Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Mord w operze - Witajcie w Erhothogrodzie!
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9

Dawin Akiar PW
21 kwietnia 2010, 14:46
??? - to jedyne co mi przyszło na myśl, po zobaczeniu co ci wszyscy wariaci wyprawiają. Chociaż... występy cyrku i do tego za darmo, nie często się w tym mieście zdarzają.
Wziąłem krzesło, które wywrócił ten siwy zołzowaty elf, ustawiłem przede mną oparciem do przodu i usiadłem na nim, oparłszy ręce przed sobą. Dalszy przebieg powinien być interesujący, poza tym nie mam po co się stąd ruszać... chwila, o czymś chyba zapomniałem...

Field PW
26 kwietnia 2010, 22:57
Na widok pożywiającego się Wołkowa lisz-inspektor "wyciągnął" znów swoją książkę. Przynajmniej tyle widział kątem oka Krakaton, bo psołak książeczkę odczuł dopiero na swojej skórze. Uniósł się w powietrzu i lewitował tak przez chwilę. Lisz machnął ręką i obrócił go w swoją stronę.
- UPRZEJMIE PROSZĘ O ZAPRZESTANIE POŻYWIANIA SIĘ DOWODEM W ŚLEDZTWIE. - w oczodołach błysły iskry i lisz dodał: - POGOTOWIE ZARAZ TU BĘDZIE.

Wampirzyca już dawno zniknęła z oczu Kraktona, czego nie dało się powiedzieć o siedzącej na górze Altansar, która dostała ataku śmiechu.
- Nie znajdziecie jej. A i tak nie warto. - zaczęła chichotać. Po chwili popatrzyła na Janinę i dodała - Mes Balachka! Jak wielki to zaszczyt dla mnie!

Popatrzyła się jeszcze chwilę na Janinę i nagle zaczęły ni z tego ni z owego śpiewać słynny duet "Łusia się morgenszterna stracha" z operetki "Narzeczona gnolla".

AmiDaDeer PW
27 kwietnia 2010, 17:02
- A tobie mowę odebrało? - warknęła w stronę bariaura dziwka. Chciała się stąd jak najszybciej wynieść.

- Może powtórzę pytanie, jeśli uszy nie pracują już tak, jak trzeba: gdzie znajdziemy resort gospodarki?

Dawin Akiar PW
27 kwietnia 2010, 22:17
No nie... nie dość, że część tego "towarzystwa" postanowiła wyjść na zewnątrz, najlepiej przez okno, to teraz jeszcze tej dwójce zachciało się śpiewać... na dodatek fałszując niemiłosiernie. No i jeszcze ta córa Koryntu, która udawała głupszą niż przewidują edykty królewskie... choć może nie udawała... Trzeba to skończyć, nim utknę tu na dobre.
- A tobie co? Podobno jesteś najlepszą... "towarzyszką" miejscowych szlachciców - włożyłem w głos całą pogardę przy słowie "towarzyszka" - Nie powiesz mi, że nigdy nie byłaś u nich w posiadłościach? Tylko mi tu nie kłam... na pewno tam byłaś, a skoro tak, to tym bardziej koło tego resortu... jeśli nie w nim samym... wszak tam kręcą się twoi... klienci. Więc przestań zgrywać kłodę drewna i nie zadawaj durnych pytań. A teraz na dół, bo ci wariaci zaraz nam znikną, a ja nie chcę tu spędzić kilku następnych dni gryząc się z tymi wszystkimi formalistami.
Poza tym ten furiat, co skoczył przez okno, ma mój glejt. Wprawdzie mogę postarać się o nowy, ale znów te formalności... nie, szybciej będzie mu go odebrać...

Field PW
27 kwietnia 2010, 22:20
- Powóz waz zawiezie do tego całego resortu. - głos de Drusa sprawił, że Lilya się wzdrygnęła. - Uprzedzając pytania: ten tam na dole, lisz, wezwał pogotowie. Oczywiście jak tylko dowiedzieliśmy się, że udało wam się wykończyć agenta Grawlesowicza, postanowiliśmy sprawdzić, czy nie potrzebujecie pomocy. Ale widzę, że całkiem nieźle wam idzie. - dodał z przekąsem. - Dobrze, że przynajmniej agent Wołkow przybył cały.

Elf rozejrzał się po sali. Oczy mu się zwęziły, a na ustach wykwitł ponury uśmiech, kiedy dojrzał siedzącego do niego przodem Dawina. Podszedł i położył rękę na jego ramieniu, zniżając twarz ku niemu.
- Akiar, Dawin, tak? - po czym, nie czekając na odpowiedź wyciągnął zza poły płaszcza zwój i położył go na rękach Dawina. Zwój się stoczył, ale elf już nie zwracał uwagi na leżący pod jego nogami kawał papieru - Chciałem cię poinformować, że ponieważ agenta Grawlesowicza diabli wzięli... przynajmniej na parę najbliższych godzin, a pozostali agenci zajmują się czym innym, w porozumieniu z Jaśnie Oświeconym Rabicanem, Oby Żył Wiecznie, postanowiliśmy przeprowadzić dodatkową rekrutację z potencjalnej kartoteki osób znajdujących się na miejscu zbrodni. Zatem nakazem najwyższych - słowo "najwyższych" zaakcentował tak mocno przy tym, jakby chciał dać ambasadorowi do zrozumienia, że albo najwyższe władze o niczym nie wiedziały, albo też były gotowe utopić go w pierwszym ścieku za nieposłuszeństwo. - władz Stygii chciałem pogratulować tymczasowego wstąpienia w szeregi Komisariatu.

Po czym odwrócił się i dodał:
- No, kurczaczki, na mnie czas i wy też sio stąd. Robota czeka, a władze chciałyby usłyszeć coś więcej niż ten przepięknie zaśpiewany duet.

I wyszedł z sali zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć. Wszyscy czuli się, jakby ktoś ich zdzielił obuchami po głowach.

Dawin Akiar PW
27 kwietnia 2010, 22:34
A wsadź sobie to w... - chciałem za nim wykrzyknąć, ale w porę się opanowałem. Jeszcze przyjdzie pora na odegranie się. Nie dziś, nie jutro, ale kiedyś.
Dobra, czas skorzystać z tego "zaszczytu" i się stąd wyrwać. Podniosłem ten zwój i postanowiłem wyjść na zewnątrz.
- Idziesz czy będziesz tu tak stać jak kołek? - może ten opiernicz ruszy tę "damę" z miejsca. - Karoca czeka, "mości pani". - powiedziałem z sarkazmem.

Procyon L. Maynardi PW
27 kwietnia 2010, 23:25
-Witaj w oddziale straceńców! - elf uśmiechnął się kwaśno do najnowszego nabytku zespołu do zadań niespecjalnych i udał się do powozu. Prawie współczuł ambasadorowi nowego zajęcia. Prawie. Cóż, chyba czas wnieść trochę rozrywki w szare, nudne (nie)życie pracowników resortu gospodarki. Procyon zawsze marzył o odwiedzeniu tego resortu.

AmiDaDeer PW
28 kwietnia 2010, 21:25
- Mój drogi - rzekła z ironią do Dawina Lilya, podążając za wychodzącymi. - Jakbyś nie zauważył jestem tutaj od niedawna i w tym ohydnym mieście nie miałam jeszcze ani jednego klienta. I nie patrz tak na mnie - ty na pewno nim nie będziesz. Co jak co, ale resztki godności zachowałam i nie będzie we mnie wpychał swojej zwiędłej kiełbasy żaden ryczący niczym osioł w... - tu się powstrzymała, jakby sobie o czymś przypomniała - am-ba-saaaador. Już to chyba mówiłam, ale jeszcze raz powtórzę: za gapienie się w cycki też pobieram opłaty, zapewniam. A teraz - grzecznie proszę - stul pysk i w tym milczeniu dotrwaj przynajmniej do resortu. Nie wiem, czy to twoja gęba, czy też niegustowna maseczka, ale ten smród nawet mnie zniechęca.

Po tej przemowie niezwykle pewna siebie przyśpieszyła kroku.

Dawin Akiar PW
28 kwietnia 2010, 21:33
- Proszę, proszę... co za erudycja i wychowanie... gdzieś ty ostatnio przebywała? Nie, nie mów mi... widać i czuć, że rynsztok to twój drugi dom. I nie obawiaj się, żeby w coś się wpatrywać, to najpierw trzeba to mieć, a nie wpychać warzywa w suknie. Skoro zaś o kiełbasach mowa, to głodnemu zawsze chleb na myśli... Brak klientów, tak? Na dole powinnaś spotkać kilku... może nawet ten bariaur ci wystarczy? Choć wątpię, by zniżył się aż tak nisko.

AmiDaDeer PW
28 kwietnia 2010, 21:39
- Chyba mówiłam, żebyś się zamknął? Głuchy, głupi czy bezczelny? Doprawdy, jak na ambasadora masz wyraźne problemy z higieną... Co za ironia, że to ja, ja z rynsztoka, muszę tobie to mówić... choć z drugiej strony w rynsztoku, zdaje się, jest woda, więc resztki higieny osobistej można zachować - tu zachichotała i postanowiła kompletnie ignorować tego dupka.

Dawin Akiar PW
28 kwietnia 2010, 21:41
Jeśli lubisz pływające gówno...

AmiDaDeer PW
28 kwietnia 2010, 21:43
- Nie, nie jesteś w moim typie, przykro mi - rzuciła jakby od niechcenia.

Dawin Akiar PW
28 kwietnia 2010, 21:47
- No tak, niech zgadnę... trędowaty, cierpiący na obstrukcję to twój ideał? Przykro mi, ale w takim razie za niskie niskie progi na moje nogi.

Astor Wołkow PW
28 kwietnia 2010, 23:37
Słysząc wycie... przepraszam, ryk tamtych dwóch skulił tylko uszy. Uśmiechnął się do Procyona. Wyczuł, że różni się od pozostałych... istot.
- Witaj towarzyszu! Dobrze znów widzieć kogoś żywego. - kąśliwie spojrzał na Krakatona, gnomie mięso i inspektora.
Po czym wsiadł do powozu.

Krakaton Saim-Hann PW
29 kwietnia 2010, 01:54
Krakaton na to wszystko wzruszył tylko ramionami, schował miecz do pochwy i przyjrzał się kawałkowi zgniecionego papieru w dłoni. Nawet nie pamiętał, że miał coś w ręce gdy skoczył za wampirzycą. Odrzucił go więc na chodnik i ruszył do karocy.

Niech choć raz inni się wykażą. Zwłaszcza, że klachają jak przekupki na targu. Tu odwrócił się do rozbitego okna, gdzie słychać było kłótnię purpurata i prostytutki. Jeżeli wkrótce jedno z nich się nie zamknie, do gnoma dołączy jeszcze jeden "agent". Przy tych myślach mruknął coś nieartykułowanego. Albo dwóch.

Poirytowany kontynuował wejście do karocy. Z tego wszystkiego zapomniał nawet pomęczyć pytaniami worek kości.

Janina Balachka PW
29 kwietnia 2010, 11:43
Janina dostrzegła, iż niektórzy zaczynają opuszczać pomieszczenie. Nie chcąc zostać zamkniętą tak, jak zamyka się w słoikach powidła lub wnętrzności, postanowiła wyjść. Drzwiami, bo z okna niewiele zostało.

Przez całą drogę jęczała głosem potępionego, umęczonego straszydła - Radość Gnomaaaa! Raaaadość z Sereeem! Raaaadoooość! Oh, Gnooom! -

Field PW
29 kwietnia 2010, 15:17
Agentura w rozpieprzonej w drobny mak karocy nie sprawiała zbyt poważnego wrażenia. Dzięki Starożytnym woźnica był jakimś średnio rozwiniętym widmem, albo też czymkolwiek innym, co siedziało zakapturzone i nie komentowało. Niemniej jednak przechodnie widzieli przez wyrwę suponowaną jako potencjalne drzwi dla każdego studenta architektury awanturującą się elfią dziwkę, purpurata, czochrającego się psołaka, szczerzącego zęby i polerującego swoje ostrza wampira, elfa ze zblazowaną miną i nucącą coś pod nosem, kiwającą się jak w przypływie choroby sierocej starszą panią. Nie wiadomo było, gdzie jadą, ale pewien sprzedawca gorących szczurów, znany też jako Gardło Sobie Dawno Temu Poderżnąłem Doppler, uznał, że zdecydowanie nie będą to dobrzy klienci. Pensjonariusze zakładów psychiatrycznych w końcu raczej nie noszą ze sobą pieniędzy.

Tymczasem karoca mknęła ulicami Erhothogrodu, pokonując ciasne uliczki z całkiem zadowalającą prędkością. Kiedy wreszcie wjechali na Promenadę Lewiatana, zobaczyli w oddali potężny gmach Resortu Gospodarki. Zbliżając się do niego, widzieli coraz to dokładniejsze detale. Resort był rozległym budynkiem, zbudowanym w stylu późnoklasycznym - a zatem zaopatrzony był w gigantyczne kolumny wspierające dach, na którym widać było posągi różnych znanych mieszkańców stolicy. Pośrodku królował posąg Gaspara I, za którego plecami stał wyposażony w zwój lisz - Rabican z Fortecy Żalu. Białe marmury odbijały przezierające przez ciężkie chmury światło zachodzącego słońca. W środku, w podcieniach przechadzali się pracownicy, zaś potężne, wysokie na kilkanaście metrów drzwi były uchylone tak, jakby zapraszały do wejścia do środka.

Wyjście z karocy zajęło im chwilę, woźnica odjechał szybko na parking dla powozów i zapadł się w sobie. W środku zobaczyli wielki, ciągnący się nie wiadomo jak daleko, hol z kilkoma fontannami pośrodku. Po lewej stronie można było dojrzeć sklepik ze znaczkami, formularzami i innymi rzeczami, bez których prawdziwy fan dokumentów nie mógł się obyć. Albo petent.
Po prawej natomiast widać było przeszkloną i pięknie wyrzeźbioną budkę, w której siedziało sześć faerie - każda przy innym okienku - z kulami kryształowymi i trajkotało radośnie. Nad budką widniał napis "Informacja".

AmiDaDeer PW
29 kwietnia 2010, 15:34
[jak ja nie lubię spóźniać się o ledwie minutę...]

***

Będąc w karecie, Lilya w pewnym momencie spojrzała na psołaka.

Gnoll, pomyślała. Znaczy się - łaskocze. I w tym momencie zaczęła się śmiać. O dziwo to jedno z najlepszych wspomnień, jakie miała. Taka hybryda była jej klientem ledwie raz, a mimo to zapamiętała jej zachowanie niezwykle dobrze. Śmiesznie było. I wbrew pozorom nie było to aż takie ohydne, jakby się mogło wydawać.

Po kilkunastu sekundach rechotu zamilkła i spoważniała. Przez chwilę jej twarz przybrała wyraz, jakby elfka chciała powiedzieć - o zgrozo - "przepraszam". Szybko jednak odwróciła się i patrzyła bez wyrazu przez drzwi.

Kiedy znalazła się w budynku, spojrzała na budkę po prawej, podeszła do pierwszego lepszego okienka i zapytała z uśmiechem:
- My tu w sprawach służbowych. Jeżeli zapytam o konkretnego pracownika, to jakie informacje od was otrzymam?

Dawin Akiar PW
29 kwietnia 2010, 15:48
- Ulubiony kolor pościeli oraz ulubioną pozycję. - wtrąciłem się w pół zdania, a widząc jej minę, dodałem - No co? Wszak sama mówiłaś, że jesteś tu w sprawach służbowych.

AmiDaDeer PW
29 kwietnia 2010, 15:51
Lilya miała minę, jakby usłyszała niezwykle durny żart.
- "My" - czyli ty też. Ale cóż - dobrze wiedzieć, że nie wstydzisz się tego, w jaki sposób dorabiasz po godzinach... - rzekła, po czym z uśmiechem odwróciła się do zaskoczonej faerie.
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9
temat: [RPG] Mord w operze - Witajcie w Erhothogrodzie!

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel