Witaj Nieznajomy!
|
temat: [RPG] Ostatni bal - drużyna III: etap zakończony komnata: Nieznane Opowieści |
wróć do komnaty |
strona: 1 - 2 - 3 ... 8 - 9 - 10 | |
AmiDaDeer |
Krasnolud nie odpowiedział, tylko starając się wyminąć mnicha przyśpieszył kroku. Mruknął tylko coś pod nosem odnośnie "lekarza". |
Xelacient |
Podobna każda sytuacja nie jest zła pod warunkiem, że towarzystwo jest odpowiednie, Drekar odniósł wrażenie, że towarzystwo jest nieciekawe, a przynajmniej niezbyt rozmowne, owszem ich życie co chwila wisiało na włosku, ale czy to powód do napinania się jak struna? Mnich w ciele elfa wzruszył ramionami i przyspieszając kroku ponownie dołączył do Erminusa, tym razem koncentrując na obserwacji korytarza. |
Solmyr |
Herbata? Cóż, niech będzie i herbata... Ciekawe tylko, kiedy ten kto ją rozlał, natknie się na nas? Myślał sobie kapłan, wesoło maszerując, gdy wtem... plask! - O, herbata. - rzekł, niczym się nie zrażając i ruszył dalej przed siebie. |
Field |
Wtem z góry dobiegło ich bliżej niezidentyfikowane ŁUP! Towarzystwo zatrzymało się w pół drogi i spojrzało na sufit. Potem popatrzyli się na siebie i... ...nagle jakaś niewidzialna siła zrównała wampiry z ziemią. Co prawda żaden z nich nie miał zbyt wiele doświadczenia w sondowaniu, ani tym bardziej w wyczuwaniu terroru czy też rozlewu krwi, ale... takiego gwałtu już dawno nie odczuli na własnej skórze. Obaj poczuli się głodni i zaproszeni na imprezę. Wreszcie. |
AmiDaDeer |
W ostatniej chwili krasnolud puścił wampira, żeby nie zrównał się razem z nim. Doprawdy, to w danej chwili nie jest najlepsza pozycja... Nie rozumiem... Obaj padli w tym samym momencie... Obaj są wampirami... Czyżby... Źrenice mu się nieco zwęziły niczym u kota. - Uważaj - powiedział ostrzegawczo do Drekara i cofnął się nieco w tył korytarza, omijając leżący Bagaż. Wszak lepiej jest mieć wszystkich potencjalnych wrogów po jednej stronie... |
Xelacient |
Mnich przyjął sobie radę krasnoluda do serca i przylgnął placami do ściany. Patrzyła to w głąb korytarza, to na "zaprzyjaźnione" wampiry tudzież na sufit głowiąc się co też mogło się wydarzyć. Najczęściej patrzył na dalsze przejście, ze wszystkich możliwości które zamigotały mu w głowie najpewniejsze wydało się to, że COŚ nadchodzi CO potrafi gwałtownie wpływać na wampiry, co wcale nie musi być przyjaźnie nastawione. Lecz miał świadomość, że dzisiejszego dnia zabawa w przewidywanie raczej mu nie wychodziła. |
Qui |
Erminus powoli pozbierał się z podłogi. W pierwszym odruchu chciał rzucić się na mnicha i wyssać z niego krew. W drugim chciał uczynić to samo z krasnoludem. W trzecim z kapłanem, w czwartym z drugim wampirem, w piątym z samym sobą, a w szóstym ze ścianą. Potem się zorientował, że źródłem jego przedziwnego doświadczenia nie był żaden z wymienionych. Wampir powiódł błędnym wzrokiem po towarzystwie, wybełkotał "Panowie, czas na kolgejt" i cokolwiek chwiejnym krokiem ruszył tam, gdzie mu się wydawało, że powien się udać. |
Eniphoenix |
Eniphoenix wstał z podłogi. Czuł żądzę krwi. O mało co nie rzucił się na Podnóżka. Po chwili jednak władzę nad nim przejął instynkt. Krwiopijca oddał mu się całkowicie. Nie chciał i nie próbował z nim walczyć. Po prostu szedł tam, gdzie kazał mu instynkt. A im bardziej zbliżał się do owego miejsca, tym bardziej był przekonany, że robi to, co robić powinien. |
Solmyr |
ŁUP! nad nimi jakoś nie zadziwiło kapłana; gdyby ten sufit spadł, to może wywołałby silniejsze emocje. Hmmm... coś się stało wampirom... może jakaś krwista niestrawność... zresztą co mnie to obchodzi. Genorius ruszył powoli za wampirami. |
strona: 1 - 2 - 3 ... 8 - 9 - 10 |
temat: [RPG] Ostatni bal - drużyna III: etap zakończony | wróć do komnaty |
powered by phpQui
beware of the two-headed weasel