Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Ostatni bal - drużyna II: etap zakończony
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 - 4

Xelacient PW
28 marca 2009, 16:44
Drekar zaczął nerwowo przeglądać wina, by móc zająć "gościa" pytaniami, czy takie, a takie wino nadaje się do tej lub innej przekąski, ale poczuł ulgę gdy gdy po etykietach udało mu się znaleźć kolendrę i tymianek, chciał właśnie wziąć trochę przypraw, by je wręczyć kucharzowi, gdy poczuł, że coś jest tu nie porządku... Odwrócił się i ujrzał elfa przy beczce, zaś przy butelkach wina koło wyjścia nie było nikogo?!
-Zaraz... zająłem miejsce Garreta, a on pojawił się koło beczki? I ja nawet tego nie zauważyłem?! Czyżby jakieś zagięcie przestrzeni? Ale tak bez powodu?! Tak nagle?! I bez... żadnych efektów ubocznych?! -Myślał gorączkowo.
Niestety nie mógł się rozejrzeć, by zbadać sprawę.
Kucharz swoją przemową brutalnie wyrwał go z zamyślenia, no cóż wobec jego głośnej osoby trzeba było podjąć natychmiastowe kroki. Postanowił przejąć inicjatywę.
- Już wychodzimy. -Rzekł odwracając się w stronę kucharza trzymając w jednej ręce kolendrę, a drugiej tymianek.
- Przyszedłem tylko po to przekąski i wino, bo się kończą i przy okazji zgarnąłem do pomocy tego elfa, to nowy, więc nie ma służbowego stroju. Wino już wybraliśmy, stoi koło wyjścia.
Teraz szukamy czegoś na przystawki, przeglądaliśmy zawartość beczek i okazało się, że ktoś do jednej napakował odpadków, to właśnie ta która śmierdzi, będzie trzeba ją wynieść...
Aha i nie polecam wchodzić, bo zrobiliśmy tu mały rozwał i wejście tutaj może skończyć się potknięciem o coś, tu ma pan potrzebne przyprawy. -Dodał podchodząc bliżej z wyciągniętymi przed siebie przyprawami.
Niech pan wróci do gotowania za chwilę będzie tu porządek, a nas samych nie będzie. -Dodał zdobywając się na najszczerszy uśmiech jaki go było tylko stać.

Quba Drake PW
28 marca 2009, 19:58
Garrett z wielkim zdziwieniem spojrzał na kucharza, potem na siebie, a następnie na Drekara
"Znowu Shadet przejął kontrolę?" - pomyślał. Zastanawiał się co Drekar robi przy przyprawach, szedł przecież po wino. Mniejsza z tym. Elf poczekał aż jego towarzysz skończy mówić, po czym - po krótkiej chwili zabrał głos
- Mości Kucharzu pozwolisz, że razem z... z moim pomocnikiem wyniesiemy beczkę, bo śmierdzi od niej.

Field PW
31 marca 2009, 19:49
W tym momencie obaj panowie zobaczyli minę kucharza, który wyglądał na wybitnie szczęśliwego, a zaraz potem spojrzeli po sobie.
Nie wiedzieć, jakim cudem, ale Garrett widział na przeciwko siebie... siebie. To samo z Drekarem.
Kucharz obszczerzył się i rzucił:
- No co tak stoicie jak te kołki? Myślicie, że nie wiem, co się tu dzieje? - w tym momencie pot spłynął im po plecach. - Takie szkodniki pojawiają się co i rusz przy każdym balu i wyżerają wszystko jak leci. O nie, wreszcie was spotkała zasłużona kara... Taaak... Lady wreszcie nałożyła te zabezpieczenia, o które prosiłem... He he... Wyrzucić to, a potem się przebierzcie w te liberie. Jak będziecie robić, co wam każę, to może nawet poproszę o zdjęcie tego zaklęcia po balu. A teraz WON!

Xelacient PW
2 kwietnia 2009, 02:29
Drekar w ciągu swojego żywota wiele rzeczy, a o jeszcze większej ilości słyszał, ale zanim ogarnął całą sytuację minęła dłuższa chwila, ale teraz nie miał wątpliwości, że kontroluje ciało elfa, wystarczyło spojrzeć na ręce...

-Popełniłem podstawowy błąd obserwatora, tak bardzo byłem pewny teorii zagięcia się przestrzeni, że nie uwzględniłem innych możliwości, a nawet popełniłem grzech ignorancji, nie przyglądając się dokładnie sylwetce przy beczkach. -Pomyślał z przekąsem.

Tak czy siak, nadal trzeba działać, a nie analizować wydarzenia... jest trup do sprzątnięcia. A w tym kierunku sytuacja rozwijała się nawet pomyślnie...

-Przyznam, że pomysł ciekawy i słuszny, ale wymaga jeszcze dopracowania, bo co z tego, że zamieni umysły "szkodnikom" kiedy i tak wszytko wyżarte?
No ale na rozmowy czas będzie po balu, teraz trzeba robić! -Rzekł starając się zamaskować zmieszanie entuzjazmem, nie udało mu się.

-Mówiąc to wcisnął kucharzowi przyprawy (trochę zgniecione), po czym złapał swojego kija który Garret oparł o ścianę, po czym zabrał się za przetaczanie "TEJ" beczki.
-Przydałoby się ją czymś obwiązać, bo jak wyleci zawartość, to będzie raczej nieciekawie. -Rzekł podczas oględzin, dostatecznie głośno, by dotarło to do wszystkich zgromadzonych.

-Aha, bym zapomniał. Jaka jest pańska godność? Bo pracuje tu od miesiąca i wciąż nie mogę sobie przypomnieć pana osoby.

Quba Drake PW
2 kwietnia 2009, 16:26
Garrett patrzał teraz na Drekara i zobaczył... siebie, a raczej swoje ciało. Najpierw myślał, że to lustro, potem musiał sprawdzić namacalnie czy to co się stało to prawda. Wziął klepną Drekara po ramieniu, oczywiście nie mocno, tylko lekko po przyjacielsku.

- No to trzeba to wynieść. - Domknął szczelniej wielko i chwycił jeszcze zabezpieczająco. - No to ruszamy.

Tego co się teraz stało Garrett nie pojmował, był teraz w ciele człowieka i... nie było w cale tak źle.

Field PW
3 kwietnia 2009, 13:04
Kucharz wyszarpnął z ręki zioła, po czym dodał:
- Nie zadawaj głupich pytań, a jak masz sklerozę, to lepiej się tu więcej nie pokazuj. Jak wyniesiecie to wszystko, to, jakbyś zapomniał, liberie są w szafie przed wejściem do kuchni. Drogę mam ci pokazać? A, i widzieliście Arletę?

Xelacient PW
4 kwietnia 2009, 00:10
-Tak oczywiście. Jako osoba ze sklerozą kojarzę wszystkie dziewczyny służebne z imienia.
-Dodał ironicznie Drekar. -Nie powinien tego mówić, ale jakoś mu się wymsknęło, aby załagodzić sytuację dodał szybko.
-Jak się z nią spotkam twarzą w twarz to jej przekaże, że jest poszukiwana.
I była to najszczersza prawda.

-No Garret, wynieśmy te odpady zanim zaśmierdnie tu na dobre, tylko uważaj, żeby nic nie wyleciało podczas toczenia, bo będziemy mieli więcej roboty. -Zwrócił się do elfa.

Quba Drake PW
4 kwietnia 2009, 15:07
Oczywiście Drekarze. No to do roboty! – Garrett chwycił mocno beczkę, po czym powiedział do kucharza. – Jak Ją znajdę to powiem jej, że jest poszukiwana.

Field PW
5 kwietnia 2009, 13:14
- Dobra, wypad z kuchni. Na ścianie po lewej stronie będzie relief przedstawiający lilie. Wciśnijcie go, tam jest zsyp. A potem się ubrać, tace macie już przygotowane. Brzaszczory. - prychnął pod nosem.

Xelacient PW
6 kwietnia 2009, 22:37
Drekar nieznacznie się skrzywił.
Wywalać beczkę do zsypu! Toż to mógł od razu nie ruszać zwłok i dyskretnie się oddalić! Ktoś zajmujący się wynoszeniem śmieci ze zsypu prędzej czy później znalazłby trupa. I efekt okaże się taki sam. -Co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości.
-Dobra, ale nie jetem pewien czy się zmieści i nie będzie jej trzeba wytaczać na zewnątrz. -Rzucił obojętnie wytaczając "towar" z Garretem.

-Zamieniliśmy się ciałami, ciekawe czy umiejętnościami też?
-Może miedzy naszymi umysłami powstała jakaś "nić" umożliwiająca porozumiewanie się? -Zagadał szeptem do elfa, gdy znaleźli się na korytarzu.

Po czym zaczął gorączkowo przeszukiwać swoją pamięć szukając odpowiedzi na swoje pytania.

Powoli, acz nieubłaganie zbliżali się do zsypu.

Quba Drake PW
7 kwietnia 2009, 08:05
- Wiesz to ta cała zamiana ciał mnie zaczyna denerwować. Nie to, żeby mi w twoim było źle, ale dziwie jest oglądać samego siebie stojącego obok. – Powoli transportowali beczkę, którą elf w ludzkim ciele zabezpieczał najlepiej jak potrafi.

- Ciekawe, jak będziemy w stodole – Powiedział szeptem do Drekara. – To przetestujemy to. Jeśli chodzi o nić, to sam nie wiem. Też można spróbować.
Kiedy byli już przy zsypie Garrett podszedł do niego, zmierzył najpierw wieko, potem miejsce w którym beczka jest największa.
- Dobrze zsyp jest za mały - stwierdził, nie patrząc nawet na to czy beczka się zmieści.

Xelacient PW
7 kwietnia 2009, 21:19
-Porozumiewamy się bez słów. -Szepnął Drekar porozumiewawczo mrugając okiem.
Brzmiało obiecująco, ale człowiek nie chciał znowu pochopnie wyciągać wniosków, elf ma rację jeszcze sprawdzą.

-Dobra no to trochę przyspieszmy, bo ten mądrala pewnie zaraz przyjdzie nam udowodnić, że się mieści. Pewnie nieźle się rozsierdzi z tego powodu, ale "Łatwiej prosić o przebaczenie, niż o pozwolenie." - Dokończył ściszonym głosem. Po czym zaczął toczyć beczkę szybciej niż poprzednio, mając na uwadze, aby wieko od niej nie wyleciało.

Field PW
8 kwietnia 2009, 11:51
Korytarz skręcił w pewnym momencie w prawo, potem w lewo, aż w końcu się rozwidlił. Na prawo droga tonęła w ciemnościach, oświetlana tylko przez pochodnie. Koniec korytarza wyglądał niezbyt przyjemnie, ale to, co zobaczyli Drekar i Garrett, przebiło jego najmroczniejsze fantazje. Jeden... dwa... trzy rozbrygi krwi. I ręka na środku wraz z zakrwawionym łańcuchem zakończonym hakiem.
Cuchnęło stęchlizną i duchotą.
Po lewej mieli całkiem kuszące schody, prowadzące w górę. Choć odgłosy, jakie stamtąd dobiegały - płacz dziecka i huki rozbijanych szkieł oraz wrzaski strażników - też nie brzmiały zachęcająco.

Quba Drake PW
9 kwietnia 2009, 20:18
- Drekar nie podoba mi się to. - Stwierdził twardo Garrett. - Poprowadź nas do wyjścia. - Elf w ciele człowieka starał się najlepiej jak mógł zabezpieczać beczkę.

_______________________________________________________________________________

f!eld ja widzę rękę i słysze te krzyki? Trochę się niezręcznie czuję. Miło by było gdybyś mnie też uwzględniał, żeby nie było zgrzytów. :)

f!eldf!eldDone :P

Xelacient PW
10 kwietnia 2009, 11:00
Drekar kiedyś widział masakrę wioski. Kto, co i dlaczego nie wnikał, ale przezył dzięki temu, że spokojnie siedział na ławeczce oparty o chatę z palącą się strzechą, przez co wszyscy myśleli, że jest martwy...
Wtedy ujrzał do czego jedne istoty są zdolne zrobić drugim.
Jednak nawet wtedy nie ujrzał takiej jatki.
Ale obrzydzenie i strach niemal natychmiast zostały stłamszone przez jego odwieczną ciekawość.
I w tym momencie, poczuł niemal fizyczny ból.
Nie dość, że obie ścieżki kusiły ujrzeniem czegoś, czego wcześniej nie widział. To jego zmysły zostały stłumione, przez ssący głód.
Więc prośba Garreta wzbudziła jego głęboką niechęć. Przepuścić takie niepowtarzalne okazje?!
Jednak po kolejnej chwili zreflektował się. Bądź, co bądź był w nie swoim ciele, więc nie powinien go narażać na szwank.
Ta zamiana ciał, też powoli coraz mniej mu się podobała, mimo iż była fascynującym przeżyciem, ten wigor młodości i ta dziwna lekkość...

-Słuchaj Garret jak uważasz, ale ja nie jestem przekonany do opuszczania zamku.
I wiesz jest co? To sytuacja ma jedną zaletę, jeśli tam na dole kogoś masakrują, a na górze toczą walki to raczej trup posługaczki nie wzbudzi sensacji.
Zatem po raz kolejny zmieńmy plan i wywalmy ją tutaj.
Jakby co powiemy, że jak zobaczyliśmy ciało, to rzuciliśmy beczkę byle jak, przez co jej zawartość ją oblała i ruszyliśmy... do walki? -Dokończył nieśmiało.

Quba Drake PW
10 kwietnia 2009, 12:43
- Zróbmy tak jak mówisz, tyle, że trzeba to zrobić wręcz perfekcyjnie. - Czyżby szykowała się walka? Nie ma sprawy tylko jest jeden zasadniczy problem, Garrett nie miał broni, ale mógł zrobić coś innego...
- Poczekaj chwilę, sprawdzę czy coś nam zagraża. - Garrett postawił beczkę, po czym stanął wyprostowany, zamknął oczy i oczyścił umysł. Zaklęcie musiał rzucić jak należy.
"Magiczne Oko" – pomyślał, otworzył oczy i rzucił zaklęcie. Zobaczymy co też czai się w ciemnościach.
- To jak robimy co mamy robić i co potem? Trzeba jeszcze zrobić coś żebyśmy odzyskali swoje ciała.

_______________________________________________________________________________

Nie żeby było źle, ale... Ja chce swoje ciało!

Xelacient PW
10 kwietnia 2009, 20:44
Gdy Garret zamknął oczy, niespokojny Drekar spróbował dokładniej oberzeć korytarze...

Serce wyrywało mu się z piersi, by pobiec... najlepiej na dół, by ujrzeć przerażające monstrum! TAK!!! Pazury behemota! Zęby hydry! Smród goblina! Na co on jeszcze czeka... chociaż może na górze dzieją się rzeczy godne większej uwagi?

Słowa człowieka... to znaczy elfa... to znaczy Garreta!
Jakimś cudem wyrwały go z krain fantazji.
Niestety na razie trzeba skupić się na bardziej przyziemnych rzeczach.

-Jeśli chodzi o nasze ciała, to tylko chyba kucharz wie jak należy postępować i do kogo się zwrócić.
Jednak biorąc pod uwagę okoliczności osoba zdolna nam pomóc jest raczej lekko zajęta... jeśli WoGóle żyje.
Według mnie teraz jedyne co możemy zrobić to ruszyć i ratować co się da.
A o zdjęcie zaklęcia poprosić, gdy sytuacja się uspokoi.

-Drekar uważał, że spokojne wyłuszczenie argumentów pozwoli dojść do porozumienia zawsze i wszędzie (no prawie), więc pomimo podniecenia mówił spokojnie i wyraźnie (Podobał mu się ten elficki akcent!).

-Jeśli chodzi o działanie to najpierw beczka, pomóż mi.
Tylko uważaj, żeby zawartość cię nie ochlapała. -Skończył monolog po czym zabrał się do roboty.

Drekar kijem podważył wieko leżącej beczki, co spowodowało wypłynięcie jej zawartości. Beczkę przetoczyli tak, żeby była prostopadła do ciała, zaś samo wieko przełożyli tak, aby leżało na zwłokach. Nie chcieli pobrudzić "cudzych" ciał, więc kontakt z zawartością ograniczyli do minimum.


-Dobra, a teraz mów o efektach swojego "sprawdzania"... Czy był to czar... (tu mnich zmarszczył brwi przypominając sobie swoją skromną wiedzę magiczną)
...magiczna wizja?

Field PW
12 kwietnia 2009, 21:11
Magiczne oko dało Garrettowi całkiem niezłe informacje o tym, co się dzieje, jednak chyba niekoniecznie takie, jakich szukał.
Garrett: W korytarzu piwnicznym rozjarzyła się krew, a im dalej wędrowała wizja, tym było mniej przyjemnie. Wejście do pokoiku zagradzały dwa zmasakrowane ciała. Aura wokół nich była lodowatobłękitna, zatem na 100% byli już martwi.
Przed nimi jarzył się na ciemnoczerwono z żyłkami czerni ktoś całkiem niezłej postury, natomiast pod ścianą widać było kogoś ledwo żywego (błękit był bardzo blady) oraz drugą postać w całkiem niezłym stanie... pomijając migrenę.
Jego uwagę przyciągnęły bardziej dwie pozostałe aury - jarzyły się na fioletowo, przeplatane czarnymi smugami, co wyraźnie sugerowało, że ich właściciele... cóż, żywi za specjalnie nie byli. Za to tym bardziej nie martwi.

Z kolei wyżej widać było kotłowaninę błękitu z czymś zielonym, co się nieporadnie miotało na wszystkie strony oraz dwie sine aury - jedną tuż nad nimi, a drugą - gdzieś daleko, właściwie było to ledwo wyczuwalne.


Tymczasem Drekar zakończył ustawianie bałaganu. Wyglądało to w miarę realistycznie, ale miało tylko jedną wadę. Mianowicie teraz, żeby się nie ubabrać ani wywrócić, trzeba było iść pod ścianą.

Quba Drake PW
12 kwietnia 2009, 21:58
- I co teraz? Mam dwie wiadomości... Złą i złą, pozwól, że zacznę od tej złej. Wszędzie krew i trupów. Możemy iść na dół i drogę zagrodzą nam najpierw dwa trupy. Czeka tam na nas ktoś, całkiem silny oraz osoba umierająca, trzecia jest w nieco lepszym stanie. Czekają na nas również dwaj ożywieńcy, przynajmniej tak mi się wydaje. Druga zła wiadomość...idąc na górze możemy spotkać jakiegoś potwora oraz zjawy? Tak mi się wydaje. Potwór miota się w wszystkie strony jak oszalały, nad nim coś lata, a trzecią istotę słabo wyczuwam. No Drekarze wybieraj mi to wszystko zwisa i powiewa jak sztandar na wierzy w Steadwick. - Skrzywił się nieco Garrett, bez broni i kolczugi trudno mu będzie walczyć. Elf zaczął się rozglądać za pałką. Bądź co bądź, ale lepsze to od walki na gołe pięści.

Xelacient PW
13 kwietnia 2009, 21:42
-Ha! Czyli miałem rację jakie to zaklęcie!. -Skomentował mnich po usłyszeniu relacji.
-Wygląda na to, że będzie walka. Nie wiem czym z reguły walczysz, ale teraz jesteś zdany na moje cestusy i podkute buty.
-Słyszałem, że istnieje "pamięć ciała" czyli poruchy wolno-rynkowe dzięki którym może będzie nieźle ci szło. -Dopowiedział
Ta paplanina miała odsunąć moment którego Drekar obawiał się najbardziej.

Wybór...
Góra czy dół? Potwór czy ożywieńcy? Pomóc tym na górze czy tym na dole?
I ten argument przeważył szale.
-Garret idziemy na dół, jeśli ktoś tam umiera to jesteśmy jego jedyną nadzieję, później BYĆ MOŻE ruszymy pomóc tym na górze... w większej grupie. -Powiedział człowiek w ciele elfa wymijając "zawartość" beczki.

Rzucił przelotne spojrzenie na ciało Arlety i coś mu się przypomniało:

-Arleta, wiem że mnie słyszysz, co prawda nie masz możliwości reakcji, ale kucharz cię szuka. -Rzekł przystając na chwilę, po czym wrzasnął w kierunku kuchni:
-EJ TY KUCHARSKA GRUBA ŚWINIO!!! ARLETA NIE ŻYJE!!! JESTEŚMY ATAKOWANI!!!
-Powiedział tak, a nie inaczej, ponieważ wiedział, że ludzie na wołanie o pomoc są zadziwiająco głusi, ale na obelgi bardzo czuli. Może jak przybiegnie to pomoże im w walce.

Nie tracąc dalej czasu ruszył w dół po schodach, słysząc stłumiony za nim hałas podkutych butów, wpadł na pomysł.
-Garret rób tyle hałasu ile zdołasz. Wróg słysząc ciebie, pomyśli, że idziesz pierwszy i przygotuje się na twój atak, ale chwilę wcześniej wypadnę ja i zyskam na elemencie zaskoczenia, który pozwoli wyprowadzić mi skuteczny cios.

-Po czym ruszył dalej, kiedy będą się kończyć schody, mnich się pochyli i oburącz trzymając kij wysunięty przed siebie, przeturla się na boku. Postara się zidentyfikować potencjalnego wroga(z dwojga złego wolał stracić element zaskoczenia, niż trafić "tego co nie trzeba") i jeśli będzie w jego zasięgu w pozycji półklęczącej wyprowadzi potężny cios skręcając przy tym całym ciałem, atak będzie kierował w nogi.

strona: 1 - 2 - 3 - 4
temat: [RPG] Ostatni bal - drużyna II: etap zakończony

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel