Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Jarmark Cudówtemat: [książka] Piekielny wędrowiec
komnata: Jarmark Cudów
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 ... 7 - 8 - 9

Crystal Dragon PW
18 kwietnia 2014, 15:09
Drogi Garecie
1. Nie spostrzegłem, że nie usunąłem Xexa w całości.
2. Co do odrazy, to się zgodzę. Ale owe spektrum, jat ty tą istotę nazwałeś, miało zmiękczyć Xerona, wymusić w nim strach, uwolnić jego lęki, których nie był świadom. Już same tunele zmuszały kreegan do martwienia się o swój los.
3. Troglodyta był ich jedyną szansą na ucieczkę. Gdyby go zmusili, mógłby się przeciwstawić (przecież troglodyci ciągle są pomiatani przez innych).Więc, że tak powiem miał ich w garści. A o ile pamiętam, sam dał kreeganom tą propozycję.
4. "Skarbiec". To nie laboratorium. Chociaż mógłbym dać tam z parę blasterów lub czegoś podobnego.

Jeśli nie wyraziłem się jasno, to powiedz.

PS: Oceny o estetyce i stylistyce tekstu też się przydadzą.

Wasz kryształowy smok.

Andruids PW
18 kwietnia 2014, 16:51
Mam takie samo zdanie jak Garett. O ile Xeron, jako pół kreegan, może jeszcze przejawiać typowo ludzkie emocje i lęki, to resztę zgrai za bardzo uczłowieczyłeś. Wg mnie, powinni zachowywać się trochę bardziej zwierzęco, a główny bohater mógłby przy tym wywoływać większy kontrast. Ale to tylko moje zdanie.

Za to muszę zwrócić uwagę, że wszystko dzieje się wedle bardzo sztywnego skryptu. Mało jest logiki i sensu w przedstawionych wydarzeniach. Po prostu się dzieją, ale dlaczego, to już czytelnik musi dopowiedzieć sobie sam. Xeron rzuca przekleństwami i jest wkurzony na obecną sytuację, ale za chwilę idzie przodem w tunel, jakby nigdy nic. Bierze miecz, bo nie ma już swojego Smoczego Języka, grzecznie słucha starego troglodyty, bo to jedyna nadzieja na przetrwanie i stawia czoła swoim lękom rzucając celnie mieczem w smocze serce, inaczej umarłby marnie trzęsąc się w kącie ze strachu i opowieść straciła by głównego bohatera.

Poza tym nie ma czegoś takiego jak "stawienie czoła swoim lękom w jednym momencie". To zazwyczaj proces, a na pewno musi mieć jakiś katalizator. Mógłbyś przedstawić w tym rozdziale napięcie między bestialskimi czartami, a wątpiącym w swoje umiejętności Xeronem, który rozważa, czy nie zakończyć swojej marnej egzystencji. Przy okazji jego podwładni mogliby całkowicie porzucić jego autorytet i w ostatniej scenie, kiedy wszyscy kreeganie giną przez nieposłuszeństwo i swoje instynkty, główny bohater porzuca wiążącą go presję, nie ma już armii, którą musi dowodzić, ludzi których los spoczywa na jego barkach, więc przechodzi metamorfozę, z przywódcy staje się wojownikiem i pokonuje wielką bestię za pomocą własnego sprytu (i może trochę magii, bo czemu nie). Bo samo rzucenie mieczem w smoka jest za bardzo naciągane jak na mój gust.

Jeszcze zamieniłbym piekielny wędrowiec na wieczny tułacz w ostatnim zdaniu. Wszyscy wiemy skąd się wziął tytuł, nie trzeba tego aż tak akcentować : )

Napisz czego nie rozumiesz to podam przykłady : )

Crystal Dragon PW
18 kwietnia 2014, 17:05
Cytat:
Mam takie samo zdanie jak Garett. O ile Xeron, jako pół kreegan, może jeszcze przejawiać typowo ludzkie emocje i lęki, to resztę zgrai za bardzo uczłowieczyłeś. Wg mnie, powinni zachowywać się trochę bardziej zwierzęco, a główny bohater mógłby przy tym wywoływać większy kontrast. Ale to tylko moje zdanie.

Wszystko dobrze rozumiem(mimo, że musiałem czytać to z parę razy, aby to zrozumieć po smoczemu), ale Xeron miał wyższość nad resztą kreegan. I nie róbmy z nich niezniszczalnych, niezłomnych dzikusów, bo każdy ma swoje słabości - nawet Kreeganie.

Cytat:
Za to muszę zwrócić uwagę, że wszystko dzieje się wedle bardzo sztywnego skryptu. Mało jest logiki i sensu w przedstawionych wydarzeniach. Po prostu się dzieją, ale dlaczego, to już czytelnik musi dopowiedzieć sobie sam. Xeron rzuca przekleństwami i jest wkurzony na obecną sytuację, ale za chwilę idzie przodem w tunel, jakby nigdy nic. Bierze miecz, bo nie ma już swojego Smoczego Języka, grzecznie słucha starego troglodyty, bo to jedyna nadzieja na przetrwanie i stawia czoła swoim lękom rzucając celnie mieczem w smocze serce, inaczej umarłby marnie trzęsąc się w kącie ze strachu i opowieść straciła by głównego bohatera. Poza tym nie ma czegoś takiego jak "stawienie czoła swoim lękom w jednym momencie". To zazwyczaj proces, a na pewno musi mieć jakiś katalizator. Mógłbyś zamiast tego przedstawić w tym rozdziale napięcie między bestialskimi czartami, a wątpiącym w swoje umiejętności Xeronem, który rozważa, czy nie zakończyć swojej marnej egzystencji. Przy okazji jego podwładni mogliby całkowicie porzucić jego autorytet i w ostatniej scenie, kiedy wszyscy kreeganie giną przez nieposłuszeństwo i swoje instynkty, główny bohater porzuca wiążącą go presję, nie ma już armii, którą musi dowodzić, ludzi których los spoczywa na jego barkach, więc przechodzi metamorfozę, z przywódcy staje się wojownikiem i pokonuje wielką bestię za pomocą własnego sprytu (i może trochę magii, bo czemu nie). Bo samo rzucenie mieczem w smoka jest za bardzo naciągane jak na mój gust.

Nie wszystko mi się tu udało zrozumieć, więc wyjaśnię to, co umiałem zrozumieć po smoczemu.
1. Xeron nie miał wyboru i musiał iść w głębię tunelu, gdyż z drugiej strony czyhały na niego i resztę czartów całe legiony żywiołaków.
2. To wersja surowa. A więc dorobię to, co niedorobione (masło maślane) i poprawię błędy.
3. To czarne smoki - a więc magia nie wchodzie w grę.

Cytat:
Jeszcze zamieniłbym piekielny wędrowiec na wieczny tułacz w ostatnim zdaniu. Wszyscy wiemy skąd się wziął tytuł, nie trzeba tego aż tak akcentować : )

Ten tytuł nie brzmi tak fajnie (moim zdaniem oczywiście), aczkolwiek nie jest zły.

Andruids PW
18 kwietnia 2014, 18:34
Nie o to chodzi, żeby zrobić ich niezniszczalnych, tylko, żeby przedstawić ich jako... no... kosmitów. Jakieś fantastyczne byty, inne niż ludzie. Chyba, że o czymś nie wiem i czarty to tak naprawdę efekt krzyżówek z materiałem genetycznym ludzi (co byłoby wytłumaczeniem ich niezwykle humanoidalnch kształtów).

W moim głównym "bloku" chodzi o to, że wszystko jest takie bardzo nienaturalne. Xeron zabija swojego adiutanta - reszta obecnych nie reaguje, jest jak tło. Drugi popada w szaleństwo? Nikt nie wypowiada nawet krótkiego komentarza. Jakby nic się nie stało.

1. Ok, Xeron nie ma innego wyjścia, ale jeszcze przed chwilą miotał klątwy i zabił swojego adiutanta. Nie ma płynnego przejścia między jednym i drugim, jakiejś refleksji. Dlatego zastanowiłbym się ile informacji zostawić w dialogu Xerona, a ile raczej powinno się znaleźć w jego przemyśleniach i płynącym z nich postanowieniu. Bo na jego miejscu nie krzyczałbym do swoich towarzyszy, że znaleźli się po uszy w smoczym gównie.
2. Póki co ten fragment jest zdecydowanie zbyt surowy.
3. Zapomniałeś o Ognistej Tarczy : ) Poza tym są czary, które można rzucić na siebie, albo na otoczenie. Zależy jak patrzysz na właściwości antymagiczne smoków. Czy to ich łuski czynią je odporne na szkodliwą magię, czy raczej rozpraszają ją samą swoją obecnością.

I nie, wieczny tułacz to nie propozycja nowego tytułu. Twój jest świetny : ) Chodziło mi tylko o to, żebyś nie powtarzał go dosłownie na łamach opowieści. Nie ma moim zdaniem takiej potrzeby.

Garett PW
18 kwietnia 2014, 18:37
Mości Smok:
Wszystko dobrze rozumiem(mimo, że musiałem czytać to z parę razy, aby to zrozumieć po smoczemu), ale Xeron miał wyższość nad resztą kreegan. I nie róbmy z nich niezniszczalnych, niezłomnych dzikusów, bo każdy ma swoje słabości - nawet Kreeganie.
Tak, ale Kreeganie raczej nie przestraszyliby się gnijących zwłok i dwóch Czarnych Smoków które jedzą na śniadanie :P. Jakby tak się zastanowić to jedyną rzeczą która mogłaby wprowadzić Kreegana w panikę jest Strażnik ze swą mocą.

Mości Smok:
3. To czarne smoki - a więc magia nie wchodzie w grę.
Dlaczego nie wchodzi w grę? To, że Czarne Smoki są odporne na magię nie oznacza, iż Xeron nie mógłby wzmocnić siebie jakimś czarem albo teleportować jak w mojej wersji walki z Rolandem w pierwszym rozdziale.

Crystal Dragon PW
18 kwietnia 2014, 20:03
Cytat:
Nie o to chodzi, żeby zrobić ich niezniszczalnych, tylko, żeby przedstawić ich jako... no... kosmitów. Jakieś fantastyczne byty, inne niż ludzie. Chyba, że o czymś nie wiem i czarty to tak naprawdę efekt krzyżówek z materiałem genetycznym ludzi (co byłoby wytłumaczeniem ich niezwykle humanoidalnch kształtów).

1. Może i byli kosmitami, ale raczej nie byli pozbawieni uczuć takich jak strach czy niepokój. Więc raczej mogli się niepokoić o vto, czy wyjdą z tuneli żywi czy martwi.
2. Ewolucja kreegan mogła zajść w tą stronę, że zaczęli przypominać ludzi (tak propos czarci lord z H3 wygląda jakby miał jedno oko:p).

Cytat:
W moim głównym "bloku" chodzi o to, że wszystko jest takie bardzo nienaturalne. Xeron zabija swojego adiutanta - reszta obecnych nie reaguje, jest jak tło. Drugi popada w szaleństwo? Nikt nie wypowiada nawet krótkiego komentarza. Jakby nic się nie stało.

1. Tu akurat przez moje gapiowstwo nie zwróciłem uwagi.
2. Każdy raczej myślał tylko o sobie. Co do Xerona - bez zdecydowanego dowódcy raczej nie byliby w stanie iść. Ale mówię - dopracuję to.

Cytat:
1. Ok, Xeron nie ma innego wyjścia, ale jeszcze przed chwilą miotał klątwy i zabił swojego adiutanta. Nie ma płynnego przejścia między jednym i drugim, jakiejś refleksji. Dlatego zastanowiłbym się ile informacji zostawić w dialogu Xerona, a ile raczej powinno się znaleźć w jego przemyśleniach i płynącym z nich postanowieniu. Bo na jego miejscu nie krzyczałbym do swoich towarzyszy, że znaleźli się po uszy w smoczym gównie.

A ty jakie byś zaproponował? Bo, szczerze mówiąc, myślałem nad tym i nie mogłem wymyślić nic sensownego.

Cytat:
2. Póki co ten fragment jest zdecydowanie zbyt surowy.

-,-

Cytat:
3. Zapomniałeś o Ognistej Tarczy : ) Poza tym są czary, które można rzucić na siebie, albo na otoczenie. Zależy jak patrzysz na właściwości antymagiczne smoków. Czy to ich łuski czynią je odporne na szkodliwą magię, czy raczej rozpraszają ją samą swoją obecnością.

Nie dopisałem, że przez atak spektry część jego wspomnień, w tym zaklęcia, zanikły. Jednak efekty pojawią się w kolejnych rozdziałach.

Cytat:
I nie, wieczny tułacz to nie propozycja nowego tytułu. Twój jest świetny : ) Chodziło mi tylko o to, żebyś nie powtarzał go dosłownie na łamach opowieści. Nie ma moim zdaniem takiej potrzeby.

1. Dziękuję:).
2. Aha.

Co do ciebie, Garecie:

Cytat:
Tak, ale Kreeganie raczej nie przestraszyliby się gnijących zwłok i dwóch Czarnych Smoków które jedzą na śniadanie :P. Jakby tak się zastanowić to jedyną rzeczą która mogłaby wprowadzić Kreegana w panikę jest Strażnik ze swą mocą.

To spójrz na to tak, jak na bitwę w H3. Masz kilka czartów i kilka demonów (czyli gdzieś około po 6-7 na każdy rodzaj) przeciwko dwóm czarnym smokom. Xeron
zapomniał zaklęć(patrz wyżej) i dodaj do tego jeszcze to, że Xeron nabawił się lęku na nie. Co byś zrobił?

Cytat:
Dlaczego nie wchodzi w grę? To, że Czarne Smoki są odporne na magię nie oznacza, iż Xeron nie mógłby wzmocnić siebie jakimś czarem albo teleportować jak w mojej wersji walki z Rolandem w pierwszym rozdziale.

Patrz wyżej:).


Garett PW
18 kwietnia 2014, 21:21
Mości Smok:
To spójrz na to tak, jak na bitwę w H3. Masz kilka czartów i kilka demonów (czyli gdzieś około po 6-7 na każdy rodzaj) przeciwko dwóm czarnym smokom. Xeron
zapomniał zaklęć(patrz wyżej) i dodaj do tego jeszcze to, że Xeron nabawił się lęku na nie. Co byś zrobił?
Grałeś w kampanie w WoGu? Taką bitwę da się wygrać, trzeba tylko myśleć. :D

Cytat:
1. Może i byli kosmitami, ale raczej nie byli pozbawieni uczuć takich jak strach czy niepokój. Więc raczej mogli się niepokoić o vto, czy wyjdą z tuneli żywi czy martwi.
2. Ewolucja kreegan mogła zajść w tą stronę, że zaczęli przypominać ludzi (tak propos czarci lord z H3 wygląda jakby miał jedno oko:p).
1.Napisałem czego mogli bać się Kreeganie i na pewno nie były to byle smoki.
2.Gdzieś była dyskusja o tym, że prawdopodobnie tylko Diabły są Kreeganami, a reszta demonów to mieszkańcy Podziemia którzy im służą.

Cytat:
2. Każdy raczej myślał tylko o sobie. Co do Xerona - bez zdecydowanego dowódcy raczej nie byliby w stanie iść. Ale mówię - dopracuję to.
Tyle, że nie widać by był taki zdecydowana jak spektrum go dopadło, Kreeganie widząc taką słabość powinni go zostawić by wybrać lepszego dowódcę, zresztą sam Xeron przecież zabił jednego adiutanta, a drugiego zostawił samemu sobie bo byli słabeuszami.
Cytat:
Nie dopisałem, że przez atak spektry część jego wspomnień, w tym zaklęcia, zanikły. Jednak efekty pojawią się w kolejnych rozdziałach.
Pamiętaj tylko, że Diabły(jednostki) mogą się teleportować więc można to uznać za swoistą "umiejętność rasową" której Xeron raczej by nie mógł zapomnieć.
Cytat:
spektry
Według mnie "spektrum" brzmi o wiele lepiej od "spektry", ale jak już pisałem przy mojej propozycji walki z Rolandem, niczego ci nie narzucam.


Andruids PW
19 kwietnia 2014, 00:54
Kryształowy:
Każdy raczej myślał tylko o sobie. Co do Xerona - bez zdecydowanego dowódcy raczej nie byliby w stanie iść.
No to albo w jedną, albo w drugą stronę : p Albo za każdym razem wszyscy patrzą co zrobi Xeron i jaki wyda rozkaz, albo każdy troszczy się o siebie, ale wtedy zostawili by go na pastwę losu.

Kryształowy:
Nie dopisałem, że przez atak spektry część jego wspomnień, w tym zaklęcia, zanikły. Jednak efekty pojawią się w kolejnych rozdziałach.
i znowu:
dodaj do tego jeszcze to, że Xeron nabawił się lęku na nie.
A to w ten sposób. To niestety musisz trochę przepisać. Na przykład zaznaczyć, że Xeron był cały czas pod wpływem jakiegoś czaru, a w ostatniej scenie zamiast przełamać swój lęk, właśnie napisać, że złamał czar. Może smok goniąc za Xeronem uderzył w ścianę korytarza i odłamała mu się łuska, która następnie uderzyła bohatera w głowę : p Albo po prostu mikstura czystości umysłu zaczęła działać, a efekt szkodliwej magii osłabł. Tak czy inaczej w konsekwencji smok nie zdawał mu się już przerażającym monstrum, tylko przerośniętą jaszczurką jaka dla dowódcy kreegan nie stanowi zagrożenia.

Kryształowy:
A ty jakie byś zaproponował?
Wyglądało na to, że jego towarzysze zaciągnęli go do jakiejś groty. Przygłuszone odgłosy burzy i wycia ognistych ptaków uświadomiły mu, że są gdzieś pod stolicą. Przeszedł się nerwowo po grocie, cały czas mając na sobie badawcze spojrzenia kreegan, którzy z niecierpliwością wyczekiwali na jakiś rozkaz. Pod ścianą zauważył jakiś szkielet, a obok niego pordzewiały miecz. Pozbawiony swojego ognistego ostrza, Xeron schylił się po tą nędzną namiastkę broni i schował ją za pas. Nagle kątem oka zauważył cień, który nie zależał do niego, czartów, ani demonów. Zanim zdążył obrócić się i sprawdzić jego pochodzenie, kształt zniknął w czeluściach groty.
- Gdzie wy mnie zanieśliście? - zapytał w końcu.
- Dowódco, zabraliśmy cię do podziemnego schronu władcy, który był podarkiem od lordów Nighonu - brzmiała odpowiedź.
Xeron znieruchomiał, kiedy dotarł do niego sens tych słów. Jego towarzysze nie mieli pojęcia, na jakie niebezpieczeństwo ich skazali. Ogarnął go strach mieszany z wściekłością wobec demonów, a oczy znowu zaszły mu krwią. Byli w pułapce, z której nie ma wyjścia. W przypływie furii doskoczył do jednego z czartów i przeszył mu gardło zardzewiałym mieczem.
- Głupcy! Wprowadziliście nas w pułapkę bez wyjścia i skazaliście na pewną śmierć! - ryknął wściekle Xeron. Odpowiedziało mu spojrzenie pełne zaskoczenia i niezrozumienia.
- Ale... Nighon jest... naszym sojusznikiem...- Próbował z wielki trudem powiedzieć konający czart, jednak z ust bryzgających krwią, wydobył się słabo słyszalny bełkot. Ciało uderzyło z głuchym hukiem o skalne podłoże, a dookoła niego zaczęła się formować kałuża palącej krwi. Reszta kreegan pozostała niewzruszona wobec tej rzezi, ale dotarło do nich, że są w beznadziejnej sytuacji. W milczeniu czekali na decyzję swojego dowódcy.
Xeron zaczął się zastanawiać co zrobić w tej sytuacji. Wyładowanie wściekłości pozwoliło mu oczyścić umysł, ale prawda była taka, że znajdowali się między armią żywiołaków, która lada chwila mogła wpaść na ich trop, a labiryntem tuneli, które dawno temu zostały odcięte od Nighonu trzęsieniem ziemi. Wszyscy którzy o tym wiedzieli, z wyjątkiem najbardziej zaufanych Lucyfera Kreegana zostali straceni. Tuneli nikt nie nadzorował przez lata i pojawiły się pogłoski, że w czeluściach żyją czarne smoki i inne nieznane kreatury. Xeron spojrzał na garstkę, która była z nim w grocie i oszacował swoje szanse. Przez chwilę wahał się jeszcze co im powiedzieć, ale ostatecznie oznajmił krótko zdecydowanym tonem:
- Nie możemy uciec z tego miejsca, gdyż Kreelah zajęły żywiołaki. Musimy utorować sobie drogę do wyjścia z tych tuneli. Ruszajcie za mną.
Nie było już niepewności w ognistych sercach kreegan. Ich przywódca ruszył do tunelu, który prowadził w głąb mrocznej otchłani. Za nim postąpili jego wojownicy.

Crystal Dragon PW
19 kwietnia 2014, 16:27
Szanowny liszu Garecie (myślałem, że jesteś gargulcem :p):
1. W WoG-u bez czarów i jednostek miotających nie pokonałbyś dwóch czarnych smoków, zresztą to zależy od wielu czynników, np. dośw. jednostek, ale nie mówiłem, że ta bitwa ma być w WoG-u.
2. No właśnie nie byle smoki, tylko czarne.
3. Co? Czarci lord to sługa? Dziwne. Moim zdaniem tylko chochliki powinny być sługusami.
4. Tu nie dopisałem (znowu), że Xeron znał te tunele, jednak atak spektrum je wymazał, o czym reszta demonów nie miała pojęcia.
5. Dobra, tu masz rację, jednak teleportacja potrzebuje energii (tu najprawdopodobniej głupoty smocze gadam :)) demona, więc musi się ta zdolność naładować.
6. Oceńcie, co lepsze: spektra, czy spektrum.

Co do ciebie, druidzie:
1. Zależało im jednocześnie na dowódcy i na swoim życiu.
2. Tu trochę mi zejdzie na wyjaśnieniach. Kiedy spektra zaatakowała Xerona, chciała go zabić spojrzeniem gorgony(wydobywając z jego umysłu lęk i zabić go nim), jednak ocalił go czart, lęk pozostał, a na domiar złego strach wymazał mu zaklęcia z głowy. Więć to nie był do końca czar, a jego niemagiczne efekty. Co do smoka, zamierzam to poprawić tak:

Xeron skupił cały swój gniew i nienawiść w ostrzu miecza, po czym rzucił niw kierunku ogromnego czarnego smoka. Potęga jego nienawiści była tak potężna, że odporność magiczna smoka nie była w stanie go ocalić. Rzut był tak potężny, że miecz przebił grubą skórę smoka i wbił się w serce, a gniew skupiony w mieczu rozsadził je.

3. Doskonale. Poprawię to nieco na swój sposób, inaczej to będzie wasza książka, nie moja.

Ciekawe, co powie acid.

Wasz kryształowy smok, ścigany przez Dracona:)

Garett PW
19 kwietnia 2014, 17:05
Mości Smok:
Szanowny liszu Garecie (myślałem, że jesteś gargulcem :p)
Awatar pochodzi z Might and Magic VI, prezentuje Mistrza Magii Ciemności.(chociaż prawda, że wygląda jak gargulec z daleka :P)
Mości Smok do Mnie:
1. W WoG-u bez czarów i jednostek miotających nie pokonałbyś dwóch czarnych smoków, zresztą to zależy od wielu czynników, np. dośw. jednostek, ale nie mówiłem, że ta bitwa ma być w WoG-u.
2. No właśnie nie byle smoki, tylko czarne.
3. Co? Czarci lord to sługa? Dziwne. Moim zdaniem tylko chochliki powinny być sługusami.
4. Tu nie dopisałem (znowu), że Xeron znał te tunele, jednak atak spektrum je wymazał, o czym reszta demonów nie miała pojęcia.
5. Dobra, tu masz rację, jednak teleportacja potrzebuje energii (tu najprawdopodobniej głupoty smocze gadam :)) demona, więc musi się ta zdolność naładować.
6. Oceńcie, co lepsze: spektra, czy spektrum.

1.Xeron był dowódcą najlepszej Kreegańskiej jednostki wojskowej, jeśli dobrze zrozumiałe to ci żołnierze byli z jego oddziału i powinni być dość wyszkoleni by pokonać byle smoki, nawet jeśli są czarne. Zresztą w M&M6 4 osobową drużyną włóczęgów zabijało się armię smoków na Pustyni Dragonsand, w M&M7 identyczną grupą włóczęgów całe gniazdo gadów + Megasmok, a w M&M8 1 włóczęgą i 4 przydupasami znowu całe gniazdo, na zewnątrz i wewnątrz, więc nie pisz mi, iż elitarny oddział demonów nie pokona pary smoczków(zwłaszcza jeśli spojrzy się na to, że Kreeganie mieli podobną ilość punktów życia co smoki).
2.Patrz wyżej.
3.Chochlik to najniższy z najniższych popychadeł które były popychadłami innych popychadeł. :p
Wiadomo, że na pewno ifrity były sojusznikami Kreegan, co do reszty demonów to były:
a)niewolnicy Kreegan(na pewno chochliki),
b)słudzy, tak jak Kult Baa,
c)sojusznicy, tak jak ifrity.
4.Trochę naciągane zważywszy na to, iż napatoczył się troglodyty który by ich zaprowadzi, w takim wypadku na miejscu Demonów zostawił bym Xerona na pastwę losu.
5.Powiedz to Diabłom które mogą się teleportować co turę. :P
6.Ja już napisałem co lepsze, poproś Strażnika lub Acida żeby ci zrobił ankietę.

Mości Smok do Druida:
Co do ciebie, druidzie:
1. Zależało im jednocześnie na dowódcy i na swoim życiu.
2. Tu trochę mi zejdzie na wyjaśnieniach. Kiedy spektra zaatakowała Xerona, chciała go zabić spojrzeniem gorgony(wydobywając z jego umysłu lęk i zabić go nim), jednak ocalił go czart, lęk pozostał, a na domiar złego strach wymazał mu zaklęcia z głowy. Więć to nie był do końca czar, a jego niemagiczne efekty. Co do smoka, zamierzam to poprawić tak:

Xeron skupił cały swój gniew i nienawiść w ostrzu miecza, po czym rzucił niw kierunku ogromnego czarnego smoka. Potęga jego nienawiści była tak potężna, że odporność magiczna smoka nie była w stanie go ocalić. Rzut był tak potężny, że miecz przebił grubą skórę smoka i wbił się w serce, a gniew skupiony w mieczu rozsadził je.

3. Doskonale. Poprawię to nieco na swój sposób, inaczej to będzie wasza książka, nie moja.

1.Kreeganie mają podobną strukturę społeczną do owadów, gdyby Xeron był czysto krwistym Kreeganem, a nie tylko(księciem)półkrwi, to mogłoby im na nim zależeć, no ale, że nie wszyscy z grupy byli Diabłami(Kreeganami) tylko Demonami(jak już pisałem wcześniej niewolnikami/sługami/sojusznikami) które biorąc pod uwagę co było o nich w Podboju Podziemi, raczej by go zostawili, zresztą patrz mój punkt 4.
2.Napisz, że chciało "wyssać jego duszę" i doznał częściowego urazu poprzez "przerwanie połączenia" i będzie cacy :P. Jeśli chodzi o Czarne Smoki to napisz, że nie użył swego gniewu do zaczarowania miecza, ale nieświadomie rzucił na siebie zaklęcie żądzy krwi które pomogło mu zabić gady czysto siłowo.
3.Daj spokój, ile to jest książek które mają kilku autorów jednocześnie. :P
Zresztą jak już wcześniej inni pisali nie masz praw autorskich do nazw własnych, a nawet jakby Ubisoft ci dał(co graniczy z niemożliwością) to wolałby żebyś pisał o Ashanie. Tak więc, jak napisała Lili to jest Fanfick, w dodatku, że tak powiem "interaktywny" :P.



Andruids PW
19 kwietnia 2014, 21:44
Kryształowy:
1. Zależało im jednocześnie na dowódcy i na swoim życiu.
Ok, ale na więcej razy opisz to jakoś, nie zostawiaj ich tak bez żadnej reakcji.

Kryształowy:
2. Tu trochę mi zejdzie na wyjaśnieniach. Kiedy spektra zaatakowała Xerona, chciała go zabić spojrzeniem gorgony(wydobywając z jego umysłu lęk i zabić go nim), jednak ocalił go czart, lęk pozostał, a na domiar złego strach wymazał mu zaklęcia z głowy.
No, to ciężki orzech do zgryzienia... w sumie dobrze, że nie jest to powiedziane od razu i bezpośrednio, ale dopiero co jeden z adiutantów poddał się swoim lękom, przez to czytelnik myśli, że to samo dzieje się z głównym bohaterem (częściowo tylko przez atak twojego potwora) i tylko silna wola oraz pomoc podwładnych chronią go przed podobnym losem. Może to być celowa zmyła, ale potem troglodyta powinien to wyjaśnić. Tutaj też z kolei nie pisz, jakby wszyscy obecni wiedzieli co jest przyczyną zachowania Xerona. Biedakowi zaczyna odbijać, takie powinno być rozumowanie reszty kreegan. Dopiero obserwacja troglodyty i jego pytania, czy nic nie zaatakowało poszkodowanego, mogłyby doprowadzić do odpowiednich wniosków.

Kryształowy:
3. Doskonale. Poprawię to nieco na swój sposób, inaczej to będzie wasza książka, nie moja.
Oby. Inaczej pozew : p

@Garett
Na pierwszy rzut oka twój avek wygląda jak kucający gargulec z kocimi uszkami i pyszczkiem, widziany z profilu, w którego skroń uderza piorun. Ale jak dojrzy się tą twarz to trudno odwidzieć xD

Crystal Dragon PW
20 kwietnia 2014, 10:57
Drogi nie-gargulcu Garecie:

Cytat:
1.Xeron był dowódcą najlepszej Kreegańskiej jednostki wojskowej, jeśli dobrze zrozumiałe to ci żołnierze byli z jego oddziału i powinni być dość wyszkoleni by pokonać byle smoki, nawet jeśli są czarne. Zresztą w M&M6 4 osobową drużyną włóczęgów zabijało się armię smoków na Pustyni Dragonsand, w M&M7 identyczną grupą włóczęgów całe gniazdo gadów + Megasmok, a w M&M8 1 włóczęgą i 4 przydupasami znowu całe gniazdo, na zewnątrz i wewnątrz, więc nie pisz mi, iż elitarny oddział demonów nie pokona pary smoczków(zwłaszcza jeśli spojrzy się na to, że Kreeganie mieli podobną ilość punktów życia co smoki).
2.Patrz wyżej.
3.Chochlik to najniższy z najniższych popychadeł które były popychadłami innych popychadeł. :p
Wiadomo, że na pewno ifrity były sojusznikami Kreegan, co do reszty demonów to były:
a)niewolnicy Kreegan(na pewno chochliki),
b)słudzy, tak jak Kult Baa,
c)sojusznicy, tak jak ifrity.
4.Trochę naciągane zważywszy na to, iż napatoczył się troglodyty który by ich zaprowadzi, w takim wypadku na miejscu Demonów zostawił bym Xerona na pastwę losu.
5.Powiedz to Diabłom które mogą się teleportować co turę. :P
6.Ja już napisałem co lepsze, poproś Strażnika lub Acida żeby ci zrobił ankietę.

1. Nie wspominałem, że to byli elitarni żołnierze Xerona. To byli po prostu uciekinierzy i resztki obrońców, którym udało się przetrwać. W M&M z kolei nigdy nie grałem (ale się zmuszę, bo trochę oglądałem i była gierka całkiem całkiem, szczególnie spodobały mi się stworki z H3)
2. X.
3. Tak, to już brzmi bardziej sensownie. Ale wiadomo, słudzy mogli być żołnierzami, nawet elitarnymi.
4. Co? Tak to napisałeś, że żadnych informacji nie mogę z tego wyciągnąć.
5. Diabły, teleportujcie się co dwie tury :).
6. Mi to obojętne.

Cytat:
1.Kreeganie mają podobną strukturę społeczną do owadów, gdyby Xeron był czysto krwistym Kreeganem, a nie tylko(księciem)półkrwi, to mogłoby im na nim zależeć, no ale, że nie wszyscy z grupy byli Diabłami(Kreeganami) tylko Demonami(jak już pisałem wcześniej niewolnikami/sługami/sojusznikami) które biorąc pod uwagę co było o nich w Podboju Podziemi, raczej by go zostawili, zresztą patrz mój punkt 4.
2.Napisz, że chciało "wyssać jego duszę" i doznał częściowego urazu poprzez "przerwanie połączenia" i będzie cacy :P. Jeśli chodzi o Czarne Smoki to napisz, że nie użył swego gniewu do zaczarowania miecza, ale nieświadomie rzucił na siebie zaklęcie żądzy krwi które pomogło mu zabić gady czysto siłowo.
3.Daj spokój, ile to jest książek które mają kilku autorów jednocześnie. :P
Zresztą jak już wcześniej inni pisali nie masz praw autorskich do nazw własnych, a nawet jakby Ubisoft ci dał(co graniczy z niemożliwością) to wolałby żebyś pisał o Ashanie. Tak więc, jak napisała Lili to jest Fanfick, w dodatku, że tak powiem "interaktywny" :P.

1. Tam w ogóle nie było diabłów. Ale mówię ci, nie mieli pojęcia, co zaatakowało ich dowódcę, więc mieli nadzieję, że pamięta nadal drogę oraz że odzyska jasność umysłu. Poza tym nie pozostawiliby takiego dobrego dowódcy.
2. To pierwsze rozwiązanie dziwnie brzmi, za to to drugie jest ciekawe.
3. Właśnie, ciekawe, czemu tak się uparli na ten Ashan. Przecież nadal jest wielu fanów starego uniwersum, mogliby na tym zbić ogromną kabzę.


Garett PW
20 kwietnia 2014, 11:22
Starożytny Droid:
Na pierwszy rzut oka twój avek wygląda jak kucający gargulec z kocimi uszkami i pyszczkiem, widziany z profilu, w którego skroń uderza piorun. Ale jak dojrzy się tą twarz to trudno odwidzieć xD
Jak wam tak przypomina gargulca to wracam do starego avka z Liszem który za długo siedział na słońcu i teraz schodzi mu skóra. :P

Mości Smok:
1. Nie wspominałem, że to byli elitarni żołnierze Xerona. To byli po prostu uciekinierzy i resztki obrońców, którym udało się przetrwać. W M&M z kolei nigdy nie grałem (ale się zmuszę, bo trochę oglądałem i była gierka całkiem całkiem, szczególnie spodobały mi się stworki z H3)
2. X.
3. Tak, to już brzmi bardziej sensownie. Ale wiadomo, słudzy mogli być żołnierzami, nawet elitarnymi.
4. Co? Tak to napisałeś, że żadnych informacji nie mogę z tego wyciągnąć.
5. Diabły, teleportujcie się co dwie tury :).
6. Mi to obojętne.

1 i 2.Polecam, M&M6-8 to świetne gry, M&MX też daje rade chociaż to Ashan, M&M3-5 i World of Xeen jeśli mas dużo cierpliwości, M&M1-2 tylko jeśli masz OLBRZYMIE pokłady cierpliwości, M&M9 jest zdecydowanie najgorszą częścią serii.
3.Oczywiście, ale zauważ, że były różnice w mentalności:
Kreeganie - hierarchia podobna do mrówek, są wierni dowódcą i Królowej(którą zdechła podziurawiona leserami jak szwajcarski ser w M&M6 :P)
Demony - cały czas coś knują byle mieć coś dla siebie, obchodzą ich tylko oni sami, nawet innym przedstawicielom swojego gatunku nie pomogą gdy zdarzy im się "chwila słabości".
4.Xeron zwariował, ale był jedyną nadzieją na wyprowadzenie z tuneli, napotkali troglodytę który był przy zdrowych zmysłach i nigdy nie zapomniał drogi przez tunele. Lepiej ciągnąć ze sobą nikomu niepotrzebnego Xerona czy zostawić na żer smokom coby przepuściły? Rozumiem, że Xeron jest głównym bohaterem, ale opisz chociaż kłótnię między demonami o to czy zostawić go, czy pozostać wiernymi przywódcy.
5.Ostatni raz Xeron teleportował się podczas walki z Rolandem(przynajmniej w mojej wersji), te "dwie tury" już raczej minęły i Xeron może chociaż raz podczas walki ze smokami teleportować się.
6.Jak ci obojętnie, to niech druid wybierze co lepiej brzmi. :P

znów Mości Smok:
1. Tam w ogóle nie było diabłów. Ale mówię ci, nie mieli pojęcia, co zaatakowało ich dowódcę, więc mieli nadzieję, że pamięta nadal drogę oraz że odzyska jasność umysłu. Poza tym nie pozostawiliby takiego dobrego dowódcy.
2. To pierwsze rozwiązanie dziwnie brzmi, za to to drugie jest ciekawe.
3. Właśnie, ciekawe, czemu tak się uparli na ten Ashan. Przecież nadal jest wielu fanów starego uniwersum, mogliby na tym zbić ogromną kabzę.

1.Patrz punkt 4.
2.Spektrum nie jest gorgoną więc spojrzenie gorgony raczej nie pasuje, jest za to czymś w rodzaju ducha więc może wysysać innym dusze(w M&M duchy zabierały lata życie, więc tak też może być), gdy demony uratowały Xerona, to on doznał szoku i dlatego zwariował :P.
3.Cytując Alamara: "Stare Uniwersum jest dla nich za mądre"

Crystal Dragon PW
21 kwietnia 2014, 23:41
Cytat:
Jak wam tak przypomina gargulca to wracam do starego avka z Liszem który za długo siedział na słońcu i teraz schodzi mu skóra. :P

Dla mnie avek z niby-gargulcem był okej, teraz ta twarz zaczyna mnie przerażać:(.

Cytat:
1 i 2.Polecam, M&M6-8 to świetne gry, M&MX też daje rade chociaż to Ashan, M&M3-5 i World of Xeen jeśli mas dużo cierpliwości, M&M1-2 tylko jeśli masz OLBRZYMIE pokłady cierpliwości, M&M9 jest zdecydowanie najgorszą częścią serii.
3.Oczywiście, ale zauważ, że były różnice w mentalności:
Kreeganie - hierarchia podobna do mrówek, są wierni dowódcą i Królowej(którą zdechła podziurawiona leserami jak szwajcarski ser w M&M6 :P)
Demony - cały czas coś knują byle mieć coś dla siebie, obchodzą ich tylko oni sami, nawet innym przedstawicielom swojego gatunku nie pomogą gdy zdarzy im się "chwila słabości".
4.Xeron zwariował, ale był jedyną nadzieją na wyprowadzenie z tuneli, napotkali troglodytę który był przy zdrowych zmysłach i nigdy nie zapomniał drogi przez tunele. Lepiej ciągnąć ze sobą nikomu niepotrzebnego Xerona czy zostawić na żer smokom coby przepuściły? Rozumiem, że Xeron jest głównym bohaterem, ale opisz chociaż kłótnię między demonami o to czy zostawić go, czy pozostać wiernymi przywódcy.
5.Ostatni raz Xeron teleportował się podczas walki z Rolandem(przynajmniej w mojej wersji), te "dwie tury" już raczej minęły i Xeron może chociaż raz podczas walki ze smokami teleportować się.
6.Jak ci obojętnie, to niech druid wybierze co lepiej brzmi. :P

1 i 2. Szczerze zainstalowalem sobie M&M 6-8 na kompie i oto moja recenzja:
a)kompletnie nie mogę się odnaleźć z lokacjami i misjami
b)ogólnie trudna, sterowanie to najgorsze, co może być
c)strasznie powoli się idzie
d)lub po prostu nie umiem w to grać :P
3.To skąd właściwie pochodzą czarty, demony i reszta ekipy?
4.Dziękuję za poradę
5.Faktycznie, tylko myślę nad odpowiednią chwilą tej teleportacji.
6.I inni.

Cytat:
1.Patrz punkt 4.
2.Spektrum nie jest gorgoną więc spojrzenie gorgony raczej nie pasuje, jest za to czymś w rodzaju ducha więc może wysysać innym dusze(w M&M duchy zabierały lata życie, więc tak też może być), gdy demony uratowały Xerona, to on doznał szoku i dlatego zwariował :P.
3.Cytując Alamara: "Stare Uniwersum jest dla nich za mądre"

1.X
2. Właściwie nie byłem w stanie znaleźć odpowiedniej nazwy dla tego stwora, więć posłużyłem się nazwą z księgi potworów z D&D
3.Hańba i wstyd dla Ubisoftu. Przez nich cała seria tylko cierpi.

Crystal Dragon PW
22 kwietnia 2014, 11:06
Teraz kolej na ciebie, druidzie:

Cytat:
Ok, ale na więcej razy opisz to jakoś, nie zostawiaj ich tak bez żadnej reakcji.

Sorki, mój błąd.

Cytat:
No, to ciężki orzech do zgryzienia... w sumie dobrze, że nie jest to powiedziane od razu i bezpośrednio, ale dopiero co jeden z adiutantów poddał się swoim lękom, przez to czytelnik myśli, że to samo dzieje się z głównym bohaterem (częściowo tylko przez atak twojego potwora) i tylko silna wola oraz pomoc podwładnych chronią go przed podobnym losem. Może to być celowa zmyła, ale potem troglodyta powinien to wyjaśnić. Tutaj też z kolei nie pisz, jakby wszyscy obecni wiedzieli co jest przyczyną zachowania Xerona. Biedakowi zaczyna odbijać, takie powinno być rozumowanie reszty kreegan. Dopiero obserwacja troglodyty i jego pytania, czy nic nie zaatakowało poszkodowanego, mogłyby doprowadzić do odpowiednich wniosków.

Po prostu mieli słabszą wolę od niego. A mój potworek miał go zmusić do strachu.
Coś a'la gorgona.

Cytat:
Oby. Inaczej pozew : p

Twój pozew zjadłbym na śniadanie, a ciebie dałbym wtedy na przystawkę, ewentualnie zaprosił do uczty resztę smoków:).

Crystal Dragon PW
23 kwietnia 2014, 13:50
Chciałem powiedzieć, że niedługo lub dzisiaj zamieszczę poprawiny drugi rozdział. Więc jeśli ktoś się niecierpliwił, to już może przestać(masło maślane).

Crystal Dragon PW
23 kwietnia 2014, 22:19
Zdyszany kryształowy smok wbiegł do tawerny, ale przez nieuwagę poślizgnął się na plamie kwasu. Na szczęście wszyscy zebrani pomogli ociężałej bestii wstać. Kiedy powstał, smok zaczął wygłaszać informacje:

Więc w końcu poprawiłem drugi, a właściwie pierwszy rozdział. A dlaczego pierwszy?
Więc teraz Rozdział 1 stał się prologiem, a 2 pierwszym.
Miłej lektury.

Jak zwykle mile widziane wyszukiwanie błędów.

Rozdział 1


 Odzyskuje przytomność. - powiedział czart.
Moja głowa. Co się stało? - zapytał Xeron, zupełnie nieświadomy, co się dzieje wokół niego. Gdy przetarł oczy, ukazała mu się ogniście czerwona twarz czarta w towarzystwie kilku innych demonów. Całkowicie zapomniał, co się działo, zanim stracił przytomność.
- To już koniec. Koniec kreegan. Koniec Eofolu. - Powiedział jeden z demonów.
- Czemu?
- Stolica upadła.
 Te słowa odświeżyły Xeronowi pamięć. Przypomniał sobie to, co się zdarzyło w twierdzy Kreelah. Te wszystkie martwe ciała, zarówno elfów, lodowych i powietrznych kreatur, jak i jego pobratymców. Przed nim stanęła szansa odwrócenia biegu tego, co miało się stać. Gdyby nie Gelu. Gdyby tylko się nie pojawił, Eofol jeszcze by istniał. Gdyby nie on. Zebrał w sobie całą swoją niewyżytą furię i nienawiść, rycząc i wykrzykując klątwy i inne przekleństwa. Nagle spojrzał na jednego z demonów swymi zalanymi krwią oczami. - Gdzie jesteśmy?! - zadał pytanie Xeron, rozglądając się wokół. Jednak nie mógł ujrzeć zbyt wiele. Parę metrów dalej nic nie dało się zobaczyć Zauważył w połowie wypaloną pochodnię wiszącą na kamiennej ścianie oraz leżącą pod nią w połowie zniszczoną zbroję należącą do niego. Podniósł swoje pokryte bliznami, czerwone ciało i sięgnął po pochodnię. Jego towarzysze zaciągnęli go do jakiejś groty, mimo to słyszał głuche wycie ognistych ptaków i innych znad sklepienia, więc zorientował się, że są gdzieś pod stolicą. Przed sobą ujrzał leżący szkielet jakiegoś nieszczęśnika. Obok niego leżał stary, już pordzewiały miecz. Pozbawiony swojego ognistego ostrza, Xeron schylił się po tą nędzną namiastkę broni i schował ją za pas. Nagle kątem oka zauważył cień, który nie zależał do niego, czartów, ani demonów. Zanim zdążył obrócić się i sprawdzić jego pochodzenie, kształt zniknął w czeluściach groty.
-Gdzie wy mnie zanieśliście? - zapytał
- Dowódco, zabraliśmy cię do podziemnego schronu władcy, który był podarkiem od lordów Nighonu.
Kiedy dotarły do niego te słowa, Xeron znieruchomiał. Jego towarzysze nie mieli pojęcia, na jakie cierpienia się skazali. Ogarnął go strach oraz jednocześnie nienawiść i wściekłość wobec demonów, a oczy znowu zaszły mu krwią. Wplątali się w pułapkę, z której nie ma wyjścia. Podbiegł do jednego z czartów, zabijając go znalezionym zardzewiałym mieczem, co zarówno zaskoczyło resztę zgrai czartów, jak i przeraziło.
- Głupcy! Wprowadziliście nas w pułapkę bez wyjścia i skazaliście na pewną śmierć! - Mówił Wściekły Xeron.
- Ale.... przecież..... blughhh..... Nighon jest...... naszym...... sojusznikiem. - Odpowiedział konający czart, bluzgając wokół krwią, po czym osunął się martwy na ziemię, a całe skalne podłoże wokół niego zalało się jego palącą krwią, a reszta demonów patrzyła na Xerona i na zwłoki z nieukrywanym niepokojem, czekając na rozkazy ich dowódcy.
- Prawda jest taka, że z tych tuneli nie da się wyjść! Dziesięć lat temu było tu podziemne trzęsienie ziemi, które odcięło przebywające tu demony i inne istoty od ziemi. Niewiele kreegan o tym wiedziało. Z nieznanych mi powodów Lucyfer kazał wymordować wszystkich, którzy wiedzieli cokolwiek. Tylko mnie zostawił przy życiu. Nigdy nie wyjaśnił, dlaczego zabił innych. Jednak są pogłoski, że żyją tu nieoswojone czarne smoki i inne różnorakie kreatury.
Xeron zaczął się zastanawiać, co począć. Niedobitki obrońców czekały na jego decyzję. Wyładowanie wściekłości pozwoliło mu oczyścić umysł i spokojnie pomyślał nad decyzją, szacując jej skutki. Po chwili spokojnie oznajmił:
- Nie możemy uciec z tego miejsca, gdyż Kreelah patrolują żywiołaki. Jeśli odkryją to miejsce, znajdą nas, jeśli zostaniemy, a jeśli pójdziemy w głąb tuneli, jest nadzieja, że uda nam się uciec. Na szczęście pamiętam drogę do wyjśćia, lecz zapewne jest zawalone głazami. Teraz musimy utorować sobie drogę i usunąć głazy z wyjścia z tych tuneli.
Kończąc to zdanie ruszył do tunelu, który był przed nim, a wraz z nim jego kompani, którzy pokładali nadzieję w swym dowódcy.
 Idąc dalej Xeron i reszta czartów błądziła bez przerwy w mrocznych zakamarkach tuneli Zbudowanych przez lordów Nighonu. Często spotykali murszejące szkielety nieszczęśników, na których widok wyobraźnia tworzyła straszliwe obrazy męk, tortur i w końcu śmierci. Powoli zaczęli odchodzić ich zmysłów. Widzieli swoje wyobrażone koszmary, powoli niektórzy nie byli w stanie iść dalej. Taki los spotkał drugiego adiutanta, który ocalił Xerona przed śmiercią na murach Kreelah. Zaczął bredzić, że widział Katarzynę dzierżącą Ostrze Armageddonu, która szarżowała na niego z szaleńczym uśmiechem na ustach i płonącymi nienawiścią do kreegan oczami. W końcu jego umysł zaniknął wśród wyobrażeń i korytarzy bezkresnych tuneli. Towarzysze zostawili go na pastwę jego spaczonych myśli i kreatur ukrywających się w szczelinach i grotach. Tylko Xeron pozostawał nieugięty. Do czasu.
 W dalszym ciągu maszerując poprzez korytarze Nighonu napotkali kolejny oparty o skalną ścianę szkielet. Jednak różnił się od innych słabo świecącymi, zielonymi oczodołami. Na nieszczęście Xeron tego nie dostrzegł i ruszył dalej. Nagle szkielet rzucił się z krzykiem i ze złamanym mieczem na dowódcę kreegan. Xeron spojrzał w jego jarzące się oczodoły. Niestety to, co tam ujrzał przełamało jego wolę i zmiękczyło umysł. Nagle zobaczył swoją postać, ale potwornie wychudzoną i powoli umierającą. Uwierzył, że właśnie tam jest. Skończyło mu się pożywienie. Poczuł ból w wychudzonych kończynach. Spostrzegł, że bez przerwy podgryzały go szczury. W końcu Xerona zauważyły dwa smoki, czarne jak noc - to były właśnie czarne smoki. Rozerwały nieszczęsnego dowódcę kreegan na pół i pożarły. Przynajmniej umysł Xerona w to uwierzył. Przerażony Xeron zaczął krzyczeć i panikować, po czym upadł. Szkielet wymierzył złamane ostrze w jego czarcie, nienawistne serce. Już miał zakończyć lamenty Xerona, gdy ocalił go jeden z czartów, roztrzaskując mu czaszkę swoimi czerwonymi łapami. Szczątki rozsypały się na Xerona, spanikowanego i nie mogącego wypowiedzieć żadnego słowa. Jego oczy wszędzie widziały czarne smoki lub podobne do nich kreatury. Gdyby nie kreeganie, którzy z nim byli, zapewne podzieliłby los drugiego adiutanta. Najsilniejszy ze wszystkich czart wziął nieszczęsnego dowódcę kreegan na swoje barki. Jednak po chwili Xeron mógł znowu sam chodzić, ale dalsza podróż po tunelach wykańczała demony i ich dowódcę.
 Niestety, poprzednie spotkanie z szkieletem uwolniło z umysłu Xerona jego najpotworniejsze lęki. Na domiar złego zapomniał wszystkich swoich zaklęć oraz, co najgorsze, drogę do wyjścia z tych tuneli, o czym na szczęście czarty nie miały pojęcia. Na każdym skrzyżowaniu i zakręcie zdawało mu się widzieć połyskujące, ogromne smocze ślepia i lecący z paszczy kreatury palący ogień. Jednak Xeron był świadom tego, że to jedynie obrazy jego lęków, które wywołąła w nim tajemnicza, szkieletopodobna kreatura. Cały czas wmawiał sobie, że ma przywidzenia. Wiedział, że jeżeli nie wytrwa, te tunele go wyniszczą. Jednak stawał się coraz bardziej niepoczytalny, w końcu znowu nie był w stanie chodzić. Co jakiś czas jego towarzysze słyszeli jego krzyki i lamenty na widok wyolbrzymionych kreatur. W końcu czarty zaczęły się zastanawiać, czy spanikowany i oszalały Xeron jest im jeszcze potrzebny.
- Słuchajcie - Zaczął jeden z czartów - Po co nam on? Przecież jemu wcale na nas nie zależy, a właśnie od takich jak oni doznawaliśmy najwięcej krzywd.
- Może i tak - włączył się drugi - ale to on zna drogę do wyjścia z tego miejsca.
- No i co z tego? W tej chwili jest dla nas bezużyteczny. Musimy go nieść cały czas, a z jego ust wychodzi tylko niezrozumiały bełkot. Jego znajomość, drogi, zarówno jak on sam jest teraz w ogóle niepotrzebna!
- A jak wtedy stąd wyjdziesz?
- Wolę trafić o własnych siłach, niż czekać, aż zacznie znowu normalnie mówić!
- Zatem idź sam! A ci, którzy mają takie samo zdanie jak on, niech idą z nim, a reszta niech podąża ze mną.
Wobec tej kłótni czarty i demony podzieliły się na dwie grupy, a każda z nich poszła w swoją stronę, jednak niewiadome było, kto przeżyje.
 Na jednym ze skrzyżowań czarty z Xeronem na barkach spotkały dość dziwną istotę. Potwór nie posiadał oczu, mimo to dobrze orientował się w tunelach. Jego kończyny były blade i wychudzone, a on sam był garbaty. Wyglądał na sędziwego. Podpierał się prymitywną włócznią z grubej, ociosanej gałęzi i kamiennym trzonkiem. On sam zląkł się ogromnych, umięśnionych istot posiadających rogi i o czerwonej skórze. Czarty zdziwiły się, jak wychudzony, stary potwór był w stanie przetrwać tu tyle czasu. Po chwili zaczął przemawiać do zdumionych czartów.
- Gratuluję wam. Jesteście pierwszymi, żywymi istotami, które spotkałem. Zwykle widziałem tylko szczątki i murszejące szkielety biedaków, którzy utknęli tu i oszaleli z braku światła, wody i pożywienia.
- Kim jesteś? - Spytał się jeden z czartów.
- Jestem troglodytą, mieszkańcem tych podziemnych tuneli. Wy zapewne jesteście czartami. W Nighonie zwą mnie Darkarius. Zanim tu utknąłem, byłem cenionym generałem troglodytów. Niewielu z mojego gatunku możę się chwalić takim tytułem. Lordowie Nighonu zawsze pomiatają troglodytami, więc to naprawdę rzadkość spotkać jednego z nich z tytułem wojskowym. Będąc tutaj nie oszalałem, bo nie mogłem zobaczyć nic strasznego i mrocznego. Poza tym my, troglodyci, umiemy rozeznać się w tunelu i ciemnościach. Żywiłem się gnijącymi ciałami biedaków, którzy tu utknęli. A wy skąd pochodzicie? I kim jest wasz towarzysz, którego nosicie?
- Uciekamy przed wojskami Katarzyny, które zniszczyły nasze królestwo. A ten, którego nosimy to Xeron, nasz dowódca. Napadła go jakaś tajemnicza kreatura o wyglądzie szkieleta.
- Pokażcie go. Zobaczę co da się zrobić.
Czart trzymający Xerona na barkach położył go przed troglodytą, który zaczął go oglądać. Po głębokim spojrzeniu w oczy wziął jakąś fiolkę ze świecącym się płynem w środku, po czym napoił ją Xerona. W fiolce znajdował się Eliksir Czystego Umysłu.
- Co się stało? - spytał Xeron.
- Napadła cię spektra. - odpowiedział Darkarius.
 Spektra to nie jest do końca nieumarły. Jest to postać eteryczna, która ma wygląd taki, jak za życia. Mimo to mogą się wcielić w przedmioty i ciała. Atakują nieostrożnych podróżników tym, co mają pod ręka i wspomnieniami ze swojej straszliwej śmierci.
- Kim jesteś?
- Troglodytą. Utknąłem tu parę lat temu. Wiem, że chcesz stąd wyjść. Zaprowadzę was, ale wyjście jest zasypane głazami. Musicie sami usunąć kamienie sprzed wyjścia.
Kończąc to zdanie, Darkarius zaczął prowadzić Xerona i resztę kreegan przez tajemnicze tunele.
 Bez przerwy wędrując przez skrzyżowania tuneli napotkali coś, co nie mogło powstać samo z siebie - żelazne drzwi. Demony nie pohamowały ciekawości i otworzyły je. Teraz właśnie odkryli tajemnicę martwego Lucyfera Kreegana. W środku niewielkiej "komnaty" były ukryte jego skarby, trofea, korony, blastery i przeróżny złoty oraz magiczny oręż. Lecz czarty wśród tych skarbów ujrzeli zwłoki czartów i demonów, które wyglądały na rozszarpane i pogryzione. Zwłoki po części ocalały, więc czarty i demony znieruchomiały, kiedy spostrzegły oblicza swoich towarzyszy, którzy odłączyli się od grupy.
- Głupcy! krzyknął Darkarius - Zamknijcie te wrota! Tam jest wielkie niebezpieczeństwo!
 Wtem Xeron ujrzał swój największy lęk. Z ciemności wynurzyła się jaszczurza, ponad piętnastometrowa postać. Miała łuski czarne jak noc, ostre, ogromne pazury, a jej ogromne oczy połyskiwały płomieniami. Stwór przeraził czarty oszałamiającymi rozmiarami. Bestia zionęła ogniem w niczego nie spodziewające sie demony, które zrozumiały, w jak wielkim są niebezpieczeństwie. - Smok! - Krzyknął jeden z czartów. Ogień zabił Darkariusa i prawie wszystkie demony. Spanikowanemu Xeronowi i dwóm czartom w ostatniej chwili udało się uciec. Bestia poczęła ich gonić, nawet przez ciasne korytarze, przez co tunele, zaczęły się trząść. Mijając losowo wybrane korytarze Xeronowi na szczęście udało się dobiec do wyjścia. Ale czy to na pewno było szczęście? Wyjście było zawalone głazami. Smok zapędził go w ślepą uliczkę. Xeron zastanowił się przez moment, po czym odezwał się do smoka:
- Jestem zdumiony, smoku, gdyż moi towarzysze powinni zabić zwykłego czarnego smoka bez problemu. Zatem kim jesteś?
- Słuszne spostrzeżenie, jestem królem czarnych smoków, przynajmniej byłem. Żaden czart czy demon nie da mi rady, a chcieli mnie pokonać, dlatego zrobiłem sobie z twoich towarzyszy przystawkę. Teraz nadszedł czas na danie główne.
W tym momencie Xeron przeciwstawił się swojemu lękowi. Wziął miecz wbity w szkielet obok, po czym skupił całą swoją nienawiść w jego ostrzu. Jego ciało niespodziewanie zrobiło się bardziej czerwone, czując ogromny przypływ siły. Rzucił mieczem z całej siły w nienaturalnej wielkości bestię. Miecz przebił jego żelazne, niezwykle wytrzymałe łuski i wbił się prosto w serce jaszczura przechodząc na wylot, który, upadając ryknął i padł u stóp kreegana, który jeszcze nie tak dawno bał się czarnych smoków.
Jednak potężny upadek gada wywołał trzęsienie ziemi. Na szczęście dla Xerona głazy sprzed wyjścia obsunęły się, a Xeron mógł uciec. Jednak czarty, które z nim były, nie miały tyle szczęścia, wszakże przygniotły ich spadające ze stropu głazy.
 Ostatni z kreegan wydostał się z tunelu, którego dosięgła zagłada. Nareszcie mógł zobaczyć światło i świat z zewnątrz. Ale dla Xerona to był dopiero początek wiecznej tułaczki po Antagarichu. Zabrał z leżących obok szczątków szkieleta czarne szaty, poczym się nią nakrył i stary miecz, który włożył za pas. Teraz nie był już Xeronem, ale czymś gorszym, bardziej nienawistnym. Stał się piekielnym wędrowcem, pozbawionym miejsca, które byłoby dla niego domem i z sercem przepełnionym nienawiścią do wszystkiego, co żyje.

Expert3222 PW
24 kwietnia 2014, 00:25
Cytat:
nic nie dało się zobaczyć. Zauważył w połowie wypaloną pochodnię

Cytat:
Nagle kątem oka zauważył cień, który nie zależał do niego, czartów, ani demonów.
Powinno być chyba raczej należał.

Cytat:
-_Gdzie wy mnie zanieśliście? - zapytał.

Cytat:
Wyładowanie wściekłości pozwoliło mu oczyścić umysł i spokojnie pomyślał nad decyzją, szacując jej skutki.
Wg mnie lepsze byłoby np. "Wyładowanie wściekłości pozwoliło mu oczyścić umysł i spokojnie pomyśleć nad zaistniałą sytuacją, szacując skutki możliwych decyzji."

Cytat:
Po chwili spokojnie oznajmił:
Powtórzenie.

Cytat:
Na szczęście pamiętam drogę do wyjśćia

Cytat:
tuneli Zbudowanych przez lordów Nighonu

Cytat:
Powoli zaczęli odchodzić ich zmysłów
Chyba raczej od zmysłów.

Cytat:
które wywołąła w nim tajemnicza

Cytat:
Przecież jemu wcale na nas nie zależy, a właśnie od takich jak oni doznawaliśmy najwięcej krzywd.
on*

Cytat:
Niewielu z mojego gatunku możę się chwalić takim tytułem.

Cytat:
przez co tunele, zaczęły się trząść
Trzeba wywalić ten przecinek.

Cytat:
Miecz przebił jego żelazne, niezwykle wytrzymałe łuski i wbił się prosto w serce jaszczura przechodząc na wylot, który, upadając ryknął i padł u stóp kreegana, który jeszcze nie tak dawno bał się czarnych smoków.
Lepiej sformułowane: "Miecz przeszedł na wylot przez jego żelazne, niezwykle wytrzymałe łuski i wbił się prosto w serce jaszczura, który upadając ryknął i padł u stóp kreegana, który jeszcze nie tak dawno bał się czarnych smoków."

Cytat:
Ostatni z kreegan wydostał się z tunelu, którego dosięgła zagłada.
który*

[offtop]"Błąd: Tag <b> zamknięty ale nie otworzony."
Powinno być otwarty.[/offtop]

EDIT:
Cytat:
Lecz czarty wśród tych skarbów ujrzeli zwłoki czartów i demonów, które wyglądały na rozszarpane i pogryzione.
ujrzały*

Eternal PW
24 kwietnia 2014, 12:50
Cytat:
Zebrał w sobie całą swoją niewyżytą furię i nienawiść, rycząc i wykrzykując klątwy i inne przekleństwa.
Właściwe formy:
"rycząc, wykrzykując klątwy i inne przekleństwa."
"rycząc i wykrzykując klątwy oraz inne przekleństwa."
Poza tym, "klątwy i inne przekleństwa" to masło maślane.
Cytat:
ukazała mu się ogniście czerwona twarz czarta w towarzystwie kilku innych demonów.
Twarz w towarzystwie innych demonów? Lepiej brzmiałoby "twarz czarta. Wokół niego/nich stały też inne demony."
Cytat:
Przed nim stanęła szansa odwrócenia biegu tego, co miało się stać.
Teraz stanęła? Lepsze będzie "stała wtedy". Zmieniłbym też dalszy ciąg. Zalatuje historią kontrfaktyczną i wprowadza czytelnika w błąd. Może "zatrzymania/przerwania tragicznego dla nich biegu wydarzeń."?
Cytat:
Gdyby nie on.
Zamień na "Wszystko przez niego.".
Cytat:
po tą nędzną namiastkę broni
Tę.
Cytat:
- Dowódco, zabraliśmy cię do podziemnego schronu władcy, który był podarkiem od lordów Nighonu.
Lepsze "generale". Poza tym powinno się znaleźć na końcu wyrazu. Lepiej brzmi.
Cytat:
Ogarnął go strach oraz jednocześnie nienawiść i wściekłość wobec demonów, a oczy znowu zaszły mu krwią.
Lepiej: "Ogarnął go strach i równocześnie wściekłość na demony. Oczy znów zaszły mu krwią.", choć to też nie jest idealne. Ma ktoś dobrą alternatywę?
Cytat:
- Głupcy! Wprowadziliście nas w pułapkę bez wyjścia i skazaliście na pewną śmierć! - Mówił Wściekły Xeron.
- Ale.... przecież..... blughhh..... Nighon jest...... naszym...... sojusznikiem. - Odpowiedział konający czart,
"Mówił" nie pasuje. "Wściekły" z małej. Za dużo kropek. A "odpowiedział" jest zbyt spokojne. Napisz "wystękał", "wyjęczał" albo "wymamrotał".
Cytat:
a całe skalne podłoże wokół niego zalało się jego palącą krwią, a reszta
Jedno "a" za dużo. Daj średnik albo przerób to na oddzielne zdanie.
Cytat:
Jesteście pierwszymi, żywymi istotami, które spotkałem
Wywal przecinek.
Poprawka experta:
"Miecz przeszedł na wylot przez jego żelazne, niezwykle wytrzymałe łuski i wbił się prosto w serce jaszczura, który upadając ryknął i padł u stóp kreegana, który jeszcze nie tak dawno bał się czarnych smoków.
Drugi przecinek zastąp kropką. Dalej "Chwiejąc się, bestia ryknęła i padła u stóp kreegana, który jeszcze nie tak dawno bał się czarnych smoków.".

Crystal Dragon PW
24 kwietnia 2014, 22:14
Dziękuję wszystkim za wykrycie literówek. Już niedługo zamieszczę drugi rozdział.
Oczywiście proszę, abyście oceniali nadal i zwracali uwagę na błędy estetyczne, stylistyczne oraz błędy w fabule.
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 ... 7 - 8 - 9
temat: [książka] Piekielny wędrowiec

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel