Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Jarmark Cudówtemat: Crag Hack - czyli moja na wpół wymyślona historia
komnata: Jarmark Cudów
strona: 1 - 2

snajpertv PW
11 maja 2014, 09:37
O cudzie udało mi się włączyć Heroesa III bez zawieszania komputera i już wiem jak poprawić
a) śmiech Craga
b) jego teksty
c) fabułę
Wyszło chyba lepiej:

Prolog

Trzaski, chrzęst, jęki. Te odgłosy towarzyszą życiu barbarzyńcy. Crag Hack zna ten fach jak mało kto. Trudno o groźniejszego i waleczniejszego barbarzyńcę. Nie raz czyścił topór z krwi wrogów. Los nie oszczędza wojowników. Tym razem zagnał Craga w miejsce, które zmieniło jego życie.
-Bum!- drzwi tawerny otworzyły się z trzaskiem. Stanął w nich rosły, potężnie zbudowany mężczyzna w rogatym hełmie. Miał na sobie jedynie koszule z krótkimi, postrzępionymi rękawami i spodnie trzymające się na skórzanym pasie. Do pleców przytroczony był topór.
-Żryć dawajcie!- ryknął Crag gdy podszedł do lady i położył na nią złotą monetę. Truchlejący służący podał mu gorącego kurczaka z rożna i wielki kufel piwa. Crag warknął z niesmakiem i podszedł do najciemniejszego, najbardziej oddalonego stołu. Postawił swój posiłek i usiadł, gdy nagle jakiś, nie do końca rozsądny goblin wszczynając bójkę wpadł na stół Craga. Barbarzyńca wściekły z utraty posiłku złapał goblina i wyrzucił go przez najbliższe, otwarte okno. Potem wstał i kopniakami wygonił resztę awanturników.
Już miał wrócić do piwa, które jako jedyne ostało się na stole gdy nagle:
-Witaj przyjacielu- Crag odskoczył od stołu i chwycił topór.
-Spokojnie- w drugim końcu stołu siedział mężczyzna, w ciemnoniebieskim kapturze, a jego twarz skrywał cień kaptura. Bez wątpienia był to mag.
-Co robisz przy moim stole?!- wrzasnął Crag.
-Spokojnie.- powtórzył-Mam zadanie dla barbarzyńcy takiego jak ty za które otrzymasz sowite wynagrodzenie. A poza tym jestem Sandro. Crag oparł topór o stół i usiadł.
-Co to za zadanie?
-Potrzebuję pewnego przedmiotu zwanego Czaszkowym Hełmem- nagle ze stołu wydobywać zaczął się zielony dym, w którym dało się wyróżnić kontury hełmu w kształcie poziomo przęciętej czaszki.
-Oto Czaszkowy Hełm. Został mi odebrany przez złe stworzenia- Crag, do którego etyka barbarzyńcy przemawiała w sposób jasny, "bijemy złych" stracił na chwilę zdrowy rozsądek i próbował złapać hełm, ale nie wyszło mu to dlatego zapytał:
-Gdzie szukać tego czegoś, bo wygląda na to, że po drodze trzeba będzie rozbić parę głów.

Rozdział 1

Krewlod. Ojczyzna barbarzyńców, wojowników oraz dzikich, nieokiełznanych hord. To w tych tumanach piasku, kamieni, wąwozów i gór znajdował się Czaszkowy Hełm. Crag Hack przemierzał wówóz z grupą goblinów, orków i wilków.
Nie trudno było o rekrutów. Wystarczało przejść przez kilka wiosek goblińskich i zaproponować wysokie zyski, a te żądne złota stworzenia, same zgłaszały się do jego "armii". Było ich tylu by urządzić wypad na niewielkie miasto. Teraz szukali jednak hełmu w kształcie czaszki. Tu i ówdzie rosły zeschłe trawy, krzaki oraz nic nieprzypominające rośliny. Od czasu do czasu mijali szczątki tych którzy nie wiedzieli zbyt wiele o gościnności tej krainy. Gobliny Craga rzucały się na nie w nadziei na łup. Gdy przemierzali ten bezmiar pustki Crag zauważył tumany kurzu i pyłu wznąszące się w oddali.
-FORMOWAĆ SZYK!!! Utworzyć trzy rzędy! Szybko łajzy! Przyśpieszyć tempo marszu- krzyknął i wyjechał na przód. Po pewnym czasie zbliżyli się na tyle by do siebie wołać. Wojownik dostrzegł, że i przeciwnik utworzył szyk bojowy. Było ich mniej.
-Gotować się do walki-powiedział do najbliższego goblina i wyjechał na przód.
-Odejdźcie stąd! Przybysze nie są mile widziani- krzyknął najwyraźniej ich dowódca.
-Jaką masz tu władzę. Podaj mi swe imię i stopień-odkrzyknął Crag.
-Zwą mnie Gurnisson i pilnuje granic tych ziem. Odejdźcie stąd a daruje wam żyć!
-Twój pan skradł cenny przedmiot mojemu "przyjacielowi" i mam zamiar go odzyskać dlatego nie przestraszy mnie byle zielone ścierwo, a teraz zejdź mi z drogi!
-Po moim trupie!
-Jak chcesz! Na nich!
-Brać ich!
Crag Hack ruszył na szereg goblinów wroga. Niestety wojska Gurnissona były dobrze wyszkolone. Kiedy koń Craga miał zgnieść najbliższego karzełka, ten nastawił swoją dzidę i zabił wierzchowca barbarzyńcy. Na nieszczęście owego stworzenia, koń wywracając się zgniótł go, a w agonii kopnął jego pobratymca. Wojownik rozwścieczony utratą tak kosztownego stworzenia z furią kopnął jednego z orków i odciął mu nogi jednym zgrabnym machnięciem topora. Ów ork wydał z siebie przeraźliwy krzyk i zamachnął się na Craga. Niestety bez nóg ciężko mu było wykonać ten manewr, więc spadł na ziemię i nie mogąc z niej wstać, wykrwawił się. Walka rozgorzała na dobre. Gobliny Craga tłukły wokoło maczugami, jeźdźcy cieli mieczami, a ich wierzchowce rozszarpywały leżących, orkowie miotali toporami. Mimo to wojska Craga ponosiły wielki straty. Ich przyczyną była balista, której barbarzyńca zawczasu nie dostrzegł. Miotane z niej pociski zabijały i raniły po kilku żołnierzy naraz. Wściekły wojownik wyjął małą siekierkę zatkniętą za pas. Wprawdzie trasę rzutu od czasu do czasu przecinał jakiś goblin, ale Crag ćwiczył się w miotaniu tym narzędziem i po krótki przymierzeniu się rzucił. Nie rzucał w tych którzy obsługiwali tę śmiercionośną machinę, lecz w sznur pełniący rolę cięciwy. Toporek trafił w cel i unieruchomił balistę. Teraz Crag miał inne zmartwienie. Musiał znaleźć Gurnissona. Obrócił się dookoła i zobaczył go. Gurnisson właśnie sparował kolejny cios jeźdźcy wilków i zamachnął się by skontratakować. Crag ruszył w jego, stronę rąbiąc toporem we wszystkie strony. Na nieszczęście obok Gurnissona wznosiła się skała. Crag wbiegł na nią i skoczył z niej na wrogiego dowódcę. Spadł on ze swojego konia, a Crag wybił mu ramię ze stawu. Gurnisson jęknął z bólu i szybko wstał z ziemi, bo Crag już biegł w jego stronę. Gurnisson nie miał szans spróbował jeszcze rzucić w jego stronę miecz, ale Crag odbił go toporem. Gdy wojownik dobiegł do bezradnego przeciwnika chwycił go za włosy i przyłożył topór do jego gardła:
-RZUCIĆ BROŃ ALBO TEN TU DOŁĄCZY DO TYCH KTÓRZY STANĘLI MI NA DRODZE!!!-krzyknął. Wojska Gurnissona rzuciły broń, a żołnierze Craga poczęli ich wiązać. Barbarzyńca podszedł do rzędu więźniów i szepnął coś do stojącego obok goblina. Ten kiwnął głową, a Crag rzekł do najbliższego jeńca:
-Dam ci wybór. Możesz wstąpić do mojej armii, a ja zapewnię ci zyski i dobrobyt.
-A co jeśli nie zgodzę się?-zapytał goblin.
-Wtedy będziesz towarzyszył swojemu wodzowi w powrocie do domu.-odrzekł Crag.
-Nie pozostawię mojego dowódcy.
-Dobrze. Proszę zabrać go do jego "dowódcy".
Goblin uśmiechnął się i zaprowadził za plecy reszty. Crag zadał to pytanie wszystkim więźniom. Większość z nich pozostała przy wodzu. Gdy Crag skończył pytanie poszedł do tych którzy pozostali przy Gurnissonie, dał im 2 bukłaki z wodą i rzekł:
-Cztery dni stąd jest miasto. Skoro tak bardzo chcecie zostać ze swym "wodzem", więc okazuję wam miłosierdzie i pozwalam wam odejść.-po czym odszedł.

Kammer PW
14 maja 2014, 17:51
To po co właściwie o tym piszesz?

snajpertv PW
19 maja 2014, 17:10
Bo tak.

A teraz dalej:

Prolog

Trzaski, chrzęst, jęki. Te odgłosy towarzyszą życiu barbarzyńcy. Crag Hack zna ten fach jak mało kto. Trudno o groźniejszego i waleczniejszego barbarzyńcę. Nie raz czyścił topór z krwi wrogów. Los nie oszczędza wojowników. Tym razem zagnał Craga w miejsce, które zmieniło jego życie.
-Bum!- drzwi tawerny otworzyły się z trzaskiem. Stanął w nich rosły, potężnie zbudowany mężczyzna w rogatym hełmie. Miał na sobie jedynie koszule z krótkimi, postrzępionymi rękawami i spodnie trzymające się na skórzanym pasie. Do pleców przytroczony był topór.
-Żryć dawajcie!- ryknął Crag gdy podszedł do lady i położył na nią złotą monetę. Truchlejący służący podał mu gorącego kurczaka z rożna i wielki kufel piwa. Crag warknął z niesmakiem i podszedł do najciemniejszego, najbardziej oddalonego stołu. Postawił swój posiłek i usiadł, gdy nagle jakiś, nie do końca rozsądny goblin wszczynając bójkę wpadł na stół Craga. Barbarzyńca wściekły z utraty posiłku złapał goblina i wyrzucił go przez najbliższe, otwarte okno. Potem wstał i kopniakami wygonił resztę awanturników.
Już miał wrócić do piwa, które jako jedyne ostało się na stole gdy nagle:
-Witaj przyjacielu- Crag odskoczył od stołu i chwycił topór.
-Spokojnie- w drugim końcu stołu siedział mężczyzna, w ciemnoniebieskim kapturze, a jego twarz skrywał cień kaptura. Bez wątpienia był to mag.
-Co robisz przy moim stole?!- wrzasnął Crag.
-Spokojnie.- powtórzył-Mam zadanie dla barbarzyńcy takiego jak ty za które otrzymasz sowite wynagrodzenie. A poza tym jestem Sandro. Crag oparł topór o stół i usiadł.
-Co to za zadanie?
-Potrzebuję pewnego przedmiotu zwanego Czaszkowym Hełmem- nagle ze stołu wydobywać zaczął się zielony dym, w którym dało się wyróżnić kontury hełmu w kształcie poziomo przęciętej czaszki.
-Oto Czaszkowy Hełm. Został mi odebrany przez złe stworzenia- Crag, do którego etyka barbarzyńcy przemawiała w sposób jasny, "bijemy złych" stracił na chwilę zdrowy rozsądek i próbował złapać hełm, ale nie wyszło mu to dlatego zapytał:
-Gdzie szukać tego czegoś, bo wygląda na to, że po drodze trzeba będzie rozbić parę głów.

Rozdział 1

Krewlod. Ojczyzna barbarzyńców, wojowników oraz dzikich, nieokiełznanych hord. To w tych tumanach piasku, kamieni, wąwozów i gór znajdował się Czaszkowy Hełm. Crag Hack przemierzał wówóz z grupą goblinów, orków i wilków.
Nie trudno było o rekrutów. Wystarczało przejść przez kilka wiosek goblińskich i zaproponować wysokie zyski, a te żądne złota stworzenia, same zgłaszały się do jego "armii". Było ich tylu by urządzić wypad na niewielkie miasto. Teraz szukali jednak hełmu w kształcie czaszki. Tu i ówdzie rosły zeschłe trawy, krzaki oraz nic nieprzypominające rośliny. Od czasu do czasu mijali szczątki tych którzy nie wiedzieli zbyt wiele o gościnności tej krainy. Gobliny Craga rzucały się na nie w nadziei na łup. Gdy przemierzali ten bezmiar pustki Crag zauważył tumany kurzu i pyłu wznąszące się w oddali.
-FORMOWAĆ SZYK!!! Utworzyć trzy rzędy! Szybko łajzy! Przyśpieszyć tempo marszu- krzyknął i wyjechał na przód. Po pewnym czasie zbliżyli się na tyle by do siebie wołać. Wojownik dostrzegł, że i przeciwnik utworzył szyk bojowy. Było ich mniej.
-Gotować się do walki-powiedział do najbliższego goblina i wyjechał na przód.
-Odejdźcie stąd! Przybysze nie są mile widziani- krzyknął najwyraźniej ich dowódca.
-Jaką masz tu władzę. Podaj mi swe imię i stopień-odkrzyknął Crag.
-Zwą mnie Gurnisson i pilnuje granic tych ziem. Odejdźcie stąd a daruje wam żyć!
-Twój pan skradł cenny przedmiot mojemu "przyjacielowi" i mam zamiar go odzyskać dlatego nie przestraszy mnie byle zielone ścierwo, a teraz zejdź mi z drogi!
-Po moim trupie!
-Jak chcesz! Na nich!
-Brać ich!
Crag Hack ruszył na szereg goblinów wroga. Niestety wojska Gurnissona były dobrze wyszkolone. Kiedy koń Craga miał zgnieść najbliższego karzełka, ten nastawił swoją dzidę i zabił wierzchowca barbarzyńcy. Na nieszczęście owego stworzenia, koń wywracając się zgniótł go, a w agonii kopnął jego pobratymca. Wojownik rozwścieczony utratą tak kosztownego stworzenia z furią kopnął jednego z orków i odciął mu nogi jednym zgrabnym machnięciem topora. Ów ork wydał z siebie przeraźliwy krzyk i zamachnął się na Craga. Niestety bez nóg ciężko mu było wykonać ten manewr, więc spadł na ziemię i nie mogąc z niej wstać, wykrwawił się. Walka rozgorzała na dobre. Gobliny Craga tłukły wokoło maczugami, jeźdźcy cieli mieczami, a ich wierzchowce rozszarpywały leżących, orkowie miotali toporami. Mimo to wojska Craga ponosiły wielki straty. Ich przyczyną była balista, której barbarzyńca zawczasu nie dostrzegł. Miotane z niej pociski zabijały i raniły po kilku żołnierzy naraz. Wściekły wojownik wyjął małą siekierkę zatkniętą za pas. Wprawdzie trasę rzutu od czasu do czasu przecinał jakiś goblin, ale Crag ćwiczył się w miotaniu tym narzędziem i po krótki przymierzeniu się rzucił. Nie rzucał w tych którzy obsługiwali tę śmiercionośną machinę, lecz w sznur pełniący rolę cięciwy. Toporek trafił w cel i unieruchomił balistę. Teraz Crag miał inne zmartwienie. Musiał znaleźć Gurnissona. Obrócił się dookoła i zobaczył go. Gurnisson właśnie sparował kolejny cios jeźdźcy wilków i zamachnął się by skontratakować. Crag ruszył w jego, stronę rąbiąc toporem we wszystkie strony. Na nieszczęście obok Gurnissona wznosiła się skała. Crag wbiegł na nią i skoczył z niej na wrogiego dowódcę. Spadł on ze swojego konia, a Crag wybił mu ramię ze stawu. Gurnisson jęknął z bólu i szybko wstał z ziemi, bo Crag już biegł w jego stronę. Gurnisson nie miał szans spróbował jeszcze rzucić w jego stronę miecz, ale Crag odbił go toporem. Gdy wojownik dobiegł do bezradnego przeciwnika chwycił go za włosy i przyłożył topór do jego gardła:
-RZUCIĆ BROŃ ALBO TEN TU STANIE SIĘ KARMĄ DLA MIĘSNYCH ROBALI!!! JUŻ!!!-krzyknął. Wojska Gurnissona rzuciły broń, a żołnierze Craga poczęli ich wiązać. Barbarzyńca podszedł do rzędu więźniów i szepnął coś do stojącego obok goblina. Ten kiwnął głową, a Crag rzekł do najbliższego jeńca:
-Dam ci wybór. Możesz wstąpić do mojej armii, a ja zapewnię ci zyski i dobrobyt.
-A co jeśli nie zgodzę się?-zapytał goblin.
-Wtedy będziesz towarzyszył swojemu wodzowi w powrocie do domu.-odrzekł Crag.
-Nie pozostawię mojego dowódcy.
-Dobrze. Proszę zabrać go do jego "dowódcy".
Goblin uśmiechnął się i zaprowadził za plecy reszty. Crag zadał to pytanie wszystkim więźniom. Większość z nich pozostała przy wodzu. Gdy Crag skończył pytanie poszedł do tych którzy pozostali przy Gurnissonie, dał im 2 bukłaki z wodą i rzekł:
-Cztery dni stąd jest miasto. Skoro tak bardzo chcecie zostać ze swym "wodzem", więc okazuję wam miłosierdzie i pozwalam wam odejść.-po czym odszedł.
Po tej bitwie, wojowie Craga widząc jego waleczność, bez ociągania, wykonywali rozkazy. Żołnierze mieli teraz broń, jaką dysponowała armia z prawdziwego zdarzenia, a do tego zbroje i tarcze. Niektórzy plądrując pole walki znajdowali trochę złota. Crag przywłaszczył sobie miecz Gurnissona, konia i odzież. Była to koszula z futrem na brzegach i krótkie spodnie. Crag wesoły z zysku i z wysłania swojego przeciwnika w śmiertelną wędrówkę pozwolił na dzień odpoczynku. Następnego dnia wojska Craga liczące blisko 70 osób ruszyły na przód. Dzięki mapie, którą dostał od Sandro pokazująca jednocześnie miejsce, w którym znajduje się posiadacz, Crag wiedział, że za dwa dni powinni dostać się do niewielkiego miasta.
HobbitHobbitTo ja usunąłem. Bo tak.


A teraz dalej:

Prolog

Trzaski, chrzęst, jęki. Te odgłosy towarzyszą życiu barbarzyńcy. Crag Hack zna ten fach jak mało kto. Trudno o groźniejszego i waleczniejszego barbarzyńcę. Nie raz czyścił topór z krwi wrogów. Los nie oszczędza wojowników. Tym razem zagnał Craga w miejsce, które zmieniło jego życie.
-Bum!- drzwi tawerny otworzyły się z trzaskiem. Stanął w nich rosły, potężnie zbudowany mężczyzna w rogatym hełmie. Miał na sobie jedynie koszule z krótkimi, postrzępionymi rękawami i spodnie trzymające się na skórzanym pasie. Do pleców przytroczony był topór.
-Żryć dawajcie!- ryknął Crag gdy podszedł do lady i położył na nią złotą monetę. Truchlejący służący podał mu gorącego kurczaka z rożna i wielki kufel piwa. Crag warknął z niesmakiem i podszedł do najciemniejszego, najbardziej oddalonego stołu. Postawił swój posiłek i usiadł, gdy nagle jakiś, nie do końca rozsądny goblin wszczynając bójkę wpadł na stół Craga. Barbarzyńca wściekły z utraty posiłku złapał goblina i wyrzucił go przez najbliższe, otwarte okno. Potem wstał i kopniakami wygonił resztę awanturników.
Już miał wrócić do piwa, które jako jedyne ostało się na stole gdy nagle:
-Witaj przyjacielu- Crag odskoczył od stołu i chwycił topór.
-Spokojnie- w drugim końcu stołu siedział mężczyzna, w ciemnoniebieskim kapturze, a jego twarz skrywał cień kaptura. Bez wątpienia był to mag.
-Co robisz przy moim stole?!- wrzasnął Crag.
-Spokojnie.- powtórzył-Mam zadanie dla barbarzyńcy takiego jak ty za które otrzymasz sowite wynagrodzenie. A poza tym jestem Sandro. Crag oparł topór o stół i usiadł.
-Co to za zadanie?
-Potrzebuję pewnego przedmiotu zwanego Czaszkowym Hełmem- nagle ze stołu wydobywać zaczął się zielony dym, w którym dało się wyróżnić kontury hełmu w kształcie poziomo przęciętej czaszki.
-Oto Czaszkowy Hełm. Został mi odebrany przez złe stworzenia- Crag, do którego etyka barbarzyńcy przemawiała w sposób jasny, "bijemy złych" stracił na chwilę zdrowy rozsądek i próbował złapać hełm, ale nie wyszło mu to dlatego zapytał:
-Gdzie szukać tego czegoś, bo wygląda na to, że po drodze trzeba będzie rozbić parę głów.

Rozdział 1

Krewlod. Ojczyzna barbarzyńców, wojowników oraz dzikich, nieokiełznanych hord. To w tych tumanach piasku, kamieni, wąwozów i gór znajdował się Czaszkowy Hełm. Crag Hack przemierzał wówóz z grupą goblinów, orków i wilków.
Nie trudno było o rekrutów. Wystarczało przejść przez kilka wiosek goblińskich i zaproponować wysokie zyski, a te żądne złota stworzenia, same zgłaszały się do jego "armii". Było ich tylu by urządzić wypad na niewielkie miasto. Teraz szukali jednak hełmu w kształcie czaszki. Tu i ówdzie rosły zeschłe trawy, krzaki oraz nic nieprzypominające rośliny. Od czasu do czasu mijali szczątki tych którzy nie wiedzieli zbyt wiele o gościnności tej krainy. Gobliny Craga rzucały się na nie w nadziei na łup. Gdy przemierzali ten bezmiar pustki Crag zauważył tumany kurzu i pyłu wznąszące się w oddali.
-FORMOWAĆ SZYK!!! Utworzyć trzy rzędy! Szybko łajzy! Przyśpieszyć tempo marszu- krzyknął i wyjechał na przód. Po pewnym czasie zbliżyli się na tyle by do siebie wołać. Wojownik dostrzegł, że i przeciwnik utworzył szyk bojowy. Było ich mniej.
-Gotować się do walki-powiedział do najbliższego goblina i wyjechał na przód.
-Odejdźcie stąd! Przybysze nie są mile widziani- krzyknął najwyraźniej ich dowódca.
-Jaką masz tu władzę. Podaj mi swe imię i stopień-odkrzyknął Crag.
-Zwą mnie Gurnisson i pilnuje granic tych ziem. Odejdźcie stąd a daruje wam żyć!
-Twój pan skradł cenny przedmiot mojemu "przyjacielowi" i mam zamiar go odzyskać dlatego nie przestraszy mnie byle zielone ścierwo, a teraz zejdź mi z drogi!
-Po moim trupie!
-Jak chcesz! Na nich!
-Brać ich!
Crag Hack ruszył na szereg goblinów wroga. Niestety wojska Gurnissona były dobrze wyszkolone. Kiedy koń Craga miał zgnieść najbliższego karzełka, ten nastawił swoją dzidę i zabił wierzchowca barbarzyńcy. Na nieszczęście owego stworzenia, koń wywracając się zgniótł go, a w agonii kopnął jego pobratymca. Wojownik rozwścieczony utratą tak kosztownego stworzenia z furią kopnął jednego z orków i odciął mu nogi jednym zgrabnym machnięciem topora. Ów ork wydał z siebie przeraźliwy krzyk i zamachnął się na Craga. Niestety bez nóg ciężko mu było wykonać ten manewr, więc spadł na ziemię i nie mogąc z niej wstać, wykrwawił się. Walka rozgorzała na dobre. Gobliny Craga tłukły wokoło maczugami, jeźdźcy cieli mieczami, a ich wierzchowce rozszarpywały leżących, orkowie miotali toporami. Mimo to wojska Craga ponosiły wielki straty. Ich przyczyną była balista, której barbarzyńca zawczasu nie dostrzegł. Miotane z niej pociski zabijały i raniły po kilku żołnierzy naraz. Wściekły wojownik wyjął małą siekierkę zatkniętą za pas. Wprawdzie trasę rzutu od czasu do czasu przecinał jakiś goblin, ale Crag ćwiczył się w miotaniu tym narzędziem i po krótki przymierzeniu się rzucił. Nie rzucał w tych którzy obsługiwali tę śmiercionośną machinę, lecz w sznur pełniący rolę cięciwy. Toporek trafił w cel i unieruchomił balistę. Teraz Crag miał inne zmartwienie. Musiał znaleźć Gurnissona. Obrócił się dookoła i zobaczył go. Gurnisson właśnie sparował kolejny cios jeźdźcy wilków i zamachnął się by skontratakować. Crag ruszył w jego, stronę rąbiąc toporem we wszystkie strony. Na nieszczęście obok Gurnissona wznosiła się skała. Crag wbiegł na nią i skoczył z niej na wrogiego dowódcę. Spadł on ze swojego konia, a Crag wybił mu ramię ze stawu. Gurnisson jęknął z bólu i szybko wstał z ziemi, bo Crag już biegł w jego stronę. Gurnisson nie miał szans spróbował jeszcze rzucić w jego stronę miecz, ale Crag odbił go toporem. Gdy wojownik dobiegł do bezradnego przeciwnika chwycił go za włosy i przyłożył topór do jego gardła:
-RZUCIĆ BROŃ ALBO TEN TU STANIE SIĘ KARMĄ DLA MIĘSNYCH ROBALI!!! JUŻ!!!-krzyknął. Wojska Gurnissona rzuciły broń, a żołnierze Craga poczęli ich wiązać. Barbarzyńca podszedł do rzędu więźniów i szepnął coś do stojącego obok goblina. Ten kiwnął głową, a Crag rzekł do najbliższego jeńca:
-Dam ci wybór. Możesz wstąpić do mojej armii, a ja zapewnię ci zyski i dobrobyt.
-A co jeśli nie zgodzę się?-zapytał goblin.
-Wtedy będziesz towarzyszył swojemu wodzowi w powrocie do domu.-odrzekł Crag.
-Nie pozostawię mojego dowódcy.
-Dobrze. Proszę zabrać go do jego "dowódcy".
Goblin uśmiechnął się i zaprowadził za plecy reszty. Crag zadał to pytanie wszystkim więźniom. Większość z nich pozostała przy wodzu. Gdy Crag skończył pytanie poszedł do tych którzy pozostali przy Gurnissonie, dał im 2 bukłaki z wodą i rzekł:
-Cztery dni stąd jest miasto. Skoro tak bardzo chcecie zostać ze swym "wodzem", więc okazuję wam miłosierdzie i pozwalam wam odejść.-po czym odszedł.

Rozdział 2

Po tej bitwie, wojowie Craga widząc jego waleczność, bez ociągania, wykonywali rozkazy. Żołnierze mieli teraz broń, jaką dysponowała armia z prawdziwego zdarzenia, a do tego zbroje i tarcze. Niektórzy plądrując pole walki znajdowali trochę złota. Crag przywłaszczył sobie miecz Gurnissona, konia i odzież. Była to koszula z futrem na brzegach i krótkie spodnie. Crag wesoły z zysku i z wysłania swojego przeciwnika w śmiertelną wędrówkę pozwolił na dzień odpoczynku. Następnego dnia wojska Craga liczące blisko 70 osób ruszyły na przód. Dzięki mapie, którą dostał od Sandro jednocześnie pokazująca jednocześnie miejsce, w którym znajduje się posiadacz, Crag wiedział, że za dwa dni powinni dostać się do niewielkiego miasta.

AmiDaDeer PW
19 maja 2014, 17:44
Te rozdziały są długości krótkich felietonów, a nie faktycznych książkowych rozdziałów. Całość, którą zaprezentowałeś, mogłaby spokojnie stanowić POŁOWĘ jednego rozdziału.

Kammer PW
19 maja 2014, 18:44
Tak po prostu puścił ich wolno? Po barbarzyńcy spodziewałem się nabijania na pal, rozrywania końmi, zmuszania do walk na arenie, a tu on puszcza ich wolno... Ja rozumiem, że Crag to okrutnik, ale to okrutnik o bardzo małym rozumku, w którym pomysł wysłania wrogów przez pustynię raczej by się nie pojawił.

A, na początku, drugiego rozdzia,łu jest za, dużo przecinków.

snajpertv PW
21 maja 2014, 19:43
Kammerze, jeśli cię to satysfakcjonuje mogę ich puścić ich z jednym na wpół wypitym bukłakiem, ale skąd ty chcesz wziąć arenę na pustyni, drewno na pale i konie, a przede wszystkim czas?
Hobbicie nie obraź się, ale to co piszę przepisuję z drobnymi poprawkami pisałem na komórce i to niezbyt dobrej. Postaram się pisać na komputerze, choć nie będzie to łatwe.

A więc po poprawce rozdziałowej:
Prolog

Trzaski, chrzęst, jęki. Te odgłosy towarzyszą życiu barbarzyńcy. Crag Hack zna ten fach jak mało kto. Trudno o groźniejszego i waleczniejszego barbarzyńcę. Nie raz czyścił topór z krwi wrogów. Los nie oszczędza wojowników. Tym razem zagnał Craga w miejsce, które zmieniło jego życie.
-Bum!- drzwi tawerny otworzyły się z trzaskiem. Stanął w nich rosły, potężnie zbudowany mężczyzna w rogatym hełmie. Miał na sobie jedynie koszule z krótkimi, postrzępionymi rękawami i spodnie trzymające się na skórzanym pasie. Do pleców przytroczony był topór.
-Żryć dawajcie!- ryknął Crag gdy podszedł do lady i położył na nią złotą monetę. Truchlejący służący podał mu gorącego kurczaka z rożna i wielki kufel piwa. Crag warknął z niesmakiem i podszedł do najciemniejszego, najbardziej oddalonego stołu. Postawił swój posiłek i usiadł, gdy nagle jakiś, nie do końca rozsądny goblin wszczynając bójkę wpadł na stół Craga. Barbarzyńca wściekły z utraty posiłku złapał goblina i wyrzucił go przez najbliższe, otwarte okno. Potem wstał i kopniakami wygonił resztę awanturników.
Już miał wrócić do piwa, które jako jedyne ostało się na stole gdy nagle:
-Witaj przyjacielu- Crag odskoczył od stołu i chwycił topór.
-Spokojnie- w drugim końcu stołu siedział mężczyzna, w ciemnoniebieskim kapturze, a jego twarz skrywał cień kaptura. Bez wątpienia był to mag.
-Co robisz przy moim stole?!- wrzasnął Crag.
-Spokojnie.- powtórzył-Mam zadanie dla barbarzyńcy takiego jak ty za które otrzymasz sowite wynagrodzenie. A poza tym jestem Sandro. Crag oparł topór o stół i usiadł.
-Co to za zadanie?
-Potrzebuję pewnego przedmiotu zwanego Czaszkowym Hełmem- nagle ze stołu wydobywać zaczął się zielony dym, w którym dało się wyróżnić kontury hełmu w kształcie poziomo przęciętej czaszki.
-Oto Czaszkowy Hełm. Został mi odebrany przez złe stworzenia- Crag, do którego etyka barbarzyńcy przemawiała w sposób jasny, "bijemy złych" stracił na chwilę zdrowy rozsądek i próbował złapać hełm, ale nie wyszło mu to dlatego zapytał:
-Gdzie szukać tego czegoś, bo wygląda na to, że po drodze trzeba będzie rozbić parę głów.

Rozdział 1

Krewlod. Ojczyzna barbarzyńców, wojowników oraz dzikich, nieokiełznanych hord. To w tych tumanach piasku, kamieni, wąwozów i gór znajdował się Czaszkowy Hełm. Crag Hack przemierzał wówóz z grupą goblinów, orków i wilków.
Nie trudno było o rekrutów. Wystarczało przejść przez kilka wiosek goblińskich i zaproponować wysokie zyski, a te żądne złota stworzenia, same zgłaszały się do jego "armii". Było ich tylu by urządzić wypad na niewielkie miasto. Teraz szukali jednak hełmu w kształcie czaszki. Tu i ówdzie rosły zeschłe trawy, krzaki oraz nic nieprzypominające rośliny. Od czasu do czasu mijali szczątki tych którzy nie wiedzieli zbyt wiele o gościnności tej krainy. Gobliny Craga rzucały się na nie w nadziei na łup. Gdy przemierzali ten bezmiar pustki Crag zauważył tumany kurzu i pyłu wznąszące się w oddali.
-FORMOWAĆ SZYK!!! Utworzyć trzy rzędy! Szybko łajzy! Przyśpieszyć tempo marszu- krzyknął i wyjechał na przód. Po pewnym czasie zbliżyli się na tyle by do siebie wołać. Wojownik dostrzegł, że i przeciwnik utworzył szyk bojowy. Było ich mniej.
-Gotować się do walki-powiedział do najbliższego goblina i wyjechał na przód.
-Odejdźcie stąd! Przybysze nie są mile widziani- krzyknął najwyraźniej ich dowódca.
-Jaką masz tu władzę. Podaj mi swe imię i stopień-odkrzyknął Crag.
-Zwą mnie Gurnisson i pilnuje granic tych ziem. Odejdźcie stąd a daruje wam żyć!
-Twój pan skradł cenny przedmiot mojemu "przyjacielowi" i mam zamiar go odzyskać dlatego nie przestraszy mnie byle zielone ścierwo, a teraz zejdź mi z drogi!
-Po moim trupie!
-Jak chcesz! Na nich!
-Brać ich!
Crag Hack ruszył na szereg goblinów wroga. Niestety wojska Gurnissona były dobrze wyszkolone. Kiedy koń Craga miał zgnieść najbliższego karzełka, ten nastawił swoją dzidę i zabił wierzchowca barbarzyńcy. Na nieszczęście owego stworzenia, koń wywracając się zgniótł go, a w agonii kopnął jego pobratymca. Wojownik rozwścieczony utratą tak kosztownego stworzenia z furią kopnął jednego z orków i odciął mu nogi jednym zgrabnym machnięciem topora. Ów ork wydał z siebie przeraźliwy krzyk i zamachnął się na Craga. Niestety bez nóg ciężko mu było wykonać ten manewr, więc spadł na ziemię i nie mogąc z niej wstać, wykrwawił się. Walka rozgorzała na dobre. Gobliny Craga tłukły wokoło maczugami, jeźdźcy cieli mieczami, a ich wierzchowce rozszarpywały leżących, orkowie miotali toporami. Mimo to wojska Craga ponosiły wielki straty. Ich przyczyną była balista, której barbarzyńca zawczasu nie dostrzegł. Miotane z niej pociski zabijały i raniły po kilku żołnierzy naraz. Wściekły wojownik wyjął małą siekierkę zatkniętą za pas. Wprawdzie trasę rzutu od czasu do czasu przecinał jakiś goblin, ale Crag ćwiczył się w miotaniu tym narzędziem i po krótki przymierzeniu się rzucił. Nie rzucał w tych którzy obsługiwali tę śmiercionośną machinę, lecz w sznur pełniący rolę cięciwy. Toporek trafił w cel i unieruchomił balistę. Teraz Crag miał inne zmartwienie. Musiał znaleźć Gurnissona. Obrócił się dookoła i zobaczył go. Gurnisson właśnie sparował kolejny cios jeźdźcy wilków i zamachnął się by skontratakować. Crag ruszył w jego, stronę rąbiąc toporem we wszystkie strony. Na nieszczęście obok Gurnissona wznosiła się skała. Crag wbiegł na nią i skoczył z niej na wrogiego dowódcę. Spadł on ze swojego konia, a Crag wybił mu ramię ze stawu. Gurnisson jęknął z bólu i szybko wstał z ziemi, bo Crag już biegł w jego stronę. Gurnisson nie miał szans spróbował jeszcze rzucić w jego stronę miecz, ale Crag odbił go toporem. Gdy wojownik dobiegł do bezradnego przeciwnika chwycił go za włosy i przyłożył topór do jego gardła:
-RZUCIĆ BROŃ ALBO TEN TU STANIE SIĘ KARMĄ DLA MIĘSNYCH ROBALI!!! JUŻ!!!-krzyknął. Wojska Gurnissona rzuciły broń, a żołnierze Craga poczęli ich wiązać.Gobliny Craga ustawiły ich do swojego przywódcy. Barbarzyńca podszedł do rzędu więźniów i szepnął coś do stojącego obok goblina. Ten kiwnął głową, a Crag rzekł do najbliższego jeńca:
-Dam ci wybór. Możesz wstąpić do mojej armii, a ja zapewnię ci zyski i dobrobyt.
-A co jeśli nie zgodzę się?-zapytał goblin.
-Wtedy będziesz towarzyszył swojemu wodzowi w powrocie do domu.-odrzekł Crag.
-Nie pozostawię mojego dowódcy.
-Dobrze. Proszę zabrać go do jego "dowódcy".
Goblin uśmiechnął się i zaprowadził za plecy reszty. Crag zadał to pytanie wszystkim więźniom. Większość z nich pozostała przy wodzu. Gdy Crag skończył pytanie poszedł do tych którzy pozostali przy Gurnissonie:
-Dla każdego proszę przeznaczyć 20 razów.-a kiedy skończyli, dał im jeden na wpół wypity bukłak z wodą i rzekł:
-Cztery dni stąd jest miasto. Skoro tak bardzo chcecie zostać ze swym "wodzem", więc okazuję wam miłosierdzie i pozwalam wam odejść.-po czym wrócił do obozu.
Po tej bitwie, wojowie Craga widząc jego waleczność, bez ociągania, wykonywali rozkazy. Żołnierze mieli teraz broń, jaką dysponowała armia z prawdziwego zdarzenia, a do tego zbroje i tarcze. Niektórzy plądrując pole walki znajdowali trochę złota. Crag przywłaszczył sobie miecz Gurnissona, konia i odzież. Była to koszula z futrem tygrysa na brzegach i krótkie spodnie. Crag wesoły z zysku i z wysłania swojego przeciwnika w śmiertelną wędrówkę pozwolił na dzień odpoczynku. Następnego dnia wojska Craga liczące blisko 70 osób ruszyły na przód. Dzięki mapie, którą dostał od Sandro pokazująca jednocześnie miejsce, w którym znajduje się posiadacz, Crag wiedział, że za dwa dni powinni dostać się do niewielkiego miasta.
Następnego dnia rano zwinęli obóz i wyruszyli. Po drodze minęli jakiś wyschnięty na wiór las. Po pewnym czasie Crag stanął zerwał się wietrzyk Wojownik zszedł z konia. Zasłonił się przed słońcem i popatrzył przed siebie. W oddali wznosił się mur, lecz nie kamienny, a piaskowy. Tumany kurzu utworzyły ścianę nie do przebycia.
-POSTAWIĆ NAMIOTY!!! BURZA PIASKOWA!!!- krzyknął Crag, a jego żołnierze zrzucili wielkie tobołki na piach.
-Nie rozstawiajcie namiotów daleko od siebie. Kołki mocno wbijcie w ziemię-

AmiDaDeer PW
21 maja 2014, 21:34
snajpertv:
Hobbicie nie obraź się, ale to co piszę przepisuję z drobnymi poprawkami pisałem na komórce i to niezbyt dobrej.
To tego nie rób.

Po prostu. W taki sposób nie napiszesz porządnej książki, a jedynie coś, co ledwo da się przeczytać. Albo więc postaraj się lepiej pisać na tej komórce, albo przenieś się na jakiś lepszy sprzęt.

snajpertv PW
22 maja 2014, 15:45
Dobrze Hobbicie. Po prostu teraz przepisuje z telefonu, ale jak skończę będę pisał na komputerze.

Prolog

Trzaski, chrzęst, jęki. Te odgłosy towarzyszą życiu barbarzyńcy. Crag Hack zna ten fach jak mało kto. Trudno o groźniejszego i waleczniejszego barbarzyńcę. Nie raz czyścił topór z krwi wrogów. Los nie oszczędza wojowników. Tym razem zagnał Craga w miejsce, które zmieniło jego życie.
-Bum!- drzwi tawerny otworzyły się z trzaskiem. Stanął w nich rosły, potężnie zbudowany mężczyzna w rogatym hełmie. Miał na sobie jedynie koszule z krótkimi, postrzępionymi rękawami i spodnie trzymające się na skórzanym pasie. Do pleców przytroczony był topór.
-Żryć dawajcie!- ryknął Crag gdy podszedł do lady i położył na nią złotą monetę. Truchlejący służący podał mu gorącego kurczaka z rożna i wielki kufel piwa. Crag warknął z niesmakiem i podszedł do najciemniejszego, najbardziej oddalonego stołu. Postawił swój posiłek i usiadł, gdy nagle jakiś, nie do końca rozsądny goblin wszczynając bójkę wpadł na stół Craga. Barbarzyńca wściekły z utraty posiłku złapał goblina i wyrzucił go przez najbliższe, otwarte okno. Potem wstał i kopniakami wygonił resztę awanturników.
Już miał wrócić do piwa, które jako jedyne ostało się na stole gdy nagle:
-Witaj przyjacielu- Crag odskoczył od stołu i chwycił topór.
-Spokojnie- w drugim końcu stołu siedział mężczyzna, w ciemnoniebieskim kapturze, a jego twarz skrywał cień kaptura. Bez wątpienia był to mag.
-Co robisz przy moim stole?!- wrzasnął Crag.
-Spokojnie.- powtórzył-Mam zadanie dla barbarzyńcy takiego jak ty za które otrzymasz sowite wynagrodzenie. A poza tym jestem Sandro. Crag oparł topór o stół i usiadł.
-Co to za zadanie?
-Potrzebuję pewnego przedmiotu zwanego Czaszkowym Hełmem- nagle ze stołu wydobywać zaczął się zielony dym, w którym dało się wyróżnić kontury hełmu w kształcie poziomo przęciętej czaszki.
-Oto Czaszkowy Hełm. Został mi odebrany przez złe stworzenia- Crag, do którego etyka barbarzyńcy przemawiała w sposób jasny, "bijemy złych" stracił na chwilę zdrowy rozsądek i próbował złapać hełm, ale nie wyszło mu to dlatego zapytał:
-Gdzie szukać tego czegoś, bo wygląda na to, że po drodze trzeba będzie rozbić parę głów.

Rozdział 1

Krewlod. Ojczyzna barbarzyńców, wojowników oraz dzikich, nieokiełznanych hord. To w tych tumanach piasku, kamieni, wąwozów i gór znajdował się Czaszkowy Hełm. Crag Hack przemierzał wówóz z grupą goblinów, orków i wilków.
Nie trudno było o rekrutów. Wystarczało przejść przez kilka wiosek goblińskich i zaproponować wysokie zyski, a te żądne złota stworzenia, same zgłaszały się do jego "armii". Było ich tylu by urządzić wypad na niewielkie miasto. Teraz szukali jednak hełmu w kształcie czaszki. Tu i ówdzie rosły zeschłe trawy, krzaki oraz nic nieprzypominające rośliny. Od czasu do czasu mijali szczątki tych którzy nie wiedzieli zbyt wiele o gościnności tej krainy. Gobliny Craga rzucały się na nie w nadziei na łup. Gdy przemierzali ten bezmiar pustki Crag zauważył tumany kurzu i pyłu wznąszące się w oddali.
-FORMOWAĆ SZYK!!! Utworzyć trzy rzędy! Szybko łajzy! Przyśpieszyć tempo marszu- krzyknął i wyjechał na przód. Po pewnym czasie zbliżyli się na tyle by do siebie wołać. Wojownik dostrzegł, że i przeciwnik utworzył szyk bojowy. Było ich mniej.
-Gotować się do walki-powiedział do najbliższego goblina i wyjechał na przód.
-Odejdźcie stąd! Przybysze nie są mile widziani- krzyknął najwyraźniej ich dowódca.
-Jaką masz tu władzę. Podaj mi swe imię i stopień-odkrzyknął Crag.
-Zwą mnie Gurnisson i pilnuje granic tych ziem. Odejdźcie stąd a daruje wam żyć!
-Twój pan skradł cenny przedmiot mojemu "przyjacielowi" i mam zamiar go odzyskać dlatego nie przestraszy mnie byle zielone ścierwo, a teraz zejdź mi z drogi!
-Po moim trupie!
-Jak chcesz! Na nich!
-Brać ich!
Crag Hack ruszył na szereg goblinów wroga. Niestety wojska Gurnissona były dobrze wyszkolone. Kiedy koń Craga miał zgnieść najbliższego karzełka, ten nastawił swoją dzidę i zabił wierzchowca barbarzyńcy. Na nieszczęście owego stworzenia, koń wywracając się zgniótł go, a w agonii kopnął jego pobratymca. Wojownik rozwścieczony utratą tak kosztownego stworzenia z furią kopnął jednego z orków i odciął mu nogi jednym zgrabnym machnięciem topora. Ów ork wydał z siebie przeraźliwy krzyk i zamachnął się na Craga. Niestety bez nóg ciężko mu było wykonać ten manewr, więc spadł na ziemię i nie mogąc z niej wstać, wykrwawił się. Walka rozgorzała na dobre. Gobliny Craga tłukły wokoło maczugami, jeźdźcy cieli mieczami, a ich wierzchowce rozszarpywały leżących, orkowie miotali toporami. Mimo to wojska Craga ponosiły wielki straty. Ich przyczyną była balista, której barbarzyńca zawczasu nie dostrzegł. Miotane z niej pociski zabijały i raniły po kilku żołnierzy naraz. Wściekły wojownik wyjął małą siekierkę zatkniętą za pas. Wprawdzie trasę rzutu od czasu do czasu przecinał jakiś goblin, ale Crag ćwiczył się w miotaniu tym narzędziem i po krótki przymierzeniu się rzucił. Nie rzucał w tych którzy obsługiwali tę śmiercionośną machinę, lecz w sznur pełniący rolę cięciwy. Toporek trafił w cel i unieruchomił balistę. Teraz Crag miał inne zmartwienie. Musiał znaleźć Gurnissona. Obrócił się dookoła i zobaczył go. Gurnisson właśnie sparował kolejny cios jeźdźcy wilków i zamachnął się by skontratakować. Crag ruszył w jego, stronę rąbiąc toporem we wszystkie strony. Na nieszczęście obok Gurnissona wznosiła się skała. Crag wbiegł na nią i skoczył z niej na wrogiego dowódcę. Spadł on ze swojego konia, a Crag wybił mu ramię ze stawu. Gurnisson jęknął z bólu i szybko wstał z ziemi, bo Crag już biegł w jego stronę. Gurnisson nie miał szans spróbował jeszcze rzucić w jego stronę miecz, ale Crag odbił go toporem. Gdy wojownik dobiegł do bezradnego przeciwnika chwycił go za włosy i przyłożył topór do jego gardła:
-RZUCIĆ BROŃ ALBO TEN TU STANIE SIĘ KARMĄ DLA MIĘSNYCH ROBALI!!! JUŻ!!!-krzyknął. Wojska Gurnissona rzuciły broń, a żołnierze Craga poczęli ich wiązać.Gobliny Craga ustawiły ich do swojego przywódcy. Barbarzyńca podszedł do rzędu więźniów i szepnął coś do stojącego obok goblina. Ten kiwnął głową, a Crag rzekł do najbliższego jeńca:
-Dam ci wybór. Możesz wstąpić do mojej armii, a ja zapewnię ci zyski i dobrobyt.
-A co jeśli nie zgodzę się?-zapytał goblin.
-Wtedy będziesz towarzyszył swojemu wodzowi w powrocie do domu.-odrzekł Crag.
-Nie pozostawię mojego dowódcy.
-Dobrze. Proszę zabrać go do jego "dowódcy".
Goblin uśmiechnął się i zaprowadził za plecy reszty. Crag zadał to pytanie wszystkim więźniom. Większość z nich pozostała przy wodzu. Gdy Crag skończył pytanie poszedł do tych którzy pozostali przy Gurnissonie:
-Dla każdego proszę przeznaczyć 20 razów.-a kiedy skończyli, dał im jeden na wpół wypity bukłak z wodą i rzekł:
-Cztery dni stąd jest miasto. Skoro tak bardzo chcecie zostać ze swym "wodzem", więc okazuję wam miłosierdzie i pozwalam wam odejść.-po czym wrócił do obozu.
Po tej bitwie, wojowie Craga widząc jego waleczność, bez ociągania, wykonywali rozkazy. Żołnierze mieli teraz broń, jaką dysponowała armia z prawdziwego zdarzenia, a do tego zbroje i tarcze. Niektórzy plądrując pole walki znajdowali trochę złota. Crag przywłaszczył sobie miecz Gurnissona, konia i odzież. Była to koszula z futrem tygrysa na brzegach i krótkie spodnie. Crag wesoły z zysku i z wysłania swojego przeciwnika w śmiertelną wędrówkę pozwolił na dzień odpoczynku. Następnego dnia wojska Craga liczące blisko 70 osób ruszyły na przód. Dzięki mapie, którą dostał od Sandro pokazująca jednocześnie miejsce, w którym znajduje się posiadacz, Crag wiedział, że za dwa dni powinni dostać się do niewielkiego miasta.
Następnego dnia rano zwinęli obóz i wyruszyli. Po drodze minęli jakiś wyschnięty na wiór las. Po pewnym czasie Crag stanął zerwał się wietrzyk Wojownik zszedł z konia. Zasłonił się przed słońcem i popatrzył przed siebie. W oddali wznosił się mur, lecz nie kamienny, a piaskowy. Tumany kurzu utworzyły ścianę nie do przebycia.
-POSTAWIĆ NAMIOTY!!! BURZA PIASKOWA!!!- krzyknął Crag, a jego żołnierze zrzucili wielkie tobołki na piach.
-Nie rozstawiajcie namiotów daleko od siebie. Kołki mocno wbijcie w ziemię.- i zdjął własny namiot.
Rozpętała się burza. Owe schronienia uszyte były z grubych skór Gorgon, błotnistych, ziejących ogniem byków. Pozwalały one na przetrwanie takich zawieji. W tym czasie Crag przeglądał magiczną mapę. Mapa faktycznie była niezwykła. Nie tylko pokazywała położenie danych miejsc, ale informowała o godzinie, dacie, celu podróży i dokładną odległość od niego. Crag, który nie umiał zbyt dobrze czytać, a co dopiero pisać, nie umiał poprawnie odczytać niektórych cyfr. Mimo to dużo z tego rozumiał.

effendie PW
22 maja 2014, 18:20
Jakoś ciężko mi wyobrazić sobie błotniste byki, ale może to przez moją niezbyt rozwiniętą wyobraźnię. Ta mapa a'la Heroes GUI też nie brzmi zbyt prawdopodobnie - data w dniach? Chodzi o licznik od czasu rozpoczęcia misji, otrzymania mapy, narodzin Hacka czy może jeszcze od jakiegoś innego wydarzenia?

Poza tym czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.

snajpertv PW
22 maja 2014, 19:08
effendie. Mapa pokazywała rok, miesiąc i dzień, ale tego nie sprecyzowałem. Dziękuje więc za zauważenie owego błędu. Co do Gorgon chodziło o to, że żyły na bagnach i błotach niedaleko Krewlod, czyli w Tatalli.

snajpertv PW
3 czerwca 2014, 17:22
Po dłuższym niepisaniu:

Rozdział 1

Krewlod. Ojczyzna barbarzyńców, wojowników oraz dzikich, nieokiełznanych hord. To w tych tumanach piasku, kamieni, wąwozów i gór znajdował się Czaszkowy Hełm. Crag Hack przemierzał wówóz z grupą goblinów, orków i wilków.
Nie trudno było o rekrutów. Wystarczało przejść przez kilka wiosek goblińskich i zaproponować wysokie zyski, a te żądne złota stworzenia, same zgłaszały się do jego "armii". Było ich tylu by urządzić wypad na niewielkie miasto. Teraz szukali jednak hełmu w kształcie czaszki. Tu i ówdzie rosły zeschłe trawy, krzaki oraz nic nieprzypominające rośliny. Od czasu do czasu mijali szczątki tych którzy nie wiedzieli zbyt wiele o gościnności tej krainy. Gobliny Craga rzucały się na nie w nadziei na łup. Gdy przemierzali ten bezmiar pustki Crag zauważył tumany kurzu i pyłu wznąszące się w oddali.
-FORMOWAĆ SZYK!!! Utworzyć trzy rzędy! Szybko łajzy! Przyśpieszyć tempo marszu- krzyknął i wyjechał na przód. Po pewnym czasie zbliżyli się na tyle by do siebie wołać. Wojownik dostrzegł, że i przeciwnik utworzył szyk bojowy. Było ich mniej.
-Gotować się do walki-powiedział do najbliższego goblina i wyjechał na przód.
-Odejdźcie stąd! Przybysze nie są mile widziani- krzyknął najwyraźniej ich dowódca.
-Jaką masz tu władzę. Podaj mi swe imię i stopień-odkrzyknął Crag.
-Zwą mnie Gurnisson i pilnuje granic tych ziem. Odejdźcie stąd a daruje wam żyć!
-Twój pan skradł cenny przedmiot mojemu "przyjacielowi" i mam zamiar go odzyskać dlatego nie przestraszy mnie byle zielone ścierwo, a teraz zejdź mi z drogi!
-Po moim trupie!
-Jak chcesz! Na nich!
-Brać ich!
Crag Hack ruszył na szereg goblinów wroga. Niestety wojska Gurnissona były dobrze wyszkolone. Kiedy koń Craga miał zgnieść najbliższego karzełka, ten nastawił swoją dzidę i zabił wierzchowca barbarzyńcy. Na nieszczęście owego stworzenia, koń wywracając się zgniótł go, a w agonii kopnął jego pobratymca. Wojownik rozwścieczony utratą tak kosztownego stworzenia z furią kopnął jednego z orków i odciął mu nogi jednym zgrabnym machnięciem topora. Ów ork wydał z siebie przeraźliwy krzyk i zamachnął się na Craga. Niestety bez nóg ciężko mu było wykonać ten manewr, więc spadł na ziemię i nie mogąc z niej wstać, wykrwawił się. Walka rozgorzała na dobre. Gobliny Craga tłukły wokoło maczugami, jeźdźcy cieli mieczami, a ich wierzchowce rozszarpywały leżących, orkowie miotali toporami. Mimo to wojska Craga ponosiły wielki straty. Ich przyczyną była balista, której barbarzyńca zawczasu nie dostrzegł. Miotane z niej pociski zabijały i raniły po kilku żołnierzy naraz. Wściekły wojownik wyjął małą siekierkę zatkniętą za pas. Wprawdzie trasę rzutu od czasu do czasu przecinał jakiś goblin, ale Crag ćwiczył się w miotaniu tym narzędziem i po krótki przymierzeniu się rzucił. Nie rzucał w tych którzy obsługiwali tę śmiercionośną machinę, lecz w sznur pełniący rolę cięciwy. Toporek trafił w cel i unieruchomił balistę. Teraz Crag miał inne zmartwienie. Musiał znaleźć Gurnissona. Obrócił się dookoła i zobaczył go. Gurnisson właśnie sparował kolejny cios jeźdźcy wilków i zamachnął się by skontratakować. Crag ruszył w jego, stronę rąbiąc toporem we wszystkie strony. Na nieszczęście obok Gurnissona wznosiła się skała. Crag wbiegł na nią i skoczył z niej na wrogiego dowódcę. Spadł on ze swojego konia, a Crag wybił mu ramię ze stawu. Gurnisson jęknął z bólu i szybko wstał z ziemi, bo Crag już biegł w jego stronę. Gurnisson nie miał szans spróbował jeszcze rzucić w jego stronę miecz, ale Crag odbił go toporem. Gdy wojownik dobiegł do bezradnego przeciwnika chwycił go za włosy i przyłożył topór do jego gardła:
-RZUCIĆ BROŃ ALBO TEN TU STANIE SIĘ KARMĄ DLA MIĘSNYCH ROBALI!!! JUŻ!!!-krzyknął. Wojska Gurnissona rzuciły broń, a żołnierze Craga poczęli ich wiązać.Gobliny Craga ustawiły ich do swojego przywódcy. Barbarzyńca podszedł do rzędu więźniów i szepnął coś do stojącego obok goblina. Ten kiwnął głową, a Crag rzekł do najbliższego jeńca:
-Dam ci wybór. Możesz wstąpić do mojej armii, a ja zapewnię ci zyski i dobrobyt.
-A co jeśli nie zgodzę się?-zapytał goblin.
-Wtedy będziesz towarzyszył swojemu wodzowi w powrocie do domu.-odrzekł Crag.
-Nie pozostawię mojego dowódcy.
-Dobrze. Proszę zabrać go do jego "dowódcy".
Goblin uśmiechnął się i zaprowadził za plecy reszty. Crag zadał to pytanie wszystkim więźniom. Większość z nich pozostała przy wodzu. Gdy Crag skończył pytanie poszedł do tych którzy pozostali przy Gurnissonie:
-Dla każdego proszę przeznaczyć 20 razów.-a kiedy skończyli, dał im jeden na wpół wypity bukłak z wodą i rzekł:
-Cztery dni stąd jest miasto. Skoro tak bardzo chcecie zostać ze swym "wodzem", więc okazuję wam miłosierdzie i pozwalam wam odejść.-po czym wrócił do obozu.
Po tej bitwie, wojowie Craga widząc jego waleczność, bez ociągania, wykonywali rozkazy. Żołnierze mieli teraz broń, jaką dysponowała armia z prawdziwego zdarzenia, a do tego zbroje i tarcze. Niektórzy plądrując pole walki znajdowali trochę złota. Crag przywłaszczył sobie miecz Gurnissona, konia i odzież. Była to koszula z futrem tygrysa na brzegach i krótkie spodnie. Crag wesoły z zysku i z wysłania swojego przeciwnika w śmiertelną wędrówkę pozwolił na dzień odpoczynku. Następnego dnia wojska Craga liczące blisko 70 osób ruszyły na przód. Dzięki mapie, którą dostał od Sandro pokazująca jednocześnie miejsce, w którym znajduje się posiadacz, Crag wiedział, że za dwa dni powinni dostać się do niewielkiego miasta.
Następnego dnia rano zwinęli obóz i wyruszyli. Po drodze minęli jakiś wyschnięty na wiór las. Po pewnym czasie Crag stanął zerwał się wietrzyk Wojownik zszedł z konia. Zasłonił się przed słońcem i popatrzył przed siebie. W oddali wznosił się mur, lecz nie kamienny, a piaskowy. Tumany kurzu utworzyły ścianę nie do przebycia.
-POSTAWIĆ NAMIOTY!!! BURZA PIASKOWA!!!- krzyknął Crag, a jego żołnierze zrzucili wielkie tobołki na piach.
-Nie rozstawiajcie namiotów daleko od siebie. Kołki mocno wbijcie w ziemię.- i zdjął własny namiot.
Rozpętała się burza. Owe schronienia uszyte były z grubych skór Gorgon, błotnistych, ziejących ogniem byków. Pozwalały one na przetrwanie takich zawieji. W tym czasie Crag przeglądał magiczną mapę. Mapa faktycznie była niezwykła. Nie tylko pokazywała położenie danych miejsc, ale informowała o godzinie, dacie, celu podróży i dokładną odległość od niego. Crag, który nie umiał zbyt dobrze czytać, a co dopiero pisać, nie umiał poprawnie odczytać niektórych cyfr. Mimo to dużo z tego rozumiał. W końcu burza ustała. Wojsko Craga zwinęło namioty i ruszyło ku miastu oddalonemu o dzień drogi stąd.

snajpertv PW
12 czerwca 2014, 17:42
Rozdział 2

-Co do diabła!?- wrzasnął Crag. Przed nimi wznosiły się niewielkie mury miasta. Nic nie dziwiłoby przeciętnego obserwatora oprócz faktu, że nad miastem unosił chmura pyłu, a na murach toczy się walka słyszana, nawet z odległości w jakiej armia Craga znajdowała się od miasta. To nie dziwiło barbarzyńcy. Wiedział od Sandro, że uzurpatorzy utrzymują miasta w ciągłej niewoli jednak to nie oni atakowali miasto. Byli to zwykli rozbójnicy. Co zdziwiło Craga to, to że postanowili oni zaatakować miasto, a nawet wyraźnie dawać radę obrońcom. Wojownikowi takiemu jak Crag nie mieściło się w głowie by przegrywać jakąś bitwę i to w mieście otoczonym murami! Dla jego nieprzeciętnych mięśni topór bojowy stanowił część życia. Walka dla Craga to styl i sposób na życie, a przegrana liczyła tyle co śmierć bo wojownik taki jak on nie poddałby się, a prędzej zginął.
-Znowu te zielone ścierwa stają mi na drodze.- mówiąc to miał na myśli Gurnissona, którego posłał na morderczą wędrówkę przez pustynię.
-No cóż. Najwyraźniej to bandyckie łajdaki nie przewidziały pomocy dla miasta!- tę uwagę skierował w stronę swojej armii która wyczekiwała tuż za nim. Żołnierze przytaknęli ochoczo. Każdy wiedział, że walka pod wodzą Craga jest wyjątkowo opłacalna bo sam nie zabierał procentu od zarobku jako dowódca. Poza tym Crag dbając o nich urządzał im pół godzinne ćwiczenia. Każdy musiał ćwiczyć, a on z satysfakcją stwierdził, że robią duże postępy jako barbarzyńcy, wojownicy i zdyscyplinowani żołnierze. Stali teraz przed miastem gotowi na wszystkie polecania przywódcy.
-FORMOWAĆ SZYK BOJOWY!!!- krzyknął Crag. W mgnieniu oka wilczy jeźdźcy ustawili się w szereg. Tuż za nimi pojawiła się piechota i miotacze toporów.
-Wszyscy na przód!- ryknął Crag i popędził na koniu wprost na wroga. Przeciwnicy zajęci walką nie zauważali nadciągającej odsieczy dla miasta. Gdy usłyszeli szczęk stali tuż za sobą atakujący pod murem wiedzieli, że jest już za późno. Wojowie Craga parli na przód niczym fala, a sam Crag niczym latający topór siekący wszystko co ośmieliło się stawać między nim a miastem. Oblegający szybko spostrzegli, iż nie mają najmniejszych szans. Zaczęli uciekać. Cragowi nie chciało się ich ścigać. Zaklął cicho i odszedł.

To wiecie o czym ten rozdział.
strona: 1 - 2
temat: Crag Hack - czyli moja na wpół wymyślona historia

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel