Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Wojna Żywiołow: Dzień Pioniera
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 ... 7 - 8 - 9 - 10

Wiewek PW
8 marca 2011, 13:53
- Nie przesadzaj, nie jest takie złe, ale z radością spróbuję twoich napitków - powiedział do gargulca i z lekkim żalem spojrzał na swoje piwo spływające po twarzy Farawell. I wtedy usłyszał głos półelfa w głowie:
Porozmawiamy w Twierdzy. Na osobności.
Zdzich wzdrygnął się.
Jednak nie zapomniał... Szkoda. Ciekawe jak wysłać mu odpowiedź. Może gdy się skupię to się uda... No dobra... Skupienie... Ningress, słyszysz mnie?

Irhak PW
8 marca 2011, 17:04
Jeszcze więzi nie zerwałem... Zdołałeś tuż przed końcem... nie czas ani miejsce na rozmowy... elfy mogą podsłuchiwać... a nie jestem pewien czy pewna sztuczka się uda... to może zabić... koniec rozmowy szybko spojrzał w kierunku drakonida, kiedy mówił te słowa i zakończył połączenie.

Wiewek PW
9 marca 2011, 15:07
Gdy półelf spojrzał na Zdzicha, gad odpowiedział tym samym i zaczął zbierać myśli.
Rozmowa przez myśli jest... dziwna, nienaturalna. Wszystko, co się przypadkiem pomyśli, może trafić... Ba! Zdaje się trafia do rozmówcy. Zero prywatności. Do tego ktoś może podsłuchać, pewnie nawet teraz. Hmm... Ningress wspomniał o jakiejś zabójczej sztuczce... Zabójczej dla rzucającego czy celu?

Irhak PW
9 marca 2011, 19:00
Ningress musiał wypić jeden ze swoich specyfików i to szybko... stanowczo za dużo energii stracił. Mogłoby to się dla niego źle skończyć. Tym bardziej, że Zdzich wykazywał oznaki, że podejrzenia Ningressa mogą mieć pewna rację bytu. Mimo, że półelf zakończył połączenie, usłyszał odległy szept myśli drakonida skierowanych ku niemu.
Pół-Krennles podszedł do Zdzicha i szepnął ledwie słyszalnie, ale tak głośno, by tylko on usłyszał: "Później... to nie czas ani miejsce...", po czym wyszedł z budynku, by wypić ukradkiem jeden z eliksirów, które ma schowane w fałdach peleryny.

Kirin PW
9 marca 2011, 19:13
Hmm… Gregory Shred… Z czymś mi się to kojarzy… To chyba jakiś ważny magiczny, skoro pojawia się w takim towarzystwie i szuka innych osób o „ciekawych” uzdolnieniach… Tak, wypada o to zapytać.

- Niestety, nie wiem, gdzie można znaleźć takie istoty. Ale skoro pan o nie pyta, to jest pan zapewne magiczny… I wygląda to tak, jakby był pan kimś ważnym w tym miejscu… Jaką dokładnie magią się pan zajmuje? I niech pan wybaczy ciekawość, ale magicznym zwykle nie powierza się ważnych funkcji… Więc jak to się stało, że dla pana uczyniono wyjątek?

Wiwern PW
9 marca 2011, 19:28
Zajebie skurwiela.

- Przykro mi, ale nie zajmuje się magią. Naprawdę. - Shred zamilkł na chwilkę i po chwili spytał - Wyglądam na magicznego?

Kirin PW
9 marca 2011, 19:46
Czyli jednak nie jest magiczny. No cóż, ale skoro pyta o magicznych, to może się nimi interesuje… I nawet dość miło się w stosunku do nich odnosi...

- Hmm… Nie wiem, nie znam się zbytnio na ludziach… Ale wygląda pan na dość zainteresowanego takimi osobnikami, więc wolałem spytać. Jestem za to pewien, że lubi pan magicznych… Inaczej nie pokazywałby się pan raczej w ich towarzystwie, prawda? – Andromach przyjacielsko się uśmiechnął. Ten człowiek coraz bardziej mu się podobał.

Wiwern PW
9 marca 2011, 20:27
Butter spojrzał wymownie na Scorpiniora i kiwnął głową:
- Cóż... Określenie tego w taki sposób jest dosyć oryginalne. Jakby spojrzeć na to z innej strony... Może to jest nawet miłość do magicznych? Co o tym myślisz Gar-tek-kanie? - spytał, po czym spojrzał na Galszę i spróbował się uśmiechnąć.

Wiewek PW
11 marca 2011, 18:20
- Później... To nie czas ani miejsce... - usłyszał gad od półelfa, który właśnie wyszedł.

Skoro nie teraz to kiedy? Jakoś nie sądzę, żeby potem było jak się dogadać, choć się zobaczy. Szkoda, że nie mam nic do poczytania, bo jest nudno jak... Jak... Niech to drzwi...

Xelacient PW
14 marca 2011, 12:48
Z tym ukradkowym piciem półelf miał pewne problemy, bo nie licząc samego Riszczaka co obserwował wydarzenia przez drzwi, to przed chatą zgromadziło się kilku tubylców, którzy z ożywieniem trajkotali w swoim narzeczu, jednak jedno niechętne spojrzenie Ningressa wystarczyło, by wszyscy przypomnieli sobie o "ważniejszych sprawach", więc gdy podszedł pod boczną ścianę "poczty" o którą była oparta dziurawa łódź, jakieś skrzynki i inne rupiecie mógł cieszyć się spora dozą prywatności.

***

-Skoro sobie poszedł, to może weźmiemy co nasze i szybko odpłyniemy zanim wróci? - zagadał gargulec do gada, gdy ich "towarzysz" wyszedł.
-I zostawiłbyś mnie na jego pastwę? - wciął się Grauczuk niosąc w rękach niewielką szkatułkę.
-Miałbyś z kim pogadać o elfiej kulturze -odparł odbierając skrzynkę i wyciągając z niej nóż o kryształowym ostrzu.
-Zadowolony?
-Nawet nie wiesz jak bardzo - rzekł Bazalk wpatrując się się ostrze, w którym światło rozczepiało się na wielobarwne refleksy.
-Widzę, że kontrabanda kwitnie - uszczypliwie odezwała się Elibeth.
-Tak, moja nacja wiele nauczyła się od twojej. -odparł zgryźliwie Grauczuk.

***

-W sumie jakby nie patrzeć, są ważnym elementem w pańskim życiu, spędza pan z nimi sporo czasu, a jeśli chodzi o sam sposób ekspresji tych uczuć, cóż... lamie też wyrażają je w bardzo specyficzny sposób... A ty moja "Burzo Piaskowa" co tak intensywnie wpatrujesz się górę?
Rzeczywiście od dłuższej chwili żywiołak stał nieruchomo wpatrując się w punkt w którym zmaterializował się bagaż.

-To musiał być jakiś jednorazowy "przeskok", bo nie mogę niczego wyczuć, raczej nie dowiem się skąd to się wzięło.
-Może zbadanie zawartości bagażu pozwoli uzyskać nam odpowiedź -zasugerowała gargulka.
-Świetny pomysł, ciekawe kto wspomógł wasze szczęście, prawda panie Shred?

Irhak PW
14 marca 2011, 13:14
Ningress rozejrzał się i upewnił, że nikt go nie zobaczy. Zdjął kaptur, by mieć swobodny dostęp dla wrażeń wizualnych. Po czym wyjął spod płaszcza flakonik jakiegoś krystalicznego płynu o kolorze srebra. Sam flakonik został wykonany z najszlachetniejszego diamentu, by ów specyfik nie nasiąkł jakimś dziwnym posmakiem ani innymi substancjami, które mogłyby zaafektować połączenie miąższu owocu tanoszewu, ekstraktu z jader minotaura (zdecydowanie najdziwniejszy składnik tego eliksiru), wyciągu z korzeni miłobrzewu jesiennego oraz wielu pomniejszych substancji, które tylko on potrafil wytworzyć jak np. esencje z kwiatu mleczniaka twardołupkowego z dolin Ankh-shur. Ningress wypił całą zawartośc fiolki, choć znał skutki uboczne jakie mogło to wywołać. Właśnie przez nie rzadko korzystał z tego napoju, ale tym razem musiał wykorzystać wszystkie swoje rezerwy owego specyfiku, gdyż był niezwykle osłabiony. Zbyt osłabiony, by mógł dalej korzystać ze swojej mocy. Teraz potrzebował względnego odpoczynku. Nie musial leżeć i spać. Wystarczyłoby, że na jakiś czas usiądzie i popatrzy na otaczający go świat. Przez ten czas co chwila patrzył tez na swoje ręce, które tak jak mu się wydawało, były kościste, ale teraz odzyskiwały dawny kształt. Jednocześnie to, czego najbardziej się obawiał ziszczało się. Skutki uboczne. Jednym z najbardziej widocznych była zmiana koloru skóry - ze złotawo-pomarańczowego w niebieski.
-Chyba dosyć czasu tu spędziłem -rzekł i zakładając kaptur ruszył ku wnętrzu 'poczty', gdzie Farawell już doszła do siebie choć nadal sprawiała wrażenie nieco wstrząśniętej.

Xelacient PW
29 marca 2011, 15:08
Galsza niczym tornado się zakręciła
kilka leprakanów przegnała
cały rozrzucon bagaż poznosiła
i już po chwil do stawonoga gnała

Andromach i Greg aż zamrugali oczami od nagłego wzrostu stężenia energii magicznej w powietrzu, co jak co, ale żywiołak się nie oszczędzał, jednak zanim otrząsneli się rozpoczęla się inwentaryzacja.

-Jeden podkoszulek... chyba damski - stwierdził chłodno żywiołak.
-Jeden podkoszulek damksi?! - dodał z zainteresowaniem scorpinior.
-Jeden podkoszulek damski! -z entuzjem relacjonowała gargulka.

Po tym fascynującym dialogu, odpuścili sobie dalsze słuchanie i skupili się na oględzinach "znalezisk".
Nie licząc ciuchów, na podstawie których można było dojść do wniosku, że ich właścielka jest dosyć drobnej budowy (Greg po zabaczeiu jej staników, poczuł się trochę zakompleksiony, bo okazało się, że nawet nie przymierzając ma o niej większy biust, no cóż dobra dieta i siedząca praca nie służyły sylwetce) były:
2 pistolety z amunicją, duża maczetę, małą maczetę, zestaw nożży myśłiwskich, zestaw medyczny, sakwa z żywnością (której połowę zawartości stanowiły paczki z solą). W ostatniej torbie znaelżli futerał z czymś podobnym do lutni, oraz kilka książęk.

Dopiero gdy Szelita coś krzyknęła zauważli nadjężdzającą parę, ajkiegoś gargulca i ludzką kobietę.

***

Przejażdzka minęła Ecletice szybko i bez większych probelmów.
Nie licząc momentu w którym jakiś stary goblin z motyką na ramieniu nagle wyszedł na drogę, ten jednak zdązył uskoczyć, a sam kierowca zdążył go wyminąć nieznacznie wpadając w poślizg, więc po szybkiej wymianie uprzejmości w miejscowym narzeczu typu: "Jak ty leziesz!" "Trzeba było mniej wypić!" Morphen ruszył dalej.
-Ten dziad powinien przyjąc do wiadomości, że jest głuchy jak cement -wydzedził przez zęby do towarzyszki.

Po dotarciu na miejsce jej kierowca tylko wyłączył silnik i poleciał (niemal dosłownie) pogadać z pobratymcem, na "pierwsze odczucie" jedyne ślady magii jakie wykryła były powiązane z magia powietrza, co raczej nie było dziwne, biorąc pod uwagę, że znajdował się tutaj "żywiołakczka". Towarzyszył jej stawonóg, prawdopodobnie będacy jej celem oraz leprakaun, człowiek i kirinotaur.

***

Gdy Ningress z powrotem wkroczył do pomieszczenia gargulec posłał mu obojętne spojrzenie i schował sztylet z powrotem.
-Dobra Grauczuk dawaj resztę paczek, zapłacę ci za tydzień.
-Nadużywasz mojego zaufania -westchnął golbin
-W zamian możesz nadużyć mojego.
-Kusząca propozycja -odparł goblin znikając na zapleczu.

Sama Farawell tępo rozejrzała się po pomieszczeniu podrapała się po głowie, wbiła wzrok w podłogę, dostrzegła butelkę z resztą piwa, po chwili namysłu siegnęła po nią i duszkiem osuszyła do reszty.
Gdy odłożyła ją z powrotem napotkała spojrzenie półelfa posłała mu zbolały uśmiech i zaczęła coś powoli cedzić.
-To po gnollsku? -włączył się gargulec jako tłumacz - Jesteś takim sam... jak ja... dziedzicem?
-Suczym pomiotem - uprzejmie wtrącił goblin wracając z naręczem paczek.

Irhak PW
29 marca 2011, 23:23
- Może i jestem kochanieńka suczym pomiotem - Ningress zaczął, a "suczym pomiotem" powiedział idealnym goblińskim - ale to Ty dajesz się byle mieszańcowi wymarłej rasy pomiatać jak jakaś chorągiewka z łajna. I uwierz mi, że gdybyś chciała mi naubliżać to by było ciężkie... ciężkie jak... nethum-naa-achamtha - ostatnie dźwięki wprawiły w zakłopotanie Elibeth. Zupełnie jakby wiedziała, że ostatnie słowa zostały wypowiedziane w języku Krennless, tym samym, którym władają Władcy Żywiołów. Tak, Krennless to mieszanka ludzkiej rasy i esencji Żywiołów. Twory Kreatorów.

Wiwern PW
13 kwietnia 2011, 20:16
Greg spojrzał na tajemniczą dwójkę i zaczął się zastanawiać...

Hmh... Schodzą się kolejni, pewnie magiczni. To w sumie dobrze, ale czy placek sobie poradzi z taką ilością?

Trith PW
22 maja 2011, 00:08
Eclectica szybko oceniła sytuację. Większość towarzystwa nie stanowiła zagrożenia, oczywiście poza żywiołakiem. Jednak po wstępnej analizie stwierdziła, że może czuć się bezpiecznie. Żywiołak jest powietrza, więc odpowiednie pole termiczno-ciśnieniowe powinno tę istotę zmylić. Pozostała jeszcze kwestia prezencji oraz prezentacji względem zebranych. Po chwili namysłu postanowiła postawić na swoją klasyczną spontaniczność zakropioną odrobiną magii i ekscentryzmu.

Dama zatem powzięła swą istotę i zaczęła przemieszczać się w stronę grupki dziwnych istot chodem tak lekkim, że co jakiś czas nawet odrywała się od podłoża i przez jakiś czas przebierała nogami w powietrzu zanim znowu wylądowała. Nadawało jej to charakter nierealnego, sennego widziadła, które może odpłynąć w każdej chwili. Jednak żywiołaczka w przeciwieństwie do mar zbliżała się sprawiając wrażenie istoty coraz bardziej realnej. Gdy już była na odległość kilku kroków od grupki, zaczęła powitaniem swoim klasycznie dziwacznym - HeEej! Ja was witam! - po czym zaczęła trajkotać jak najęta spoglądając na kolejne osoby - Oh, jak wiele do zrobienia! Jak wiele tu-du! Jakem tu przybywam badać badać niecodzienne gusła! Pokażcie tobołki! Oh! I jakem przybywam... - tu spojrzała Gar-tek-kana, by tę część poświęcić wyłącznie jemu - Pan yest Gar-tek-kan? Gdyż jeśli tak, zaiste wtedy i powiadam to ja, że ja z panem winnam ustalać, co ja chcem latać i dolecieć tam, gdzie walczyć będziem z Żywiołowe Pany! Ja sem elementalistka i znam się na słabościach elementów świata, ot co! - Wtedy zasymulowała wdech wraz ze wszystkimi jego właściwościami. Spojrzała jeszcze na żywiołaka powietrza. Pomyślała, że powinna coś z tym fantem zrobić...

- Cóżem ja sobie widzę? Żywiołactwo tu! Nie jest aby ono, by z nim walczać? - Wrzasnęła niby zdziwiona. Nie miała zamiaru walczyć z żywiołakiem, skoro ten nikogo nie atakuje. Chciała tylko ukazać swoją wiarygodność jako potencjalnego łowcę żywiołaków oraz pociągnąć pewne odpowiedzi, gdyż zaciekawiła ją obecność istoty tego pokroju w tym miejscu.

Wiewek PW
22 maja 2011, 12:00
Mocno sobie dogryzają, tylko po jaką cholerę się pytam? Eh... Pogubić się można w tym wszystkim. Właściwie już się zgubiłem. Po jakiemu to powiedział ten... "Suczy pomiot"? A teraz będę kontynuował bezsensowne wpatrywanie się w ich rozmowę

Xelacient PW
23 maja 2011, 12:47
-Bez przesadnej skromności Ningressie, gdybyś był byle kim, to nie brałabym cię ze sobą "i wierz mi" -dodała Farawell naśladując jego ton - nie chciałam cię obrazić, jedynie zauważyć jak jesteśmy do siebie podobni.
-Na jedno wychodzi -mruknęła Elibeth.
-Zatem panno Farawell rozumiem, że wszyscy wyruszamy w "rejs" -rzekł wyraźnie rozbawiony gargulec.
-Jak najbardziej, wezmę tylko swoje rzeczy i mogę ruszać - odparła hybryda ruszając na zaplecze - wyglądała raczej słabo, jakby przed chwilą zderzyła się ze ścianą, ale starała się kroczyć raźno.
Za to Elibeth minę miała dosyć niewyraźną, spojrzała się z wątpliwością na Ningressa, Grauczuk zdawał się doskonale ją rozumieć:
-Tak szlachetnie urodzona dama nie powinna samotnie zostawać w wiosce pełnej recydywistów.
-Umiem zadbać o własne bezpieczeństwo - odparła z dumą.
-Puste gadanie! Przecież wiadomo, że w tym wieku gnolle i gobliny to totalne impotenty, więc na macaniu, by się skończyło! -odkrzyknęła Farawell zza drzwi.

Jakoś to zgasiło pozostałą dwójkę.

Zanim się zbiorą to zdążę rozgrzać silnik - mruknął gargulec do Zdzicha, zarzucając sobie worek na ramię - pomożesz mi z resztą tych paczek? Byłbym wdzięczny - dodał zbierając się wyjścia.

***

Żwyiołak powietrza w odpowiedzi zaszumiał niczym zrywająca się wichura i wzbił wokół siebie tuman piasku tworząc swoistą barierę.
-Proszę się nie obawiać, to jest Galsza, "Wolny żywiołak", który poświęcił swoja egzystencję na harmonijne łączenie mocy powietrza i ziemi, obecnie pracuje dla mnie -szybko odparł scorpinor.
-Przepraszam, że się wtrącam, ale może najpierw zbadamy tą "materializacje" zanim jej ślady rozmyje się w eterze? - rzekł Morphen - Pani Eclectica już udowodniła, że jest bardzo zdolnym magiem.
-Ależ proszę bardzo - odparł Gar-tek-kan - usłużnie wskazując na wspomniane "tobołki" - pojawiły się kilka, może kilkanaście "ogonów" nad zboczem tamtego wzgórza -dodał wskazując szczypcami jakiś punkt w powietrzu.

Wiewek PW
30 maja 2011, 15:29
- Bardzo chętnie - drakonid odpowiedział Bazalkowi, wstając z miejsca. - I tak nie mam nic ciekawego do roboty. Chwila, coś sobie przypomniałem, zaraz cie dogonię - tu odwrócił się do Grauczuka. - Przepraszam, mógłbym pożyczyć jakąś książkę, przydałaby się na podróż. Tylko nie po goblińsku. Najlepiej historyczną, trzeba nadrobić zaległości.

Xelacient PW
6 czerwca 2011, 13:27
Chyba powinien otworzyć bibliotekę –sarknął goblin
-I tak większość tych woluminów trzymasz dla szpanu, więc brak kolejnego nie zrobi ci różnicy, zresztą, to też ci zwrócę... - rzucił Bazalk zza drzwi

-Bez przesady aż tak skąpy nie jestem... chwileczkę... historia... coś w wspólnym... mam! "Przeszłość planety Grauczan, a jej stan obecny", wiele rzeczy potraktowali w niej zbyt pobieżnie, ale dla ciebie powinna być w sam raz...
Masz i niech ci dobrze służy! -dodał wręczając draconidowi nieco wytartą książkę.


Ningress chwilowo pozostawiony sam sobie nagle poczuł, że coś go ciągnie za poły szaty, gdy spojrzał się w dół ujrzał znajomego goblina-fotoreportera, który się do niego wrednie uśmiechał (chociaż wszystkie goblińskie uśmiechy wyglądały mu na wredne).
-Mam dla pana propozycję, czy nie chciałby pan spisać swojej wiedzy w formie książki? Historical fiction ostatnio dobrze się sprzedaje...

***

Pole magiczne w okolicy było słabe i rozrzedzone, dlatego wszelkie ślady używania magii powinny pozostawać przez jakiś czas w przestrzeni... powinny.
Niestety Ecletica nic nie wyczuła (nie licząc żywiołaka powietrza, bo bez problemu mogła stwierdzić, że moc, której właśnie użyła to prostackie połączenie "wietrznej zasłony" oraz "kamiennej bariery"), albo ktoś to perfekcyjnie zakamuflował albo... ta "teleportacja" nie miała nic wspólnego z magią.
Zaś sam bagaż... aura dumy i pewności siebie, ich właściciel musiał być wprawionym wojownikiem, pewna specyficzny ślad potwierdzał, że była to istota płci żeńskiej. Jednak pewna rzecz była interesująca sama w sobie, przyrząd służący do wprawiania powietrza w drgania, zwany lutnią. Sam w sobie był dziełem sztuki, a do tego było czuć, że jego właścicielka biegle się nim posługuje.

Tyle fakty, ale co powiedzieć scorpiniorowi, który z zainteresowaniem przyglądał się Ecletice.


Spokój Grega nie trwał zbyt długo, "gargulka" znudziwszy się czekaniem na reakcję Psivy postanowiła pomęczyć kogoś innego, akurat padło na Grega.
-Dzień dobry panu, jaka jest pańska opinia o całym tym wydarzeniu - zapytała bez ceregieli podsuwając mu mikrofon.

Tweedy widząc to wziął Andromacha za rękę i stwierdziwszy "Spróbujemy obejrzeć to od innej strony" odprowadził kirinotaura na bok, po chwili szli brzegiem plaży gdzie leprakaun uważnie się rozejrzał i stwierdziwszy, że przez szum morza nikt ich stąd nie usłyszy głęboko westchnął i zaczął:

-Może to nie jest najlepszy moment na takie propozycje, ale to miejsce jest znacznie lepsze niż mury więzienia… zatem, popołudniu większość więźniów odleci, podobnie jak strażnicy, zatem okolica będzie wyludniona. To wiemy obaj, dlatego ja wraz z moimi chłopakami planujemy przeprowadzić pewien… wypad, który ma nam zapewnić "godziwy" początek życia na Wendze... byłby pan zainteresowany uczestnictwem w nim?

Irhak PW
6 czerwca 2011, 16:57
Ningress poklepał goblina po głowie.
- Wątpię czy by te 100 plus tomów ktoś chciał czytać. Same suche fakty tyle zajmują. A poza tym to ja wolę tworzyć historię niż ją spisywać. Chyba, że na straty - zachichotał i wyszedł przed budynek.
strona: 1 - 2 - 3 ... 7 - 8 - 9 - 10
temat: [RPG] Wojna Żywiołow: Dzień Pioniera

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel