XXI w. – informatyki i biotechnologii – będzie miał Grocie trochę do opowiedzenia.

Co do zagrożeń, mówię tu na przykład o samej Ziemi. Jest zagrożona zewnętrznie – bo nie wiadomo, co w nas może łupnąć z kosmosu – i wewnętrznie, bo na granicach płyt tektonicznych i w okolicach wulkanów dalej mieszkają tłumy ludzi. Musimy się przygotować na to, że ludzie dalej będą ponosić z powodu katastrof śmierć.

Człowiek nie pozostaje globalnej wiosce – i samej Ziemi – dłużny. Europa już została wylesiona przez Rzymian i średniowiecze (przy czym nie zabieram się tutaj za dyskutowanie, czy było to usprawiedliwione), ale największe katastrofy dopiero nas czekają. Przeludnienie… Swojego czasu było o nim głośno, ale wygląda na to, że kraje najludniejsze są na prostej drodze do bogactwa i jakiegoś zrównoważenia. To, co jest powtarzane do bólu w szkołach, i za co rozdano parę nobli, ale na co media, kwejki i blogi w swej światłości mają własne teorie – dziura ozonowa, efekt cieplarniany i inne katastrofy – też nam mogą sporo złego zrobić. Właśnie rozwijają się olbrzymie społeczeństwa w miejscach dawniej dziewiczych – Brazylia, Afryka, Indonezja i te okolice – które wycinają nam lasy deszczowe na pastwiska i pola naftowe.

Natura jest po prostu bezcenna i jest rzeczą smutną, że jest deptana z jednej strony przez ludzi, którym to obojętne, a z drugiej przez tych, którzy próbują zrobić na tym interes, prowokując dalsze teorie spiskowe i głosy obojętności.

Co do samych ludzi: w wielu miejscach nie będzie jeszcze różowo. Przez najbliższe kilkadziesiąt lat w krajach trzeciego świata zanosi się na olbrzymi postęp, ale i tak wielu zdąży umrzeć z głodu, braku higieny i opieki.

Co do społeczeństwa, prawa, obyczajów i mentalności: dalej wiele niewinnych dzieci będzie zagonionych do niewolniczej pracy. Dalej w krajach Afryki i Azji – a może nawet na Północy wśród imigrantów – dziewczynki w wieku np. 12 lat będą przymusowo ślubione z dużo starszymi od siebie ludźmi i cierpiały. Dalej będą się działy tragedie, takie jak wojny o granice i surowce (Sudan), czystki etniczne i wyznaniowe (Nigeria, Indie), terrroryzm. Dalej można się spodziewać wojen narkotykowych.

Co do naszego swojskiego, Północnego życia publicznego i „tematów zastępczych”: w tygodnikach opinii na pewno się pojawi wiele szokujących głosów, przejdzie to do parlamentów i w sumie można się spodziewać dalszych przełomów obyczajowych, ankiet na Facebooku, rozmów w TVN24, u Tomasza Lisa i pod Kryształem Escatona. Ostatnie bastiony katolickie – Włochy, Polska, Hiszpania – ulegają. Są jeszcze bastiony protestanckie i mormońskie w USA. Kiedy w wojnie o dusze padną stare, rozwinięte twierdze – tak jak padły już Francja, Skandynawia, Beneluks, Wyspy Brytyjskie, po części Niemcy, Austria i Szwajcaria oraz kilka stanów USA – nadzieja zwraca wzrok na Amerykę Łacińską i Afrykę. W tej pierwszej można powiedzieć, że ścierają się ideologie katolickie, protestanckie i „postępowe” (i tam miewają już związki partnerskie), a w drugiej – islamskie, katolickie i protestanckie. Czekają nas prawdziwe salwy ustaw, artykułów, marszów, billboardów, doniesień, debat i zmian prawa. Póki co interesy mojej strony (tej bardziej tradycjonalistycznej, ale nie radiomaryjnej, natanistycznej czy kaczystowskiej) zdają się niestety przegrywać.

Co do stosunków międzynarodowych – pozostaje czekać, aż Rosja z Japonią znowu zaczną drzeć koty o Kuryle (miejmy nadzieję, że podpiszą kolejny rozejm), w krajach muzułmańskich przy okazji interwencji zbrojnych będzie próbowało się instalować zachodnie ideały (demokracja & prawa człowieka inc.), a kraje rozwinięte dążyć do ogólnego jednoczenia (USA z Kanadą czy Meksykiem, federalna UE – to przeraża, ale o tym naprawdę się mówi). Dobrze się jest na to mentalnie przygotować.

Możliwe też, że na dłuższą metę w ogóle zaczną się rozmywać pojęcia narodu (świętowanie, przywiązanie do historii, itp. bywa kojarzone właśnie z tymi bardziej obciachowymi, tradycjonalistycznymi ruchami) i globalna wioska zamieni się w globalne sołectwo.

…a przy tym wszystkim Amerykanie dalej będą grać w futbol, Latynosi w nogę, Azjaci w MMORPG, Rosjanie w szachy, dzieci w berka, a Grota i Jaskinia w Heroes i Might & Magic. :-)

orodreth PW
19 października 2012, 22:49
To ja mam pytania.
Na 10 lat
- Co myślicie o obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie, czy w dalszej przyszłości nie wyniknie z tego 3 wojna światowa kiedy pro-zachodnie siły przejmą w posiadanie kraję arabskie, a te zaatakują Iran. I czy 3 wojna światowa może się nie okazać porażką, krajów zachodnich kiedy siły arabskie zdradzą NATO i zaatakują Europę.
Na 100 lat
- Jakie widzicie pozytywne lub negatywne skutki połączenia Człowieka z Maszyną.
Co to zmieni ?
- Co myślicie o przebudowie asfaltowych ulic na pokryte metalem i umożliwiające podróże na poduszkach magnetycznych ?
Na 1000 lat
- Czy kiedykolwiek powstaną miasta na dnie oceanów lub na orbicie w około ziemskiej ?
- Czy uda się skolonizować i zalesić Marsa ?
Na 10000 lat
- Czy powstaną manipulatory rzeczywistości zmieniające ją niczym różczka Maga, i jaki to może mieć wpływ na społeczeństwo ?
- Co myślicie o magicznych zwierciadłach przechwytujących obraz postaci i nakładającej go na powierzchnię osoby, tak aby mogła przypominać ją ?

Szalony ogr PW
20 października 2012, 09:16
Wygrzebane w domowym archiwum pewnego popularnonaukowego magazynu:

2030 - W różnych miejscach na świecie wybuchają walki o podstawowe surowce naturalne: ropę, a przede wszystkim wodę. Elity polityczne w ONZ po raz pierwszy zastanawiają się nad tym, czy życie na Ziemi mogłyby uratować zasoby z kosmosu.

2050 - Pierwszy sondaż potencjalnych zasobów na asteroidach, które będą przelatywać w pobliżu Ziemi.

2150 - Gospodarka na Ziemi jest w pełni uzależniona od surowców pozyskiwanych poza naszą planetą.

2190 - W Pasie Kuipera powstają pierwsze kolonie ludzkie. Ludzkość zaczyna opanowywać Układ Słoneczny.

2200 - Na Marsie rusza olbrzymi projekt. Jego celem jest dostosowanie warunków panujących tam do potrzeb ludzi.

2300 - Ludzie decydują się na wypuszczenie pierwszego międzygwiezdnego statku kosmicznego.

2400 - Flotylla kosmiczna statków pilotowanych przez ludzi osiąga Proxima Centauri, najbliższą nam gwiazdę oddaloną o 4,24 lat świetlnych.

2600 - Ludzie prowadzą pierwszy konflikt międzygwiezdny. Układ Słoneczny i Proxima Centauri prowadzą wojnę której celem jest podbicie przeciwnika.

2650 - Nowa sekta religijna, której przywódca sam siebie nazywa Pierwszym Dzieckiem, ma olbrzymie wpływy w Układzie Słonecznym i staje się jedyną oficjalną organizacją religijną.

2700 - Olbrzymi statek kosmiczny nazwany New Earth (Nowa Ziemia) osiąga orbitę gwiazdy Gliese 581 oddalonej od Ziemi o 20 lat świetlnych.

2800 - Schizma religijna. Do tytułu Pierwszego Dziecka aspiruje kilka osób. Konflikty prowadzą do dalszych wojen międzygwiezdnych.

3000 - Człowiek ma już w końcu pewność: w całej galaktyce tylko on jest inteligentym stworzeniem. Poszukiwanie innych cywilizacji nie przyniosło rezultatów.

3100 - Projekt dostosowywania Marsa do warunków ziemskich kończy się fiaskiem. Jego przyczyny to wysokie koszty oraz niemożność odzyskania zainwestowanych środków.

4000 - Następuje chwilowy koniec wojen. Nowo powstałe imperia ustalają swoje granice w poprzek galaktyki.

5000 - Ostatnia próba zjednoczenia całej ludzkości kończy się niepowodzeniem. Większość imperiów prowadzi politykę izolacjonizmu.

6000 - Systemy komputerowe przestają działać wskutek ataku wirusa o niespotykanej dotychczas w historii sile. Wiele światów jest zmuszonych do powrotu do technologii z wieku pary.

6200 - Część imperiów, których poziom technologiczny uległ załamaniu, zostaje skolonizowana przez inne, którym udało się uniknąć złośliwego i niszczycielskiego wirusa. Rozpoczyna się kolejny etap wojen międzygwiezdnych.

10 000 - Zmiany klimatyczne na Ziemi prowadzą do upadku tutejszej cywilizacji. Jedyne supermocarstwo powstaje na gwieździe Alfa Centauri oddalonej o 4,35 lat świetlnych od Ziemi.

30 000 - Klimat na Ziemi po jej opuszczeniu przez ludzi stabiluzuje się. Powraca na nią wegetacja.

50 000 - Wybuch supernowej w części kosmosu zasiedlonej przez ludzi prowadzi do upadków kolejnych cywilizacji i nowych wojen.

52 000 - W istnienie macierzystej Ziemi wierzy już tylko niewielka część ludzkości. Większość jest przekonana, że cywilizacje gwiezdne powstawały niezależnie od siebie.

100 000 - Ludzie docierają na odległość 15 tys. lat swietlnych w głąb kosmosu aż do gwiazdozbioru Strzelca.

200 000 - Pierwsi ludzie docierają na skraj Galaktyki.

500 000 - Nasi potomkowie docierają do centrum Galaktyki. Tym samym staje się ona w całości zamieszkana przez gatunek Homo Sapiens. A może będzie to już całkiem inny gatunek?

orodreth PW
20 października 2012, 20:18
Fajne nawet, problem w tym że nawet jeśli człowiek jest jedynym inteligentnym stworzeniem w galaktyce, to z nudów może wymyślić hybrydy ludzi i zwierząt. No chyba że każdorazowo dochodząc do poziomu tworzenia nowych istot będzie upadał technologicznie. Z drugiej jednak strony zawsze znajdą się ludzie gotowi zwalczyć zarazę hybryd w zarodku.
Ja się tak zastanawiam i myślę jaką w tej przyszłości odegrają rolę Cyborgi.
Ale trzeba przyznać ciekawa historia. Bez wielu problemów jakie mogą przysporzyć obce rasy.

Tarnoob PW
22 października 2012, 01:29
500 000 lat to chyba czas zupełnie wystarczający, żeby powstał zupełnie nowy gatunek – tj. ludzie tak od nas różni, że nie bylibyśmy się w stanie z nimi rozmnażać w więcej niż jednym pokoleniu. Dla porównania my, sapiensy jedne, istniejemy od bodaj ok. 150 tys. lat.

Myślenie o tak ekstremalnie długofalowej przyszłości podsuwa pytanie o cel i granice postępu czy przedłużania historii. Dojść do granicy pytań z serii „co było wcześniej?” prawie się człowiekowi udało (Wielki Wybuch), jeżeli nie liczyć przeszłości Ziemi i Układu Słonecznego. Nasuwa się pytanie odwrotne o ekstremalną przyszłość. My tu gadu gadu, a entropia rośnie. Wszechświat czeka prawdopodobnie śmierć termiczna. Nasuwa się pytanie, czy są szanse, żeby jakoś od tego uciec. Jeśli tak, to po co? Jak długo można płodzić i rodzić następne pokolenia, jak długo można odwlekać ostateczne rozwiązanie sprawy ludzkiej (śmierć wszystkich co do joty)? Człowiek (każdy z osobna) jest zmuszony pogodzić się ze swoją skończonością od zawsze, a od 5000 lat (czyli istnienia pisanej kultury) przekazuje jakoś swoje wartości i podejście do śmierci następnym pokoleniom. Sens naszemu życiu pomimo własnej śmertelności dają chyba właśnie następne pokolenia (przynajmniej w naszej środziemnomorskiej kulturze, która od 1000 lat robi nieprzerwany postęp, a od 300 lat o nim jawnie mówi i zdaje sobie z niego sprawę). Czy ludzkość kiedyś pogodzi się ze swoją śmiertelnością zbiorową? Czy kiedyś uzna, że ludzkość nie musi istnieć jak najdłużej, a następne pokolenia nie muszą istnieć?

W przyszłości może trzeba będzie wybierać między zagładą a ohydztwem – np. już teraz Chińczycy wprowadzili politykę jednego dziecka dla zapobiegnięcia katastrofie i dla korzyści długofalowych. Być może kiedyś środowisko na Ziemi stanie się tak naszemu gatunkowi i społeczeństwu niegościnne, że będzie trzeba bawić się mocne grzebanie w genomie, hybrydy z innymi gatunkami i z maszynami, posthumanizm i inne przerażające kroki.

Czy kiedyś ludzkość uzna, że nie ma sensu dalej brnąć w przeżycie za cenę własnej godności i potworności (np. wybijanie się nawzajem i innych kultur, żeby przeżył ktokolwiek, albo wspomniane komplikowanie definicji osoby) i wybierze coś w rodzaju cywilizacyjnej eutanazji, czyli nie będzie dalej brnąć w postęp i unikanie zagłady, żeby ukrócić dalsze poniżanie i odczłowieczanie się?

To pytanie wydaje mi się wielkie. Czuję, że długofalowo jest ono całkiem ważne i w przyszłości ktoś być może je sobie zada, jeśli w ogóle będzie się posługiwał językiem w naszym rozumieniu tego słowa.

Swoją drogą dzięki za założenie tematu, jest niezły, mądry i nakłania do zadawnia wielkich pytań; w podręcznikach i na kursach filozofii chyba dość rzadko się na te tematy mówi.

orodreth PW
1 listopada 2012, 01:54
O ile mi wiadomo mimo że entropia rośnie to sam Wszechświat stygnie i robi się coraz zimniejszy, i tak będzie aż do osiągnięcia zera absolutnego.

Antares PW
1 listopada 2012, 14:01
Nie wiadomo czy wszechświat będzie się rozszerzał bez końca, czy stanie i zacznie się kurczyć po czym skończy się wielkim Kolapsem (Odwrotność wielkiego wybuchu). Teoretycznie można do tego dojść, gdyż podobno jest wszechświat wypełniony czymś czego nie widać, czyli Czarną Materią. Astro fizyk (jeśli się nie mylę) Vera Rubin odkryła mocny dowód że Czarna Materia istnieje, a mianowicie udowodniła że przy pomiarze prędkości gwiazd w galaktyce od centrum na zewnątrz jest stała. To ma być dowodem że to czego nie widać istnieje. Pytanie zasadnicze ile w takim razie jest tej materii w wszechświecie. Gdyż od tego zależy jaki koniec może mieć świat. Jeśli będzie jej dużo skończy się Wielkim Kolapsem, a jeśli mało będzie się rozszerzał i powoli stawać się będzie zimny. Gwiazdy wypala swoje paliwo, zostanią teoretycznie tylko karły czarne dziury i może cały wszechświat cząsteczek elementarnych.

Lwie Serce PW
1 listopada 2012, 15:29
Historia którą udostępnił nam Szalony Ogr jest ciekawa, ale... przecież nie można przewidzieć co się stanie za tyle lat. Wizja ogromnych galaktycznych imperiów może być prawdziwa tylko że jest wiele problemów takich jak dziura ozonowa co się powiększa, superwulkan w Yellowstone itd. Więc to wszystko może się skończyć i zacząć na nowo ale od początku i może iść całkiem innym torem. A co do dalszej przyszłości naziemnej nie w kosmosie to najbardziej mnie martwi że pojawi się drugi Hitler czy coś w tym rodzaju ale to by również sprawiło przyspieszenie technologii tak jak to miało miejsce podczas II wojny światowej. Oczywiście z racji wynalezienia broni masowej zagłady skutki byłyby o wiele tragiczniejsze. Jeśli jednak do żadnej wojny nie dojdzie to los może się uśmiechnąć do ludzi. Medycyna się rozwija, choroby takie jak rak da się coraz łatwej wyleczyć więc w tej kwestii może być tylko lepiej. Nasza wiedza o świecie z każdą chwilą rośnie. A głód, nędza itp? Zawsze były i będą, nigdy nie przeminą.

Szalony ogr PW
6 listopada 2012, 18:14
Ups... Zapomniałem dodać, że ta moja historia dotyczy jedynie podboju kosmosu przez ludzi w przyszłości.

gold dragon PW
6 listopada 2012, 19:14
orodreth:
O ile mi wiadomo mimo że entropia rośnie to sam Wszechświat stygnie i robi się coraz zimniejszy, i tak będzie aż do osiągnięcia zera absolutnego.

Zera absolutnego? Raczej nie, nie da się osiągnąć tej temperatury, oznaczałoby to tyle co wyparowanie z wszechświata całej energii (kolokwialnie się wyrażając ;)

Nie wiem zresztą co ma to do historii ludzkości, z pewnością czas w którym dojdzie do zagłady wszechświata jest zbyt daleki aby cywilizacja do niego dotrwała.

Czarna materia natomiast, śmieszny i ciekawy problem zarazem. Ciekawe czy kiedyś uda się wyjaśnić wszystkie błędy jakie biorą się nie wiadomo skąd w dalekosiężnych pomiarach wszechświata. Przy czym moim zdaniem wszystkie dowody jakie podobno dają dowód jej istnienia, wcale nie wskazują na ciemną materię lecz po prostu na duże braki w naszej wiedzy na temat mechanizmów działania wszechświata, przy czym tą dziurą wcale nie musi być 'zaginione ogniwo' czarnej materii.

Tarnoob PW
13 listopada 2012, 20:22
Gold Dragon, nie siej dezinformacji. Innym też doradzam. Interesuję się fizyką i mam wspólnego znajomego z człowiekiem, który o ciemnej materii i podobnych zagadnieniach doktorat pisał.

Po pierwsze nie czarna, tylko ciemna materia.

To z Verą Rubin i prędkościami gwiazd w galaktykach całkiem dobrze.

Po trzecie cząsteczki to inaczej molekuły, czyli samodzielne, odrębne, swobodne związki wielu atomów i jonów, inne niż np. sieci krystaliczne. Cząstki elementarne, nie cząsteczki.

Co do nędzy:
Zawsze była, jest i będzie, ale nie ma co ukrywać, że przez ostatnie stulecia gwałtownie spadła. Wiele krajów przeszło przez kilka etapów rozwoju demograficznego – spadła śmiertelność noworodków i rodzących kobiet. Żywność się stała tak tania, dostępna i różnorodna w rozwiniętych krajach, że głód przestał być czymś masowym, klęską (nie licząc wojen i łagrów). Kraje trzeciego świata też przyspieszają na drodze do rozwoju.

Gorzej jest z tym, że potrzeby najpilniejsze zaraz po jedzeniu – czyli mieszkanie, ochrona zdrowia i ubezpieczenie, oświata – nie tanieją tak łatwo. Nie są produkowane taśmowo i nie wysyła się ich w paczkach potrzebującym. Miejsca ubywa, ziemia drożeje, zwłaszcza że ludzkość się przeprowadza do miast, a ochrona zdrowia i oświata to usługi, których ceny nie będą tak tanieć – bo lekarze, dentyści, nauczyciele i autorzy książek to też ludzie.

Mniejszego dostępu do żywności i wzrostu nędzy można by się co najwyżej spodziewać, kiedy w przyszłości będą nam się kończyć surowce – paliwa kopalne i, o zgrozo, woda pitna. Adio, lodowce.

Lwie Serce PW
13 listopada 2012, 21:11
Żywność tania, na pewno nie w naszym kraju, co chwila coś w górę idzie. Przecież wielu ludzi z trudem się utrzymuje bo z niskich pensji trudno o wszystko zadbać. Niestety ale wielu ludzi właśnie ma niskie pensje o bezrobociu nie wspominając więc poziom ubóstwa wsród ludzi jest dość wysoki.

gold dragon PW
13 listopada 2012, 22:04
Drogi Tarnoobie, czarna, a ciemna, to już trochę podchodzi pod czepialstwo, zwłaszcza że obu określeń użyłem zamiennie. ;)
Tak się składa, że też tej fizyki coś nieco 'podlizuję' (cóż za feralne określenie), ale jak dla mnie to na ciała niebieskie można mówić i fioletowe, grunt że wiadomo o co chodzi (dopóki ktoś nie odkryje ciał fioletowych oczywiście (kosmiczne śliwki? ^^) ;)
To tak trochę żartobliwie z mojej strony.

A propos dalszej dyskusji... lodowce, ha! Ciekawe kto się zajmie eksploatacją, póki co status terenów biegunowych można określić jako 'nieokreślony'.

Szalony ogr PW
14 listopada 2012, 14:07
Złoty Smok:
A propos dalszej dyskusji... lodowce, ha! Ciekawe kto się zajmie eksploatacją, póki co status terenów biegunowych można określić jako 'nieokreślony'.
Co masz na myśli mówiąc "niekreślony"?

Według mnie globalne ocieplenie to jedna wielka bzdura. Fakt, może atmosfera jest zanieczyszczona, ale dlaczego straszyć ludzi, że pochłonie ich wieeelka fala? To tylko kolejny sposób, by zaoszczędzić pieniądze, które i tak pójdą na pensje urzędników. I może jeszcze zakażą centralnego ogrzewania, i rozkażą ocieplać się gazem. Ale tu już jest lepiej. Teraz w mediach ciągle słychać o tym gazie łupkowym. Hmm, ciekawe na ile lat go wystarczy (jeśli oczywiście ruszy wydobycie).

gold dragon PW
14 listopada 2012, 21:20
Hym, globalne ocieplenie to akurat nie bzdura, to fakt. Bzdurne za to są liczne 'wytłumaczenia' tego procesu i wszystkie apokaliptyczne wizje z tym związane.

Mówiąc niekreślony mam na myśli to, że statusu Arktyki na arenie międzynarodowej nie określa żaden dokument, poza może jakimiś tyczącymi się ochrony i nienaruszalności tego obszaru (nie wiem, strzelam z tym ostatnim). Natomiast status Antarktydy określa tylko Traktat Antarktyczny, który z grubsza mówi nam, że Antaktyda nie jest własnością żadnego państwa i nie wolno tam prowadzić żadnej działalności poza stricte badawczą.

Lwie Serce PW
14 listopada 2012, 22:06
Dokładnie ocieplenie jest, a jeśli już mamy snuć wizje apokalips (słusznie prawicie Grotowicze na ten temat) to darujmy sobie bo to za naszego życia raczej się nie stanie :D Dlatego dobrze że nie wierzycie w takie wizje końca świata. Ewentualnych tego przyczyn trzeba szukać gdzie indziej.

Tarnoob PW
14 listopada 2012, 22:46
Ciekawym zaganieniem jest na przykład oddalanie się Księżyca od Ziemi.

Paręset milionów lat temu dinozaury podziwiały na niebie dużo większy Księżyc niż my.

To stopniowe oddalanie się może mieć wpływ na nasze pływy, i nie mówimy tutaj o milionach lat, tylko dziesiątkach tysięcy, choć do tego czasu może uda się nam uciec na inną planetę lub w jakiś inny sposób uniezależnić się od matki Ziemi.

A co do spraw, które mogą nam masowo zaszkodzić za naszego życia:
– wirusy i inne zarazki, a poza tym sprawy, o których już mówiono i które nauczyliśmy się ignorować – czyli nędza i głód.

Lwie Serce PW
14 listopada 2012, 22:55
Racja z tymi wirusami i zarazkami, ale to co mnie pociesza to medycyna co idzie
naprzód i coraz więcej chorób da się wyleczyć ale... właśnie pozostaje to ale. Mogą pojawić się nowe choroby nawet dużo gorsze od znanych nam dzisiaj ale miejmy nadzieję że tak się nie stanie.

flame drake PW
16 listopada 2012, 19:13
Księżyc który oddala się od Ziemi to ciekawa sprawa jednak ciekawiej jest na Marsie gdzie jeden księżyc Fobos zbliża się do planety(będzie bum!), a drugi Deimos oddala się od niej odlatując powoli w przestrzeń kosmiczną.
Jednak minie jeszcze duuuużo czasu zanim to nastąpi.

Chciałbym jeszcze poruszyć temat który może być zagrożeniem już w najbliższej przyszłości - rozbłyskami słonecznymi.
Wizja ogromnego rozbłysku, który pozbawi ludzkości elektryczności nie maluje się w różowych kolorach. Miało to już miejsce chyba w XIX lub XVIII wieku, ale wtedy nikt nie miał prądu i nie wysyłano satelit na orbitę.
Ciekaw jestem co o tym myślicie?
strona: 1 - 2
temat: Wizja przyszłości

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel