Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Mord w operze - Witajcie w Erhothogrodzie!
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 ... 5 - 6 - 7 - 8 - 9

Astor Wołkow PW
29 kwietnia 2010, 16:36
Będąc jeszcze w karecie, Astor wyczuł od Lilii zapach... samca? Od razu zrozumiał, że coś ukrywa. Po głębszym zaciągnięciu się poczuł jednak kilku samców! Jakoś zniósłby ten nieowłosiony elfi pysk i tylko 2 sutki, ale to już była przesada! Zdecydowanie nie tak powinno się odbywać rozsiewanie. Na przyszłość postanowił zachować bezpieczną odległość, dlatego puścił pozostałych towarzyszy przodem.

Procyon L. Maynardi PW
30 kwietnia 2010, 20:41
Jednego mniej, za to dwóch więcej... Procyonowi nie było żal gnoma-niedorajdy. Natomiast nie był pewien, czy nowi towarzysze będą bardziej przydatni. Wyglądało na to, że ulubione zajęcie szanownego ambasadora to kłótnie z dziwką. Jak uroczo. Psołak na razie stanowił niewiadomą, ale przynajmniej jeszcze nic nie zdemolował. Za wyjątkiem nogi denata, ale to akurat nie było nic istotnego...

Gdy znaleźli się wewnątrz gmachu Resortu Gospodarki, cały zespół detektywów od siedmiu boleści wziął się do pracy, co dla niewytrenowanego oka mogło wyglądać jakby nikt nic nie robił. Elf westchnął. Najwyraźniej znów będzie musiał rozmawiać. Nie przepadał za tym.

Wybrał okienko najbardziej oddalone od tego, przed którym dziwiła się dziwka. Przez chwilę rozważał, czy przyznać się do obecnie wykonywanego zawodu, ale doszedł do wniosku, że jedyną wiarygodną alternatywą była wędrowna grupa cyrkowa. Resort Gospodarki nie wyglądał na dobre miejsce dla cyrkowców.

-Komisariat. Chcemy rozmawiać z Carmillą Borgio Quinzel.

Liczba mnoga była oczywiście bardzo optymistyczna.

Janina Balachka PW
1 maja 2010, 14:44
Balachka w tym czasie udała się do najbliższaj fontanny i zaczęła do niej wydawać nieartykułowane dźwięki, lecz co jakiś czas było słychać coś, co brzmiało trochę jak słowo "sedes" lub "siades".

Field PW
7 maja 2010, 16:10
Pierwsza faerie zamrugała oczami.
- Eee... to znaczy jeśli chodzi o preferencje seksualne, to resort posiada obecnie dostęp do danych tylko dla pracowników niższego szczebla z działów A1-E5 oraz z działu Zasobów Personalnych... - zaczęła niepewnie udając inteligentną i zasłaniając się papierami tak, by Lilya i Dawin mieli wrażenie, że czegoś szuka.

Druga okazała się być bardziej kompetentna i zołzowata.
- Quinzel... Carmilla Borgio... - machnęła ręką i między nią a Procyonem pojawiła się mała iluminacja, którą faerie przewijała w tempie błyskawicznym, mieszała dane drugą ręką i w końcu stuknęła nosem w szybę (pamiętacie "Raport mniejszości"? ;)). - Proszę dowody osobiste, zaraz wręczymy akces. - zerknęła na chwilę w punkt za plecami Procyona, uniosła się w górę i wrzasnęła: - PROSZĘ PANI, TOALETA TRZECIE DRZWI NA LEWO! NIE SIKAĆ DO FONTANNY! - opadła na fotel i dalej mówiła: - Wydział Współpracy z Mniejszościami Etnicznymi, Dział Zamówień Publicznych F2, skrzydło południowo-zachodnie - tutaj wskazała korytarz za swoimi plecami - kwadrant trzeci, poziom -1A, pokój 4D. Wstęp na poziom -1A za okazaniem akcesu. To jak z tymi dowodzikami? - zakończyła tyradę.

AmiDaDeer PW
7 maja 2010, 19:38
Zdolności magiczne tych skrzatów teoretycznie utrudniały sytuację, poza tym Lilya testowała swoje umiejętności tylko i wyłącznie na samcach...

...lecz mimo to elfka zaryzykowała i postanowiła użyć delikatnego uroku, żeby zmusić faerie do gadania.

Pochyliła się więc tak, że mogła oprzeć łokcie o krawędź przy okienku, i zaczęła dziwnie przebierać palcami, uśmiechając się przy tym niczym pracodawca w urzędzie skarbowym. Przekręciła następnie lekko głowę w lewą stronę i w dalszym ciągu gestykulując w ten dziwaczny sposób rzekła słodko:
- Carmilla Borgio Quinzel - jest coś może ciekawego na jej temat w tych wszystkich papierach?

Dawin Akiar PW
7 maja 2010, 20:17
O, to może być ciekawe... i zabawne. Ciekawe czy ta ulicznica zdobędzie to co chciała bez łapówki... i na dodatek od wróżki, którą najwyraźniej zesłano tu za karę, a nie ze względu na umiejętności... czy rozum.
Siwa zołza z kolei trafiła na jakąś służbistkę... no to teraz z godzinę będzie się z nią męczyć, wykłócając o zbędne papierki.
Hmm... przydałoby się rozejrzeć trochę wokół w między czasie... Gdzie był ten sklepik z "niezbędnikiem małego biurokraty"? Zobaczę, może mają tam coś ciekawego.
I może jakiś arszenik dla tej wariatki pluskającej się w fontannie.

Janina Balachka PW
10 maja 2010, 18:26
- Siusiać? Ale po co siusiusiać? Ja parlam, żehe Sedes chciał się napoiwić. Nawet tego już zwischłobrzuchły nie mogują? Smuuutek, no co za drzwi po prostu no... -
Po czym skierowała swój wzrok na sufit i wrzasnęła - Czosnłek! -

Lecz gdy usłyszała "Carmilla Borgio Quinzel" zastanowiła się... Gdzieś to już słyszała... W innym pokoju chyba. Zamknęła więc oczy, żeby skupić na niej całą swoją Dzirdziamencję i zobaczyć co ona i wogóle krowa jest wstecz.

Procyon L. Maynardi PW
12 maja 2010, 18:16
Dowodzik, dowodzik... skąd niby ma mieć dowodzik jak nawet obywatelstwa nie ma?! Miał tylko to cholerstwo od de Drusa, tyle że to niby do opery miało być... Może się nada. Położył papiurek na ladzie i zaczął rozglądać się za wampirem. Jeśli ten dowodzik się nie nada, to potrzebny będzie jakiś innego typu, a najbardziej przekonywujący z tych innych jest w posiadaniu Krakatona.

Field PW
15 maja 2010, 13:03
Lilya poczuła nagle gigantyczny przypływ samouwielbienia. Patrzyła z zainteresowaniem w swoje odbicie w szybie i stwierdziła, że wygląda całkiem seksownie. Na tyle, że poderwałaby również ich nowy nabytek, czyli tego francowatego dyplomatę.
A potem przyszło otrzeźwienie - taaa... Ktoś rzucił parę ciekawych zaklęć na budkę z informacją. Sprytnie, pewnie nie ona jedna próbowała w ten sposób wpływać na obsługę.

Dawin w międzyczasie przyglądał się stercie różnych dokumentów. Trucizn, co prawda, nie było, jednak prawdopodobnie czytanie tych wszystkich formularzy również by skutkowało śmiercią. Tyle że samobójczą, z nudów.

Dzirdziamencja wykazała całkiem znośny przebłysk i ochotę do współpracy. Janina zobaczyła przez chwilę blond-wampirzycę, która siedziała nad papierami. I tyle. Błysk się skończył.

Faerie patrząc na papiery od de Drusa zamrugała oczami, nachyliła się do koleżanki, coś wyszeptała i...
...wyciągnęła papier, podbiła i wysunęła w stronę elfa z przepraszającym uśmiechem.

Na papierku napisane było:
"Grupa wycieczkowa."

Dawin Akiar PW
15 maja 2010, 15:03
Hmm... w ostateczności te formularze mogą się nadać, by zdzielić kogoś po łbie. Tylko kto by dźwigał te "cegły"? Na pewno nie ja. Dobra, zobaczmy co to jeszcze mamy... O, to może się przydać:
- Dobra, na razie formularze można zabrać, i tak zresztą pewnie wziąłbym nie te co, chcą w okienku, ale na wszelki wypadek, zawsze przyda się pióro i kałamarz, prawda? - wysiliłem się na uprzejmy ton - Właściwie, to musicie sprzedawać tutaj niezłe tego ilości. Waszymi klientami są tylko petenci, czy też czasem ktoś z urzędników też tu zagląda?
Zobaczymy co odpowie, a nuż wymsknie mu się coś ważnego?

Procyon L. Maynardi PW
20 maja 2010, 00:48
Spojrzał na papier. Spojrzał na faerie. Znów spojrzał na papier. Skrzywił się niemiłosiernie. "Grupa wycieczkowa" to nieco lepiej niż wędrowny cyrk, ale niewiele. Może, tylko może, jeśli się postarają, to uda im się ujść za jakąś wycieczkę.

-Wycieczka do Wydziału Współpracy z Mniejszościami Etnicznymi proszona o niezwłoczne stawienie się przy fontannie! - Elf zreflektował się. Jest tu przecież kilka fontann. Tak w ogóle, po co komu kilka fontann wewnątrz budynku?! - Przy tej koło mnie!

AmiDaDeer PW
20 maja 2010, 16:52
Lilia, nieco zdezorientowana swym pięknem, odwróciła się w stronę elfa. Uniosła delikatnie brwi, skrzywiła usta i zastanawiała się przez chwilę. Nigdy wcześniej nie miała takiego uczucia... Co prawda wiedziała o swojej niezwykłej urodzie, ale żeby aż tak reagować na swoje odbicie w lustrze?...

Nagle otrząsnęła się, rzuciła pod nosem kilka uwag odnośnie tego miejsca i podeszła do swojego "przewodnika".

Janina Balachka PW
20 maja 2010, 18:10
- Wycieka?! - Wyrwała się z zamyślenia staruszka, po czym podeszła do białego i zrobiła wyraz twarzy, jakby miała o coś zapytać, ale nie zdążyła, bo zaczęła biegać wokół niego jak ćma.

Po kilku okrążeniach przestała i rzekła wyrokującym tonem - Kamea Bordzio Kwindzel, posądzona o Złą Dzirdziamencję dnia Pierdziuskiego bieżącego Kurkau. Doktrynynynie owej zarzuca się Anty-serancję zaobserwowaną wielokrotnie dnia dzisiejszego. Wnioskuję to z mojego dzisiejszego widzenia rzeczy, które są w pokojach dostępnych powszechnie, dostrzegłam, iż zarzucona przemieniała ser w zaisane papierki, a nawet robiła to gdzieś. Z powodu zaistniałej sytuacji... - i tu się zastanowiła chwilę - Wnoszę o wniesienie noszy! -

Po czym zwróciła się do elfa - A będą oprowadzaci po Starachych Majtasaci? -

Field PW
24 maja 2010, 16:59
Siedzący w kantorku elf uśmiechnął się uprzejmie do Dawina:
- Różnie bywa. Tylu pracuje tutaj urzędników, że sam wszystkich nie kojarzę, jednak paru się faktycznie przewija. Aczkolwiek moja pamięć nie jest zbyt dobra - trudno mi powiedzieć, kto dokładnie, zwłaszcza, że po przeniesieniu Albiejewa trochę się pozmieniał skład.

Dawin, zaabsorbowany wybieraniem papieru, nie zauważył, że grupa wycieczkowa pod wezwaniem Dzirdziamencji ruszyła w stronę korytarza. Co prawda grupa nagle uległa lekkiej redukcji, bo Wołkow i Saim-Hann gdzieś się zawieruszyli między fontannami i nie dało się ich odnaleźć, jednak...
...cóż, teraz bardziej potrzebne były osoby myślące. To znaczy, o ile za myślącą można uważać Balachkę i zauroczoną w sobie dziwkę.

Droga na szczęście nie była tak skomplikowana, jakby się mogło wydawać. Kwadrant trzeci oznaczał po prostu, że trzeba było przejść jednym korytarzem, skręcić w prawo, a potem jeszcze w lewo. Do poziomu -1A towarzystwo się dostało windą obsługiwaną przez średnio inteligentnego psołaka (Wycieczka? Naprawdę? A zwiedzili już państwo ogrody w Wydziale Promocji Zdrowego Zarządzania?"), natomiast pokój 4D... No właśnie. Było na poziomie -1 kilkanaście pokoi - i pięć pokojów koło siebie oznaczonych jako czwórka. Wszystkie stały w długim, wąskim korytarzu oświetlanym błękitnym blaskiem gazowych pochodni - wrażenie było upiorne, tym bardziej, że budynek, jako że na końcu Promenady Lewiatana, był zbudowany na platformie na wodzie i poziom -1 dawał bywalcom szanse na obserwację przez okna fauny morskiej, która pływała sobie radośnie obok.

AmiDaDeer PW
11 czerwca 2010, 17:19
Lilya, widząc brak woli działania reszty grupy, westchnęła i podeszła do pierwszego od jej strony pokoju oznaczonego jako 4. Spojrzała na drzwi po lewej, następnie na 5 po prawej, rozejrzała się, upewniła i stanęła naprzeciw drugiej "czwórki" względem pierwszej "piątki", a zarazem czwartej względem ostatniej "trójki".

Na jej twarzy pojawił się niesmak. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie wiedziała, co ona tak właściwie robi.

Dziwka rozejrzała się jeszcze raz, a następnie spojrzała na Procyona.

- Myślisz, że to dobre drzwi? Powinniśmy tutaj wchodzić? A może mamy zrobić co innego? - zapytała się cicho. W końcu przecież to on tutaj dowodzi.

Byleby tylko wariatka nie zaczęła wrzeszczeć - jeszcze podejrzana odkryje, że coś jest nie tak, i zdąży uciec lub zataić ślady. Albo, co gorsza, przerazi się na śmierć.

Na wszelki wypadek elfka stanęła nieco bardziej obok wejścia, przy ścianie - w taki sposób, żeby wypadający z pokoju przeleciał obok niej, a drzwi nie zrobiły jej krzywdy.

Nie wiedzieć czemu zaczęły się jej trząść nogi. Jakby miały po co.

Janina Balachka PW
11 czerwca 2010, 19:14
Wariatka po długim staniu w windzie jak kołek wybiegła tuż po tym, jak elfka znalazła swoje miejsce obok pewnych drzwi. Już po chwili sterczała przed najbliższym oknem wlepiając w nie swoje gały.

Po kolejnej chwili odwróciła się na moment do reszty "wycieczki" i przemówiła głosem typu "Jaaakie to faaajjjne jeest..." wskazując palcem na okno - Ale ekleteklektyktytyzm, co nie? - następnie wróciła do swoich obserwacji.

Procyon L. Maynardi PW
11 czerwca 2010, 22:22
Procyona zainteresowała morska fauna. Jeszcze nigdy nie miał okazji obserwować jej z tak bliska. Niestety, nie dane mu było przyglądać się długo, gdyż dziwka zaczęła się dopominać o decyzję odnośnie wyboru drzwi, wariatka natomiast najwyraźniej chciała wybrać okno. Szkoda że to taki niepraktyczny wybór w tym momencie, Procyon nie miałby nic przeciwko temu, żeby coś fajnego i morskiego ją dziabnęło.

Drzwi, drzwi... która czwórka? Logicznie rzecz biorąc, powinna to być czwarta od lewej. Niestety, to popieprzone miasto miało niewiele wspólnego z logiką. W czwartej czwórce może być poszukiwana wampirzyca, a może być też stadko nieumarłych myszoskoczków albo olbrzymia mątwa robiąca tu za ministra. Tak czy inaczej, trzeba sprawdzić. Najpierw sprawdził, czy wszystkie noże są tam, gdzie być powinny. Oczywiście, były, bo gdzieżby indziej być miały? Przy odrobinie szczęścia nie będą potrzebne.

-Za mną, proszę wycieczki - rzekł ponuro, przybrał na twarz możliwie mało złowrogi grymas i zapukał do wybranych drzwi, po czym, nie czekając na odpowiedź, otworzył je i wszedł do środka.

Field PW
17 czerwca 2010, 22:36
Procyonowi sprzyjało dziś szczęście. A przynajmniej tak to wyglądało. Za drzwiami widać było niewielki pokoik z jedną ścianą ze szkła. Regał po lewej stronie uginał się od papierzysk, po prawej widać było biurko, za którym siedziała blond wampirzyca z papierosem w zębach. Kiedy drzwi się otworzyły, rzuciła okiem na towarzystwo, a w szczególności na Lilyę. Wzrok wyrażał zaciekawienie i znudzenie.

Prawdopodobnie jej rozmówcą. Przed nią siedział barczysty jegomość w mundurze, troszkę starszy. Lilya skojarzyła go momentalnie. Jeden z jej klientów. Dodajmy - całkiem dobry w łóżku, bez jakichś zdziwaczałych fetyszów. Płacił też dobrze. Problem polegał tylko na tym, że potrafił ją zgarnąć z aktualnego miejsca pracy i zabrać do siebie. Tak... Neidhart von Reuental akurat był źródłem całkiem pozytywnych, choć miejscami mieszanych wspomnień.

Wampirzyca wyrwała Lilyę z zamyślenia.
- Witam, Carmilla Borgio Quinzel. Chciałabym wierzyć, że państwo jesteście tutaj z jakimiś podaniami, ale podejrzewam, że też chcecie mnie aresztować. Czyżby bał się pan - zwróciła się do Neidharta - bezbronnej kobiety aż tak, by wołać po pomoc? - uśmiechnęła się... jak kot.

Wampirzyca. I to doświadczona. Czuć na kilometr.

AmiDaDeer PW
17 czerwca 2010, 23:07
Lilya spojrzała jeszcze raz na Neidharta. Zmrużyła delikatnie oczy, a jej mina wręcz idealnie oddawała pozytywne emocje, które ją rozpierały w tamtych chwilach. Taaak... Żeby nawet na chwilę zrobić z tej pracy coś przyjemnego - ten to miał talent!

Elfka uśmiechnęła się do niego w dosyć dziwny sposób, następnie zwróciła się do Procyona:

- Jak myślisz, czy mamy zaspokoić jej oczekiwania, czy też może lepszym rozwiązaniem będzie rozmowa bez zbędnych emocji? Nas jest troj- - tu spojrzała nieco niepewnie na Janinę, skrzywiła się i poprawiła - dwoje, ona jest jedna. A tego kochasia już skądś znam.

Po namyśle dodała słodkim głosikiem:
- Ale to i tak twoja decyzja. Istoty twojego pokroju zawsze, zdaje się, podejmują ostateczne decyzje w tego typu sytuacjach.

Dziwka w pierwszej chwili nie była pewna, czy przypadkiem nie powiedziała czegoś, co mogłoby działać na szkodę śledztwa. Po krótkim czasie jednak jej kapryśna i egocentryczna natura rzekła wręcz do wszystkich tutaj obecnych: Pierdolę to i Lilya spojrzała niezwykle pewnym wzrokiem na wampirzycę.

Tym razem ona przejmuje pałeczkę. A może nawet i pałę.
Jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi.

Neidhart von Reuental PW
18 czerwca 2010, 00:01
Von Reuental nie uznał za stosowne odpowiadania wampirzycy, obdarzył ją za to spojrzeniem normalnie zarezerwowanym dla leżącego na dywanie kociego gówna. Rzucił okiem na wchodzące do pokoju osoby. Dostarczony mu opis odpowiadał, niestety, rzeczywistości. Tylko śnieżny elf wyglądał na względnie kompetentnego, dziwka i starucha urwały się chyba z innej bajki. Z kim ja muszę pracować?, pomyślał, wzdychając. Czy Rabicanowi już całkiem odbiło?

- Witam szanownych agentów – powiedział, nie ruszając się z miejsca i nie spuszczając oka z Carmilli – Jestem pułkownik Neidhart von Reuental. Zostałem przysłany przez Jego Łaskawość Wiceksięcia de Drusa, by dołączyć do waszej skromnej grupki, objąć nad nią nadzór i zwiększyć jej efektywność. Jej Znakomitość Wicemarkiza Borgio Quinzel odrobinę się pospieszyła, nie została bynajmniej aresztowana, chociaż wszystko przed nami – uśmiechnął się nieznacznie – Przesłuchanie rozpoczęło się dopiero przed chwilą, nie zdążyłem zadać zbyt wielu pytań, nic ciekawego was nie ominęło. Pani wicemarkiza przyznała, iż łączyły ją z denatem, hmm, bliskie relacje, o jego śmierci dowiedziała się jednak z prasy i była nią głęboko zaszokowana. Czy macie coś, szanowni agenci, co stałoby w sprzeczności z jej zeznaniami?
strona: 1 - 2 - 3 ... 5 - 6 - 7 - 8 - 9
temat: [RPG] Mord w operze - Witajcie w Erhothogrodzie!

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel