Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Ostatni bal - drużyna I: etap zakończony
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 ... 5 - 6 - 7

Field PW
28 listopada 2009, 21:03
Sirrina przegrzebywała się uparcie przez pokój, dokonując personalnego przemeblowania. Najgorzej to zniosła babcia, mrucząc coś pod nosem.

W końcu znalazła jakiś wisior. I wtedy Lan odsunęła kurtynę.

Wszyscy zaczęli się drzeć, ale najważniejsze były chyba dwa okrzyki: babci, którzy brzmiał:
- KOBIETO! JESTEŚ NAGA!
I Rosy:
- MES SIRRANA! MASZ WYSYPKĘ I PUCHNIESZ!
Oraz jednej z dziewczynek wyglądających przez okno:
- ICH JEST CORAZ WIĘCEJ!

Field PW
8 grudnia 2009, 18:55
Sirrina:
Sirrina spojrzała na swoje ręce i jęknęła. Faktycznie, pojawiła się jej na skórze jakaś francowata wysypka, a, co gorsza, chyba zaczęła puchnąć. Alergia rosła na potęgę. Na szczęście nie czuła się źle... ale też nie wyglądała nad podziw pięknie.

Avelin:
W momencie, gdy Altarion odszedł, poczuła ukąszenie w łydkę... Odwróciła się i dojrzała wysuwające się w jej stronę kwiaty. Wrzasnęła i...
...padła na ziemię bez życia.

Thorold i Jack:
Thorold podbiegł z krzykiem do Avelin, jednak po kilku chwilach doszedł do wniosku, że dziewczyna definitywnie zginęła. Jack, w przebłysku inteligencji, złapał jedną ze świec i podpalił kwiaty. Te zajęły się z wyciem.

Rosa:
Rosa podbiegła do Siriny i zaczęła grzebać w pozostawionym kuferku, szukając czegoś, co mogłoby pomóc czarodziejce. W końcu spasowała i stwierdziła:
- Chodź, pani. Może trochę świeżego powietrza...

Kiser:
Kiser przyglądał się wszystkiemu bez większego zaangażowania. No co? Wysypka? Nie pierwsza. Trup? Ta dziewczynka nawet nie kiwnęła praktycznie palcem...

Manfred:
- Słuchajcie, moi państwo. Możemy się tak tu wygłupiać w nieskończoność, ale... Postawmy sprawę jasno: uciekamy przed atakującymi nas gargulcami i fanatykami Baa, czy nie? Nie wiadomo, gdzie się podziewa Loretta, ale... Jeśli dobrze wiem, z zamku da się wyjść parterem, a w podziemiach da się zabarykadować. Ale chyba najlepiej byłoby stąd uciec... Ale...
- Ale gdzie w takim razie mamy iść? - zapytała jedna z dziewczynek.
- No i to jest dobre pytanie.
Babcia na to wstała i warknęła:
- Chcecie TAM wracać?

Lan:
Lan odsłoniła kurtynę po raz drugi. Teraz - chyba - była kompletnie ubrana. Tak w każdym razie jej się zdawało... Przykucnęła jeszcze i zaczęła dotykać podłogi. Tak... tu są stopy... moment? A gdzie buciki? Eee... sandały to były. Tak, sandały. Takie na rzemyki to chyba sandały? Dobra, mniejsza z tym... Teraz jeszcze... wzięła suknię i nagle poczuła coś dziwnego w kieszeniach. Pogrzebała, pogrzebała...
Papier? Papierowe? A... to chyba Loretta... coś lady Fleise jej dawała... Ale to był ten papier czy to... to drugie? Kamień? Kamyk?
Wysil się, dziewczyno...

Var:
Var się patrzył z zainteresowaniem. Wodorosty? Nie... roślinki. Moment, coś tu nie gra. Skąd ten Manfred taki zorientowany? I ten idiota... Var z nudów zaczął gasić rośliny. W końcu, gdy ugasił, zaczął się przyglądać kombinującej z suknią Lan. Ta panienka miała totalnie nierówno pod sufitem. Ale tym razem przynajmniej nie była rozebrana.

Altair PW
9 grudnia 2009, 01:47
Altarion pamiętając doświadczenia z gargulcem długo nie czekał i rzucił w kierunku "dymiącej" jeszcze doniczki promień zimna. Temperatura w pokoju natychmiast obniżyła się na tyle by zamrozić "kwiatki" i przynieść nieco ulgi opuchniętej Sirrinie.

Myślę, że sąsiedztwo kawałków gargulca powinno spowodować dosyć dużą fluktuację temperatury która... - mag nie zdążył dokończyć. "Badyle" zawyły po raz ostatni i eksplodowały razem z całą doniczką, obsypując podłogę kolorowym pyłkiem oraz nieco mniej kolorową ziemią.

No cóż... to by było na tyle. Swoją drogą ciekawe roślinki hodujesz Lan. - Altarion przypomniał sobie, że nadal nie otrzymał łańcuszka od amuletu.
Wśród ziemi i kawałków doniczki dostrzegł jakiś błyszczący obiekt.

Ciekawe co to może być? Jakiś klucz, a może... Lan chyba znalazłem twój amulet! - mag zwrócił się powtórnie do Lan, nie otrzymując przed dłuższą chwilę odpowiedzi. Spróbował więc zebrać myśli i zrozumieć istotę tego co przed chwila się tu zdarzyło.

Gdybym bardziej przykładał się do nauki magii ognia mógłbym opatentować ten efekt. - pomyślał.

Mitabrin PW
10 grudnia 2009, 23:08
Rosa zadrżała z lekkiego obrzydzenia, z początku bardzo była przejęta stanem Sirriny, lecz ze względu na to, że nawet po dłuższej chwili Sirrinie w ogóle jej stan nie przeszkadzał pomyślała, że chyba lepiej się w to nie mieszać... Jeszcze się tym paskudztwem zarazi.

Poczuła się strasznie zakłopotana, nie do końca wiedziała co się wokół niej dzieje, z początku chciała spanikować... I nawet już się do tego zabierała, lecz po chwili pomyślała, że lepiej będzie udawać, że wszystko się rozumie i trzymać się kogoś, kto jest dzielny... A w każdym bądź razie nie będzie mu przeszkadzać, że ktoś się za nim włóczy i ewentualne niebezpieczeństwo ściągnie na siebie zostawiając wolną przestrzeń do ucieczki.

Podeszła więc bez słowa do Altariona udając, że jest zaciekawiona przedmiotem, który znalazł i zaczęła trzymać się blisko niego.

Field PW
12 grudnia 2009, 21:14
Amulet trzymany w ręku przez Altariona nie wyglądał nadzwyczajnie. Stare złoto, z jednej strony z zamazanym napisem, z którego dało się odcyfrować tylko "Lan", a w które oprawiony był bursztyn ze skazą... i w dodatku można było dostrzec, że bursztyn nie znajdował się w nim od początku. Ładnie wprawiony, nie pasował zbytnio i widać było, że dodano go później, w miejsce czegoś innego. Przypominało to bardziej kiepski wisiorek, który miał najlepsze lata za sobą niż amulet, który mógłby mieć jakieś właściwości magiczne.

W tym momencie olśniło Lan. NA PEWNO Loretta nie dała jej tego amuletu. Czyli musiała dać list. Dobra, nie jest źle.

I w tym momencie amulet błysnął.

Manfred natychmiast przypadł do Altariona i wyrwał mu amulet.
- Jasna cholera, kto to dostał? Mes Lan? Przecież to obłęd, dziecko! Skąd ty to masz?

W Varze przebudził się jego towarzysz. Również rzucił się do amuletu, ale natychmiast poleciał na łóżko, rzucony jakąś niewidzialną siłą. Popatrzył się z nienawiścią na Manfreda, który stał z wyciągniętą w jego kierunku i go kompletnie ignorował, patrząc się na bursztyn. Zabiję go. Wkrótce.
- Uspokój się.
Sam się uspokój.

Babcia przekrzywiła głowę.
- O, a to co? Kolejna zabawka?

W tym momencie przerwał im rozmowę huk dobiegający z wyższego piętra. Coś tam się działo.

Altair PW
13 grudnia 2009, 00:19
Nie tak łatwo "wyrwać" zawziętemu magowi amulet. Jednak "wisiorek" chociaż nie był myślącą istotą, najwyraźniej postanowił się "rozerwać". W efekcie w dłoniach Altariona pozostały dwa kawałki łańcuszka.

Nareszcie! - ucieszył się i natychmiast zaczął przytwierdzać je do kawałków marmuru by w końcu móc je nazwać amuletami.

To damy tutaj, a to tam... jeszcze tylko... - mag uwijał się w szalonym tempie. Wybuch "na piętrze" tylko przyspieszył jego pracę.

Zaraz, a ta skąd się tu wzięła? - zapytał sam siebie, kątem oka zauważając Rosę. Chociaż wiedział dobrze, że prawidłowo zadane pytanie powinno raczej brzmieć: "Jakim cudem tak szybko wytrzeźwiała?".

Lan, Sirrinia, a teraz jeszcze Rosa. Zaczynamy zbliżać się do masy krytycznej - pomyślał.

Amulety były skończone. Pierwszy z nich mag wręczył Lan w kilku słowach opisując jego właściwości:
30% odporności na magię, plus, minus jeden procent. Prawdopodobnym efektem ubocznym będzie wzrost kosztu rzucania zaklęć o 3 - zakomunikował, choć rozumiał, że to raczej niezbyt dokładna ocena.

Za to mój amulet zwiększy moją magiczną odporność o niecałe 10% zwiększając koszt zaklęć o 1. - pomyślał, zakładając jednocześnie amulet.

Zastanówmy się teraz jak skąd wyjść nie narażając się za bardzo. Zakładając, że ten "kwiatek" był strażnikiem zaryzykuję stwierdzenie, że ten amulet może być swojego rodzaju kluczem. Pytanie tylko gdzie są do niego drzwi? - powiedział.

Następnie zaczął bliżej przyglądać się ścianom szukając jakiegoś przycisku, jednocześnie starając się nie "nadepnąć" na Rosę, która skradała się tuż za nim.

Mitabrin PW
18 grudnia 2009, 21:03
Pomimo tego, że Rosa trzymała się bardzo blisko Altariona to niezbyt bardzo interesowało ją "to magiczne cuś" i przyglądanie się ścianie, by... Właściwie to nie była pewna po co i już chciała się go dyskretnie spytać, gdy nagle przypomniała sobie pewną swą myśl:
myśl Rosy:
lepiej będzie udawać, że wszystko się rozumie i trzymać się kogoś
Przez chwilę, więc patrzyła się na tą samą ścianę co patrzył się Altair, lecz po chwili (która trwała z 30 sekund) pomyślała, że to głupie i już się oddalała od Altaira, gdy nagle potknęła się o niego i przewróciła się uderzając głową w ścianę.

MCaleb PW
20 grudnia 2009, 00:22
Var sprawdził miękkość łóżka, jako że już na nim leżał, popatrzył się w około i znieruchomiał na moment.
Co to ja miałem? A, amulet. Bardzo dziwna zabawka. Wydaje się, że ważniejsza jest oprawka od samego kamienia wkomponowanego w nią. A może odwrotnie? A czemu nie wkomponować tam wodorostów?
Z zamyślenia o zupie z alg morskich wyrwał go jego ukochany towarzysz niedoli - Może po prostu zabierz mu ten amulet? Skoro siłą raz się nie udało, spróbuj ponownie!
Var kichnął, mając nadzieję, że nie opryskał nikogo katarem. Wytarł nos w rękaw szaty, wstając z łóżka.
- Mój drogi Manfredzie, może podzielisz się swoim szczęściem i opowiesz nam o tym znalezisku?
Tak, zagadaj go. Uważaj, bo to zadziała. - głos jak zawsze nastrajał optymistycznie, więc Var w myślach dodał złośliwą uwagę o jego sposobach perswazji.
Za bardzo zaabsorbowany był myślą o świecidełku, by zwracać uwagę na wysypkę Sirrany, stygnące ciało Avelin, czy nawet to, że czuł się jakby przespał dwa miesiące.

Field PW
21 grudnia 2009, 15:08
Macie tutaj, coby się lepiej zorientować: plan pokoju.

Field PW
29 grudnia 2009, 20:08
Lan otworzyła usta z oburzenia i zaczęła krzyczeć nieartykułowane dźwięki pod adresem Altariona. Po chwili fala przerodziła się w bardziej zrozumiałe:
- CO ZROBIŁEŚ? - dziewczyna sięgnęła do kieszeni, szukając innych kamieni od maga, by w niego rzucić, jednak natrafiła na w miarę płaski i... giętki kamień? Wyjęła ze zdziwieniem kopertę zalakowaną na zielono i się przyjrzała jej z otwartymi ustami.

W tak zwanym międzyczasie Jack wychylał się z zainteresowaniem przez okno. Avelin nie miała nic zbyt cennego, natomiast to, co się działo pod murami zamku było...

...nie tak ekscytujące jak to, co w pokoju. Tłum momentalnie umilkł, zwrócił głowy w stronę nieba, krzycząc coś niewyraźnie. Jack po krótkim zastanowieniu również postanowił tam spojrzeć i dostrzegł cień na niebie zbliżający się z niebezpieczną prędkością w stronę zamku...

Arabeskowe kraty nie wytrzymały naporu skrzydlatej furii. Do pokoju z hukiem szkła wpadła bestia, która momentalnie rozsiekała Jacka na strzępy, ochlapując wszystkich krwią. Dziewczynki wraz z Rosą uderzyły w histeryczny pisk. Bestia spróbowała zamachać skrzydłami, jednak walnęła nimi w Horacego oraz w półkę, którą wywróciła z pokaźnym hukiem.

Potwór złożył skrzydła i spojrzał się z przebłyskiem złośliwości w oczach. Przed nimi stała łuskowata gadzina z miną z gatunku Cześć, mogę cię zjeść?. Potwór klapnął na podłodze i demonstracyjnie porozrzucał pyskiem pozostałości po Jacku. Wnętrzności i krew były już wszędzie.

Manfred, który przeglądał książkę o geografii, zbladł na widok "łaźni", ale szybko wziął nogi za pas i pobiegł w stronę wyjścia, w zamieszaniu (i panice) wciąż trzymając księgę...

Reszta poszła za jego śladem, wypychając co bardziej "zaspane" osoby z pomieszczenia. Co prawda bliźniaczki trzeba było wyprowadzić, jednak całość zgrabnie moderowała starsza pani, która wyrzuciła za frak również Lan ściskającą kurczowo kopertę.


Var na widok cienia i jego "przekąski" krzyknął "Smok!". Reakcja była natychmiastowa: babcia przełożyła go laską przez głowę i warknęła:
- Co z ciebie za mag? Krowy od minotaura by nie rozpoznał... To draken, a nie smok! - po czym draken na widok uciekających osób zionął ogniem, przypalając jeszcze niektórym rąbki szat. Starsza pani podczas ewakuacji wykrzyczała jeszcze do Altariona:
-A teraz biegiem stąd!

Kiser chciał pobiec za Mańkiem, ale zionięcie cienia odcięło go od drzwi, nie pozwalając mu na ewakuację. Wprawdzie reszta (osmalona, a nawet przypalona tu i ówdzie) chciała go ratować (szczególnie Manfred), ale cień zionął ponownie całkowicie podpalając przestrzeń koło drzwi, co skutecznie ostudziło wszelkie próby ratunku. Krzyki Kisera tym bardziej, zaś kolejne zionięcia draka (wychodzące poza drzwi) skłoniło te bandę partaczy do jak najszybszego biegu, jak najdalej z płonącego pokoju.

Po chwili patrzenia z przerażeniem Kiser stwierdził, że raz kozie śmierć. Przebiegł z wrzaskiem przez płomienie i dołączył do rozhisteryzowanej gromadki.

Mitabrin PW
1 stycznia 2010, 16:39
Rosa biegła z resztą, chciała w ogóle nie być tam gdzie jest. Jedyna myśl, która wpadła jej do głowy to, by nie być na końcu grupy ani na jej początku.
strona: 1 - 2 - 3 ... 5 - 6 - 7
temat: [RPG] Ostatni bal - drużyna I: etap zakończony

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel