Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Jarmark Cudówtemat: Historie z (nie)życia wzięte
komnata: Jarmark Cudów
strona: 1 - 2 - 3

Quba Drake PW
30 grudnia 2006, 18:15
Viktoriuszu ja lubię melodramaty w twoim wykonaniu.
Mogę wam zdradzić pewien sekret.Ten zakon w którym byłem to jedna wielka ściema, no ale wszystkiego wam nie zdradzę czekajcię aż pojawi się druga opowieść.

Kathrin PW
1 stycznia 2007, 13:52
Kim jest Kath? Być może tego nie wie nawet ona sama, gdyż wszystkie informacje jakie posiada o swym życiu to fałszywe wspomnienia. Dlatego nie warto ich tu przytaczać. Czy jej historia przypomina losy Agraela-Raelaga, czy bardziej fałszywej Izabeli-Biary? A może rację miał Acid, sądząc, że przysłali ją Kreeganie?
Kath tak naprawdę zna jedynie własną naturę, której jest więźniem. Obrazuje ją ten oto wiersz:

Czai się w kącie twierdzy
wokół zastyga czas
jak gips
czekanie doprowadziła
do perfekcji

(strzeż się
naznaczonej czerwoną klepsydrą)

wie, że gdy minie
siedem lat tłustych
On sam wyrąbie ścieżkę
wśród głogowych krzewów

(dawno zapuszczona trucizna wciąż działa)

a wtedy z pajęczą wprawą
odwróci klepsydrę
nasyci głód
i ucieknie

już nie raz tak
było

:))))

Wiersz ma tytuł "Czarna wdowa" jakby co...znaczy jakby nie było czytelne:)


Quba Drake PW
3 stycznia 2007, 20:34
Oto druga opowieść.

Właściwie w zakonie jestem od kąd pamiętam a pamiętam że miałem dziwny sen.Śniło mi się ów coś dziwnego a mianowicie:ogien, woda, powietrze, ziemia.Sam nie wiem co to oznacza.Potem wstałem i już nie pamiętałem co było wcześniej.Do pokoju w którym leżałem wszedł mnich i zaczoł coś gadać o ,,Zakonie czarnych mnichów" po pięciu minutach przestał nawijać.Ubrałem się i poszłem sie rozejrzeć, później dołączył do mnie młodzieniec o imienu Wilhelm(jak wiecie był moim pierwszym i ostatnim przyjacielem bowiem Quba Drake nie potrzebuje przyjaciół)oprowadził mnie tu i ówdzie i wszedł do innej komnaty nie wchoziłem dalej, wolałem iść do biblioteki.Czytałem jakies książki o magii sam nie wiem po co ale nauczyłem sie kilku przydatnych zaklęć.Przyszła pora obiadu(nie powiem co jadłem bo mogło by to was zniesmaczyć).Wreście noc mogłem spokojnie odpocząć ale niedawały mi spokoju te tajemnicze dżwi, więc co zrobiłem wstałem z łóżka i poszłem.To co zobaczyłem po wejściu do komnaty wprawiło w zdziwienie, sala w której mieściło się wszystko do trenowania elitarnej jednostki.Usłyszałem znajomy głós Wilhelma oraz tego gadającego mnicha.Niebyli zaskoczeni moja obecnością mówili że na mnie czekali.Po dziesięcio minutowym mieleniu ozora mnicha dowiedziałem się że zostałem wcielony do tajnej grupy a zakon to przykrywka dla organizacjii której zadaniem było likwidacja zła.Od tej chwili byłem ,,Czarnym mnichem".

Koniec

Ps.Sami wiecie co było dalej.

Edit:
Wiem błędy to moja słaba strona ale word nic nie wykrył.

Vatras PW
3 stycznia 2007, 22:00
[Historia Vatrasa, prolog]

Chłodny letni poranek. Jak zwykle pobudka o świcie, gdy „słońce zaczyna swe panowanie nad światem”. Tak zwykli mawiać wszyscy kapłani światła. I ja należałem do ich zakonu.
Tego dnia mijał swój rok odkąd objąłem stanowisko „naczelnego inkwizytora świątyni słońca”.
Na mój jubileusz wypadło wykonie wyroku na jakimś nekromancie. O godzinie siódmej rano przywdziałem swą szatę i ruszyłem na przedpole świątyni gdzie dokonywano egzekucji. Gdy dotarłem na miejsce wszystko było już przygotowane. Stos gotowy, skazany przywiązany do pala. Moim zadaniem było jedynie odczytanie wyroku i wezwanie słońca aby uśmierciło winnego. Na czym to polegało? Otóż na świątyni znajdywało się wielkie lustro, było jednak one zwykle przykryte. Gdy trzeba było zapalić stos odsłaniało się je, a ono odbijało promienie słoneczne także te zapalały słomę, którą stos był wyścielony. Zwykłych ludzi chętnie przyglądających się z oddali zawsze wprawiało to w niebywały zachwyt i umacniało ich w wierze. A dla nas oznaczało to zwykle napływ datków na naszą świątynię...
Zgodnie z procedurą odczytałem wyrok, po czym gestem ręki dałem znać aby osłonięto lustro. Stos cały stanął w płomieniach. Muszę przyznać że w takich momentach miałem ogromną satysfakcję z wykonywanej pracy. Minęły jakieś trzy godziny gdy po nekromancie został tylko popiół. Już opuszczałem „miejsce pracy” gdy dostrzegłem iż wśród resztek stosu cos sie błyszczy. Był to niewielki złoty naszyjnik w kształcie oka. Procedura zabierania jakichkolwiek rzeczy, które mogły pozostać po skazanym. Zwykle się do tego stosowałem ale tego dnia coś mnie podkusiło i przywłaszczyłem sobie ten przedmiot.
Wróciłem do domu. Dopiero wieczorem postanowiłem przyjrzeć się swojemu znalezisku. Nalałem sobie kieliszek wina, usiadłem wygodnie na krześle i zacząłem oglądać naszyjnik. Nagle stało się cos dziwnego. Jak tylko spojrzałem w stronę naszyjnika usłyszałem głos w swej głowie:
„Ach ten głupiec, nie był godny aby mnie nosić. Ale ty wydajesz się odpowiedniejszy. Jestem „Oko Ciemności” chętnie opowiem ci o potędze jaką możesz uzyskać jeśli spełnisz jedno moje życzenie.”
„Oko” uraczyło mnie wizjami mocy jaką miałbym osiągnąć. Niezwykle zachęcony tym co widziałem postanowiłem zrobić to czego pragnie.
Poszedłem do świątyni. Bez przeszkód dostałem się do ołtarza. Gdy upewniłem się, że nikt mnie nie śledzi zniszczyłem ołtarz. Skutki tego były natychmiastowe. Przybytek zaczął się walić, klerycy nie wiedzieli co się dzieje, także żaden nie utrudniał mi ucieczki.
Tymczasem „Oko” zawiodło mnie wysoko w góry do wielkiego zamku. Tam miałem zrealizować swój sen o potędze. Mój towarzysz wyjaśnił mi dokładnie co mam robić. I tak dokonałem przemiany w lisza. Moc, o której marzyłem stała się rzeczywistością. Niestety, Świątynia szybko trafiła na mój ślad i postanowiła mnie zgładzić. Oni nie tolerują zdrady. Gdyby wierni dowiedzieli się, że jeden z ich wyższych kapłanów stał się nekromantą wielu odwróciło by się od nich...

Moja walka ze Świątynią trwa już kilka lat. Do tej pory udawało mi się bronić przed ich atakami jednak ostatnio stało się coś co może przechylić szale zwycięstwa na ich stronę. Podczas potyczki jednemu z kapłanów udało się uszkodzić „Oko”. Muszę odnaleźć kogoś kto pomógł by mi przywrócić jego dawną moc. Musze więc odnaleźć jego stwórców...

Quba Drake PW
13 stycznia 2007, 19:36
Jeśli nie wiecie dlaczego jestem taki dziwnym smokiem (a może wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju)to napisałem oto tę krótka historię.

Bycie smokiem od tygodnia bardzo mi się podobało można sobie latać, zionąć czym popadnie(np.kule ognia, lodowe pociski).
Był przepiękny poranek, postanowiłem polatać sobie po okolicy, latałem przez pół godziny aż tu nagle coś przeleciało obok mnie, patrzę a tam łowcy smoków z balisadą i tłuczkiem do mięsa ale po co im tłuczek do mięsa? Mniejsza z tym, miałem nieodpartą ochotę ich zjeść. Podleciałem do nich, najpierw z balisady zrobiłem ognisko, potem nabiłem dwóch łowców na leżące obok harpuny (tym sposobem powstał jedyny w swoim rodzaju szaszłyk).Po udanym śniadaniu poleciałem do pobliskiej wioski. Mieszkańcy wioski wpadli w panikę, pochowali się w domach, dwie godziny latałem nad wioską i nic nikt nie wyszedł .Znudziło mi się latanie więc poleciałem do mojej groty. Zaszło słońce, z daleka nadchodzili chłopi z wioski z widłami tym razem ich drugorzędnym uzbrojeniem były widelce i noże. Weszli do jaskini nawet nie pukając. Mówili coś o złocie i skarbach że niby w grocie są, a ja przecież nic takiego nie miałem, żadnego złota i diamentów ,nawet miedziaka nie było. Znowu naszedł mnie niespodziewany "mały głód" zjadłem chłopów. Rano do groty nadleciał wielki czterokrotnie większy ode mnie Megasmok, wygonił mnie z groty i zostałem bez dachy nad głową(wszystko przez to bydle).Wkurzony pogrzebałem gada żywcem bez skrupułów.

Dalej się domyślacie co było dalej.

Kreator PW
14 stycznia 2007, 00:44
@Quba, muszę Ci powiedzieć, że Twoja historia bardzo poprawiła mi mój wieczorny nastrój
(cały dzień miałem do bani). Szczególnie przypadli mi do gustu chamscy chłopi, którzy przyszli w „odwiedziny” z własnymi sztućcami. Nie dziw się im, że nie zapukali, bo i w co mieli zapukać wchodząc do groty? :D. A teraz poważnie, skoro pogrzebałeś żywcem „bydle”, cztery razy większe od Ciebie, to czemu dałeś się przegonić z własnej groty?

Ps. „Mówili coś o złocie i skarbach że niby w grocie są, a ja przecież nic takiego nie miałem, żadnego złota i diamentów ,nawet miedziaka nie było”. Wygląda na to że, jesteś smokiem na dorobku i czeka Cię długa droga do zapełnienia swojej groty skarbami. No ale na początek masz już noże i widelce (może chociaż są ze srebra?), chyba że zjadłeś je razem z chłopami, w takim razie czeka Cię duża niestrawność :) .

Vatras PW
10 lutego 2007, 19:53
Miesiąc poślizgu ale jest :)
[Historia Vatrasa, rozdział 1]
Przeszukałem cały zamek w poszukiwaniu informacji o twórcach „Oka”. Niestety nie znalazłem nic poza krótkim wpisem w książce „Wielcy Rzemieślnicy”:
„Albert Thursh – znany jubiler chętnie tworzył naszyjniki w kształcie oka” Obok widniał rysunek amuletu przypominającego ten, który nosze na szyi i opis miejsca gdzie ów jubiler żył..
No cóż, nie jest to wiele ale od czegoś trzeba zacząć. Na szczęście wiocha, w której ma on mieszkać leży jakieś 10 dni drogi na południe od mojego zamku. Chwilka, czy ja przez przypadek nie robiłem ostatnio najazdu na nią? Mam nadzieję, że ten cały Albert nie był jedną z ofiar bo jako zombie za wiele mi raczej nie powie... Czym prędzej rozpocząłem przygotowania do podróży. Na czas mojej wyprawy obronę zamku powierzyłem mojemu przyjacielowi (o ile lisz w ogóle może mieć przyjaciół) - wampir Darron był jednym z pierwszych, którzy dołączyli do mojej walki ze Świątynią. Jestem pewny że da sobie radę.
Księżyc z ledwością oświetlał drogę przez gęstą mgłę otaczającą mój dom i całą okolicę. Ubrany w granatowy płaszcz z kapturem, z laską za towarzysza, udałem się na południe...
Zaczynało świtać gdy w oddali dojrzałem kilka domków. Rozejrzałem się po tej osadzie aby odnaleźć jakąś gospodę, w której mógłbym zatrzymać się aby kontynuować swą podróż nocą. Po chwili rozglądania się dostrzegłem szyld z namalowanym kuflem i napisem „Nocleg i coś jeszcze”. Wszedłem do środka. Pomieszczenie pełne było ludzi, którzy zareagowali na moje wejście zdziwieniem, niektórzy wyraźnie się też przestraszyli. Widocznie widok lisza nie należy do częstych w tej okolicy
-Chce pokój do wieczora – powiedziałem karczmarzowi. Ten jednak nie odpowiedział tylko zaczął mi się przyglądać.
- Pokój! - wrzasnąłem. Tym razem poskutkowało. Jednak on wciąż gapił się na mnie. Czyżby mnie rozpoznał?
Pokój, który dostałem był obskurny. Ostatni raz ktoś sprzątał tu chyba przed rokiem. Pajęczyny w kątach, odrapane ściany, dziurawy dach. Pomyślałem, że jak tylko wrócę z poszukiwań to spalę tę budę wraz z właścicielem. Ta myśl poprawiła mi nastrój. Tymczasem usiadłem za stołem i wziąłem się za studiowanie mapy.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos dochodzący zza drzwi:
„oddałeś Świątyni wielką przysługę! Teraz odsuń się.” W tym momencie drzwi otworzyły się i ujrzałem właściciela karczmy oraz dwie postacie z maskami w kształcie słońca na twarzy i złotymi maczugami w ręce. Nie zastanawiając się długo rzuciłem zaklęcie. Potężny ognisty podmuch zamienił w popiół karczmarza, który najwyraźniej nie usłuchał dobrej rady. Wtem potężny błysk światła oślepił mnie. Jeden z kapłanów najwyraźniej zaszedł mnie od tyłu, gdyż poczułem silne uderzenie w tył głowy. Straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, stałem przywiązany do pala na stosie...

Ciąg dalszy nastąpi (o ile to przeżyje).

MCaleb PW
11 lutego 2007, 21:14
Quba, przypominam Ci, że Vartasa posądzono o herezję. Herezja = stos. :P

Trang Oul PW
11 lutego 2007, 21:19
...poprzedzony torturami ciała.

Quba Drake PW
26 maja 2007, 22:42
Quba Drake Reaktywacja czyli temat do mikrofalówki:P
Opowiadanie któreś tam z kolei "Nowe szaty króla...znaczy się smoka:P"
Kiedy wróciłem do Groty zdałem sobie sprawę że mieszka w niej dużo umarlaków(bez urazy ale chodzi o Licze i Wampiry:P).Myśle sobie moda jakaś, jako iż muszę być "trendy":P postanowiłem że przemienie się w Drakolicza.
Następnego dnia wyruszyłem w poszukiwaniu "Smoczych smętarzysk".Poszukiwanie takowych cmętarzy nie było trudne wystarczyło dobrze poszukać w Dayei, pogadać z znajomymi...W wyniku mozolnych rytułałów i obrzędów stałem się Drakoliczem.Efekt nie był porażający, czułem się normalnie, no może straciłem kilka kilo...Poczułem silny przypływ mocy lecz skutkiem ubocznym była słaba ochrona:/ No ale nie można mieć wszystkiego ale liczy się to że jestem na topie:P

Wiewek PW
21 czerwca 2007, 19:54
Szkoda, że wiewiórki nie są na topie. Nie zamierzam pozbywać się mojego wspaniałego, małego ciała tylko po to by być na jakimś tam, tfu!, topie! Co do mojej historii to mam nadzieję, iż ukaże się dosyć prędko. I jak to w zwyczaju mają wiewiórki, opowiadanie będzie raczej krótkie.

Wiwern PW
21 lipca 2007, 20:52
Teraz opowieśc króla wiwern (przypominam, że jestem gadającą wiwerną):

Jakie życie czeka wiwerne? Mozolny trening u władców bestii. Co czeka królewską wiwerne? Spokojny żywot bez problemów bo wszyscy się boją tak potężnej istoty. Ja jestem królewską wiwerną. Całe dzieciństwo upłynęło mi na polowaniach i szukaniu złota w kopalniach. Gdy dorosłem żyłem sobie spokojnie w naszym siedlisku. Wyrosłem na potężną wiwerne. Moje szpony z łatwością rozszarpywały niedźwiedzie a zęby wbijały się w ofiarę bez problemu. Władcy Bestii postanowili mnie oswoić. Żadnemu się nie udało. Jednak jeden śmiałek postanowił mnie rośwcieczyc, więc porwał młode wiwerny. Moja furia była wielka. Przez 3 dni i 3 noce ludzie bali się wyjść z domu. Moja natura,, rozkazała'' mi zapanować nad miastem lecz rządzić mądrze i nie na niekorzyść ludu. Tak stałem się panem tego miasta które stało się twierdzą wiwern. Ludzie żyli jak dawniej. Pozwoliłem władcą bestii być moimi najwierniejszymi sługami lecz żadnemu pod karą śmierci nie wolno było dotykać wiwerny. Zacząłem gromadzić armie pełną dzikich i wynaturzonych stworzeń. Razem z innymi wiwernami podbijałem wioski i miasteczka. Dni upływały mi na podbojach lub siedzeniu w moim gnieździe lub cytadeli i patrząc na moje cudowne miasto. Pewnego dnia odwiedził nas pewien Szaman znany w całej tatalii. Zapytał się o moje zamiary i charakter. Razem z gnollem przeprowadziłem długą i ciekawą konwersacje. Poznałem przy tym jaką mądrość i moc posiada ta istota. Mianowałem go moim dowódcą a on zgodził się. Był to sługa dobry i w dodatku przyjaciel. Pewnego dnia odwiedził mnie posłaniec od króla. Miałem stawić się u władcy. Przybyłem do jego pałacu a na moją nie obecność dowódce mianowałem opiekunem stolicy. Król zaproponował mi wspólną władze w tatalii. Zgodziłem się. Gdy wróciłem do mojego miasta zobaczyłem, że szaman nie próżnował. Wybudował w mieście sanktuarium gralla. Zauważyłem, że nie wyjawił mi on swego imienia dowiedział się, że nazywa się Xyx. Lata mijały mi spokojnie. Prawie nie było na moich bagnistych terenach żadnej wojny. Poczułem się niezwykle potężny i zapragnąłem podbić nowe tereny. Zaczynając od Bracady i kończąc na Eofolu. Zabrałem przy tym tamtym krainom trochę terenu. W trakcie poszukiwań spotkałem nie jaką kwasową grotę. Miejsce okazało się przytulne i przyjemne. Poznałem trochę ludzi i nie-ludzi. Polubiłem to miejsce jak moją piękną stolice.

Wiwern PW
24 lipca 2007, 20:26
W grocie mamy już teamty,, historie z nie-życia...'',,, Czemu dobrze...'',,, Czemu źle...'' które są informacjami o postaciach które wcielamy się w grocie. Tu będzie luźniejsza dyskusja na różne tematy związane z postaciami. Na początek...jakie posiadacie artefakty? Ja mam dośc małą kolekcje a na dodatek jako wiwerna prawie wogle nie mogę ich używac :). Mój zbiór to:

Księga czarów
Kupiłem ją gdy zaczołem się uczyc podstaw magii.

Korbacz Gnoli
Zabrałem tą broń jednemu władcy bestii który oswajał młode wiwerny i oczywiście zginął (wtedy zaczeła się moja przygoda).

Krasnoludzka Tarcza
Łup wojenny. Krasnolud który ją trzymał był na tyle silny by zniszczyc mi 5% armii :). Wódz jaki czy co?

Kolczuga z łusek bazyliszka i smoka
Kupiona od króla tatalii ale w sumie nie przydatna.

Hełm czaski
Ten zwiększający wiedze artefakt jest moim ulubionym. Zabrałem go pewnemu tępemu liszowi (bez urazy dla rasy liszów) który mieszkał sobie w sporej komnacie pomiędzy moją armią a miastem które chciałem podbic.

Oko smoka
Dar od króla tatalii.

Karty tarota
Wymusiłem go od wiedźmy, pozatym gram nimi.

Magiczny znak
Znaleziony podczas poszukiwania graala. Ostatnio się zgubił w skarbcu :).

Klucz do bram miasta
Nie pamiętam skąd go mam.

Ekwipunek dowódcy
Buty pośpiechu
Miał je od zawsze.

Pierścien mocy slavy
Zdobył nie dawno.

PS:Niektóre nazwy artefaktów zapomniałem, więc się posłużyłem jaskinią behemota.

RabicanRabicanBytów nie mnożyć!

Sheensherr PW
24 lipca 2007, 21:03
A oto moje artefakty.

szczęka złotego smoka:
Znalazłem ją w pobliżu smoczej groty, pandemoniusz powiedział mi, ze należała do bardzo starego smoka, ciekawe jak tam się znalazła...

miotła wiedźmy:
oddała mi ją pewna stara wiedźma od czasu, kiedy przerzuciła się na odkurzacze.

młody wiwern:
miałem go dowieść do restauracji w południowo-wschodniej część Erathii(są tam prawdziwym przysmakiem), ale żal mi go się zrobiło. Został przy mnie, ale poległ przy pierwszej walce z chłopem -_-"

energetyczny miecz:
Miota energetycznymi piorunami, ale trzeba go nakręcać korbką co godzinę :[

certyfikat rogatogłowego:
dostaje go każdy potępiony (należę do krętorogich)

anielskie pióra:
zgubił je pewien anioł ze strachu gdy poczuł moją woń (oczywiście siarki:P)

głucho niemo niewidomy pomagier:
dał mi go pewien wódz wioski, jeszcze dopłacił.

bandaże mummi:
dałem jej za ni nowiutki prześcieradło

tarcza ozezowania:
każdy przeciwnik który spojrzy na nią dostaje zeza, znalazłem ją w gnieździe meduz, które się właśnie zajeły ozezowywawniem przeciwników.

bezdenne ucho trolla:
miód z niego jest znacznie tańszy od pszczelego

piekielna zbroja model turbo burbo 91481XD v. 542f rocznik 1477
najnowszy model pz. ma w sobie miejsce na napoje oraz klimatyzacje. Kupiłem za pieniądze wycyganione od cyganów

I to wszystko co obecnie posiadam.

Sheensherr PW
24 lipca 2007, 21:55
Jak każdy demon zrodziłem się z cierpienia i bólu. Niestety(takie już moje "szczęście") było to cierpienie dzieciaka któremu mama nie chciała dać na chupa-chempiunsa. Z tego powodu byłem wyśmiewany. Oczywiście jak każdy demon, aby żyć muszę pożerać duszę zabitych wrogów. oczywiście (dzięki mojemu szczęściu) jak tylko wyjdę na powierzchnię niczego nie ma. Nawet pies z kulawą nogą ucieknie. Zazwyczaj muszę wtedy złapać jakiegoś szczura lub robyla. hmmm...to dlatego mam prążkowany różowy ogon i zaczyna mi wyrastać kolejna para odnóży. Na szczęście w piekle są świetni chirurdzy, już mam ustawioną wizytę na 6.6.6. To moja szczęśliwa data. Mam rodzinkę, Agraela - sukubba mojego życia, Belzebub junior, Belzebub middle i Belzebub senior( to nie to co myślicie, to moi siostrzeńcy :P) oraz kumpli Towarzysz Czesio, bardzo miły zombiak(W nekropoli niestety nadal komunizm :( ), PITotrek, bardzo miły czarci lord oraz samuraj Taka - Sraka z Yakumy. Wiodę spokojne życie na posadzie zastępcy niepotrzebnego pomocnika, doradcy, vice informatora, pomocnika hukumuka(taki piekielny śmieciarz). Dzięki tej wspanialej posadzie stać mnie na całkiem wygodny karton pod mostem obok San Piekiello. Nie mam nałogów ( nie licząc lkobiet:PP), oraz mam mało spraw w sądzie najniższym. ZA tydzień przyjdzie list w sprawie nowej pracy. Niestety ostatnio miałem kilka problemów z mafią gargulcową, która zajmuje się drukowaniem fałszywych hellarow. Goni mnie bo zacząłem naśmiewać się z ich wyglądu ;[. Za 13 lat będzie wyprawa na Kałmeot, siedzibę rycerze owalnego stołu. Zgłosiłem się jako pajac wojenny. I tak potępienie trwa powoli, mam nadzieję, że doczekam następnego milenium, ponieważ miałem bardzo groźną padaczkę uszną, która pojawiła się od zbyt długiego słuchania mojego ulubionego zespołu - Black Eyed War. Byłem na setkach ich koncertów(Jako cieć, ale bylem :P). Mam nadzieję że ktoś nakręci moją biografię, np. Szitbelg albo Oliver Rock. I hope u like my biography ;))

Pzdr.

Agrael PW
26 lipca 2007, 15:42
Ja mam tylko kilka artefaktów:

Pierścień złamanej woli
Obniża morale moich przeciwników

Wisior mistrzostwa
Znam niektóre umiejętności lepiej niż doskonale:)

Kajdany wojny
Prostak, który się na mnie rzuci już nie ucieknie

Te trzy u góry to moja chluba dzięki nim inne demony czują do mnie respekt(tak właściwie to ukradłem je Verowi, czy Veyerowi nie wiem jak ten dziad się zwie, ale zrobił za mnie brudną robotę:D)

Graal
w żadnym z miast jakie zwiedziłem nie chcieli zbudować mu sanktuarium to tak go nosze przy sobie ładnie wygląda

Berło, szata, pierścień i korona Sar-isusa
Jak oszlachtowałem jakiegoś maga to mi się to pokazało no to wziąłem

Wolumin magii zniszczenia
Sam do mnie przyszedł, ale za to znam czary magii zniszczenia:)

Korona wizji
Więcej widzę spod hełmu, a poza tym dobrze w niej wyglądam

Miałem jeszcze skrzydła anioła, ale jak je zabrałem do piekła to mi spłonęły

Miałem też dostać jako rodową pamiątkę miecz armageddonu, ale ci wredni ludzie i ten głupi Gelu zwinęli mi go sprzed nosa

Quba Drake PW
30 lipca 2007, 17:56
Hmm...oto co udało mi się zgromadzić:)
Na początek to mam małą kolekcję złotych monet oraz miedziaków(naprawde małą bo nie mam gdzie tego składować).Mam też regnański kordelas obecnie słóży jako wykałaczka:P, póstą fiolkę smoczej krwii(zostawiłem sobie ją na pamiątkę po tym chaniebnym wydarzeniu).

vinius PW
30 lipca 2007, 20:32
Temat tradycyjnie niezbyt mądry, ale jak już piszemy, to ja informuję, iż mam w posiadaniu Berło Ładu tudzież Kostur SmoczyPiszczel (oraz flaszkę C2H5OH z gruszek za pazuchą).

Quba Drake PW
30 lipca 2007, 21:39
Czy to czasem nie etanol?

vinius PW
30 lipca 2007, 22:51
Owszem, etanol, 30% roztwór w wodzie i wyciągu drożdżowo -owocowym.
strona: 1 - 2 - 3
temat: Historie z (nie)życia wzięte

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel