Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Mord w operze - Witajcie w Erhothogrodzie!
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 ... 6 - 7 - 8 - 9

Procyon L. Maynardi PW
19 czerwca 2010, 18:00
I kolejny "agent", namnożyło ich się ostatnio... To nawet dobrze. Będzie komu przesłuchiwać. Procyon zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest szczególnie uzdolniony w tych sprawach, ale nie chciał tego zrzucać na dziwkę i wariatkę, bo nic dobrego by z tego nie wyszło. Może ten osobnik się nada. Znając talent de Drusa do doboru pracowników było to cokolwiek wątpliwe, ale może akurat...

Procyon skinął von Reuentalowi głową, wydobył z kieszeni dwie kartki i mu je wręczył. Na jednej było napisane 15 XI 1161 - C., na drugiej Kochanie, mam nadzieję, że się zobaczymy niebawem. Tęsknię za Tobą i pragnę zapachu Twego ciała. Jak dobrze, że niedługo będziemy już razem. C.

-Z miejsca zbrodni.

Po czym pozostawił ich samym sobie i zaczął rozglądać się po pokoju. Może znajdzie coś ciekawego, a jak nie, to trudno. Może przynajmniej uniknie udawania, że ma jakieś pojęcie o całej sprawie.

Field PW
19 czerwca 2010, 19:33
Cóż. W pokoju nie było nic ciekawego. Kompletnie. Równie dobrze Procyon mógłby przeszukiwać domek dla lalek. Trochę papierzysk, segregatory z dokumentami... Nudna biurowa klika.

Carmilla natomiast widząc notatki zrobiła minę jasno sugerującą, że nie potrzebuje ich czytania, by się dowiedzieć, co tam jest napisane.
- Faktycznie miałam się spotkać z Albiejewem. Dziś po południu. Mieliśmy dopracować szczegóły w związku z listami zaproszeń z resortów. No, potem, oczywiście miała być kolacja i wiadomo, co. Ale chyba romans nie jest karalny?

Janina Balachka PW
19 czerwca 2010, 20:15
Babina o imieniu Janina w tym momencie zgarbiła się, poczłapała jak czapla w stronę Carmilli. Stojąc na jednej nodze wytknęła ją palcem, zrobiła wredny, zły wyraz twarzy i otworzyła swoją szanowną paszczyllę, zupełnie jakby miała zamiar coś powiedzieć.

Jednak po minucie takiego stania i milczenia gwałtownie odwróciła się, niby obrażona i sięgnęła do swojej torebki. Wyciągnęła kawałek wodorostu, herbatnik i plasterek sera, złożyła wszystko na coś w rodzaju kanapki i całość wpakowała sobie do wyżej wymienionej paszczylli.

Przeżuwając ten "posiłek", nie bojąc się pokazać światu, jak jej zęby dzielą ser, kruszą herbatnik i wodorost a ślina zmiękcza całość i przemienia w papkę, wyciągnęła staruszka jeszcze jeden herbatnik z torebki, lecz ten w celach porozumienia z wyższymi formami Dzirdziamencji.

Aby je uzyskać wzięła ona herbatnik i na centymetrów dziesięć od nosa swego ustawiła i w kółko "Para-lam-pam-pam-pam, para-lam-pam-pam-pam..." cytując zeza robiła. Wszak tylko wtedy rozmyte herbatnika widzenie dawało jej wiedzenie rzeczy, które są, których nie ma, ale mogą być oraz tych, które kiedyś były.

I naraz zaprzestając "Para-lam-pam-pam-pam, para-lam-pam-pam-pam..." cytowania zamówiła ona zapytanie - Ale kto chciał jegości zdechnienia? Jakieżi były siły wrogije wobec teraz sztywoszczyka? Któż wie, ten wyjawiji swe wiedzenie! - lecz nikt nie wie, czy do ludzi prawdziwych, czy do własnych Dzirdziamencyj owe zapytanie ukierunkowała, gdyż dalej do publiki była tyłkiem obrócona.

Neidhart von Reuental PW
19 czerwca 2010, 21:45
Neidhart nie był zdenerwowany ani rozdrażniony, co najwyżej rozczarowany. Mimo imponującego doświadczenia w zacnym fachu skrytobójcy, elf okazał się równie niekompetentny jak reszta grupy. Von Reuental zganił się w myślach. Przecież to wzięty z ulicy amator, czego ty się spodziewałeś? Pewnie czuje się zagubiony i przez to popełnia idiotyczne błędy. Pytanie: kto go zatrudnił w Komisariacie i nie wyszkoliwszy, pozwolił na zajmowanie się sprawą tej rangi? Pułkownik poczuł się nagle bardzo, bardzo zmęczony. Lubił wyzwania, ale niekoniecznie tego typu. Niańczenie gromadki nieudolnych "agentów" nie było miłe ani nie ułatwiało mu pracy.

- Nie, nie jest – mężczyzna miał ochotę westchnąć, ale powstrzymał się – Nikt z nas nie sugeruje, iż Wasza Znakomitość dopuściła się czynu karalnego (chociaż przyjęlibyśmy to z radością, głupia kurwo). To tylko rutynowe przesłuchanie. Zapewne się pani wicemarkiza domyśla, jakie będzie kolejne pytanie. Proszę powiedzieć, gdzie pani przebywała i czym się zajmowała 15 XI między 9 a 10:30 rano.

Field PW
20 czerwca 2010, 13:34
- W pracy. - odpowiedziała spokojnie Carmilla, zaciągając się. Wsadziła po chwili zastanowienia papierosa w usta, wstała, przemaszerowała przez pokój i wyciągnęła teczkę, po czym walnęła ją przed Neidharta i siadła z powrotem. - Tutaj są dokumenty z dzisiejszego dnia.

AmiDaDeer PW
20 czerwca 2010, 14:03
Lilya była nieco zaskoczona brakiem jakiejkolwiek reakcji na zwariowaną staruszkę. Zupełnie tak, jakby osoby tego pokroju organizowały Parady Świrowania przynajmniej raz w tygodniu.

Popatrzyła przez chwilę na najobrzydliwszą przekąskę na świecie, pokręciła głową, po czym odwróciła się do Carmilli i wyciągnęła małą karteczkę.

- Z czym pani kojarzy ten znak? - elfka podniosła wizytówkę na wysokość oczu, ideogramem w stronę wampirzycy. Starała się zwrócić uwagę na jakąkolwiek reakcję, nawet najmniejszy skurcz mięśni twarzy. A nuż coś ją zdradzi?

Neidhart von Reuental PW
20 czerwca 2010, 17:32
Do tej pory Neidhart starał się ignorować staruchę i dziwkę, wychodząc z założenia, iż kobietom z natury brakuje piątej klepki i lepiej nie wdawać się z nimi w rozmowy, jeżeli nie jest to absolutnie konieczne. Tym milej został zaskoczony, gdy elfka wyciągnęła kartkę z symbolem Kartelu – miał nadzieję, że znalezioną na miejscu zbrodni, a nie w dupie któregoś z klientów – i pokazała ją wampirzycy, zadając przyzwoicie sformułowane pytanie. Oczywiście później będzie musiał udzielić kurtyzanie nagany za odzywanie się bez zgody przełożonego podczas przesłuchania, niemniej póki co był pod wrażeniem. Wytężył wzrok i słuch, mając nadzieję wychwycić coś podejrzanego w odpowiedzi wicemarkizy; nagle pożałował, iż nie chciało mu się zapisać na ten kurs telepatii na drugim roku, ale cóż – co się stało, to się nie odstanie.

Nie spuszczając oka z Carmilli, von Reuental podniósł leżącą na biurku teczkę i podał ją wariatce. "Dzirdziamencja." – rzucił lakonicznie. Jeżeli wierzyć aktom, starucha nazywała tak swoje umiejętności z alitomancji i dywinacji, zaś ta pierwsza bardzo by się teraz przydała. Oby tylko babinie nie przyszło do głowy, że dokumenty są jadalne – dość już kompromitacji jak na jeden dzień.

Janina Balachka PW
20 czerwca 2010, 18:47
Zaskoczona staruszka odebrała teczkę i powiedziała - Woundrait. - kłaniając się uprzejmie Neidhartowi.

Ktoś z zewnątrz wzywa Dzirdziamencje? Tak, niby nikt nie chce uwierzyć, że to jest prawda i monstrum dobroczynne, lecz gdy jej potrzebują, potrafia z pieśnią na ustach wysławiać jej imię, ale zawsze zero wdzięczności i odwzajemnienia.

I teraz jeszcze ta teczka, w dodatku wydaje się być ona bezpośrednio związana z Carmillą... Tylko cóż biedna Janina może na to poradzić w tym świecie? Może tylko patrzać, więc zaczęła patrzać. I najwidoczniej znowu została przydzielona do korekcji oraz wyłapywania Złego Zła.

Najpierw se siednęła na podłodze i rozłożyła na niej wszyjstkie papiery, następnie przycupnęła sobie wygodniej i zaczęła patrzałkować to na papiórki, to na Carmillę, niby porównując, lecz tak naprawdę w obu niezgodności względem Drugiej Strony Lustra szukała, nucąc przy tym o Lustrze, jego stronach, pożegnaniach i innych takich.

Procyon L. Maynardi PW
20 czerwca 2010, 21:44
Wszyscy tutaj poszaleli. No cóż. Nic niezwykłego. Procyon postanowił usunąć się z drogi. Stanął w kącie i począł wpatrywać się w wampirzycę możliwie nieprzychylnie. Nie wymagało to szczególnego wysiłku. Nieprzychylne spojrzenia przychodziły mu naturalnie. Natomiast szczególnie starał się ignorować ciamkającą wariatkę.

Dawin Akiar PW
20 czerwca 2010, 22:12
- Często tu się zmienia skład? Zawsze wydawało mi się, że nic nie jest w stanie ruszyć urzędnika z jego posady. Góra przychodzi i odchodzi, ale dół nigdy się nie zmienia. No i za co przeniesiono tego całego Ablajewa?
Czas dalej grać w tę grę. Może sprzedawca chlapnie jeszcze coś, co wydaje mu się nieistotne. A w międzyczasie...
- Ten czarny kałamarz z górnej półki chyba będzie odpowiedni. Macie tu inne, egzotyczne kolory?

Field PW
25 czerwca 2010, 10:17
- Chodzi panu o krew golema, amarant kwiatowy, oranż fluorescensyjny, czy też ostatnio modną linię turkusów? - zapytał uprzejmie pracownik. - Rotację mamy niezłą, po prostu... - tutaj się zawahał, po czym nachylił konfidencjonalnie - Albiejew był podobno zamieszany w coś z narkotykami i w jakiś romans z jedną z pracownic, z czym się nie krył. Ale ja o niczym nie wiem. - i mrugnął porozumiewawczo do Dawina.

Tymczasem Carmilla rzuciła okiem na kartkę.
- Nefrytowy Kartel. Banda elfów ze wschodu rozprowadzająca opium. - westchnęła i lekko zmarkotniała. - On... lubił znaleźć się w innych stanach świadomości. Myślicie, że to oni mogli go zamordować? Faktycznie parę razy prosił mnie o pieniądze. A właściwie prosił mój ród. Zatem dawałam mu je. I tak po wstąpieniu w nasze szeregi dysponowałby naszym skarbcem, więc nie robiło mi to różnicy.

Procyon L. Maynardi PW
28 czerwca 2010, 23:06
Banda elfów ze wschodu... Interesujące. Albo i niekoniecznie. Procyon nie bardzo wiedział, co dalej. Elfy sprzedające opium, no i co? Sprzedawać to sobie mogą... Albo i w sumie niezbyt mogą, ale to nie znaczy, że kogoś zabiły. Tyle że ta tutaj też chyba nie...? W takim razie by trzeba porozmawiać z tymi elfami. Albo też porozmawiać.

Spojrzał wyczekująco na von Reuentala. Czas opuścić pomieszczenie, czy jeszcze coś tutaj?

AmiDaDeer PW
29 czerwca 2010, 14:19
Dziwka popatrzyła się na Neidharta, wyraźnie sugerując, że niczego innego interesującego nie znalazła. Chyba nic więcej tu do roboty nie mają.

Dawin Akiar PW
2 lipca 2010, 22:27
Nic więcej z niego nie wyciągnę, a przynajmniej nie tutaj. Czas zapłacić co należne i poszukać innych możliwości.
- Skoro turkusowy jest modny, to go wezmę. - po czym położyłem na ladzie żądaną sumę i oddaliłem się.
A tych gdzie znów wywiało? Zaraz, ta latająca wróżka od siedmiu boleści coś wspominała o wycieczce... Przy odrobinie szczęścia, w jedną stronę. Może czas by się stąd wynieść, póki nikt mnie nie pilnuje?
Wprawdzie nieboszczyk miał ważne informacje, ale ktoś jeszcze powinien o tym wiedzieć. W końcu miasto jest mniejsze niż się wszystkim wydaje...

Neidhart von Reuental PW
2 lipca 2010, 23:46
Nefrytowy Kartel, bodaj największa, najbogatsza i najbardziej wpływowa grupa przestępcza w Erhothogrodzie, miałby zamordować dyrektora opery odpowiedzialnego za spektakl przeznaczony do wystawienia na urodzinach Rabicana – de facto szefa tego bajzlu zwanego Stygią? Nawet wziąwszy pod uwagę, iż Albiejew został karnie przeniesiony do opery z resortu gospodarki, zaś Jaśnie Oświecony nigdy nie ukrywał, że miał jego los głęboko w swej kościstej dupie, morderstwo byłoby obarczone sporym ryzykiem; stary Ishiwatari raczej by się na nie nie zdecydował. Z drugiej strony dziadyga ma już prawie 200 lat, jego znaczenie w organizacji mogło osłabnąć, natomiast młodzi, pragnący się wykazać członkowie gangu niekoniecznie są tak ostrożni jak niesławny Opiumowy Mandaryn. Cóż, tak czy inaczej trzeba sprawdzić poszlakę, nawet jeśli to wszystko wydaje się szyte grubymi nićmi... Zaś na Carmillę przyjdzie jeszcze czas. I, miejmy nadzieję, sznur.

- Dziękujemy za poświęcony czas i złożone zeznania, Wasza Znakomitość – von Reuental wstał, co było znakiem, iż przesłuchanie dobiegło końca. Zabrał staruszce dokumenty i odłożył je na biurko – Komisariat to docenia. Nie omieszkamy poinformować panią o wynikach śledztwa. Jeżeli przypomni sobie pani coś mającego związek ze sprawą, proszę o niezwłoczny kontakt – ukłonił się sztywno, po czym skierował do wyjścia. Widząc, iż nikt nie kwapi się do otwarcia przed nim drzwi, sam to uczynił, wyszedł z pokoju i skierował ku windzie, mając nadzieję na szybkie spotkanie z resztą grupy i omówienie sytuacji.

AmiDaDeer PW
3 lipca 2010, 17:19
Dziwka spojrzała się na Carmillę, zmrużyła oczy, odwróciła się i wyszła z pokoju, podążając za swoim nowym szefem, a pycha i duma wylewały się obficie i rzucały się w oczy z nie gorszym efektem niżli piękny, błyszczący zza sukni biust.

Field PW
5 lipca 2010, 12:25
Dawin, jakkolwiek chyba nie miał zamiaru czekać na resztę ekipy, natknął się na nią przy karecie.
Wampira i wilkołaka dalej gdzieś wcięło, gorzej jednak było z Neidhartem. Zanim dyplomata zdążył skomentować jakoś jego obecność, nowy "nabytek" stwierdził, że spotkają się na miejscu, ponieważ musi na chwilę wskoczyć i załatwić sprawy z de Drusem.

Cóż, widać było, kto tu jest szychą.

I znów czekała ich podróż, tym razem dłuższa - najpierw wyjechali z Promenady Lewiatana, by dalej trzęsący powóz skręcił w lewo, na północny zachód. Lilya całkiem nieźle sobie radziła z orientacją w terenie - tutaj mijali ulicę Dobroczynną, dalej Kostniczą, trochę później trafili w rejon Smętarnej i cmentarza dla mniejszości etnicznych.
Potem natomiast wjechali w Nową Bohemę, drugą dzielnicę artystów. Jechali główną ulicą - Dolną Panny Łaskawej, by minąć Górę Wymionalną, Opioidową, św. Brandena, Trzech Braci Gorynyczów i Niewolniczą.

W końcu znaleźli się w miejscu, gdzie kamienice rosły wysoko w górę, a smród kurczaka roznosił się wszędzie. Wokół pałętały się same nefryty.
Ulica Szmaragdowej Pani była wejściem do Nefrytowej Dzielnicy.



Lilya jednak wiedziała, że to nie jest to, czego szukają. Po chwili zastanowienia kazała przejechać jeszcze parę metrów. Klienci, którzy się faszerowali opium, nie kupowali go na straganach. Parę minut i wylądowali na skrzyżowaniu Jaspisowej z Traumą i, po lewej, wąską, ciemną uliczką z tabliczką informującą, że to ulica Czerwony Dom.
Tutaj należało zacząć poszukiwania.

Po lewej stronie Czerwonego Domu widać było burdel. Po prawej - restaurację Czarny Donżon. Przed burdelem stał wykidajło - mieszanka nefryta i minotaura, natomiast wejścia do Czarnego Donżonu pilnowały dwa wampiry o zdecydowanie wschodnich rysach.

Nagle z ulicy wynurzył się Neidhart.
- O, dotarliście. - przywitał ich spokojnie. - No, to teraz możemy porozmawiać.

Procyon L. Maynardi PW
6 lipca 2010, 17:09
Też sobie miejsce na rozmowę znalazł...

Nefrytowa dzielnica, jak cudnie. Nefrytowe i śnieżne elfy nie darzą się miłością, przynajmniej jeśli chodzi o państwa. W przypadku poszczególnych osobników bywa to różnie. Procyon, jako elf postępowy i odmawiający podporządkowania się skostniałym tradycjom, nie darzył nefrytów jakąś szczególną niechęcią. Rasizm, to takie niedzisiejsze... Procyon darzył mniej więcej równą niechęcią wszystkich, niezależnie od rasy, płci i wieku. Tak na początek. Potem, zależy od osoby, ale generalnie niechęć wzrasta wraz z czasem spędzonym w okolicy.

Jaka ładna restauracja, jaki ładny burdel. Ciekawe, czy przyjdzie im zrobić burdel w restauracji, czy też przerobić burdel na jeszcze większy burdel. Tak czy inaczej, Procyon dyskretnie rozejrzał się za wyjściami. Wejścia były oczywiste, natomiast niekoniecznie mogą nadawać się do wyjścia, więc lepiej zawczasu zorientować się w alternatywach.

Neidhart von Reuental PW
7 lipca 2010, 02:22
Neidhart rozejrzał się ostentacyjnie. Nieliczni przechodnie, którzy nie ominęli funkcjonariuszy Komisariatu szerokim łukiem, przyspieszyli kroku i odwrócili głowy. Mężczyzna poczekał, aż ich kroki ucichną w oddali, po czym wznowił przemowę.

- Na początek sprawy organizacyjne – spojrzał na dziwkę i ambasadora – Agent Akiar gdzieś wcześniej zamarudził, natomiast agentka 'er Celebel chyba nie dosłyszała, dlatego przypominam, iż nazywam się Neidhart von Reuental i jestem pułkownikiem wywiadu przysłanym tutaj, by dołączyć do grupy i objąć ją nadzorem na czas tego zadania. Innymi słowy: jestem waszym dowódcą. Zabraniam wam odzywać się bez pozwolenia. Mam nadzieję, że to jasne.

- Znajdujemy się w Nefrytowej Dzielnicy – kontynuował pouczającym tonem po krótkiej przerwie – Nie wiem, jak dużą mieliście styczność z nefrytami, podejrzewam jednak, że nie odwiedzaliście tego miejsca. To wszystko – wykonał ręką zamaszysty gest – jest własnością Kartelu. Budynki, ludzie i tak dalej. Ma to swoje zalety. Kartel nie jest głupi, unika otwartych konfliktów z Komisariatem, zwłaszcza na swoim terenie. W związku z tym paradoksalnie możemy czuć się tutaj względnie bezpiecznie. Na wszelki wypadek zabraniam wam jednak jedzenia, picia i ćpania czegokolwiek, co wam zaoferują. Tak samo ma się sprawa z, hmm, wymianą płynów ustrojowych i nie mówię tu tylko o krwi. Nie chcę, byście przypadkiem zjedli składnik zaklęcia dominacji. O mnie nie musicie się martwić, jestem stamatomantą i mam dość amuletów, by nie bać się trucizn ani prostej magii.

- Nim przejdziemy do planu działania, chciałbym dowiedzieć się, czy na miejscu zbrodni widzieliście, słyszeliście lub znaleźliście coś interesującego bądź podejrzanego. Przejrzałem dokumenty i rozmawiałem z inspektorem Dijkstrą, ale źródła te trudno uznać za wystarczające. Jeżeli coś przykuło waszą uwagę, teraz jest czas, by o tym powiedzieć.

Dawin Akiar PW
7 lipca 2010, 20:14
- Tak, pewien goguś w wyuzdanym ubraniu, któremu brakuje piątej klepki.
Rany, gadał jak najęty. Gdzie ten wampir z żądzą krwi, gdy jest potrzebny? Jedno trzeba było mu przyznać, potrafił uciszyć takie gaduły.

-Może byś gadał jeszcze głośniej, żeby ci co nie słyszeli, mieli ponowną szansę? Chyba nie sądzisz, że ci dwaj co przed chwilą przechodzili, to jedyne uszy w tym zaułku? I radzę ci nie obnosić się z tymi amuletami, bo doliniarstwo tutaj kwitnie. Szkoda by było je stracić przez zwykłą pychę. - prychnąłem z przekąsem na koniec.

Odwróciłem się do Lyli:
No "mości pani", powinnaś znać tego rodzaju okolice, co więc polecasz wpierw do zwiedzania, mordownię czy "twój" przybytek? - powiedziałem z ironią, wyraźnie akcentując słowa "mości pani" i "twój przybytek".
strona: 1 - 2 - 3 ... 6 - 7 - 8 - 9
temat: [RPG] Mord w operze - Witajcie w Erhothogrodzie!

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel