Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Might and Magic: Echo porażki
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 ... 13 - 14 - 15

Sebastian Walker PW
24 marca 2012, 21:13
Poprzednie emocje zaczynały ustępować miejsca narastającej irytacji. Czy ten gość nie może sobie wreszcie odpuścić?! Sebastian dalej jednak nie dopuszczał do uzewnętrznienia swoich emocji, to nie leżało w jego naturze.

- Przykro mi, ale odrzuciłeś ofertę współpracy, nie mam więc zamiaru powiedzieć ci nic więcej. Doskonale znam zarówno właściwości, jak i historię tego przedmiotu. Mogę cię jedynie zapewnić, że Kreeganie nie są zainteresowani tym mieczem. A teraz wybacz, moja praca czeka.

Sebastian opuścił broń i minął Malatheza'ara kierując się ku kajutom. Może tam uda mu się podsłuchać co nieco i zdobyć jakieś przydatne informacje. W tym momencie czuł się zupełnie bezbronny i nieprzygotowany na nadchodzącą przygodę, a podjął już dość niepotrzebnego ryzyka.

Mijając swojego "towarzysza" nie omieszkał jednak delikatnie stuknąć go pochwą w nogę jednocześnie uważnie obserwując jaką to wywoła reakcje. Miecz zdecydowanie oddziaływał negatywnie na Malatheza'ara, a to był jedyny moment, kiedy Sebastian mógł to w miarę bezpiecznie zbadać.

Sezefienne Vitali PW
24 marca 2012, 21:53
- Et jam Sezefirnne Vitali jest, a sprzeciwu na Twą tu obecność nie zgłaszam. - w tym momencie szkielet właśnie wyłożył ciastka i filiżanki na kufer, który ustawił w sposób umożliwiający łatwy dostęp do tego "stolika". Na herbatę trzeba było jednak poczekać, magia czajnika, choć potężna, wymaga czasu.

Dama tym razem uważnie się przyjrzała elfowi. Tak, to był ten sam osobnik, którego spotkała w obskurnym Tidewater, i rzeczywiście, jest bardzo nietypowy jak na elfa. Nekromantka zaczęła więc z nim rozmowę, zaczynając od przeprosin - I teraz sobie przyponminam, to ty jesteś tym elfickim aktorem z Tidewater! Wybacz, że przerwałam przedstawienie, lecz na swoje usprawiedliwienie powiem, że chciałam jak najszybciej osiągnąć ten vessel i opuścić tamto miejsce bizarre. Mam nadzieję, że nie żywisz do mnie urazy za tamten niekontrolowany podmuch. - zakończyła swoje apologie tonem pociesznego pół-żartu, jak to ma w zwyczaju.
- I przyznam mojej współlokatorce rację, wszak nawet na mój gust jesteś elfem nietypowym. Mogłabym się wręcz założyć, iż jesteś eksperymentem jakiegoś czarnoksiężnika, czytałam książki o takowych kreacjach! - ciągnęła swoje wywody dosyć podekscytowanym, acz ciepłym tonem, zupełnie jakby nie miała pojęcia, że samo przyrównywanie kogoś do owocu nauk magicznych może być obrazą.
- Ale na cóż nam spekulacje, skoro możemy mieć fakty, zaiste! Zatem możesz zająć miejsce siedzące na łożu, wręcz obok mnie, powiadam. Wszak widać, iż moje szanowne współlokatorki to natury płochliwe niczym sarenki... - tak, wcale nie zwróciła uwagi na to, że zdegustowanie i obawy elfek wzbudzają służący, a czarnoksiężniczkę elf zdenerwował, a nie spłoszył - Więc siednij obok mojej osoby, jeśli miejsca starcza, wszak suknia ma wymiary swe niewygodne posiada, lecz prezencji majestatycznej mi przydaje... - dopiero wtedy nekromantka zrwóciła uwagę na symbole na ubiorze/zbroi elfa - A jak już o ubiorach mowa, to przyznam, iż twoje odzienie ma w sobie coś fancy, czyż to są, tutaj, na twym odzieniu, runy i symbole magicznej natury? Nigdy żem takowych nie widziała, a widziałam ja wiele! - w końcu przerwała swoją paplaninę, zaintrygowana znakami na zbroi tego całego tajemniczego elfa.

Selawiw PW
25 marca 2012, 11:05
Kurwa, Trallar miał wtedy trochę racji!

Gnoll nie najlepiej czuł się po takiej ilości alkoholu i wiedział już, że reptilion wspominając o incydencie w karczmie "Pod bazyliszkiem" nie mylił się w kwestiach alkoholowych. Labrador miał pewną słabość do wszelkiego rodzaju trunków i teraz dało mu się to we znaki. Nie za bardzo wiedział co się dzieje i prawie kładąc się na stole przysypiał. Inna sprawa, że dzięki temu czuł się jakby znów pływał z swoją szaloną załogą.

Nasza czwórka dogaduje się chyba całkiem nieźle. Niech panie zakończą rozmowę i coś zaproponuje...

Bane PW
25 marca 2012, 11:18
- Również Cię pamiętam i nie żywię urazy - uśmiechnął się ciepło, to bezcelowe jeśli chce się zdobyć jakieś korzyści, dodał w myślach. Wyczuwał w powietrzu strach, niepewność oraz moc, która emanowała z istot zgromadzonych w pokoju. Cudowne uczucia które napełniały jego serce radością i wewnętrzną siłą. Pytaniem o runy Sezefirnne wywołała z głębi umysłu jedno ze wspomnień...


- Bane... Bane... - Bane znajdował się w jakimś niewielkim pomieszczeniu. Leżał na jakiejś pryczy, otoczony metalowymi ścianami, obok znajdowały się jakieś elektroniczne konsole. Urządzenia najwidoczniej brały jakieś pomiary i to chyba z niego samego.
- Bane! widzisz mnie? jak się czujesz? - Przed jego oczami pojawiła się postać w ochronnym skafandrze, przez co nie mógł ujrzeć jej twarzy, ani nawet skóry.
- Wszystko w porządku? Rytuał naznaczenia przebiegł właściwie bez żadnych komplikacji. Myślę, że to nie tylko wyrówna Twe starcia z użytkownikami magii, ale także znacznie przewyższy je pod niektórymi względami. Twoja obrona przeciw magii stała się znacznie wyższa niż(...) - słowa zaczynały stawać się bełkotem, a obraz spowijała mgła...

Styg Sneersnare PW
26 marca 2012, 19:49
Styg skupiła wzrok na Voy, powoli jej dwie kopie zaczęły się na siebie nakładać tworząc jeden spójny obraz.
Nie to, żeby nie lubiła spędzać wieczorów na pogadankach przy kuflu czegoś mocniejszego do picia, ale cztery dni pod rząd... to już wyższy stopień wtajemniczenia, ale uprzejmość wobec gospodarza nie pozwalała ot tak sobie przerwać.
-Yyy... jak to jest być córką króla? - powtórzyła jak echo za towarzyszką - no ten teges zależy to od tego... KTÓRĄ córką w kolejności jesteś, no bo numer jeden od kiedy tylko zaczął chodzić mógł się cieszyć adoracją z każdej możliwej strony, AALLEEE... kolejnym trzem sztukom tez nie wiodło się dużo gorzej - ciągnęła wiedźma odliczając na palcach - od miejsca piątego do... dziewiątego już może tej no... adoracji już nie ma, ale jak matka potrafiła się zakręcić to też znalazło ciepłe gniazdko w tej koloni żmij... numer dziesięć? Matka była po prostu wyjątkowo czarująca, ale pozycji wyrobić dla siebie nie umiała o córce nie wspominając... i powiem, że dzięki temu spędziłyśmy ze sobą tyle czasu, że czujemy do siebie zdrową siostrzaną... złość, to znaczy miłość, no i dochodzimy do numeru jedenastego... w pysk... która to była... czekajcie... wyleciało mi z głowy - zawiesiła głos stukając się palcem po brodzie.

Zapadła cisza chwilowa cisza.

-ANO TAAKK, to przecież ja! - ryknęła triumfalnie po czym opadła na stół - no cóż... mojej matce te wszystkie dworskie intrygi latały koło ogona i żyła raczej skromnie, podobnie jak jej córka, może nie chodziłam odziana w skórki, może przystojni adoratorzy nie płaszczyli mi się u stóp, ale wiecie co? Nie zamieniłam tego życia na żadne inne! Miałam suchy kąt do spania, pełną michę i... możliwość rozwijania swoich talentów. Uważam, że i tak dostałam od życia bardzo wiele! - ciągnęła coraz zapalczywej - wystarczająco wiele, by móc się zatrzymać i powiedzieć... WYSTARCZY MI TO CO MAM! CZAS ZROBIĆ COŚ DLA INNYCH!!! -skończyła tubalnym głosem uderzając pięściami w stół dla podkreślenia swoich słów, mimowolnie włożyła w to tyle mocy, że aż poszła od niej fala uderzeniowa po pomieszczeniu.

Belegor PW
26 marca 2012, 20:07
Trallar widząc, a raczej słysząc monolog Styg westchnął:
~Aha, alkohol właśnie się odezwał. Widzę, że i futrzak nie wyrabia. Trzeba to wykorzystać.~
Reptilion wstał od stołu i chrząknął:
-Wybacz nam pani kapitan, ale by to miłe spotkanie nadal trwało, część z nas musi nabrać świeżego powietrza, a zwłaszcza Selawiw i Styg. Zabiorę ich na chwilę na spacer po pokładzie i zaraz wrócimy, co na to pani kapitan?
Wtedy złapał obydwu wymienionych za ramię i uśmiechnął się w stronę Voy.

Selawiw PW
27 marca 2012, 17:02
To chyba ten moment...

- Doskonały pomysł, Trallarze! - podsumował ochoczo gnoll i przed wyjściem z kajuty postanowił zostawić Voy z pewnym pomysłem sam na sam. - Voy, po tej misji i odpłyniemy razem gdzieś przed siebie szukając szczęścia, tak? Szukałem swoich tyle lat, a teraz mam chociaż ciebie. Skorzystajmy z tego!

AmiDaDeer PW
28 marca 2012, 12:19
Kowal poczuł przeszywający ból w prawej łydce i ledwo co opanował równowagę. Gdy udało mu się ustać dokładnie na nogach i odwrócić się do Sebastiana, ujrzał, jak broń w jego rękach trzęsie kościstą dłonią niczym cięciwą. Minęła chwila, zanim Walkerowi udało się opanować miecz, wykazujący wyraźnie własną wolę zdzielenia Malatheza'ara po łbie i innych częściach ciała.

Kiedy ten zaś szykował się już do ciśnięcia w niego jakimś czarem w ramach impulsywnej zemsty, szybko zareagował barbarzyńca stojący obok. Na widok zrywającej się kupy mięsa obaj oponenci prędko zrezygnowali z walki. Majtek ruszył pod pokład, zostawiając wszystkich za sobą.

Osobnik w czerwonym płaszczu powrócił do obserwacji pobliskiego statku. Ni stąd ni zowąd rzekł, jak gdyby chciał nawiązać rozmowę:
- Pijane jaszczury potrafią być całkiem zabawne... A pijany gnoll to już w ogóle cyrk!

Mag odwrócił się jakby od niechcenia. Faktycznie, na pokład Wąsonoga wyległy trzy postaci. Z czego tylko jedna zdawała się dość trzeźwo poruszać.


Korytarz był wąski i długi. Widok zarówno na lewo jak i na prawo był podobny, choć na lewo znajdowało się trochę więcej drzwi, zaś po prawej można było ujrzeć pirata wylegającego z prawdopodobnie nieco większego kubryku dla załogi. Pirat nie wyglądał w tej chwili na racjonalnie myślącego, co szybko udowodnił gapiącemu się na niego Sebastianowi, wyciągając szablę i ruszając w jego stronę.

Nim jednak mężczyzna zdołał się przygotować do obrony, wilk morski z wrzaskiem minął go i rzucił się do pierwszej lepszej kajuty. Przerwał przy tym w pół słowa ciemnowłosej elfce, która akurat się przedstawiała.

- Noooo, dziewszynki! Khtóra si' pie'wsza roz'erze dla Jacoba? Harrr!

W tym momencie spojrzał na Bane'a, wyraźnie zaskoczony - i chyba zniesmaczony - jego obecnością. Dziwnym trafem zwrócił na niego większą uwagę niż na truposza stojącego przed czarnoksiężniczką, która właśnie poprawiała włosy.

Konsternacja...

- Avanine, ja się boję - jęknęła blondynka, przerywając ciszę.

***

Kapitan tylko się zaśmiała i wymamrotała coś czule do Labradora (a może do Trallara? Trudno było to jednoznacznie stwierdzić). Tuż po tym położyła się gwałtownie na stole i wyciągnęła łapy przed siebie. Clawstrong westchnął tylko i ruszył, ciągnąc pozostałą dwójkę za sobą.

Na zewnątrz panował coraz większy chłód. Jaszczur na chwilę puścił swoich towarzyszy, poprawiając przy tym płaszcz. W tym czasie Styg podbiegła ze zręcznością godną ślepego bazyliszka do barierki przy prawej burcie i usadowiła się na niej, tj. oparła się o nią pod pachami niczym spróchniała marionetka na kijkach wbitych w ścianę, zadowolona jak nigdy.

Cała trójka raptem spostrzegła, że prócz nich jest tu ktoś jeszcze. Nie licząc śpiących po kątach załogantów, pod jedną z beczek stał mały kurdupel obserwujący ich uważnie. Żółte ślepia saura raptem dostrzegły w nim jednego z organizatorów tej całej wyprawy - dokładnie tego, co zaprezentował działanie tej dziwacznej broni na najbardziej pechowym z awanturników...

Selawiw spojrzał półprzytomnie. Po chwili roześmiał się dziwacznie, gdy zdał sobie sprawę z tego, iż opaska gnoma na oku jest ułożona identycznie jak jego.

Sezefienne Vitali PW
28 marca 2012, 12:51
- Panie! Cóż pan wyprawia!? - Odpowiedziała wrzaskiem Sezefienne -A jużem myślała, iż w Tidewater brakuje kultury... A tutaj już drugi raz ktoś przybywa bez choćby zapukania, co więcej, teraz na wstępie nawet składają niemoralne propozycje! Toż to skandal! Zaraz... Pan w dodatku chyba jest pijany! To niedorzeczne, odwiedzać gości w takim stanie! - bulwersowała się nekromantka, trzymając dalej swój magiczny czajnik. Przy takim zastrzyku emocjonalnym, woda na herbatę na pewno szybciej się zagotuje...

- Wyprowadźcie pana za drzwi! Przysięgam, jeszcze jeden taki natręt i chyba całe drzwi wymaluję w magiczne symbole blokujące... - machnęła ręką w stronę swoich służących. Wszystkie trupy, poza tym trzymającym "parawan", zaczęli się zbliżać do pirata z zamiarem wyprowadzenia go z pokoju... W kawałkach, czego w sumie nekromantka nie miała na myśli, lecz jej to też nie przeszkadzało zbytnio...
Dama uważnie obserwowała, co zrobi pirat. Jeśli zniszczy choć jednego służącego, to kobieta chyba dostanie takiej nerwicy, że woda z czajnika chyba wręcz momentalnie wyparuje... A przypadek najwidoczniej chciał, że dzióbek czajnika był skierowany w stronę pirata, więc ewentualny pióropusz gorącej pary ugotowałby natrętowi jego niewyparzoną gębę.

Sebastian Walker PW
28 marca 2012, 13:02
Gdy szok spowodowany spotkaniem z sympatycznym członkiem załogi minął, Sebastian zaczął z ciekawością przyglądać się interesującemu wydarzeniu w pobliskiej kajucie.

Sebastian podkradł się odrobinę bliżej, żeby mógł obserwować zarówno pirata jak i ludzi obecnych w środku. Ku swojemu zaskoczeniu zobaczył tam nieumarłych. Najwidoczniej jedna z obecnych tam osób parała się plugawą (w mniemaniu ignorantów, Walker był daleki od myślenia w podobny sposób) sztuką nekromancji.

Wyglądało na to, że pirat trafił źle. Zdecydowanie źle. Sebastian na początku planował zaskarbić sobie przychylność podróżników pozbywając się niechcianego gościa, jednak teraz wypadałoby raczej uratować mu skórę. Ostatnim czego pragnął, były straty wśród załogi, zwłaszcza gdy on znajdował się w pobliżu. Po co przyciągać niepotrzebną uwagę? W zupełności wystarczy mu ta poranna szopka.

Sebastian podbiegł szybko, znów odpinając od pasa miecz razem z pochwą i posługując się nim niczym kijem, zdzielił przeciwnika w staw kolanowy, a następnie w bok szyi. Szybko wyminął swojego "przeciwnika" i stanął spokojnie między nim a truposzami.

- Szanowni państwo wybaczą - skłonił delikatnie głowę, nie spuszczając jedank wzroku z nieumarłych zbliżających się w jego kierunku - niesubordynacja załogi. Zaraz to posprzątam, chciałem się jednak spytać, czy może państwo nie życzą sobie czegoś jeszcze?

Sezefienne Vitali PW
28 marca 2012, 13:20
Nekromantka odwołała ruchem dłoni truposze na swoje poprzednie stanowiska i zwróciła się do Sebastiana nieco oziębłym, lecz dosyć żywym tonem - Oczywiście... Proszę na następny raz przykładać więcej uwagi do szkolenia zawodowego, załoga rzeczywiście przekroczyła znacząco kompetencje obsługi pokładowej. To naprawdę rzutuję na opinię o jakości waszych usług. - Dama odwróciła wzrok od Walkera, żeby nasypać herbaty do filiżanek i nalać wrzątku.
- A co do osobistych zachcianek, to na moje skołatane nerwy, niczym łagodzący balsam, zadziałałaby dobra muzyka lub inna sztuka... Lecz mniemam, iż ten vessel nie posiada własnej filharmonii lub teatru, nawet mimo swoich rozmiarów. - westchnęła jakby ze zrezygnowaniem.

Belegor PW
28 marca 2012, 14:22
Trallar gdy tylko ich wyciągnął z kajuty pijaną dwójkę odetchnął z ulgą:
~Nareszcie! Chwila odpoczynku. Pijackie nasienie, cholera. Same utrapienia z tym, a szczególnie z tym podrzędnym futrzakiem. Przynajmniej dzięki nim mogę odetchnąć świeżym powietrzem, choć słonym, ale lepszym niż ten pijacki odór Voy. Przy niej nawet siarka to perfuma.~
Reptilion wciągnął powietrze nozdrzami i odetchnął. Zauważył nagle, że ktoś jego i towarzyszy obserwuje. Była to istota niskiej postury z opaską. Skojarzył ją skądś i wtedy przypomniał plotki iż taki kurdupel pokazał jakąś nową broń i pokazał w gorącej wodzie kąpanym barbarzyńcy, gdzie jest jego miejsce (delikatnie to ujmując). Zwrócił się do niego:
-Pan jest zapewne współorganizatorem tej wyprawy, czyż nie?

Bane PW
28 marca 2012, 20:25
W chwili gdy pijacki pirat wpadł do kajuty Bane wrócił świadomością do swego ciała. W związku z zaistniałą sytuacją nie było najmniejszego sensu pokazywać swych umiejętności. Bane jedynie błyskawicznie wstał i zasłonił kobiety swą muskularną posturą. Robił imponujące wrażenie, a promienie słoneczne padające przez wejście potęgowały jego wygląd, tworząc cień, który zasłaniał niemal całe pomieszczenie za nim. Pokaz umiejętności tego młodego człowieka zrobił na Bane'ie sporo wrażenie. Wyczuwał w nim spory potencjał, jakąś moc. Bane nigdy nikogo nie lekceważył i zawsze sprowadzało to same profity. To może być cenny sprzymierzeniec... lub rywal...
- Ja podziękuję, wszystko czego potrzebuję mam już tutaj - uśmiechnął się nie wiedzieć czy bardziej do niego, do kobiet czy też do siebie.

Sebastian Walker PW
28 marca 2012, 20:53
- Niestety, moja pani, na statku pływają zwykle głównie prości ludzie i sztuka nie jest tym, co można często tutaj dostrzec. Czasem, w spokojniejszy dzień, można usłyszeć załogę śpiewającą szanty, jednakże taka muzyka mogłaby nie trafić w państwa gusta. A teraz proszę mi wybaczyć na chwilę...

Sebastian chwycił nie przytomnego pirata za nogi i wyciągnął go, bez przesadnej delikatności, z kajuty. Na wszelki wypadek zarekwirował broń nieszczęśnika, aby nie narobił sobie więcej krzwyd, po czym wrócił do nowopoznanego towarszytwa.

- Zdaje się, że jeszcze się nie przedstawiłem. Nazywam się Sebastian Walker. Nie chciałbym się narzucać, jednak pragnę zaoferować swoje towarzystwo na resztę rejsu, abyście państwo nie musieli się więcej kłopotać z podobnymi sytuacjami. Jak mniemam, załoga również powinna docenić mój pomysł, w końcu będzie dzięki temu mogła zakończyć przygodę, hmm... żywa.


Malathezar PW
28 marca 2012, 22:52
Tak jak myślałem. Pradawny miecz pradawnej rasy. A więc go stworzyli, choć wszyscy uważali go za mit i bajkę dla niegrzecznych. Czemu więc nie wprowadzono go walki? Dziwne... czyżby oni i my to rzeczywiście... niemożliwe

Malatheza'ar po ochłonięciu nieco, udał się w mniej uczęszczane strony statku, aby się posilić i uleczyć rany. Obiecał sobie uważać na tego knypka. Nawet nie wie co za broń ma przy sobie.

AmiDaDeer PW
29 marca 2012, 17:46
Malatheza'ar nie do końca wiedział, gdzie właściwie mógłby się udać. Po chwili jednak ruszył w stronę dziobu, szukając jakiegoś zejścia do magazynu niedaleko pomieszczeń dla załogi. Człowiek zachwycający się nietrzeźwymi bagniakami westchnął jedynie głęboko i obserwował dalej morze oraz znajdujące się na nim nieliczne obiekty pływające...

Przeczucie nie zawiodło maga. Omijając źródła pijackich wrzasków zszedł schodami prosto do ładowni. Między ułożonymi starannie zapasami prowiantu, uzbrojenia i innych zapakowanych do drewnianych pudeł rzeczy było sporo wolnej przestrzeni, idealnej do wszelkich form mniej lub bardziej złożonej medytacji. Kowal rozpoczął poszukiwania najbardziej suchego i wygodnego miejsca pośród kupy ustawionych tutaj przedmiotów.

Coś go jednak niepokoiło. Z niektórych skrzyń mógł wyczuć obcą, lecz dziwnie znajomą aurę, w pewnym stopniu podobną do tej, która otaczała spotkanego przed chwilą załoganta. Wszystkie były zabezpieczone dodatkowymi łańcuchami i przykryte innymi pakunkami znajdującymi się w pobliżu, zupełnie tak, jakby przeciętny członek załogi miał mieć do nich utrudniony dostęp.

Poza tym ktoś był w pobliżu. Wychodząc z korytarza ułożonego z przewożonych towarów wyczuł poruszające się źródło energii magicznej. Po chwili skupienia zaś usłyszał odgłos kroków nadchodzących zza lewej kolumny. Ktoś oprócz niego postanowił się wybrać na spacer pod pokład...

***

- Oczywiście, miejsce zawsze się znajdzie! - odpowiedziała prędko elfia czarodziejka, wyraźnie uradowana kolejnym członkiem obstawy. Rudowłosa przeszyła ją wzrokiem, lecz po chwili z rezygnacją usiadła na swoim łożu i wróciła do lektury Sztuki Animacji Obiektów Żywych i Nieżywych. Avanine wzbiła teatralnie oczy ku sufitowi, wydychając powietrze z nozdrzy.

- Jeśli mogę... - zaczęła znowu blondynka, po czym odkaszlnęła. - Zowią mnie Ciele. Pochodzę z AvLee, całe życie wychowałam się nad morzem, z okolic Płycizn. Może was dziwić obecność moja czy też Avanine na tym statku, mnie zresztą również zastanawia, nie ufam bowiem temu całemu Kastore'owi ani większości pasażerów... Udałam się na tę podróż jednak ze względu na dziwne uczucie, które ogarnia moje serce... Może to, że tu jestem, to jest moje przeznaczenie? - uśmiechnęła się delikatnie. Bane przełknął ślinę gwałtownie.

- No, a ja tu jestem dla kasy - zachichotała łowczyni. - Lepsze to niż wojsko, jakieś kolejne wojny z Kreeganami... Trzeba zadbać o własny tyłek, ot co! A nie tylko pudrować nosy.

Czarnoksiężniczka prychnęła zza książki. Nie wyglądało na to, by miała nawet najmniejszy zamiar się przedstawiać.

***

Gnom przypatrzył się uważnie Trallarowi.
- Może i jestem, jaszczurze... i tyle wystarczy Ci o mnie wiedzieć. Czyżbyście znali tę całą Voy osobiście? Kręcicie się wokół niej już od samego początku wyprawy...

Styg zakręciło się w głowie. Nie czuła się zbyt dobrze na pełnym morzu, tym bardziej pod wpływem takiej ilości rumu...

Malathezar PW
29 marca 2012, 17:55
- Pokaż się! - rozkazał władczym tonem Malatheza'ar. - Nie chcę walki na tym statku, ale też nie lubię jak ktoś mnie śledzi. Kim jesteś? Pokaż się!

Belegor PW
29 marca 2012, 20:36
Trallar odpowiedział:
-To znajoma Selawiwa, nie nasza. Sel to ten gnoll z opaską na oku jak pan. Ja znałem ją głównie ze słyszenia i miałem ten dyshonor przebywać z nią i jej sepleniącym, irytującym językiem. Przy okazji.... ta wyprawa ma na celu znalezienie starożytnej technologii, a szczególnie broni której pan jest posiadaczem jej egzemplarzu. Na co wam ona? Szczerze powiedziawszy nie potrzeba już wielkiej armii. Najsilniejsze państwa praktycznie osłabły diametralnie. Erathia jest już cieniem swej dawnej świetności, Avlee jeszcze nie zlizało ran jakie im wyrządzili Kreeganie po zabiciu Matki Złotych Smoków, Nighon i wspomniani wyżej Kreeganie znacznie ucierpieli po nieudanej inwazji, a wojna graniczna między Tatalonią i Krewlod spowodowały że te kraje praktycznie się nie liczą. Deyja również, oni chyba otrzymali najwięcej obrażeń, w tym zadanym własnoręcznie. Jedynie Bracada najmniej ucierpiała z tego wszystkiego, ale nigdy nie posiadała zbyt licznej armii. To tylko magowie. Zatem... na co wam ta noowa, straszna broń? Nią można jedynie przyśpieszyć to, co nieuniknione.

Sezefienne Vitali PW
29 marca 2012, 21:47
Z lekkim znudzeniem wzrokiem wodziła po zebranych nekromantka. W pewnym momencie jej uwagę przykuła okładka, a raczej tytuł książki czytanej przez rudowłosą.

Sezefienne rozpromieniła się na twarzy momentalnie i przemówiła do czarnosksiężniczki - "Sztuka Animacji..."? Oh, jak ja uwielbiam tę literaturę specjalistyczną traktującą o magii! Słyszałam o tym tytule, lecz nigdy nie udało mi się dorwać choćby egzemplarza... - mówiła podekscytowana. - Jeśli pani pozwoli się wciągnąć w rozmowę, byłabym niezmiernie wdzięczna! Zawsze szukam okazji do wartościowej wymiany poglądów z ludźmi studiującymi magię, szczególnie że sama ostatnimi czasy zastanawiam się nad stworzeniem własnej pracy naukowej, w której spisałabym swe obserwacje w tej materii... - Zakończyła nieco tajemniczą przechwałką.

Rzeczywiście, dama nawet tutaj ze sobą ma swoją książkę, w której zapisuje wszelkie notatki na temat swoich spostrzeżeń w dziedzinie magii... Od czasu do czasu nawet myśli o ułożeniu notatek w spójną całość i przepisaniu wszystkiego na czysto, ale wtedy często znajduje kolejne zagadnienie wymagające zgłębienia...

Bane PW
29 marca 2012, 22:01
- Niepotrzebnie tu został, może pokrzyżować moje plany... Ale przez całe zmieszanie chyba nie muszę się tłumaczyć skąd jestem... - w myślach Bane'a trwała bitwa myśli.
-Trzeba działać! - myśl była krótka i dość ograniczona. Bane zbliżył się teraz do czarnoksiężniczki. Stanął blisko niej i pogodnie odezwał się w jej kierunku. - a Ty piękna, jak się zwiesz? Pewnie masz równie czarujące imię co aurę - słowa te były czarującą wiązanką doprawioną nutką tajemnicy. Do tego ten jego uśmiech...
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 ... 13 - 14 - 15
temat: [RPG] Might and Magic: Echo porażki

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel