Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Might and Magic: Echo porażki
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 ... 12 - 13 - 14 - 15

Selawiw PW
17 grudnia 2013, 22:13
Posłali kogoś po nas. Każde wsparcie się przyda.

Gnoll kojarzył Ciele i nie widział powodu, by nie dostosować się do jej poleceń. Bezpieczniej było trzymać się przy swoich.

- Tak, musimy. - odpowiedział i ruszył nie oglądając się za siebie.

Belegor PW
18 grudnia 2013, 00:11
Trallar spojrzał na gnollicę, był lekko zaskoczony jej reakcję, tak jak i jej poddani. Nie wiedział, czy w pełni ufać jej. Jednak opcja ze zdziczałymi orkami przekonała go, by lepiej nie zostawać tu i pójść za gnollami do ich bazy wypadowej. Odpowiedział:
-Chętnie przyjmiemy waszą ofertę, po tym wszystkim co się wydarzyło na Wąsonogu przyda się nam porządny wypoczynek. Reszta powinna niedługo wrócić, mieli przeczesać drugą stronę plaży. Myślę, że jeśli nie napotkali na innych rozbitków lub wspomnianych przez was orków powinni się zjawić lada chwila.
Z uśmiechem odwrócił się do swych towarzyszy, po czym wskazał wzrokiem by mieli broń w pogotowiu.

Sezefienne Vitali PW
18 grudnia 2013, 00:20
- I to w dodatku zanim moc zaklęć się wyczerpie! Nie będę tego targać do obozu jak tym pudłom wróci ich właściwy ciężar! Pardonne moi! - stwierdziła nekromantka (z niezamierzonym komizmem teatralnym) i kontynuowała przyspieszony magicznie bieg w stronę obozu. Jej pudła całkowicie jednak zasłaniały jej pole widzenia, biegła na oślep...

Dama nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest na kursie kolizyjnym z gnollicą-kapitanem...

Styg Sneersnare PW
20 grudnia 2013, 15:26
Styg przez chwilę rozważała czy to nie jakiś podstęp, ale w końcu wzruszyła ramionami stwierdzając, że nie miałby sensu.

Toteż puściła nadmiar wzbudzonej energii magicznej co objawiło się nagłym strzeleniem płomienia a górę, a resztę swoich zasobów przywróciła do "uśpionego" stanu. Poczuła jak jej zasoby energii uległy kolejnemu uszczupleniu, jednak to nie była zbyt wysoka cena za postawienie całego swojego potencjału w stan pełnej gotowości.

Rozłożyła bezradnie ręce przed Trallarem, po czym zagadała go podchodząc bliżej:
-Będziemy szli za naszymi nowymi towarzyszami... w końcu muszą nam pokazać drogę czyż nie? - dodała porozumiewawczo mrugając okiem - poprosiłabym ich również o pomoc z przenoszeniem "naszego ładunku", tak pójdzie szybciej.

Belegor PW
21 grudnia 2013, 22:39
Trallar uśmiechnął się z pomysłu saurii i z błyskiem w oku odpowiedział:
-To dobry pomysł Styg, dzięki.
Podniósł głowę i zapytał przywódczynie gnolli:
-Czy twoi ludzie mogliby nam pomóc w przetransportowaniu rzeczy z resztek Wąsonoga? Widzicie mamy tego dużo i sami tego nie udźwigniemy. Zacząłbym najpierw od tych które niesie magicznie nasza towarzyszka, która zaraz wpadnie na was jeśli zaraz jej nie pomożecie!

~Hm... Styg... coraz bardziej mi imponuje, dokonałem jednak faktycznie dobrego wyboru. Może bliżej powinienem zapoznać ją z moimi planami.~

Sebastian Walker PW
22 grudnia 2013, 22:28
Walker zważył w dłoniach swoją nową broń. Nie korzystał wcześniej zbyt wiele z toporków, ale lepsze to niż nic - szczególnie, że te były wykonane całkiem solidnie. Poczuł się odrobinę pewniej.

Przynajmniej dopóki nie zauważył tych niewielkich szczegółów na statku nowo przybyłych. Amfisbaena i owoce toberski... Pamięć go niestety mocno zawodziła, jednak miał bardzo złe przeczucia, które kręciły się irytująco blisko podejrzenia o piractwo i wyznawanie morderczych kultów. Generalnie nic przyjemnego go tutaj nie czekało, mimo dość ciepłego, acz mocno nieporadnego powitania.

Właściwie to spotkanie wzbudziło w nim ogromną czujność i strach jednocześnie. Wiedział, że nie miał zamiaru tu zostawać, szczególnie że ten bezmyślny jaszczur opowiedział nowej ekipie o ich beznadziejnym położeniu. Sebastian jednak ani myślał iść na rzeź dobrowolnie, postanowił się wycofać czym prędzej, w miarę możliwości nie wzbudzając podejrzeń.

- Obawiam się, że będę musiał was dogonić za czas jakiś - powiedział, udając zmieszanego, co nie przychodziło mu łatwo przy takim poziomie adrenaliny - niestety, muszę udać się na stronę na dłuższą chwilę, a nie chce was bezsensownie zatrzymywać.

Skierował się w stronę, z której miał nadzieję, że nadejdzie pozostała część jego towarzyszy i ruszył tam tak szybko jak tylko mógł nie wzbudzając jednocześnie podejrzeń. Szykował się przy okazji do dania jak najszybszych sygnałów pozostałym zaraz po ich zobaczeniu, aby w miarę możliwości ukryli się i nie zbliżali do obozu.

AmiDaDeer PW
23 grudnia 2013, 15:59
Lanya spojrzała za Sebastianem nieco nieufnie, po czym krzyknęła za nim:

- Sam się zgubisz w tej okolicy i szybko cię pożrą oślizgi. Dlatego nie będziesz wracał sam, a przy okazji moja załoga poczeka również na resztę waszej grupki. Grifus, Machdian! Poczekajcie tu na resztę.

To mówiąc ruszyła z pięcioma gnollami w stronę gąszczy. Jeden z załogi wziął worek ze znalezionym ekwipunkiem i torbę z prowiantem, dwóch kolejnych zaś podniosło beczkę. Na plaży zostały dwa gnolle. Nikt już więcej nie schodził ze statku. Inteus zasypał ogień i ruszył razem z resztą w krzaki.

Sebastian obejrzał się za sobą. Zszedł z pola widzenia gnolli, więc przyśpieszył nieco kroku... by wpaść z łomotem na kogoś taszczącego przed sobą wielkie drewniane skrzynie. Walker upadł na piasek, a pudło przejechało mu nad głową, lekko obcierając prawy policzek. Skrzynie przekoziołkowały za nim, a Sezefienne potknęła się na majtka, przyciskając jego twarz gorsetem do ziemi. Były jednak też dobre strony tego nagłego spotkania - oto w dłoni Sebastiana wylądował jego miecz, który najwyraźniej po upadku panny Vitali zdołał się oswobodzić z magicznego objęcia nekromantki.

Selawiw i Ciele zatrzymali się. Elfka wyglądała na wyraźnie zaskoczoną.
- Sebastian? Co się stało, czemu opuściłeś resztę? Co z tymi gnollami? I dlaczego te szelesty tak nagle ucichły? - zapytała, spoglądając w stronę krzaków niepewnie. Istotnie, jeszcze przed chwilą hałasy były wyraźne, ale coś albo wyparowało, albo się zatrzymało.

Labrador spojrzał na pobliską zieleń. Spod jednej rośliny wyglądającej nieco jak paproć wystawał świński ryjek.

***

Jaszczury i załoga Wesołej beczułki szli przez gąszcz gęsiego. Na przedzie szła Lanya wraz z jednym gnollem bez towaru. Tuż za nimi szli kolejno Styg, Trallar i Inteus. Następnie tragarze, a na samym końcu - dwóch do ochrony. Trzeba przyznać, że wyglądali na dość zorganizowaną grupkę. Z krzaków dochodziły odgłosy owadów i innych małych stworzeń.

- Wszyscy jesteście z tego, no, Wąsonoga? - zagadała gnollica do jaszczurów. - Co właściwie robiliście w tej okolicy sami? Jeżeli to statek zwiadowczy, to jego zatonięcie było właściwie do przewidzenia - potwory to jedno, ale dużo w tej okolicy regnańskiej floty, a do tego często można tu spotkać nekromantów z Enroth łowiących topielców. To na pewno nie jest przyjazne miejsce dla pojedynczej jednostki...

Sebastian Walker PW
23 grudnia 2013, 17:58
Nadmiar emocji i materialnego ciężaru w postaci nekromantki spadającej mu na twarz odrobinę oszołomił Sebastiana. Kiedy odrobinę doszedł do siebie, ścisnął mocno swoją starą broń starając się ukryć uczucie olbrzymiej ulgi i szczęścia. Wygrzebał się spod bałaganu, wstał i poprawił trochę ubranie.

- Mamy poważny problem - powiedział spoglądając na zebranych - odwiedziła nas nowa załoga, z tego co zauważyłem, wszyscy z nich to gnolle i nie sądzę, żeby mieli przyjazne zamiary. Sądzę, że to piraci i mogą mieć coś wspólnego z kultem węża, który kiedyś występował na Wyspach Krwawego sztyletu. Niestety, reszta naszej załogi dała się namówić na podróż wgłąb wyspy, do ich obozu - nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, dlatego ściemniłem coś i pobiegłem w waszym kierunku, mając nadzieje, że dopadnę was zanim dotrzecie do obozu.

Odetchnął głęboko po wyrzuceniu z siebie zbyt dużej ilości słów na raz i kontynuuował.

- Obawiam się, że w obozie została czekająca na mnie straż w osobach dwóch gnolli, aczkolwiek mogę się mylić, z oczywistych względów starałem nie oglądać sie za siebie. Myślę, że potrzebujemy jakiegoś planu, co robić dalej, bo nie widzi mi się włażenie do środka obozowiska potencjalnych wrogów.

Selawiw PW
23 grudnia 2013, 19:37
- Gnolle-piraci o nieprzyjaznych zamiarach, mówisz? Tak się składa, że nie ma lepszego psiego pirata ode mnie i powinienem się z nimi dogadać. - roześmiał się gnoll, choć w jego sercu panował spokój i opanowanie. - Pirat będzie dla nas zagrożeniem dopóki zabicie nas będzie dla niego opłacalne, a oszczędzi nas tylko wtedy, gdy będziemy wstanie jakoś go wspomóc. Dlatego schowajcie widoczne kosztowności, by nie kusić losu. Następnie uspokójcie się, gdyż gnolle czują strach jak mało kto. Pozwólcie mi się dogadać z tymi dwoma psami w obozie. Może nie są zbyt wrogo nastawieni i jakoś się dogadamy. Jeśli jednak jest inaczej, to zawsze możemy stanąć z nimi do walki, a potem wziąć ich za zakładników i przejąć statek. Potem będziemy mogli uzgodnić czy wrócimy po naszych, czy po prostu wypłyniemy jak najdalej od tej wyspy. Spotkaliśmy już tutaj wrogiego orka i przyjemności na ten moment nam wystarczy. Czy taka opcja wam odpowiada?

Pewnie oburzą się na "czy wrócimy po naszych". Zawsze to robią. Mam jednak nadzieje, że ten jednooki będzie miał dosyć rozumu. Wygląda niepozornie, ale w taki oczywisty i wyczuwalny sposób, że aż nie wiadomo co skrywa. Równie dobrze sam może być byłym piratem. Na pewno jednak ma jakąś magiczną moc, gdyż miecz nie odrzuca go.

Gnoll ruszył dalej jakby nie czekał na odpowiedź pozostałych.
- Możemy też rozważyć opcję dołączenia do tych typków.

Na co za pewne tylko ja mam dość rozsądku.

Wtedy Labrador zauważył świński ryjek, ale nie przejął się tym widokiem uznając go za zwykłą, dziką świnię. Co prawda odwrócił się kierunku paproci dość wyraźnie i wszyscy zauważyli, że coś tam jest, lecz zbagatelizował obecność innej istoty.

Sezefienne Vitali PW
23 grudnia 2013, 20:03
Sezefienne wstała.

Następnie spojrzała po sobie. Jakiejś szczególnej biżuterii nie nosiła. Odzienie też już nie biło takim przepychem, zabrudzone, osmolone, powygniatane i nawet miejscami naddarte... Tak, chyba ten obraz nędzy i rozpaczy nie będzie zbyt zachęcającym celem dla piratów-rabusiów.

- Jeżeli ci piraci okażą się nam wrodzy oraz polegną w boju, wnoszę o ożywienie ich jako podległych mi nieumarłych, przynajmniej na czas krótki. Szczególnie jeśli będziemy mieli w planach odbić pozostałych, nie mówiąc już o tym, że nie mam zamiaru w nieskończoność podtrzymywać zaklęcia zmniejszającego wagę tych pudeł. - stwierdziła czysto praktycznie.

Poprawiając swój gorset, stwierdziła - Mimo wszystko pokładam wiarę w twoje zdolności dyplomatyczne, Selawiwie. Jak to niektórzy nekromanci powiadali "Ofiar śmiertelnych nigdy za wiele, ale odpocząć też kiedyś trzeba". Tak jak nie zgadzam się z pierwszą częścią, tak druga bardzo mi teraz odpowiada. Już zaczynam odczuwać skutki uboczne tego przyspieszenia. - usiadła na jednym z pudeł by dać odpocząć choćby chwilę swoim bladym, skrytym suknią nogom, zanim ponownie ruszą ku obozowi.

Dama zauważyła ryjek dopiero jak Labrador się obrócił w stronę paproci. Siedząc na skrzyni przechyliła się do przodu i z odległości próbowała określić, czy ten ryjek nie stanowi zagrożenia... Wszak mógł to być równie dobrze albo zwykły dzik albo nieprzyjazny ork!

Sebastian Walker PW
23 grudnia 2013, 20:28
Sebastian przysiadł na ziemi i zamyślił się przez chwilę. Jego pomysł mógł nie spodobać się reszcie, ale nie zaszkodzi poruszyć tego tematu.

- Słuchajcie, piraci w większości już opuścili plażę... - zaczął powoli - ale zostawili tam swój statek. A gdyby tak pozbyć się tych dwu, którzy zostali, a potem wskoczyć na łódź i zawinąć się stąd czym prędzej?

Selawiw PW
23 grudnia 2013, 20:42
- Czyli opcja związana z przejęciem statku i ucieknięciem z wyspy? Doskonały wybór, jestem za tym pomysłem. - uśmiechnął się gnoll i tym razem zrobił to szczerze. - Deklaruję jednak, że jeśli potwierdzą się moje obawy o obecności Voy na tej wyspie, to będę zmuszony tu wrócić.

Podoba mi się postawa tego jednookiego. Nie bawi się w sentymenty. Zostaje jeszcze głos Ciele, ale w sumie kto przejmie się jakąś elfką?

- Ruszajmy! - przyśpieszył gnoll i rzucił do nekromantki. - Pośpiesz się i wyłaź z tych krzaków. Wieprza nie widziałaś? Żaden z niego obiekt badawczy, choć mięso ma pyszne.

AmiDaDeer PW
23 grudnia 2013, 21:12
Gnoll daleko nie ruszył, bo czar spowalniający spadanie jak i przyśpieszenie przestały działać wraz z tym, jak nekromantka skupiła się na przyglądaniu się świńskiemu ryjowi. Jedną skrzynię dało się podnieść, ale okazała się za ciężka do biegu, nie mówiąc już o targaniu dwóch pudeł naraz. Już zmęczony Labrador zdołał jedynie zasapać i położyć się na skrzyni.

- Zaraz, wy chyba nie mówicie na poważnie! - odezwała się nagle Ciele, wyraźnie zaniepokojona postawą reszty. - Nie możemy tu ich tak zostawić! Pomyślcie tylko, co się stanie z nimi, jeśli reszta tej bandy się dowie, co się stało ze statkiem! Musimy tu zostać i im pomóc, w taki czy inny sposób!

Sebastian poczuł, że jego miecz lekko wibruje mu w dłoniach. Było to dość dziwne uczucie, ale miał wrażenie, że w okolicy jest coś, co może te wibracje wywoływać. I to coś niekoniecznie się ukrywającego.

A w chwili gdy Sezefienne uznała, że to jednak nie wieprza ryjek się ukrywa w krzakach, ten schował się całkiem w zieleni. Po chwili można było usłyszeć wydobywające się z gąszczy odgłosy, które brzmiały jak jakiś tubylczy język... Ciele popatrzyła na wszystkich tak, jakby oczekiwała ostatecznej decyzji.

Selawiw PW
23 grudnia 2013, 21:45
- Oczywiście, że możemy ich zostawić. Dlaczego nie mielibyśmy tego zrobić? - warknął gnoll jakby próbował poprzez strach zmusić elfkę do posłuszeństwa. Potem przypomniał sobie jednak o amulecie.

Musiałem go oczywiście zostawić. Jeśli przechwycenie naszych okaże się proste, to warto dla niego zaryzykować i stoczyć bój z piratami. Nawet jaszczurów jakoś mi jest żal zostawiać, a trzeźwy umysł Trallara zawsze byłby przydatny, nawet jeśli reptilion zapewne będzie hamował moje zapędy.

- Rozważymy twój pomysł, ale dopiero po przejęciu statku. Masz na to moje słowo, obiecuję! - zapewnił gnoll zmieniając ton na cieplejszy.

Słowo najemnika z pseudonimem Psi Zdrajca nie ma raczej zbyt wielkiej wartości, ale może uspokoi elfkę.

Wilczy Diabeł złapał za najmniejszą skrzynię, która pozwalała mu poruszać się w miarę szybko. Resztę zostawił za sobą, gdyż zapewne wszelki potrzebny prowiant będzie już czekał na statku. Ponownie ruszył choć nie zdziwiłby się jeśli z tych krzaków wyskoczy coś wrogiego. Miał nawet wrażenie, że usłyszał jakieś tubylcze zawodzenie mające służyć za język. Poprosił nekromantkę o rzucenie jakiegoś prostego czaru w zieleninę, a sam rozdziawił szeroko pysk, wystawił język i dysząc próbował się jakoś schłodzić.

Ciężkie te skrzynie!

Sebastian Walker PW
23 grudnia 2013, 21:58
Sebastian popatrzył z powątpiewaniem na niezdarne poczynania jego nowej drużyny. Spodziewał się reakcji elfki, wydawała się dość mocno emocjonalna. Zaciekawił go jednak jego miecz... Chyba trzeba będzie się jednak pokręcić po tej wyspie jakiś czas, aczkolwiek nie widziało mu się ratowanie skóry innym, nie lubił ryzykować swoim życiem.
- Tak czy siak powinniśmy zająć statek, mogą tam być jakieś zasoby godne wykorzystania, poza tym będzie to jednocześnie droga ucieczki i karta przetargowa, jeśli jednak zdecydujemy się zainteresować pozostałymi załogantami. Może nie zabijajmy od razu tych dwóch strażników, w razie czego mogą pójść na wymianę.

Sezefienne Vitali PW
23 grudnia 2013, 22:21
- "Jakimś prostym zaklęciem" rzekł... - naburmuszyła się nekromantka, wstając ze skrzyni.

Zdenerwowała się jeszcze bardziej, jak usłyszała mowę tubylczą. O nie! Tę sprawę należy zakończyć szybko! Zmęczona dama nie miała ochoty na dalsze cackanie się z orkami! Nie w trakcie poprzyspieszeniowej chandry!

Uniosła ona w górę dłonie, między którymi zaczęły się materializować znane już Selawiwowi szrapnele. Tym razem jednak odłamki zapłonęły żywym ogniem (poniekąd niedopatrzenie i oznaka niechlujności zaklęcia, ale robiła wrażenie). Dama cisnęła nimi w zarośla. Rozrzut był dosyć spory (czy wspominaliśmy o niechlujności tego zaklęcia?), ale jednocześnie wszelka roślinność, którą przecieły odłamki zajęła się ogniem. Jeśli same szrapnele nie zabiją, to albo zrobi to ogień, albo przerażeni orkowie wyskoczą z zarośli, podatni na atak.

- Proszę bardzo! - Sezefienne warknęła do gnolla. I tym razem nie będzie słuchać tego psa jak będzie jęczał, żeby nie ożywiała zmarłych. Dwa dobre ciała już przez niego zmarnowała, a jeśli mają się zająć czymkolwiek, to jakieś zaplecze w postaci mięsa armatnego będzie potrzebne!

Styg Sneersnare PW
26 grudnia 2013, 21:36
- Istotnie... - odparła Styg pani kapitan, po czym spojrzała się na Trallara, ten jakoś się nie palił do odpowiedzi, więc postanowiła kontynuować wątek.

- Nie byliśmy sami, razem z nami płynął jeszcze jeden statek... Łuna Północy o ile dobrze pamiętam, niestety jak widać jego obecność za specjalnie nam nie pomogła. Najpierw napadli nas nekromanci, później przypałętał się jakiś morski stwór i rozwalił naszą łajbę w drobne drzazgi, chociaż zaraz... Clawstrong, ty w końcu podpaliłeś ten skład prochu czy też nie?

Belegor PW
26 grudnia 2013, 23:29
Trallar zamyślony odpowiedział:
-Tak...ale nekromanci w ostatniej chwili zdołali uciec, chyba. Potwór raczej z pewnością tego nie przeżył, bowiem sami byśmy zginęli w jego paszczy.
Przy okazji, nadal nie powiedzieliście, z jakiego plemienia jesteście. A co was tak interesuje nasz dawny statek?
Wzrokiem pokazał reszcie by byli gotowi do walki, gdyby gnolle odsłoniły mniej przyjazne karty.

AmiDaDeer PW
28 grudnia 2013, 19:13
Skrzynia, która wyglądała na najmniejszą, wcale nie była dużo lżejsza od pozostałych, toteż Selawiw nie mógł ruszyć tak szybko jak by zapewne chciał. Okazało się to jednak szybko nie być największym problemem, bo magiczny atak Sezefienne część orków ukrywających się w gąszczu ubił, ale cztery świńskie ryjki wybiegły z płonących krzaków przed Selawiwem i ruszyły z jazgotem w stronę, z której przybył Sebastian. Trzech próbowało w biegu ugasić swoje czupryny.

Nie widząc innego planu czwórka rozbitków podążyła ostrożnie za tubylcami. Gdy znaleźli się w zasięgu wzroku gnolli i schowali się za wystającymi paprociami, ujrzeli dość ciekawy widok: dwóch orków, w tym jeden wyglądający na jakiegoś szamana, uspokajało bliżej zasypanego ogniska tych, którzy jeszcze przed chwilą uciekali. Siedmiu zaś uzbrojonych w dzidy i maczugi walczyło z gnollem na brzegu - jeden z pilnujących już leżał martwy. Ze statku zaś wyskakiwała reszta załogi Wesołej beczułki, szykując się do walki z tubylcami. Zewsząd dobiegały krzyki w różnych plemiennych językach.

- No i tyle by tego było - syknęła cicho, lecz wściekle Ciele. - I jak niby teraz z nimi wygramy? Jest ich za dużo, ani statku nie przejmiemy, ani orków nie wypędzimy! Jesteś z siebie zadowolony, jednooki psie?!

***

- Czysta ciekawość - odparła Lanya. - Wciąż mnie dziwi, w jaki sposób się tutaj znaleźliście, to wygląda na niezwykły zbieg okoliczności...

- A plemię - ciągnęła - zowie się w większości dialektów Drallur. Mieszkamy w moczarach na północ od portu Tidewater. Raczej nie rzucamy się w oczy, gdyż podróżnicy z portu zwykle wyruszają wydeptaną ścieżką wgłąb kraju na wschód i nie zapuszczają się w żadne bagna. Zresztą co się dziwić, ten podmokły teren jest bardzo słony z oczywistych względów. A że żyjemy głównie z handlu, to rzadko kiedy wracamy do swojej rodziny, więc tym bardziej mało kto o nas wie.

- Ale uczestniczyliśmy w wojnach z Erathią i Krewlodem - usprawiedliwiła się od razu. - Dołączyliśmy do oddziałów generała Gerwulfa. Wiecie, ten co mieszka w okolicach Tidewater. Jesteśmy dumni z naszej wojskowej przeszłości, prawda, chłopcy? - wyszczerzyła się do reszty gnolli, a te przytaknęły ochoczo. Po chwili namysłu jednak zwróciła się do Styg. - Mówiłaś coś o Łunie północy... Nigdy nie słyszałam o tym statku, choć pływałam tu i tam. Kto wami dowodził?

Selawiw PW
28 grudnia 2013, 20:58
- Jestem zadowolony z siebie jak nigdy przedtem, elfko. - odpowiedział gnoll z chytrym uśmieszkiem i wystawił delikatnie pysk za krzaków, by lepiej przyjrzeć się okrętowi i całemu zamieszaniu.

Czyż nie jest piękny?

Mniejszy od Wąsonga, ale bardziej zwrotny i wystarczający do wymknięcia się z wyspy. Konstrukcja specyficzna dla gnolli, a w szczególności żagle idealnie pasujące do takiej pirackiej duszy jak moja. Są też jakieś skrzynie, które prawdopodobnie obładowane są jedzeniem czekającym na przejęcie. Czy mogłoby być lepiej?


- Nie przejmiemy statku, ani nie przepędzimy orków. Tutaj przyznam naszej elfce rację. Musimy więc zagrać odrobinę nieczysto. Poczekajmy w ukryciu jeszcze chwilę aż obie siły wyraźnie osłabną i stracą na liczebności. Wtedy nasza nekromantka pozbędzie się szaman jednym, szybkim i potężnym zaklęciem. Ja z drugim jednookim ruszymy zaś na resztę orków. Statek będzie młotem, a my kowadłem. W ten sposób pozbędziemy się orków i zdobędziemy zaufanie piratów. Ci jednak będą osłabieni i nawet się nie zorientują jak przejmiemy ich statek.

Labrador podsumował swoje słowa chichotem niczym hiena. Niektórzy mogli odnieść wrażenie, że był niezwykle zadowolony z swojego pomysłu. Ten jednak nie poprzestał na tym zdradzieckim planie i knuł dalej jak zachęcić do współpracy Sezefienne i Walkera. Ta pierwsza wzbudzała w nim już jakąś formę sympatii i oczarowała go swoją skuteczną magią, a ten drugi wykazywał się rozsądkiem i miał łeb na karku.

- Sezefienne, jako dobry mag zapewne zdołasz wyczarować jeszcze jakiś czar. - zasugerował gnoll. - Pozwolę Ci zrobić z orkami co zechcesz. Dalej mam wiele "ale" do nekromancji, lecz przyda nam się mięso armatnie do przechwycenia statku i "załoga", Ty zaś otrzymasz zapłatę za swoją pomoc.

Gnoll czekał na akceptację towarzyszy, choć akurat opinia elfki nie wiele go obchodziła.
strona: 1 - 2 - 3 ... 12 - 13 - 14 - 15
temat: [RPG] Might and Magic: Echo porażki

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel