Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Podziemna Tawernatemat: Wiara i religia
komnata: Podziemna Tawerna
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7

vinius PW
3 października 2007, 10:06
Nie zamierzam wtrącać się w dyskusje, ale uzupełniając post Łasica:
Jezus Chrystus:
Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.
...a resztę sobie wnioskujcie.

tymolord PW
3 października 2007, 13:50
Powiem tak- Dekalog dotyczy ludzi, nie Boga, i można to porównać do znanego zdania: "Co wolno Wojewodzie(Bogu), to nie Tobie smrodzie".
Poza tym, jeśli On nas stworzył, to ma prawo robić z nami cokolwiek Mu się chce.
W ST mamy doczynienia z Bogiem którego można porównać do surowego Ojca, a w NT mamy Ojca powiedzmy "nieco" bardziej kochającego.

Ptakuba PW
3 października 2007, 16:25
Wiara polega na tym by ufać nawet bez dowodu. Więc np. ateiści nie powinni mówić, że np. na istnienie Boga nie ma dowodów. O ile kolega Rabican zachowuje się wg. mnie wzorowo, to gdzieś w sieci znalazłem pewne forum, gdzie większość userów to tzw. silni ateiści próbujący wszystkich nakłonić do zmiany. Wierzą tylko w jakieś wymyślne psi balle itp. Nie wiem jakie jest wasze zdanie ale mi żal dupę ściska...

Rabican PW
3 października 2007, 17:35
vinius:
Nie zamierzam wtrącać się w dyskusje, ale uzupełniając post Łasica: [cytat z Jezusa z Nazaretu] ...a resztę sobie wnioskujcie.
Viniusie, pomijając nawet fakt, że Qui sam stwierdził, iż nie wierzy w boga chrześcijan, czy katolicy są aż tak słabi, że nie potrafią zgromadzić się celem odbycia modłów poza kościołem? Gdy byłem chrześcijaninem, nigdy nie udawałem się do kościoła w imię modlitwy, dążyłem do niej jednak wespół z bliskimi mi ludźmi poza świątynią. Co ciekawe, żaden katolik nigdy się na to nie zgodził, ale to już inna bajka. Niemniej, cóż takiego ma nam do zaoferowania kościół poza nudnymi rytuałami, tacą oraz ploteczkami przed samym budynkiem? Pytam w kontekście Biblii, a nie KKK.

tymolord:
Powiem tak- Dekalog dotyczy ludzi, nie Boga, i można to porównać do znanego zdania: "Co wolno Wojewodzie(Bogu), to nie Tobie smrodzie".
Aha. Czyli Bogu grzeszyć wolno, a ludziom nie? Najwyższa i najdoskonalsza – wg teistów – istota, czcigodny stwórca etc. ma święte prawo do ułomności, a śmiertelnicy muszą poddawać się religijnym zakazom i nakazom? Dziękuję bardzo. Nawet gdybym był pewien, że taki Bóg istnieje, nie czciłbym go, albowiem byłby – wybaczcie określenie – wyjątkowym hipokrytą i sukinsynem. Z drugiej strony, takie podejście usprawiedliwia romantyczny związek między Dawidem a Jonatanem oraz między Jezusem a Janem.

tymolord:
Poza tym, jeśli On nas stworzył, to ma prawo robić z nami cokolwiek Mu się chce.
Że co? Że jak? A nie dał ludziom przypadkiem wolnej woli? Zresztą, co to ma znaczyć – że niby dzieło jest podległe stwórcy? To może jeszcze dzieci są podległe rodzicom? Ha! Czyli według Ciebie małżeństwa zawierane z nakazu rodziców są rzeczą naturalną i nie widzisz w nich nic zdrożnego? Z kolei rodzice mogą bez grzechu i wyrzutów sumienia skręcić kark swojemu dziecku, jeżeli uznają to za stosowne, gdyż jest ich własnością i mają prawo zrobić z nim cokolwiek im się zachce? Cudownie!

Ptakuba:
Wiara polega na tym by ufać nawet bez dowodu. Więc np. ateiści nie powinni mówić, że np. na istnienie Boga nie ma dowodów.
Czy jestem aż tak głupi, że nie rozumiem? Skoro wiarę trzeba przyjmować bez dowodu – z czym się zresztą zgadzam, gdyż tak mówi jej definicja – to dlaczego niby ateiści nie powinni mówić, iż na istnienie boga nie ma dowodów? Przecież, na demony i diabły, właśnie nie ma! Religia jest z natury irracjonalna, odwołuje się do intuicjonizmu, jakiejś pokrętnej mistyki, niemożliwej do rozumowego udowodnienia. Ateizm – przeciwnie. Nie rozumiem, dlaczego ateiści nie mogą stwierdzić oczywistości.

Ptakuba:
O ile kolega Rabican zachowuje się wg. mnie wzorowo, to gdzieś w sieci znalazłem pewne forum, gdzie większość userów to tzw. silni ateiści próbujący wszystkich nakłonić do zmiany. Wierzą tylko w jakieś wymyślne psi balle itp. Nie wiem jakie jest wasze zdanie ale mi żal dupę ściska...
Silni ateiści są z punktu widzenia racjonalizmu na poziomie niewiele wyższym od teistów – nie wierzą w rzeczy nieudowadnialne, jednak negują ich istnienie. Są sceptyczni, co im się chwali, jednak IMO odrobinę przeginają. Z kolei wyśmiewania ezoteryków nie polecam – istnienie psiballi jest równie prawdopodobne jak istnienie boga. Też mógłbym powiedzieć, że żal mi dupę ściska na myśl o ludziach kłaniających się bożkom, totemom i idolom, jednak nauczyłem się akceptować odmienne poglądy w moim otoczeniu.


Pozdrawiam serdecznie.
R.

tymolord PW
3 października 2007, 18:02
>>Ha! Czyli według Ciebie małżeństwa zawierane z nakazu rodziców są rzeczą naturalną i nie widzisz w nich nic zdrożnego? Z kolei rodzice mogą bez grzechu i wyrzutów sumienia skręcić kark swojemu dziecku, jeżeli uznają to za stosowne, gdyż jest ich własnością i mają prawo zrobić z nim cokolwiek im się zachce?

Nie o to mi chodziło... Wiesz, Bóg stworzył ludzkość, i to za jego sprawą ludzie mogą, no wiesz, dzieci robić... Powinniśmy być posłuszni rodzicom, ale nie bezwzględnie posłuszni.
Poza tym rodzice też mają ograniczenia.

Field PW
3 października 2007, 18:16
Rabican:
Pytam w kontekście Biblii, a nie KKK.

Polecam listy św. Pawła.

Qui PW
3 października 2007, 19:29
Ptakuba:
Wierzą tylko w jakieś wymyślne psi balle itp. Nie wiem jakie jest wasze zdanie ale mi żal dupę ściska...

A mnie żal ściska to samo miejsce, gdy zjawiska "paranormalne" są odrzucane tylko dlatego, że nie ma jednoznacznych dowodów na ich istnienie... No bo jak mają być, skoro "naukowcy" na dzień dobry uważają wszystkie za szalbierstwa, a ci, którzy tak nie czynią, są wyśmiewani i krytykowani? Oczywiście, większość "paranormalnych" przypadków to z pewnością oszustwa lub złudzenia, ale czy wszystkie? Czy ktoś tu jest wszechwiedzący, żeby mógł powiedzieć, że nie ma zjawisk pozazmysłowych? Jeśli to jeszcze jest jakiś "silny" ateista, czyli w moim rozumieniu taki, co twierdzi, że istnieje tylko świat fizyczny, nie ma Boga i nie ma duszy, to ok. Ale jak ktoś wierzący (w jakąkolwiek religię) może tak bezmyślnie stwierdzić?

1. Wiara w Boga = wiara w życie pozagrobowe (powiedzmy "niebo" dla uproszczenia).
2. "Niebo" = inna płaszczyzna egzystencji, przenosi się tam tylko dusza po śmierci ciała.
3. Człowiek za życia ma ciało i duszę. Ciało nie ma możliwości (chyba, nie twierdzę że na pewno ;)) udania się do "nieba", ale dusza tak.

Skoro więc człowiek zawiera w sobie element mający możliwość udania się do "nieba", czy tak trudne do przyjęcia jest to, że możliwe byłoby skorzystanie z tej opcji za życia? Oczywiście nie wkroczenie na tą płaszczyznę, ale pobranie stamtąd energii, przekazanie tamtędy myśli? Nie twierdzę, że cokolwiek z tych rzeczy (telepatia, telekineza, oobe, itp, itd) jest możliwe... ale nie twierdzę też, że nie jest. Nie ma jednoznacznych dowodów na tak ani na nie... tak samo jak na istnienie Boga.

Ptakuba PW
3 października 2007, 19:46
Nie chodzi mi o to, że wqierzą w te psi balle... chodzi o to, że jak ktoś powie choć słowo o Bogu to albo go wyśmieją, albo zaczną naklaniać do natychmiastowej zmiany wiary, bo prszecież nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga (a na psi balle niby jest więcej...)

tymolord PW
3 października 2007, 20:13
Rabican, skoro nie wierzysz w Boga, to co twoim zdaniem jest po śmierci?

A skoro mówimy o dowodach wiary to Chrześcijanie, co się wiąże z żydami, to mają (chyba) dowód- ok. 500 ludzi widziało z martwych wstanie Jezusa Chrystusa. Ale są tacy co mi nie wierzą... :(

Viktoriusz J. Lezublideusz PW
3 października 2007, 20:21
Qui, do mnie też silniej mówi czucie i wiara, niż "mędrca" szkiełko i oko, oni (ci, o których pisałeś) naprawdę widzą świat w proszku, nie znają prawd żywych, nie zobaczą cudu. I w ogóle uważam, że fajnie jest wierzyć w doznania ezoteryczne.

Solmyr PW
3 października 2007, 20:33
Zmartwychwstanie Chrystusa jest udokumentowane historycznie. I jeszce jedno, nasza obecna wiedza, tzn. naukowców nie potrafi wyjaśnić w jaki sposób doszło do Wielkiego Wybuchu, a skoro nie wie tego nauka i za szybko się nie dowie (lub nigdy) to można spokojnie stwierdzić, że wszystko (materia, energia, oddziaływania, czas itd.) pochodzi od jakiegoś pozazmysłowego absolutu, czyli np. Boga. Napiasałem "np.", bo Rabican od razu powiedziałby, że Bóg może nie istnieje.

Ja jednak nie potrzebuję namacalnych dowodów na istnienie Boga, bo o to chodzi w wierze, żeby wierzyć bez dowodów.

"Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli."

Jedno zdanie, w którym zawiera się piękno wiary.

tymolord PW
3 października 2007, 20:43
Chyba każdy ma poczucie że nad nami coś, ktoś góruje, jest silniejszy.
RabicanRabicanMasz na myśli Acida czy po prostu lubić być w łóżku uległy? :>

Rabican PW
3 października 2007, 22:15
f!eld:
Polecam listy św. Pawła.
Czasami aż się dziwię, że to cudo jest kanoniczne. Rozumiem, że seksistowskie teksty są w księgach religijnych na porządku dziennym, ale pisanie, jakiej długości włosy powinni mieć mężczyźni i kobiety oraz w jakim nakryciu głowy powinni się modlić, jest IMO ociupinkę dziwne. By nie użyć dosadniejszego słowa.

tymolord:
Rabican, skoro nie wierzysz w Boga, to co twoim zdaniem jest po śmierci?
Nie mam zielonego pojęcia. Jednakże, choć nie neguję istnienia zjawisk nadprzyrodzonych w rodzaju życia pozagrobowego, w rozważaniach przyjmuję z reguły tezę negatywną – że nie istnieją. Innymi słowy: uznaję, iż po śmierci nie czeka mnie nic. Trafi mnie szlag i przestanę egzystować. Nadzieję na coś więcej stanowią pola torsyjne.

Solmyr:
I jeszce jedno, nasza obecna wiedza, tzn. naukowców nie potrafi wyjaśnić w jaki sposób doszło do Wielkiego Wybuchu, a skoro nie wie tego nauka i za szybko się nie dowie (lub nigdy) to można spokojnie stwierdzić, że wszystko (materia, energia, oddziaływania, czas itd.) pochodzi od jakiegoś pozazmysłowego absolutu, czyli np. Boga.
Jakieś dwa i pół tysiąca lat temu nauka nie była w stanie wyjaśnić, skąd biorą się pioruny. Nikt nawet nie liczył na wyjaśnienie tego zagadnienia w najbliższym czasie, więc do akcji wkroczyła religia. Ówcześni ludzie spokojnie stwierdzili, że wyładowania atmosferyczne to sprawka Zeusa. Ile mieli racji – sam sobie odpowiedz.

Solmyr:
Jedno zdanie, w którym zawiera się piękno wiary.
Dla mnie to nie piękno, ale głupota, jednak de gustibus et coloribus non est disputandum.

tymolord:
A skoro mówimy o dowodach wiary to Chrześcijanie, co się wiąże z żydami, to mają (chyba) dowód- ok. 500 ludzi widziało z martwych wstanie Jezusa Chrystusa. Ale są tacy co mi nie wierzą... :(
Proszę? Że niby siedzieli z nim w grobie i się gapili, jak (rzekomo) zmartwychwstawał?

Solmyr:
Zmartwychwstanie Chrystusa jest udokumentowane historycznie.
Wniebowstąpienie Latającego Potwora Spaghetti też! Serio: źródła, proszę. Niezależne.


Pozdrawiam serdecznie.
R.

Field PW
3 października 2007, 22:47
Rabi:
Rozumiem, że seksistowskie teksty są w księgach religijnych na porządku dziennym, ale pisanie, jakiej długości włosy powinni mieć mężczyźni i kobiety oraz w jakim nakryciu głowy powinni się modlić, jest IMO ociupinkę dziwne. By nie użyć dosadniejszego słowa.
Żydowska szkoła odcisnęła swoje. Naprawdę, bierz pod uwagę jeszcze kontekst - proszę. On i tak zrewolucjonizował podejście do kobiety (a przynajmniej pokazał, że nastąpiła rewolucja) - funkcja diakonisy na przykład. Nawet w religii nie ma hop-siup, na wszystko trzeba czasu. Zwłaszcza, jeśli jest ona na początku bardziej sektą, niż religią. Judaizm był koszmarnie konserwatywny... a, przepraszam - ale w judaizmie nie byłoby to już tak kontrowersyjne, prawda?

Poza tym Ty o jednym, ja o drugim.

Rabican PW
3 października 2007, 23:10
Field:
Naprawdę, bierz pod uwagę jeszcze kontekst - proszę.
Ależ oczywiście. Wbrew pozorom, moja wypowiedź nie była urwana z choinki. Zwróciłem w niej uwagę właśnie na kontekst. Cokolwiek Paweł pisał o kościołach (listów nie zdzierżyłem, były dla mnie zbyt nudne; z podobnych tematycznie fragmentów znam tylko Dz 7, 44-50), może być to aktualne w podobnym stopniu jak nakaz noszenia długich włosów przez kobiety.

Field:
Zwłaszcza, jeśli jest ona na początku bardziej sektą, niż religią.
Zawsze się zastanawiałem, czym właściwie sekta różni się od religii, lecz nigdzie nie udało mi się znaleźć zadowalającej odpowiedzi na trapiące mnie pytanie. Nawet znajomy teolog po wysłuchaniu problemu zaczął coś kręcić, a gdy uznał za sektę świadków, podziękowałem mu za rozmowę. Może Ty jednak znasz jednoznaczną definicję? Pytam bez ironii i złośliwości.

Field:
a, przepraszam - ale w judaizmie nie byłoby to już tak kontrowersyjne, prawda?
Skąd takie insynuacje? Judaizm darzę sympatią równie małą jak chrześcijaństwo. Inna sprawa, że statystycznego żyda lubię bardziej od statystycznego katolika, ale rozmowa toczy się teraz o wyznaniach, a nie wyznawcach. Tak czy inaczej, stwierdzę raz jeszcze: judaizm nie jest dla mnie pod względem doktryn i dogmatów lepszy ani mniej kontrowersyjny od chrześcijaństwa.


Pozdrawiam serdecznie.
R.

Field PW
3 października 2007, 23:31
Odpowiadając na Twoją drugą wypowiedź (bo pierwszej i trzeciej nijak nie mogę skomentować) - ja zawsze podaję definicję z "Podróży Teo" C. Clemont (bodaj to chyba tak ma na nazwisko autorka - nie wiem, bo książkę czytałem jeszcze jak byłem małym pyrtkiem w podstawówce): "religia to sekta, której się powiodło".

Również serdecznie podrawiam.

RabicanRabicanHehe, sam w żartach (i nie tylko) często używam tej definicji :) Punkt dla Ciebie.

tymolord PW
4 października 2007, 17:15
>>Judaizm darzę sympatią równie małą jak chrześcijaństwo.

Jesteś antysemitą?

Jeśli nie czujesz Boga to chyba wiemy teraz skąd się biorą ateiści... Nie mają tego "czucia".

Ptakuba PW
4 października 2007, 17:19
Mam niezwykły dar przewidywania! Wiedziałem, że zaraz zaczną się namowy do swojej religii, jestem genialny!

Field PW
4 października 2007, 17:22
tymolord:
Rabican:
Judaizm darzę sympatią równie małą jak chrześcijaństwo.

Jesteś antysemitą?

A jedno równa się drugiemu? On mówi o religii, nie o ludziach. Może się nie podobać wyznanie, ale człowiek może być całkiem w porządku.

tymolord PW
4 października 2007, 17:32
Jak chce być ateistą, to niech będzie, ja Go nie chcę nawrócić.
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7
temat: Wiara i religia

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel