Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Ostatni bal - zusammen do kupy
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 - 4

Qui PW
26 stycznia 2010, 01:02
Wampir był tak skołowany, że zauważył drakena dopiero wtedy, gdy ten wyszedł. A potem pojawił się ogień i krasnolud zaczął krzyczeć. Krzyczał wyjątkowo sensownie. Jakaś kobieta również krzyczała, trochę mniej sensownie. Erminus cofnął się kilka kroków, jednak nie zamierzał uciekać jeszcze w tej chwili. Miał dużo czasu, w końcu nie musi być szybszy od drakena ani od ewentualnej kolejnej kuli ognia. Wystarczy, że będzie szybszy od krasnoluda. Lub staruszki. Lub kogokolwiek innego z menażerii. I lepiej, żeby ucieczkę prowadził ktoś lepiej zorientowany w terenie. A tymczasem...

-Ognisko! Kto ma kiełbaski?

Eniphoenix PW
27 stycznia 2010, 11:18
Eniphoenix aż podskoczył, gdy ogień przysmalił ścianę. Uznał, że ucieczka, pomysł krasnala to świetny pomysł. Szybko ruszył we wskazanym przez Thordamha kierunku, uważając, aby z nikim się nie zderzyć. Nie miał bowiem ochoty na potknięcie się w tej sytuacji. Mogłoby to w końcu oznaczać śmierć... tym razem ostateczną.

Altair PW
28 stycznia 2010, 08:19
Dziwne - pomyślał Altarion gdyż wydawało mu się, że draken "coś" powiedział.

Drakenie czy mówiłeś... - zaczął, gdy przerwała mu kula ognia przelatująca niebezpiecznie blisko.

Odnoszę wrażenie, że temu stworowi właśnie "odbiło", a raczej odbija się czasem. Piraci chyba nie są zbyt pożywni. - stwierdził mag.

To powinno pomóc - dodał ustawiając się przed krasnoludem i oceniając czy ten byłby w stanie "pochłonąć" energię kolejnego "fireballa". Następnie z całej siły cisnął promieniem zimna w potwora, który właśnie odtworzył paszczę. Drakenowi najwyraźniej zasmakowała "kuchnia Altariona".

Mam nadzieje, że to go trochę uspokoi. - dodał ustawiając się jednocześnie dostatecznie daleko za krasnoludem.



Alamar PW
28 stycznia 2010, 21:20
- Który znowu naśladuje te odgłosy godowe darkenów?! Mówiłam przecież, że można przez to ogłuchnąć! - wykrzyczała Lan po czym dodała obracając się w kierunku ryków - Uciszysz się wreszcie?!

Jako, że żaden kolejny odgłos nie nadleciał, kontynuowała:
- Najpierw ryki, potem ktoś z was bawi się ogniem, teraz lodem... Może mi ktoś wyjaśnić, w co wy się bawicie??? Wpierw biegamy po zamku, teraz stajemy, potem pewnie znów będziemy biegać... a co z balem? Lady Loretta na pewno niepokoi się nasza obecnością... Na dodatek mamy odstawić te dziewczynki w bezpieczne miejsce, a zamiast tego włóczymy się po zamku bez celu. A poza tym... - znów usłyszała ryk za sobą - Ktokolwiek to robi, ma przestać! To już dawno przestało być zabawne! Niech to tylko zobaczę, które to z was... - po czym z irytacją zdjęła opaskę z oczu i zauważyła przed sobą... kilka nowych osób.
- Ooo... a wy kim jesteście? Chyba się jeszcze nie poznaliśmy. Jestem Lan, a to są panowie: Vrar, Alatrion, Thorold, Manferd, jego krewny Richard... - spojrzała na jego poparzoną skórę - Nic ci nie jest? Wyglądasz niezbyt zdrowo... - zwróciła się w stronę pozostałych osób - A oto panienka Sriranna, pani... zaraz, jak to było...? Ach tak... oto Rosa Ornelia Komza da Rini von Tondenza Crimas Trrrremperrrr, obok zaś nasza urocza babcia wraz ze swym pomocnikiem Hocyrem oraz dwie małe siostrzyczki, które mamy odprowadzić w bezpieczne miejsce - skierowała głowę w stronę swych współtowarzyszy i powiedziała podniesionym głosem - zamiast się włóczyć tutaj, a także... a gdzie jest ta dwójka, ten dziwny osobnik w śmiesznych ciuchach i panienka Alevin?

Solmyr PW
31 stycznia 2010, 11:55
- Więc to ty jesteś Lan... Moje imię to Genorius, jestem kapłanem. Mogłabyś spojrzeć na tę połówkę listu? Pada tu twoje imię i może będziesz wiedziała kim jest Slicker. - powiedział kapłan do Lan, po czym podał jej list.

Choć to nie było zbyt łatwe, Genorius starał się nie myśleć o szalejącej nieopodal ognistej bestii.

Tak właściwe to ci ludzie stanowią równie kolorową gromadkę, co nasza. - pomyślał kapłan, mając nadzieję, iż będzie mu dane poznać ich lepiej.

Field PW
31 stycznia 2010, 18:36
f!eldf!eldJa bardzo przepraszam, post był naprawdę dłuższy, ale mi oczywiście go wywaliło, a lazarus mode nie zadziałał -_-"


Babcia warknęła do Rosy:
- Albo zabierzesz tę rękę z mojego ramienia, idiotko, albo będziesz miała kolejnego guza. Ty tam, elfie, co za maga wyszkolili, że nawet nie zwróci uwagi na to, czy w pomieszczeniu nie dochodzi do konwergencji? Przecież od tej lunatyczki na kilometr daje jakąś dziwną aurą!

Było to chwilę po tym, jak Altarion zamiast upragnionego promienia zobaczył lód na podłodze, zamrożone przedmioty, padający śnieg z sufitu i Eniphoenixa sunącego po posadzce na tyłku. Horacy co prawda pomógł wampirowi się podnieść, ale dużo to nie dało.

Thorold w końcu się odezwał. I było to tyle rozsądne, co niemiłe:
- Dobra, to coś nam przeczytało list. Zamiast udawać mądrą, lepiej byś wyciągnęła ten swój świstek i powiedziała, co tam jest napisane. A ty, berpez, gdzieżeś znalazł ten burph? Może komuś go ukradłeś, co? Bo nie wierzę, że zostałeś posłańcem ot, tak.
Manfred uśmiechnął się:
- A Slicker Silvertongue to jedna z zawszonych mend, jakie panoszą się po Zamku Ironfist. Człowiek tyle nieprzyjemny, co wpływowy...

Z komnaty wciąż dobiegało warczenie. Jedna z dziewczynek przytomnie zauważyła:
- Smoczusia chyba coś boli.
- Drakena, idiotko. - warknęła babcia, na co mała się poryczała z powrotem.

AmiDaDeer PW
31 stycznia 2010, 19:23
Kurdupel spojrzał na wszystkich i każdego z osobna. Następnie skierował wzrok na posadzkę. Chwilę pomyślał, podrapał się po głowie...

...i nagle cały idiotyzm tejże komedii dotarł do jego głowy i najwyraźniej usadowił się tam na stałe.


- Jestem Thordamh, droga pani. Chętnie bym użyczył jakiejkolwiek ścierki czy chusteczki, ale niestety nie posiadam przy sobie żadnego czystego materiału - zwrócił się do Lan. Następnie przekazał pierwszej lepszej osobie swoją włócznię - akurat wypadło na Sirrinę - i próbował sobie pojeździć na łyżwach, nie posiadając żadnych łyżew. Skończyło się to fiaskiem i brudna broda krasnoluda zaczęła szorować lód na korytarzu.

Rozległ się wesoły śmiech. Bawił się niczym dziecko, nie zwracając na jakiekolwiek niebezpieczeństwo uwagi.

Qui PW
2 lutego 2010, 18:33
-Kto zmienił porę roku? - przytomnie zapytał Erminus. Jednak nie zaczekał na odpowiedź, gdyż myśl, którą właśnie wygłosił wyleciała mu przez ucho. Miał dziś wyraźne kłopoty z koncentracją. - Tak właściwie to ja się nie przedstawiłem - szybko złapał kolejną myśl. A jeszcze następna zasugerowała, że lepiej nie używać prawdziwego nazwiska. - Jestem Ermalius... Żyrandol. - Chwilę później przyszło mu do głowy, że może jednak żyrandol nie jest najlepszym nazwiskiem, więc postarał się odwrócić od niego uwagę, przedstawiając innych. - To mój kolega... jak mu tam było... Donowan Pardwa. Jest nieco nienormalny, ale ma dobre serce. - Erminus wskazał na drugiego wampira i zachichotał. - Tamto z kolei to jakiś kapłon czegośtam, Genorius się wabi. Tundrak sam się przedstawił, to dobrze, bo ja go nie wymówię. - Wampir ponownie zachichotał. - A tamten to służący. Nie nasz służący, tylko wasz. Zamku czyli. A gronostaj go wie.

Eniphoenix PW
3 lutego 2010, 19:07
Eniphoenix, wstając i nieudolnie próbując utrzymać się na nogach, krzyknął do Erminusa:
-Grrr... sam jesteś nienormalny, przywoływaczu zagrożeń! - wampir zdawał sobie sprawę, że nie brzmi to najlepiej, ale nic lepszego nie umiał wymyślić na poczekaniu. Krwiopijca pomyślał, że poprawi drugiego wampira - jeszcze zaczęli by go nazywać Pardwą!
-Jestem Deveryan Partra. - poprawił drugiego krwiopijcę. Po chwili popatrzył na krasnoluda jadącego po podłodze i cieszącego się z tego, jak dziecko. Na ten widok przejechał ręką po twarzy i burknął coś cicho pod nosem.

Xelacient PW
3 lutego 2010, 20:21
-Tak należę do służby zamkowej -potwierdził mnich ze swojej pozycji jaką w międzyczasie zajął pod ścianą gdzie też położył rannego.

Czy dla Drekara sytuacja była idiotyczna? Nie, nie była: dla niego istniały tylko ciekawe sytuacje, chętnie przyłączyłby się do dysputy, ale poczucie obowiązku, że skoro już zajął się rannym to przynajmniej ustabilizuje jego stan nie pozwalało mu na to.
Jakby nie patrzeć leczenie kogoś gdy za ścianą znajduje draken świetnie wpasowywało się w zachowanie grupy.

Z cichym westchnięciem ukląkł koło rannego, i przestał interesować się otoczeniem.
Spróbował wstępnie oszacować rozległość oparzeń, przez chwilę przekartkował swoją księgę w poszukiwaniu kilku formuł, zamknął ją po czym "wziął na celownik" najgroźniejsze oparzenie.
Zebrał pokaźną kulę śniegową śniegu (jakby nie patrzeć, całkiem dobry komponent materialny do leczenia obrażeń od ognia, przynajmniej tak myślał). I rozpoczął cichą inkantację.
W międzyczasie przelewając moc w śnieg którym następnie "zalepiał" ranę.

Ogień w popiół ciało zamienia
lecz nadszedł czas uleczenia
wciąż tli się w nim dusza
jest nadzieja że się rozrusza
niech woda odwróci szkody płomienia
nadszedł kres słabego rzężenia
skóra się zrośnie mięsień odrośnie
czas by ta istota powstała radośnie!

Quba Drake PW
3 lutego 2010, 22:31
Garrett zrobił krok do przodu... Nie był raczej świadom tego co robi. W sumie, w niczym to już mu nie przeszkadzało, gdyż szybko zorientował się w sytuacji.
Został drakenem... na wieki... No, ale skoro jeszcze, żył to musiał korzystać z tego daru.

W pewnym momencie elf... a raczej draken poczuł dziwny popęd... Spojrzał na Lan pożądliwym wzrokiem, oblizał się i wydał dziki okrzyk po czym ruszył w stronę swojej ofiary. To co miał zamiar z nią zrobić nie zmieściłoby się w umyśle zwykłego śmiertelnika...

Idąc tak w stronę grupki ludzi, draken przeczuwał, że mogą się oni przed nim bronić. Przyjął więc taką strategię... Nie rzucał się od razu na swoją ofiarę, lecz podchodził po woli. Czekał na jakąś reakcje z strony osób stojących przed nim. Wiedział, że jeśli zaczną atakować należy odskoczyć i dopiero wtedy ruszyć do ataku...

Altair PW
4 lutego 2010, 01:05
Altariona najwyraźniej ubawiła cała sytuacja. Efekt był lepszy niż mógłby przewidzieć.
Skoro "mamy" takie problemy z poruszaniem się po lodzie to co dopiero taki niezdarny draken? - mag spojrzał z politowaniem na krasnoluda który właśnie "szorował" brodą lodowisko.

Słowa "babci" Lan czy raczej Grozy jak zwykł ją nazywać lekko poirytowały elfa.
Droga Pani zapewniam, że zwróciłem uwagę na konwergencję w pomieszczeniu jednak wydaje mi się, że jestem jednym z nielicznych tutaj, który starają się rozwiązać nasz "mały" problem z tym stworem. Czyż może być coś groźniejszego od tego szalonego drakena z eem... "czkawką"? - powiedział.

W kolejnej chwili Altarion zobaczył potwora "szarżującego" w kierunku Lan.
Ani chybi, potknie się o krasnoluda, przewróci i wyrżnie w przeciwległą ścianę. Oby tylko nie dostał niestrawności od Lan. - pomyślał mag i zachichotał.


Alamar PW
5 lutego 2010, 19:21
Lan słuchając jednym uchem godności nowych przybyszy, odwróciła się w stronę Thorolda i powiedziała spokojnym głosem:
- Nieładnie zwracać się tak do kobiety, zwłaszcza do panienki Sarriny. Przecież nie zrobiła paniczowi nic złego. A jeśli chodzi o ten skrawek papieru, co mam w dłoni, to pani Loretta kategorycznie zabroniła mi go otwierać. Jak ją znajdziemy, to możecie się jej zapytać, co tam w środku jest. - po czym schowała list pod kamizelkę.

- Cii... mała. - starała się uspokoić dziewczynkę - Ta stara kobieta po prostu się ciebie boi i dlatego drze się na wszystkich. Ale co by nie mówiła, nic ci nie zrobi.
"Babcia" chyba chciała się odezwać, ale w słowo jej wpadł elf, który zaczął coś tłumaczyć na temat magii. Chyba.

Po czym zwróciła się w stronę przybyszów i starała sobie przypomnieć ich imiona, które usłyszała.
- Wybaczcie im, ale te ostatnie biegi, latające posągi i mdlejący ludzie wyprowadziły ich z równowagi. Skoro już się poznaliśmy, to może powiecie, gdzie się wybieracie? Na bal do pani Loretty?
Lan zauważyła, że większość osób gapi się poza nią. Obróciła się i poza leżącym na lodzie karle (Najwidoczniej za dużo wypił biedaczek - pomyślała) nie zauważyła nic istotnego... no może poza dużym cieniem. Podniosła wzrok i zobaczyła "właściciela" cienia. I usłyszała uwagę dziewczynki, o zranieniu tego stwora.

Nie odwracając się, zapytała się:
- Który z was przyprowadził ze sobą swojego pupila? Pani Loretta nie będzie zadowolona, tym bardziej, że jest on tak brudny, iż zapaćka zaraz cały korytarz.
Jak on się zwał...? - zamyśliła się - Chyba Darken... a nie... - i wykrzyczała w stronę stwora:
-Smoczuś, Stój! Siad!

Field PW
6 lutego 2010, 21:40
Thorold spojrzał z niedowierzaniem na krasnoluda. Westchnął ciężko, po czym wrzasnął:
- Brodaty wypierdku, jakim cudem twoja rasa nosi miano zabójców smoków? Czy też u was trafiają się takie ułomy? A może ktoś cię podmienił?
Manfred parsknął szyderczym śmiechem i powiedział:
- Witajcie, Emaliusie, Deveryanie, Genoriusie i Tundraku Brzuchem Po Lodzie Jeżdżacy... - w tym momencie głos mu spoważniał - Mógłbym udawać idiotę, ale raczej mamy problem, prawda? Ładny wierszyk i nawet ci się udało... Powiedz mi, chłoptasiu, skąd niby służący zna zaklęcia uzdrawiające? Hmmm?

Na szczęście niewygodny dla Drekara wywiad przerwał nadchodzący draken. Jedna z dziewczynek powiedziała całkiem przytomnie:
- Moment. Czy ten smo... - tu puściła lękliwe spojrzenie w stronę babci i natychmiast się poprawiła - drakuś...
- Draken - wywarczała starsza pani.
- ...nie chce przypadkiem zjeść tej dziewczynki?
- Nie, dziecko, on tylko ma odruchy godowe. - prychnęła babcia. - Albo próbuje nas zwodzić. A co do ciebie, elfie, wydaje mi się, że nie wszystko da się załatwić inwazyjnie.

Draken na nieszczęście się nie wywrócił. Stanął koło Lan i zaczął ją obwąchiwać jak pies, gdy ta wydzierała się na temat listu.
- Ja go nie przyprowadzałem - uniósł ręce w geście obronnym Thorold. Manfred znów się obszczerzył:
- Miałaś go nie otwierać, a gdyby zależało od tego twoje życie? Albo i życie wielu ludzi? Już z tamtej połówki widać wyraźnie, że coś jest nie tak i że jesteś nieźle zamieszana w jakąś aferę. Choćby przyzwoitość nakazywałaby spróbować wyjaśnić sytuację... albo znaleźć tę prukwę, Lorettę, bo nas zostawiła w środku niezłego majdanu.
Babcia na te słowa dziwnie spochmurniała. W momencie, gdy Lan krzyknęła "Smoczuś, stój! Siad!", prychnęła, uniosła laskę i warknęła:
- Siad, ty kupo łusek. - zdzieliła przy tym ogłupiałego drakena laską przez głowę.

Garret zamrugał ślepiami. Ta stara baba widać miała inklinacje przywódcze. Zjadać jej nie było sensu, bo raczej była żylasta, zresztą perspektywa jedzenia ludziny, elfiny czy jakiegokolwiek innego humanoida lekko go obrzydzała, a - poza tym - raczej chciał wrócić do swojego ciała, które aktualnie w odległości paru metrów klękało koło czegoś, co wyglądało jak kopia Caralda i odprawiało jakieś gusła.
No to co, zostać pieskiem pokojowym tego babsztyla? Czy może walczyć z gromadą średnio zrównoważonych psychicznie osób... bo ci nowi nie sprawiali wrażenia bardziej normalnych niż jego poprzedni towarzysze.

AmiDaDeer PW
6 lutego 2010, 22:24
Thordamh śmiał się jeszcze chwilę i nagle spojrzał najpierw na Lan, następnie na gada. Powoli się podniósł, otrzepał i powiedział łagodnym, nieco głupkowatym głosem:

- Myśmy się chyba nie witali... Jestem Thordamh. - tu się ukłonił. - Widać już się zapoznałeś z naszą nową przyjaciółką Lan...

Krasnolud zerknął na nią, a potem znowu się zwrócił do drakena:

- To wszystko, co tu się dzieje, jest na tyle nienormalne, że na pewno Ci się spodoba, drogi przybyszu! Zabójcy w strojach służących, pijawki, wampiry, ogromne kupy pancerza, dziwny maniak łańcuchów, demony, chaos, krew, pot i łzy - wszystko w jednym! - aż krzyknął z dziwnego podekscytowania. - A potem jeszcze lepiej... Szturmujące wieśniaki, wodorosty, korytarz, herbata... i na koniec ogień i lód w jednym. Niestety, ani kiełbasek, ani łyżew... ale i tak bawimy się świetnie! Przyłączysz się do zabawy... Jak właściwie masz na imię, przybyszu? - i wtedy nasz kurdupel musiał zaczerpnąć tchu.

Następnie zaczął się przyglądać każdej znajdującej się na korytarzu istocie. Co ciekawe, najdłużej przyglądał się Rosie i Lan, a najkrócej - nieco wkurzonym Eniphoenixowi i starszej pani. Cały korowód spojrzeń zakończył na Sirrinie i na włóczni w jej dłoniach...

Jesteś - pomyślał i patrzył to raz w oczy dziewczyny, raz na broń.

Ciekawe, jak zareagowaliby na konkurs w rzucaniu oszczepem...

Xelacient PW
8 lutego 2010, 22:16
Wszelkie pytania dotyczące przeszłości albo opinii politycznych, były dla mnicha bardzo, ale to bardzo niewygodne, jeśli nie niebezpiecznie.

Najrozsądniej byłoby zaspokoić ciekawość rozmówcy jakimś stwierdzeniem w stylu "Gdybym nie znał tego zaklęcie już dawno temu zdechłbym gdzieś w rowie."
Nawet zaczął przybliżać się do rozmówcy (zostawiając rannego pod ścianą) i otwierać usta, jednak ogólna burza rozmów zniechęciła go do owego czynu

Dlatego też, ponownie zainteresował się stworem i nie bacząc na takie niebezpieczeństwa jak tafla lodu i tłoczących się dysputantów nawet żwawym krokiem ruszył w kierunku gada, oczywiście w celu zaspokojenia niezdrowej ciekawości, poprzez dotknięcie łuskowatej skóry.


Alamar PW
14 lutego 2010, 21:36
- Nic z tego. Pani Loretta kazała mi nie otwierać tego listu, a ja dałam jej moje słowo, że tego nie uczynię, więc nie. - odpowiedziała Manfredowi.

Słuchając zaś słów krasnala, Lan przystawiła jedną rękę do swojego czoła, drugą do czoła brodacza (ku jego wielkiemu zdziwieniu) i stała tak przez chwilę.

- Hmm... wydajesz się nie mieć gorączki... Czy aby na pewno nic ci nie jest? Zachowywałeś się tak jakbyś uderzył się zbyt mocno w głowę. - spytała z troską.

Następnie odwróciła się do "smoczusia", który najwidoczniej był zdziwiony obecną sytuacją, i pogłaskała go w miejscu, gdzie babcia użyła swej laski...

- Biedactwo... Spokojnie, nic ci nie będzie. Zaraz ból i przejdzie. - odwróciła się do babci i wykrzyczała:
- Jak pani śmie bić to małe, niewinne zwierzątko?! Przecież widać, że się zgubiło i na pewno jest wystraszone i zdezorientowane! A pani je chce je przyprawić o zgon?!

I nie czekając na jej odpowiedź, przytuliła się do "swego" nowego zwierzaczka.

Qui PW
14 lutego 2010, 23:21
Wampir był już zupełnie skołowany. Co oni wszyscy wyprawiają?! O co tu właściwie chodzi? W każdym bądź razie...

-Smacznego - rzekł do drakena.

Xelacient PW
26 lutego 2010, 21:53
-Małe to to nie jest - wyrwał się nagle Drekar się zza uda drekena - jednak skoro do tej pory nas nie zjadło, dalsze prowokowanie tej istoty byłoby dosyć... nierozsądne.
Po zwróceniu uwagi mnich szybko usunął się z widoku staruszki, żeby nie narazić się na pytanie typu, "A ty to niby kto?".

Gdy tak przemieszczał się wzdłuż boku gada, naszłogo jedno niewielkie pragnienie.
Owszem, zbadał fakturę łusek w kilku miejscach ciała, ale czemu nie weźmie sobie chociaż jednej, ot tak na pamiątkę.

Jak pomyślał tak też zrobił, wymacał jakąś luźniejszą sztukę, i nagłym szarpnięciem ręki wyrwał ją. Przecież dla tak wielkiej istoty jedna łuska to jak liść dla drzewa, albo włos dla człowieka, nieprawda?

Field PW
1 marca 2010, 15:36
Mnich dostał w łeb głową drakena. Bolało i gadowi nie przypadło to do gustu.
Nikt mu nie będzie wyrywał łusek. Gadzina otworzyła paszczę i w tym momencie wszyscy poczuli lekki smród.

Babcia walnęła się otwartą dłonią w czoło i coś mruknęła pod nosem. Rozwścieczony Manfred podszedł do Lan i wyszarpnął jej list, po czym podbiegł z powrotem do Thorolda, po drodze zahaczając jeszcze o Genoriusa, a raczej o list, który mu wypadł z ręki po tym, jak dostał od drakena.
- No to możemy czytać. - po czym zestawił dwa kawałki i rozdziawił usta:

Slickerze,

Ostatni raz zgadzam się na podrzucanie mi kogokolwiek. To skandaliczne, żebyś w ten sposób manipulował swoimi kontaktami w Enroth. Lan zdecydowanie nie ma pojęcia o tym, co sobą reprezentuje i lepiej, żeby nie wiedziała. Jeżeli chcesz wykorzystać jednak jej umiejętności dla pozbycia się swoich przeciwników, to wiedz, że konwergencja występuje permanentnie i, co więcej dziewczyna nie ma wpływu na siłę wypaczenia zaklęć.
Zatem chciałam cię poinformować, że ja się od tego odcinam i że jest szansa na to, żebyś się wycofał, zanim Temper i Newton cię znajdą.
Jeżeli Ty i Twoi sługusi nie przestaniecie swoich działań, to obiecuję, że porozmawiam z Wysoką Radą na temat twoich poczynań i wtedy możesz sobie darować wszelkie ataki i próby zdobycia Silver Cove. Wybieraj: albo wyznawcy, bo kapłan Baa, którym jesteś, tak szybko nie traci wiernych albo dziewczyna, która nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi, więc żadna z niej broń przeciw magom z Rady.
Zresztą: po tym, jak zabiłeś przy swoich eksperymentach mojego syna parę dni temu i biorąc pod uwagę to, co zrobiłeś, dziwię się, że jeszcze masz czelność mnie prosić o pomoc
Życzę Ci wszystkiego najgorszego

Loretta Fleise

Rosa się prawie zadławiła po usłyszeniu wiadomości.
- Moment, to znaczy, że...
strona: 1 - 2 - 3 - 4
temat: [RPG] Ostatni bal - zusammen do kupy

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel