Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Podziemna Tawernatemat: Wiara i religia
komnata: Podziemna Tawerna
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7

Solmyr PW
6 października 2007, 19:02
Każdy w coś wierzy, więc nie ma ludzi niewierzących.

Rabican PW
6 października 2007, 20:12
Viktoriusz J. Lezublideusz:
Obecnie wyszło ono z użycia (używają go jedynie zwolennicy Światków Jehowy)." Ze "Słownika kultury biblijnej".

Tego autorstwa Johna Pilcha, amerykańskiego biblisty-katolika? Cóż za wiarygodne, rzetelne i obiektywne źródło! I poprawne, o ile to nie Ty popełniłeś błąd w pisowni świadków Jehowy. Niemniej, pomijając nawet fakt wątpliwej jakości źródła, jak myślisz, drogi Viktoriuszu, jaki odsetek katolików zna imię swego boga?

Alistair:
Być może kiedyś się dowiem, jeśli istnieje życie po śmierci. Tak naprawdę nie wiem czy bym chciał żeby istniało.

Ja mam co do tego mocne wątpliwości. Nie uważam życia za szczególnie miłe, dostrzegam w nim z reguły więcej wad niż zalet. Egzystencja zwyczajnie mnie męczy, a po części nuży. Po śmierci chciałbym odpocząć. Szczególnie przeraża mnie perspektywa reinkarnacji – powtórka z rozrywki? Ale nie słuchajcie lepiej wrednego nihilisty.

Alistair:
Pozdrawiam wszystkich niewierzących i wierzących, bez znaczenia w co wierzą - może z wyjątkiem czcicieli Szatana i innych fanatyków co chcą siłą wymuszać swe przekonania.

Jeżeli przez czcicieli Szatana rozumiesz pseudo-satanistów, którzy składają ofiary ze zwierząt, uprawiają seks tantryczny z doczesnymi szczątkami ludzkimi i palą zabytkowe Kościoły, nie pozostaje mi nic poza zgodzeniem się z Tobą. Jednakże, Szatana czczą także – teoretycznie – sataniści racjonalni, a ich cenię i szanuję.

Solmyr:
Każdy w coś wierzy, więc nie ma ludzi niewierzących.

Analogicznie możemy przyjąć, że każdy w coś nie wierzy, więc nie ma ludzi wierzących. Co do samego stwierdzenia, że każdy w coś wierzy – zależy, pod jakim kątem rozpatrywać wiarę. Teoretycznie, wszystko musimy przyjmować za jej pośrednictwem, gdyż do tej pory na nic nie znaleziono przesłanki ostatecznej. Jednak jeżeli patrzeć na wiarę w kontekście religijnym, nie można wykluczyć istnienia niewiary – choćby w przypadku agnostyków.


Pozdrawiam serdecznie.
R.


Posta wydanie drugie uzupełnione.

Viktoriusz J. Lezublideusz PW
6 października 2007, 21:22
Nie, to jest "Słownik kultury biblijnej", którego autorami są: Danielle Fouilloux, Anne Langlois, Alice Le Moigne, Francoise Spiess, Madeleine Thibault, Renee Trebuchon.
A ze 'światkiem' to była gra słów, bo miałem [niestety] do czynienia ze światkiem Świadków Jehowy.

Obiecuję poprawę.
RabicanRabicanA to przepraszam. Ale takie gry słów radzę sobie darować. Bym nie zaczął sam się w podobne bawić.

Alistair PW
6 października 2007, 21:25
Mimo wszystko łatwiej o ludzi wierzących w cokolwiek, niż o ludzi nie wierzących w nic. Ja osobiście nie należę do ludzi wierzących, lecz raczej do ludzi niewiedzących. Tak naprawdę sądzę, że nie ma ludzi wiedzących (proszę nie poprawiać, bo chodzi mi o wiedzę, a nie o wiarę :), bo nikt zza grobu nie wrócił. Niczego nie biorę na wiarę, gdyż uważam, że jest to ślepa uliczka. Nie przymierzając wielu wierzyło Hitlerowi. Czym to się skończyło, dobrze wiemy. Wiara w Boga niewątpliwie tłumaczy jak powstał świat, lecz jest to stwierdzenie, które ciężko jest udowodnić. A przecież wiara w Boga jest próbą wytłumaczenia jak świat powstał i to ludzie tworzą Bogów na swoje podobieństwo, a nie na odwrót. Jakiego koloru byli ludzie stworzeni przez "naszego" Boga? Jestem pewien, że biali, bo to biali zapoczątkowali chrześcijaństwo. Czerwonoskórzy Indianie wierzyli, że Bóg stworzył rasę czerwonoskórych wypalając ich z gliny. Próbował i próbował, tworząc białych - za bladzi, czarnych - za ciemni, spaleni, aż w końcu stworzył czerwonych, najdoskonalszych w swej formie. Taki jest mit o Manitu - notabene nie jest to ich jedyny Bóg. Bogowie greccy ubierali się tak jak Grecy. Jak dla mnie jest zbyt dużo różnych wyobrażeń o Bogu czy Bogach, żebym miał do tego przywiązywać jakąś wagę.

Kathrin PW
7 października 2007, 10:25
W powieści O.S. Carda „Ksenocyd” jest przedstawiona kasta bogosłyszących, mistyków, którzy swój dar obcowania z najwyższymi bytami muszą okupić wielogodzinnymi, ciężkimi rytuałami. Kiedy okazuje się, że są oni wytworem genetycznych manipulacji i że istnieje antidotum, które przywróci ich – mówiąc trywialnie – normalności, wszyscy przyjmują „lek”, a ich życie ulega diametralnej zmianie...wszyscy, za wyjątkiem głównej bohaterki – Qing –jao.
„Z początku wyśmiewano ją- gdyż wielu bogosłyszących z ciekawości próbowało oczyszczenia i odkryło, że rytuały są teraz puste i pozbawione znaczenia. Ona jednak nie słyszała drwin i nie dbała o nie. To bez znaczenia, że ludzie, którzy zawiedli w próbie, lekceważą ją za to, że nadal stara się zwyciężyć” Mijały lata i ludzie zmienili swój stosunek do kobiety, zaczęli uważać Qing – jao za jedyną wierną, choć ona uparcie powtarzała:” Nic nie osiągnęłam. Bogowie wciąż milczą. Czeka mnie jeszcze wiele pracy”. Koniec tej historii jest taki, że bohaterka umiera w opinii świętości. Co mnie urzekło w tej opowieści? Otóż historia ta pokazuje, że prawdziwa wiara opiera się na wiernej, pełnej determinacji praktyce.
Zapewne jej wzmocnienie nadchodzi wtedy, gdy zetknie się ta praktyka z łaską, jednak nie jest powiedziane, że musi takie „spotkanie” nastąpić... (Qing-jao nie było to dane). Na nic mądre dysputy, na nic teorie i - choćby nie wiem jak inteligentne - przerzucanie się argumentami. Kto tak naprawdę nie posiada osobistych, okupionych autentycznym trudem (miałabym ochotę napisać - własną krwią, ale brzmi to jakoś egzaltowanie) doświadczeń religijnych ten tylko pływa po powierzchni tematu. Tyle moich refleksji:)
Aha jeszcze zdanko do Qui:) myślę dokładnie odwrotnie niż Ty, wiara jest wyborem.

Rabican PW
7 października 2007, 12:22
Kathrin:
Aha jeszcze zdanko do Qui:) myślę dokładnie odwrotnie niż Ty, wiara jest wyborem.

Prawda, że nie do mnie to zdanko, ale pozwolę sobie na drobną odpowiedź. Otóż zgadzam się z Qui, bowiem w gruncie rzeczy nie wyobrażam sobie wiary – tudzież niewiary – jako czegoś wymuszonego. Wątpię, by nawracani mieczem lub chrztem swego władcy poganie, chrzczeni wbrew ich woli żydzi oraz przechodzący na islam obywatele państw podbitych przez Turcję robili to ze szczerego serca i wiary. Tak samo wątpię, by ktoś mógł na zimno rozważyć wady i zalety różnych wyznań, po czym zmienić wiarę na najbardziej korzystną. Religię, owszem, ale nie wiarę. Bo jeżeli nawet wiarę się wybiera, to podświadomie.


Pozdrawiam serdecznie.
R.


PS. Dokonałem uzupełnienia poprzedniego posta o jeden cytat i odpowiedź nań. Pozwoliłem sobie nie wrzucać go tutaj dla zachowania tzw. ciągłości myślowej. Dla zainteresowanych: cytat jest z Alistaira i tyczy się satanizmu.

Solmyr PW
7 października 2007, 18:07
Żeby być wierzącym wystarczy wierzyć w jedną istotę, rzecz czy obojętnie co, natomiast, żeby być niewierzącym nie wolno w nic wierzyć. Ateiści wierzą np. w to, że Boga nie ma.

tymolord PW
7 października 2007, 19:00
W wiarę narzuconą się nie wierzy. Każdy wierzy w to co chce.

Rabican PW
7 października 2007, 22:03
Solmyr:
Żeby być wierzącym wystarczy wierzyć w jedną istotę, rzecz czy obojętnie co, natomiast, żeby być niewierzącym nie wolno w nic wierzyć. Ateiści wierzą np. w to, że Boga nie ma.
Przeczytaj raz jeszcze moją wypowiedź i spróbuj ją zrozumieć, gdyż nie chce mi się drugi raz tłumaczyć, dlaczego Twoja logika nie trzyma się kupy. Dobra rada: następnym razem postaraj się korzystać z OUN przy czytaniu moich postów. To naprawdę pomaga.

tymolord:
W wiarę narzuconą się nie wierzy. Każdy wierzy w to co chce.
W wiarę się nie wierzy? Przecudownie. Każdy wierzy w to, co chce? Jeszcze lepiej. Owszem, lubię paradoksy, ale to nie miejsce dla nich. Sprawa została dostatecznie naświetlona przeze mnie i Qui. Nie wiem jak on, ale ja czytania ze zrozumieniem nie będę Cię uczył.


Pozdrawiam serdecznie.
R.

Solmyr PW
8 października 2007, 17:03
Rabican:
Analogicznie możemy przyjąć, że każdy w coś nie wierzy, więc nie ma ludzi wierzących. Co do samego stwierdzenia, że każdy w coś wierzy – zależy, pod jakim kątem rozpatrywać wiarę. Teoretycznie, wszystko musimy przyjmować za jej pośrednictwem, gdyż do tej pory na nic nie znaleziono przesłanki ostatecznej. Jednak jeżeli patrzeć na wiarę w kontekście religijnym, nie można wykluczyć istnienia niewiary – choćby w przypadku agnostyków.

Może przykład? Ja wierzę w Boga, więc jestem wierzący. To nic, że nie wierzę w horoskopy, bo żeby być wierzącym wystarczy wierzyć w jedno "coś". Natomiast, jeśli ty uznajesz się za ateistę, to i tak jesteś wierzący, tyle że w to, że Boga nie ma. I o to właśnie mi chodziło.

Radzę ci teraz usiąść, bo to może wywołać u ciebie wielki szok: Każdy człowiek (żyjący) używa mózgu...

Ptakuba PW
8 października 2007, 19:00
Rabi, może wreszcie zauważysz, że nie każdy się z tobą zgadza?

Rabican PW
8 października 2007, 20:54
Solmyr:
To nic, że nie wierzę w horoskopy, bo żeby być wierzącym wystarczy wierzyć w jedno "coś".
Sprawdź definicję słowotwórczą niewierzącego, wtedy pogadamy.

Solmyr:
Radzę ci teraz usiąść, bo to może wywołać u ciebie wielki szok: Każdy człowiek (żyjący) używa mózgu...
To nie było konieczne.

Ptakuba:
Rabi, może wreszcie zauważysz, że nie każdy się z tobą zgadza?
Zauważam. Nie wadzi mi to, o ile dostrzegam logiczną argumentację.


Pozdrawiam serdecznie.
R.

Solmyr PW
9 października 2007, 16:45
Definicja słwotwórcza czasem nijak ma się do rzeczywistości, np. wędkarz wcale nie łowi ryb, on wędkuje.

To również.

MCaleb PW
9 października 2007, 17:21
Solmyr, do Kreegana, czytać nie umiesz?
Qui:
postarajcie się nie używać zbyt dosadnych określeń, a już w szczególności nie implikujcie, iż wyznawcy danej religii są niespełna rozumu czy coś w tym guście. Oczywiście, każdy ma prawo do własnej opinii, nawet takiej, ale od obraźliwych stwierdzeń naprawdę sugeruję się powstrzymać.
I znowu się zaczyna. Co wy tacy przewrażliwieni, że jak ktoś coś powie nie po waszej myśli, to zarzucacie mu ingerencje w wasze? Nie odpowiadać.

filusfilusJa tylko nadmienię, że temat z racji na dość dużą "wrażliwość tematu" jest pod nadzorem Starożytnych(a nie tylko popełniających błędy strażników...), więc jeśli coś by było nie tak, to Acid lub Qui by odpowiednio niektórych naprostowali... poza ty przypominam: "Więc nie winić mnie, Acida, ani bezpośredniego sprawcy."

Qui PW
9 października 2007, 19:23
Arrrrrgh! No dobra.

1. Rabican, przestań insynuować, iż inni dyskutanci nie posiadają/nie używają mózgu. Nawet, jeśli ich wywody uważasz za kompletnie nielogiczne.

2. Nadal nie stwierdziłem, ażeby Rabican namawiał kogoś do zmiany wiary. Co więcej, jestem pewien, iż nie będzie tak czynił, ponieważ znając go trochę, śmiem przypuszczać, iż niewiele obchodzą go wyznania innych, natomiast z upodobaniem wytyka on błędy we wnioskowaniu, co też czynić może, pod warunkiem, iż powstrzyma się od niecnych implikacji braku organu wypełniającecgo czaszkę u niektórych. Jeżeli ktoś nie życzy sobie dyskusji na temat wiary z Rabicanem (lub kimkolwiek innym) - patrz pierwszy post w tym temacie, pkt 4. (Ptakuba, nadal tutaj? :P) Jeżeli ktoś napisze tu posta, ryzykuje, iż może nań odpowiedzieć ktoś o zupełnie innym poglądzie. Rozumiem, że może to komuś przeszkadzać. Dlatego jeszcze raz wspomnę o pkt 4.

3. Jednozdaniowe, nic nie wnoszące posty naprawdę możecie sobie darować. Zarówno tutaj, jak i w każdym innym temacie.

Cuthbert2 PW
10 października 2007, 12:43
Trochę Cię ponosi, Rabicanie, prawda? Do ciężkiego Kreegana, czemu wszyscy tak się ekscytujecie? Czemu każdy z was uważa, że jego religia (lub jej brak) jest najlepsza? Moja praktyka jest najlepsza DLA MNIE a co o tym inni sądzą już nie jest wcale istotne. Wszyscy jesteście gorliwymi misjonarzami, nie zwracając uwagi na fakt, że inni nie życzą sobie być nawracani. Spokojnie, to tylko rozmowa. Świat się nie skończy już jutro. A gdyby nawet, to i co z tego? Macie na to wpływ? Starajcie się więc po prostu, żyć najlepiej i najszczęśliwiej.

vinius PW
10 października 2007, 15:48
Już mnie kusiło, żeby napisać posta, ale się powstrzymam :P nie będę tu dyskutował. Jednakże napomknę, że nie wiem, czego tak ateistom zależy, żeby zniszczyć Kościół, by odciągnąć nawet pojedynczych wyznawców - co to, ludzie głupi, że są wierzący? Jego "strata". Inna sprawa jest z nawracaniem przez katolików*, bo to wynika z ewangelizacyjnego charakteru wiary. Więc jakby co nie zarzucać za dużo, bo tak to działa.

*jak sobie chcę, to mogę napisać i średnia literą. Faszyzm sie dzieje, kurdę, faszyzm!

Rabican PW
10 października 2007, 16:01
Nie, Cuthbercie, nie ponosi mnie w najmniejszym nawet stopniu. Przynajmniej nie w związku z religią, która przestała mnie ekscytować tak gdzieś półtora roku temu. Jestem zadowolony ze swego ateizmu, czuję się dzięki niemu spełniony i uważam go za najdoskonalszą postawę, jaką można sobą reprezentować. Jest to naturalne, gdyż praktycznie każdy jest podświadomie egotykiem. Zaprawdę, nie widzę powodu, by się temu dziwić.

Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego miałbym kogoś nawracać i skąd się biorą oskarżenia o ten plugawy proceder. Może jeszcze raz: mam w głębokim poważaniu Wasze przekonania. Mogę mieć o nich swoje zdanie, niekoniecznie pochlebne, ale ostatnią rzeczą, jaką zamierzam robić, jest próba ich zmiany. Z prostego powodu: nie obchodzą mnie one. Dla mnie możecie czcić Wielkiego Łosia w Sombrero. Mam to gdzieś, to Wasza sprawa.

Viniusie, za ateizmem stoją postępowe prądy myślowe, które powinny być ogólnie dostępne, podobnie jak każda religia. Głoszenie to jedno, nawracanie to drugie. Zależy mi, aby ludzie mieli jako takie pojęcie o ateizmie i mogli go w razie czego dla siebie wybrać, lecz decyzję pozostawiam ich sumieniu. I tak powinno też być z religiami, zgodnie z zasadą o sandałach i strzepywaniu z nich prochu po wyjściu z niewiernego domu.

Pozdrawiam serdecznie.
R.

PS. Viniusie, jeżeli dobrze zrozumiałem, przed napisaniem posta się powstrzymałeś? Więc to powyżej czym jest? Cnotą utraconą u źródła przez cycatą córkę młynarza? Dżemem z wiśni? A może kluczem żurawi odlatującym na południe w smutny, listopadowy poranek? Zaprawdę, są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani się śniło waszym filozofom.

Cuthbert2 PW
10 października 2007, 16:31
@Rabican Otóż nie masz poglądów innych w "głębokim poważaniu". Gdyby tak było, to byś się tak w tę dyskusję nie angażował. Sporo w tobie gniewu, Rabicanie a to "na ciemną stronę Mocy prowadzi". Co do misyjnego charakteru katolicyzmu, to masz rację Viniusie. Niestety katolicy są pod tym względem podobni do Świadków Jehowy, nauczają i nie obchodzi ich czy chcesz ich słuchać. Ja tam nikogo nawracać nie będę. Wcale nie uważam, że zen to jedyna i najprawdziwsza prawda. Dla mnie jest idealny i tyle.

vinius PW
10 października 2007, 16:46
Tak, byłeś blisko pisząc, że był to "dżem wiśniowy", aczkolwiek, nie ważne co napiszesz, i tak nie dam się wciągnąć w dłuższą dyskusję. Tak samo, nie dam się na tym forum wciągać w dyskusje o polityce. Bo to forum fantasy. Napisałem w poście powyżej prawdę ogólną ("objawioną" nie napisze, bo mnie zaraz znów oskarżą o "klerofaszyzm" czy coś). Dotychczas spotkałem się jedynie z taka postawą w dyskusjach religijnych ze strony tej... no, jakby nie nazwać, mniejszości. Zwłaszcza na publicznych i największych forach przy portalach internetowych ogólnotematycznych. A na przyszłość to radzę nie bawić się w jakieś czarne literki, bo jak sie ma do kogoś sprawę, to należy otwarcie, nie kisić po katach czy ukrywać między wierszami. Amen.
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7
temat: Wiara i religia

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel