Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Podziemna Tawernatemat: Literatura fantasy
komnata: Podziemna Tawerna
strona: 1 - 2 - 3

Matheo PW
20 lutego 2015, 17:59
Ja osobiście polecam twórczość Andrzeja Sapkowskiego. Według mnie to geniusz i jego dzieła czyta się niezwykle przyjemnie. Jeśli ktoś nie ma czasu i chęci na całą sagę, to polecam "Sezon Burz". To luźne opowiadanie, które można czytać bez znajomości sagi.

Nie wiem dlaczego nikt nie wymienił "Pieśni Lodu i Ognia". To istny fenomen. Pierwszy tom jest nieco nudnawy. Jednak później nie sposób się od tego oderwać.

Alamar PW
20 lutego 2015, 18:02
Cytat:
Nie wiem dlaczego nikt nie wymienił "Pieśni Lodu i Ognia". To istny fenomen. Pierwszy tom jest nieco nudnawy. Jednak później nie sposób się od tego oderwać.
1. Ze względu na serial?
2. Oraz dlatego, że wszyscy giną? ;P

Matheo PW
20 lutego 2015, 18:09
Valar Morghulis ;)

Kodzo19 PW
20 lutego 2015, 20:03
Ja na ten czas czytam sobie serie Herezja Horusa bardzo dobry cykl o moim ulubionym uniwersum W40k. Jednak jest pewien znaczący problem w Polsce jest tylko 5 tomów, a w Anglii chyba z 50. To niesprawiedliwe. To tak jak ja bym napisał coś lepszego i wydał to w każdym języku tylko nie po angielsku.

Alistair PW
20 lutego 2015, 20:51
Polecam książki Richarda A. Knaaka z serii Smocze Królestwo. Mam wszystkie 6 części wydane w Polsce, autor napisał 10. Jak dla mnie, absolutna rewelacja. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Brak rozwlekłych opisów, opisy oczywiście są, ale nie stanowią większości książek. Dla mnie jest to istotne, nie widzę powodu do napisania tysiąca słów, gdy wystarczy dziesięć. Czytałem te książki po kilka razy i ciągle odkrywałem coś nowego.
Poza tym polecam też książki R. A. Salvatore, o przygodach Drizzta Do'Urdena, całkiem ciekawa lektura.

Jednak dla początkującego czytelnika książki fantasy mogą stanowić spory problem. Mianowicie autorzy takich książek cierpią na słowotok. Znaleźć pojedynczy tom bez ciągu dalszego to naprawdę niezłe wyzwanie. Ostatnio z biblioteki wypożyczyłem pewną książkę, rozmawiałem nawet na jej temat z bibliotekarką, bo chciałem sprawdzić czy będzie dalszy ciąg. Oboje doszliśmy do wniosku, błędnego oczywiście, że jest to pojedynczy tom. Jednak gdy doszedłem do końca, wiedziałem, że jest dalszy ciąg. Dało się przeczytać tę książkę, gdyż w pewnym sensie była zamkniętą całością, jednak autorka napisała kolejne części. I taki jest problem z wieloma autorami fantastyki. Mam kilka książek, które są pierwszymi tomami, ale na przetłumaczenie kolejnych nie ma praktycznie żadnych szans. To kolejny powód, by zacząć się uczyć angielskiego, bo na polskich wydawców nie ma co liczyć.

Nerevar PW
20 lutego 2015, 20:59
Cytat:
To nie sprawiedliwe.
Trza się uczyć języków ;P Widać tłumaczenie kiepsko się sprzedaje skoro nie chcą się z tym bawić.

Cytat:
To tak jak ja bym napisał coś lepszego i wydał to w każdym języku tylko nie po angielsku.
Sapkowskiego jeszcze nie przetłumaczyli (w całości) na angielski (jeśli to dla ciebie jakieś pocieszenie ;) )

Alamar PW
20 lutego 2015, 22:09
@Alistair
Tak z ciekawości, co to za cykl, o którym wspomniałeś?

@Kodzio
Ciesz się - mniej pieniędzy stracisz na grafomanię.

ewerlordxp PW
20 lutego 2015, 23:42
Polecić można by "Technomagie i Smoki" Marka Utkina.
Drugiej takiej książki się nie znajdzie, tylko Pratchettowska seria Świata Dysku jest w miarę czymś podobnym.

Tarnoob PW
21 lutego 2015, 10:28
Sypiecie mi tutaj jakimiś tytułami, na które normalny człowiek nie traci czasu chyba. :-P Powiecie mi, że to hi­po­kry­z­ja nazywać to stratą czasu przez człowieka, który traci czas na fandom niszowego MM – ale ważny jest dla mnie element budowania czegoś, jakiegoś kompendium i społeczności wspólnej wiedzy.

Mnie tam interesuje przede wszystkim poznanie ultraklasyki – takiej, żeby budować wiedzę ogólną, umieć się po­ro­zu­mie­wać ze współczesną kulturą i znajdować wspólne tematy z ludźmi. Dlatego już inne dzieła Tolkiena i jego sy­na Christophera – jak właśnie „Dzieci Hurina”, „Niedokończone opowieści”, „Przygody Toma Bombadila”, „Saga Be­le­rian­du” i olbrzymie HOME czyli „Histoty of the Middle-Earth” sobie daruję raczej.

Za „Silmarillion” się zabierałem już i to jest dzieło bardziej katolickie od Katechizmu prawie.

Myślałem jeszcze o przetrawieniu Harry’ego Pottera w oryginale, bo póki co czytałem tylko pierwszych 6 części po Polsku jako dziecko, i o „Opowieściach z Narnii”, bo czytałem wszystkie jako 11-latek, a niedawno też 1. część w oryginale.

Jaskinia Behemota ma swoją Osadę pełną nałogowych czytelników, a tutaj chyba wysuwają się na prowadzenie A­la­mar i Ginden, który ma swoje supermoce szybkiego czytania bez kursu.

Alistair PW
21 lutego 2015, 15:14
Jeśli nie pasują Ci nasze propozycje (a oczywiście nie muszą, nie obrazimy się, przynajmniej ja), to nie wiem czy w ogóle jest sens, żebyś czytał fantastykę. Nie sądzę, żeby był to gatunek, który wnosi coś naprawdę istotnego do naszego życia. To po prostu rozrywka. Do tego dość uciążliwa, bo tak jak pisałem, naprawdę trudno znaleźć coś jednotomowego. Regułą jest kilka części, a wcale nierzadko tych tomów jest naprawdę dużo. Nie zawsze można je znaleźć w bibliotece, a kupowanie pociągnie za sobą spore wydatki. No i trzeba jednak uważać, żeby nie zostać z ręką w nocniku, tzn. z pierwszym tomem. Lepiej kupować zamknięte cykle.

@Alamar - domyślam się, że pytasz o Smocze królestwo. To seria książek, przez które przewijają się różne postaci - Smoczy Królowie (nie wszyscy są źli), czyli smoki zdolne przybierać ludzką postać (w czym najlepsze są samice, które są często bardzo trudne do rozpoznania), potężny mag Cabe Bedlam, który jest w stanie stawić czoła Smoczym Królom, gdyż ma w sobie moc swoją i swojego dziadka, który niejako istnieje w ciele Cabe'a, Czarny Koń będący uosobieniem Pustki (przestrzeni, z której praktycznie niemożliwa jest ucieczka, choć naprawdę nielicznym się udało). Jest też przepotężny, nieśmiertelny czarnoksiężnik nazywany Cieniem, który przez pragnienie bycia nieśmiertelnym został niejako obarczony klątwą naprzemiennego odradzania się jako dobry i zły.

Przetłumaczone na polski są następujące książki:
- Ognisty smok
- Lodowy smok
- Wilczy hełm
- Mroczny Rumak
- Ukryty świat
- Dzieci Smoka

Dwa ostatnie poprzedzają cztery wcześniejsze i opowiadają o rasie czarnoksiężników, którzy zniszczyli swój świat, gdyż czerpali z niego za dużo magii, przez co musieli przenieść się do innego świata, czyli właśnie do Smoczego Królestwa. Nie czytałem nic lepszego, choć z pewnością wiele osób by się z tym nie zgodziło, no ale tak jest zawsze. Ja ze swej strony naprawdę polecam. Żałuję, że pozostałe cztery książki nie zostały przetłumaczone.

Tarnoob PW
21 lutego 2015, 16:58
Alistair, w sumie to się cieszę, że to powiedziałeś wprost. :-P Jakieś takie „poczucie obowiązku” względem książek robi się wtedy, kiedy się stają bardzo sławne, np. przez ekranizacje – i do takiego „Eragona” Paoliniego w sumie nie zaszkodziłoby zajrzeć.

Biorąc to kryterium, to jeśli kiedyś będę czytał książki „ogólnie”, to będą to pewnie młodzieżowe i z tego samego po­wo­du, który mi przyświeca teraz – żeby być na bieżąco z popkulturą.

Podejrzewam, że dostatecznie dużo literatury będzie podsuwanej potem przez wyzwania dorosłego życia – tzn. stu­dia i konkretny zawód oraz życie rodzinne zapraszające do literatury dziecięcej jak bracia Grimm, Andersen czy polscy klasycy jak Krasicki, Brzechwa, Tuwim, itd.

W sumie to ironiczne, że nawet ludzie będący przykładem dla populacji – czyli profesorowie uczelni – teoretycznie też mogą funkcjonować bez czytania książek innych niż doktoraty i habilitacje, które promują i recenzują. O­czy­wi­ś­cie, ich praca polega na pisaniu na podstawie czegoś, co przeczytają – tylko że nie czytają raczej książek od de­chy do dechy tak często jak przeglądają je, a przede wszystkim skanują artykuły w czasopismach i hasła w en­cy­klo­pe­diach.

Garett PW
21 lutego 2015, 18:26
Tarnoob:
i do takiego "Eragona" Paoliniego w sumie nie zaszkodziłoby zajrzeć.
Uwierz mi, zaszkodziłoby. :P
A tak całkowicie na serio, to o ile Eragon i Najstarszy są jeszcze ciekawe, o tyle Brisingr (choć zdarzają się fajne momenty) i w szczególności Dziedzictwo, są już straszliwie nudne. Niby czegoś się tam jeszcze dowiadujemy o smokach, lecz w gruncie rzeczy nie jest to nic ciekawego. Jedyne co przykuło jakoś bardziej moją uwagę, to legenda o starożytnej elfiej wróżbitce, lecz nie zostało to rozbudowane (choć jak ktoś przeczytał i jest w miarę ogarnięty, to zorientuje się o co chodzi). Oprócz tego zakończenie jest straszliwie drętwe, a sposób w jaki główny zły został pokonany, to po prostu śmiech na sali.


Od siebie mogę polecić serię "Malazańska Księga Poległych". Najłatwiej można to porównać do Gry o Tron, tyle, że zamiast Średniowiecze + trochę magii, mamy Renesans + mnóstwo magii, a zamiast spiskujących lordów, mamy spiskujących bogów. Fabuły prezentuje się tak: Imperium Malazańskie z cesarzową Laseen (której to imię znaczy właśnie cesarzowa :P) na czele, ma ambicje żeby władać całym światem. Włada już dwoma kontynentami i aktualnie szykują się na przejęcie trzeciego. Głównymi bohaterami po stronie imperium jest kompania nieco szurniętych saperów, zwących się Podpalaczami Mostów, przeciw którym walczy władca Tiste Andii (można powiedzieć, że są to mroczne elfy) Anomander Rake, będący jedną z najpotężniejszych osób na świecie. Oprócz tego dość dużą rolę mają bogowie cienia, Ammanas i Kotylion, którzy kilka lat przed rozpoczęciem ofensywy rozwalili cesarzowej legion żołnierzy.
Oczywiście to tylko część pierwsza, następnych nie będę opisywał, by nie zdradzać za dużo. Seria liczy 10 książek, które są delikatnie mówiąc, cegłami:
Ogrody Księżyca
Bramy Domu Umarłych
Wspomnienie Lodu
Dom Łańcuchów
Przypływy Nocy
Łowcy Kości
Wicher Śmierci
Myto Ogarów
Pył Snów
Okaleczony Bóg


Drugą i trzecią część można czytać w dowolnej kolejności, gdyż ich akcja biegnie biegnie w tym samym czasie i nie przecina się.

Tarnoob PW
22 lutego 2015, 10:31
W takim razie czytanie tych niszowych „cegieł” też mi zaszkodzi. :-P

Chyba się ograniczę do absolutnej klasyki na poziomie LO, a potem się już skupię tylko na tym, co mnie interesuje i jest konkretnie związane z budowaniem wiedzy (jak filozofia, historia nauki, biografie, itd.).

Aayren PW
22 lutego 2015, 11:26
Świat dysku Pratchetta. Po przeczytaniu kilku losowych książek stwierdziłem, że chyba to nie jest mój styl, później zacząłem czytać je po kolei i stwierdziłem, że Autor się powtarza. Przez 4 miesiące przeczytałem jednak 35 książek i stwierdzam, że Pratchett to geniusz. Gdyby w jego książkach zaznaczać markerem fajne cytaty, to trzeba by kupić naprawdę spory zapas markerów. Sam Viemes urósł do jednej z moich ulubionych postaci literackich.

Poza tym zawtóruje przedmówcom -
Saga o wiedźminie (najlepsze co w życiu czytałem) i dodatkowe zbiory opowieści.
Władca pierścieni + Hobbit + Silmarilion.
Pan lodowego ogrodu - z żalem stwierdzam, że jakość tomów kolejno spada, ale tom 1 polecam z całego serca.
Pieśni Lodu i Ognia - ale tu zastrzegam, że fajność tej pozycji jest rozmyta na tysiące stron. Raz przeczytałem, kolejny raz może za jakieś 50 lat.

ABSOLUTNIE NIE POLECAM - "Gdzie Księżniczek Brak Cnotliwych" - jeśli napotkacie, rzućcie koktajlem mołotowa! Dlaczego? A nie powiem :D Nie wierzycie - przeczytajcie :D

Tarnoob PW
22 lutego 2015, 13:32
Jeżeli w cztery miesiące przeczytałeś 35 książek, to musisz być chyba emerytem.

Dalej nie rozumiem, na czym polega ta tajemnica czytania w takich ilościach. Zawsze miałem z tym problem i czy­ta­łem góra 3–4 książki rocznie.

Garett PW
22 lutego 2015, 13:41
@Tarnoob Czytaj w nocy, nawet nie wiesz ile możesz wtedy wchłonąć w krótkim czasie. :P

AmiDaDeer PW
22 lutego 2015, 13:51
A ja polecę, o ile tego już nie zrobiłem (ale najwyżej będę się powtarzał), Czarnoksiężnika z archipelagu. Dobra książka, skłania do myślenia.

Hubertus PW
22 lutego 2015, 14:24
Nie tylko Czarnoksiężnik z Archipelagu, cała seria Ziemiomorze Ursuli Le Guin jest warta przeczytania i dająca do myślenia (Od Czrnoksiężka wg mnie lepsze są Grobowce Atuanu).
Jej serie science fiction, zwłaszcza np Trylogia Hain również są świetnie napisane. W tym samym kosmosie dzieje się także Słowo las, znaczy świat (The word for world is forest) z którego czerpali garściami twórcy Avatara...

Alistair PW
22 lutego 2015, 15:04
Wiele książek Pratchetta ma mniej niż 300 stron, więc ich szybkie przeczytanie nie stwarza wiele problemu. 35 książek w 4 miesiące to 9 w miesiąc, zaokrąglając jest to jedna książka na trzy dni. Wiele zależy od tego co się czyta. Fantastyka to nie jest żadna fachowa literatura, więc jeśli ktoś lubi czytać, to i grubsze dzieła przeczyta, choć oczywiście trochę czasu to wymaga. Ja spokojnie jestem w stanie czytać książki po 500 i więcej stron, z tym, ze to fantastyka i "kryminały".

Tarnoob PW
22 lutego 2015, 15:22
Jesteście jacyś chorzy – i chyba macie czułki.

Nauczcie mnie czytać – lekcja po lekcji. Potrzebuję tego. Mój rozwój intelektualny dużo na tym zyska. O dziwo dużo lżej mi się właśnie czyta sprawy fachowe niż fabularyzowane – bo tylko takie w sumie czytam. Oczywiście towarzyszy temu mnóstwo notatek i łażenia w kółko z gadaniem do siebie, ale to dochodzi do końca, w przeciwieństwie do fabuły.
strona: 1 - 2 - 3
temat: Literatura fantasy

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel