Kwasowa Grota Heroes VIIMight & Magic XHeroes III - Board GameHorn of the AbyssHistoria Światów MMSkarbiecCzat
Cmentarz jest opustoszały
Witaj Nieznajomy!
zaloguj się    załóż konto
Nieznane Opowieścitemat: [RPG] Wojna Żywiołow: Dzień Pioniera
komnata: Nieznane Opowieści
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 ... 8 - 9 - 10

AmiDaDeer PW
23 grudnia 2010, 13:16
Te szumowiny nie wiedzą, z kim mają do czynienia - powiadam.

SSSSSSSSSSSSSSSSSSIIIIIIIIIIIOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOORRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRB!!!

Takoż wywołałem aurę, która da im do zrozumienia, że istny apokalyps na się zsyłają. Bo żeby pożerać Placka z Galaretką? - to nawet nie bluźnierstwo: to pogrom resztek intelektualizmu wszelakiego! Takoż powiadam, na elementaria gugole!

A tu co? Rzecz jakaś. I pyta mnie, co to jest. A niech zna łaskę pana - próbuję to zbadać, samoż mnie ciekawi.

Irhak PW
25 grudnia 2010, 00:51
- TO ma być pancerz - Ningress prawie zakrztusił się swoim własnym kaszlem. - Toż to jakaś kpina, nie pancerz! Ciekawe przed czym miałaby Cie ona chronić? Bo na pewno nie przede mną... a jeśli mówisz o tym drugim wyposażeniu, o tym, które masz pod tą nędzną namiastką pancerza, to przypominam jej mości królewnie - ostatnie słowa wymówił z wyraźną pogardą dla tego tytułu i pewną dozą zarówno wściekłości jak i politowania- że nie uchroniło ją przed magią, z którą nam przyjdzie i tak kiedyś walczyć... przypominam jej także, by nie unosiła się, bo o ile mi pamięć nie szwankuje, to JA się uchyliłem przed zaklęciem skamienienia i przepędziłem napastnika, a jej mości królewna - słowa półelfa wyraźnie nabrały nuty ironii- była cały czas zaklęta w kamień i dopiero JA musiałem ją odczarować do normalnego funkcjonowania.
Wszyscy spojrzeli się na Ningressa, który chyba wyładował już cały zbierany przez całą podróż gniew i zdegustowanie księżniczką gnolli.

Wiewek PW
25 grudnia 2010, 14:05
Gad z zaskoczeniem spojrzał na półelfa. Nie spodziewał się tego po wierszoklecie.

- Łoł... - westchnął Zdzich. - Zdaje się musiałeś to długo w sobie dusić. I jak lepiej? - spytał i odwrócił się do Farawell. - A ty, tak na przyszłość, mogłabyś nie straszyć innych swoją mordą? Naprawdę, wyglądasz gorzej niż papka, którą dawały mi elfy w tym la-bo-ra-to-rium - przesylabował.

Ty, udało się powiedzieć te cholerne słowo! A skoro Ningress może obrazić tą gnollicę, goblinicę czy czym ona tam jest, to i ja mogę... Chyba... Chwilunia! Czy on powiedział "jej mości królewnie"? O w mordę, jak znam życie, będę tego w przyszłości mocno żałował.

Kirin PW
27 grudnia 2010, 18:05
Andromach w duszy przeklinał cholerne szczęście tego gnolla. Uznał jednak, że przeciwnik dostał wystarczająco mocno aby uznać go za „unieszkodliwionego”. Kirinotaur skupił się więc na drugim wrogu i wyprowadził cios wycelowany w jego prawe kolano, mając nadzieję że tym razem nie będzie żadnych komplikacji.

Irhak PW
27 grudnia 2010, 21:24
- Zdzisiu, kochany Zdzisiu... ja nawet z nią nie zacząłem - Ningress sięgnął po ciastko. - Chwila! Czy czasem nie użyłeś słów "elfy" i "laboratorium" w jednym zdaniu?

Wiewek PW
28 grudnia 2010, 08:35
- Nie zacząłeś? A ten potok słów to co? Wstęp? - zareagował drakonid. Jeśli to dopiero początek, to zaczynam bać się kolejnych paru minut. - Tak, użyłem tychże słów w jednym zdaniu. Wiesz może coś, o czym ja nie mam zielonego pojęcia?

Xelacient PW
28 grudnia 2010, 12:09
Materialną część kryształu, swoistą bazę stanowił kwarc jednak po głębszej analizie Placek wyczuł drzemiącą w nim energię, tak, był to specyficzny przypadek gdy energia magiczna odłożyła się w krysztale i na wskutek przebywania w odpowiednim środowisku nabrała specyficznych właściwości, w tym przypadku miał do czynienia z odmianą ukierunkowaną na „życie, tworzenie i odbudowywanie”, z kryształami tego typu spotykał się wystarczająco często, by wiedzieć, że są doskonałym zasobem do rzucania zaklęć… z określonej domeny.

A teraz miał przed sobą, całkiem dobrej jakości egzemplarz, co prawda jakiś grawerunek naruszył jego strukturę, ale gdyby jego Nosiciel porządnie oberwałby, przy odpowiednim wykorzystaniu tego obiektu mógłby go w ciągu kilku chwili przywrócić do kupy,
chyba, że na czary leczące też jest odporny.

***

Po ataku Ningressa hybryda najwyraźniej chciała przejść do kontrataku, bo zaraz zerwała się z miejsca i przybrała pozycję obronną, lecz po sflankowaniu przez Zdzicha, stała przez chwilę patrząc na nich w napięciu po czym bez słowa się odwróciła i ignorując dalsza rozmowę wyszła trzaskając drzwiami.

Proszę panów spokojnie! –zaczął Grauczuk podchodząc z blaszanym dzbankiem i nalewając im po kolei parującej guarany –nie po to panna Farawell wyszła, żebyście wy teraz brali się za łby, poza tym o co chodzi z tym „napastnikiem”?
Elibeth spojrzała porozumiewawczo na półelfa.
-Ty opowiadasz, czy ja mam go zająć?

***

Drugi gnoll, wciąż mający problemy z przejrzeniem na oczy, po usłyszeniu skowytu towarzysza podniósł gardę wyżej i zaczął się powoli wycofywać tyłem, dzięki czemu druid bez przeszkód wyprowadził atak, skutecznie obalając go na ziemię, co prawda chciał zaraz wstać, ale po zaaplikowaniu kolejnego ciosu, stracił na to ochotę.

Poszło gładko, ale niestety, trójka goblinów już zmierzała w jego stronę, próbując go otoczyć, podobnie jak świniarz, który niewiele myśląc zaczął pędzić w jego stronę, ale leprakauny zgotowały mu taki deszcz kamieni, że padł po sześciu krokach.

Irhak PW
28 grudnia 2010, 13:59
- Wolałbym mu pokazać, ale to raczej niemożliwe - odparł Ningress. - Poza tym, mam tu ciekawszą historię... słyszałaś kiedyś o laboratoriach elfów? Pierwszy raz o tym słyszę... coś się święci... czuję to w powietrzu...

Xelacient PW
28 grudnia 2010, 15:10
-Ningress... -odpowiedziała mu szeptem w ich języku -ale z ciebie odludek, nie masz nawet bladego pojęcia o rozległości działań "naszej" rasy? Przecież jesteśmy jedną z najszlachetniejszych we wszechświecie, a czyż naszym powołaniem nie jest jego badanie, nawet jeśli nie zawsze jest to coś z czego można być dumnym?

Trith PW
30 grudnia 2010, 00:00
Żywiołaczka wyszczerzyła się swoim typowym, szerokim uśmiechem i podjęła rozmowę: - Jap, mnie tu jest więcej niż w innych miejscach, gdyż, a nawet ponieważ nowe światy są i one wymagają jak i ja jestem, tych którzy żywioły od podeszwy do kapelusza znają. - po czym uśmiech całkowicie zniknął z jej oblicza, a ona sama zaczęła z największą powagą zbierać rozrzucone przez wiatr kartki papieru.

- Natomiast dziękuję, nie pijam guara. Choć jeszcze nigdzie w pobliżu nie widziałam żadnej studzienki magicznej, wszak to wysoko industryczne miejsce, zapewne. Że też w owych czasach większe większości ilości powszechnej porzucają starą, ale jarą, poczciwą magyę na rzecz kruchych i niewartych zaufania ciekawostek futuryzmu technicznego. - mówiła segregując w dłoniach kartki według tematu i powiązanej z nim osoby. Było to niezwykle łatwe, gdyż papier zabarwił się od treści w nim zawartej zupełnie na kolor, jakim delikatnie jaśniały istoty prowadzące audycję. Jak to jednak Eclectica miała w zwyczaju niemal gremlińskim, dołożyła do zapisków coś od siebie, mianowicie nasączyła papier delikatną, lecz efektywną dawką absurdu, która wykrzywiała tekst, czyniąc go zabawniejszym. Ponadto sama esencja działa rozśmieszająco na czytającego.

Tak spreparowane zapiski posłała lekkim, magicznym wiatrem tuż pod nosy istot, którym wcześniej te kartki uciekły.

Ta audycja będzie jeszcze śmieszniejsza, niż z początku zakładano.

Wiewek PW
30 grudnia 2010, 09:43
Mmm... Guarana, dawno nie piłem. Dobra, cieplutka. Taką lubię. - Wypił napój jednym haustem. - Czegoś mi brakuje... Wiem! - Wyciągnął z torby butlę goblińskiego piwa, którą dostał od Riszczaka, odkorkował i pociągnął jeden wielki łyk. - Guarana guaraną, ale piwa nie przebije.

Irhak PW
30 grudnia 2010, 12:28
- Nie, to nie możliwe! - Ningress wstał, trzymając się za głowę. - Elfy to dzieci światła, mocy i życia! Nie powinny się babrać nauką i się cofać we własnym rozwoju. NIEEEEEEE! - oczy Ningress zaszły mgłą, a on sam się uspokoił i opuścił ręce, a potem otworzył usta i...
... i usłyszano głos, który rzadko było słychać. Głos, którym już się posługiwał przy przepowiadaniu Wojny Żywiołów. Głos suchy, ale dźwięczny. Głos tajemniczy, choć każdemu dobrze znany, jak głos matki. Głos, którego niektórzy nazywając głosem samej Wielkiej Przepowiedni lub głosem Mocy Kopuły, tajemniczych istot, o których mówi się w legendach, że stworzyły świat.

Kiedy Dzieci Magii nadejdą,
a mroki Światła odejdą,
nastąpi dzień zwycięstwa,
dzień przeklęstwa.
Co się zrodziło nie z magii,
magią obdarzone będzie.
By strzec Kamieni,
Dziedzic na tronie zasiądzie.


Jak tylko Ningress odzyskał kontrolę nad własnym ciałem, zaczął śpiewać pieśń i tańczył w rytm jej. Śpiewał melodyjnym głosem, ale w języku, którego ani elfy, ani gospodarz, ani drakonid nie rozumieli. Ningress śpiewając pierwszą zwrotkę patrzył na Elibeth, drugą kierował do Grauczuka, a trzecią do Zdzicha. Nie wiadomo do kogo kierował czwartą. Patrzył się na drzwi, ale na ostatnią zwrotkę odwrócił się do Elibeth i podszedł do niej bardzo blisko. Tak blisko, że mogła zobaczyć ogniki w jego oczach. Oczach pełnych gniewu i łez...

AmiDaDeer PW
30 grudnia 2010, 13:01
Siorb.

Takeż to... Już to gdzieś widziałem. I takie to piękne! Ale czy się przyda tej szumowinie? Czy nie zbezcześci? Pewno zbezcześci. Nie, nie rzeknę.

Ale wtóre - na co mi to? Mię się nie przyda. Mię cukry służą.


Waszmości Człeku, toż to kamień regeneracyjny. Rany twe zawiesi w powietrzu, a te prysną, wyparują niczym woda na ciele.


Z kim ja się zadaję? - no z kim! Żeż to wszystko... elementaria gugole...

Wiwern PW
30 grudnia 2010, 13:49
Gregory roześmiał się:
- Dobra robota! Z tego co pamiętam, to chciał pan lecieć ze mną? Właśnie zwolniło się miejsce. Teraz proszę podjąć decyzję. Jeśli się pan nie zgodzi, to... nakarmimy brzuszek. Jeśli pan dalej chce lecieć... Zapraszam do mojej celi. Obgadamy kilka spraw.

Shred zdawał sobie sprawę, że tutaj nie ma odpowiednich warunków na omówienie tych kilku zasad, które będą obowiązywały Placka. U siebie będzie czuł się pewniej i o wiele bardziej komfortowo.

- Mhm... To jak? Zgadza się pan czy nie?

AmiDaDeer PW
30 grudnia 2010, 13:55
Czy ja dobrze zrozumiałem? A to łotr! Ale... może się przydać sukinkot.

Daję Ci moją zgodę.

I tak oddaliłem się nieco od tego pacana. Na wszelki wypadek. No i miałem resztę bandy na oku... To jest - na truskawce.

Wiwern PW
30 grudnia 2010, 14:40
- Podjął pan doskonałą decyzję.

Gregory wstał, zasunął krzesło i schował kamyk do kieszeni. Trzeba o niego dbać. Niedługo wsadzi go Scorpiniorowi prosto w dupę. Następnie złapał pudło, w którym był pan placek i spokojnie włożył go do niego. Na czas transportu. Gdy już, wszystko było załatwione - ruszył do swojej celi. Jak gdyby nigdy nic.

I tak Greg znowu ruszył trasą którą znał na pamięć, 60 kroków głównym korytarzem, 50 kroków w górę i 40 kroków w prawo wzdłuż korytarza.

Gdy był już w "domu", otworzył pudło z plackiem, a sam usiadł sobie wygodnie. Popatrzył się na istotę i zaczął:
- Jest pan inteligentnym magicznym. Pewnie domyślił się pan, że nagle nie polubiłem takich jak pan. Na samą myśl, że miałbym na wakacjach opiekować się jakimś kolesiem... jeszcze magicznym... fuj! No ale przyda mi się jakiś magiczny po swojej stronie. Ostatnio wiele się mówi o zwiększonym zagrożeniu ze strony magii. W rejonach, które odwiedzę jest ono szczególne. W dodatku już jeden Scorpinior podrzucił mi magiczną zabawkę a mój gargulec dał się opanować jakiemuś plackowi. Bez urazu! Już na na starcie mam przejebane. Potrzebny mi koleś, który wie nawet więcej ode mnie i wykryje zagrożenie. Pan nadaje się idealnie. Ma odpowiednie umiejętności i nie stanowi dla mnie żadnego zagrożenia. Żadnego! Pan będzie mi pomagał na czas wojny a ja przy okazji pomogę panu. Swoją drogą... zaraz mi pan przedstawi swoje cele.

Shred uśmiechnął się. Wyraźnie bawił go w fakt, że rozmawia z magicznym plackiem. Uspokoił się momentalnie i wrócił do swojego poważnego tonu:
- Stawiam tylko trzy warunki. Musi pan je spełniać, bo inaczej będzie... mhm... niesmacznie. Musi pan pamiętać, że jestem na wakacjach i odpoczywam na tej wojnie. Więzienne życie dało mi dosyć w kość. Nie będę pana specjalnie ukrywał. Niech się czasami nie zdziwi jak w wyjątkowej sytuacji pokaże pana kilku osobom. Musi pan wtedy odgrywać swoją rolę. Rolę zwierzątka. Może pan zachowywać swoje ludzkie... plackowe cechy ale muszą odczuć, że ja jestem wyżej od pana i, że nie jesteśmy kumplami. O reputacje trzeba dbać. Jeśli byłby pan tak miły to może pan udawać zwierzątko bardziej dosłownie. Na samą myśl, że placek siedzi mi na ramieniu i papuguje moje słowa... mhm... to by było zabawne! Inna ważna zasada. Po wojnie kończymy współpracę i dokańczamy walkę. No i trzecia zasada... Musi pan uczestniczyć w moich brutalnych zabawach z magicznymi. To chyba wszystko. To jak? Dalej chce pan współpracy?


AmiDaDeer PW
30 grudnia 2010, 14:58
Współpraca... Tak, przyda mi się ktoś taki. Zaprawdę powiadam - nie jest z niego wcale taki zły człek! Jedynie głupi, jak każdy. Do czterdziestu dwóch, wszyscy muszą być głupi... Elementaria, czemuż to?

Pierwszy warunek. Tak, zwierzęta są inteligentniejsze od dwunożnych. Działają zawsze tak, jak powinny. Czasem tylko zdarzają się szumowiny. Niech to - zgodzę się. Może rzeczywiście będzie zabawnie...

Drugi - to miałoby sens. Zabiję drania prędzej czy później, jakom jestem Placek z Galaretką! A trzeci? Magiczni to zwykle pyszałki. Czyli żadnych kłopotów, powiadam.

Zaprawdę mówię: daję zgodę. Teraz ty, drogi panie Człowiek, musisz zgodę wyrazić. Pierwej jednak usłysz w swej głowie historię o Placku.

Zobrazuję kosmos w jego kanale percepcyjnym, ażeby jego tępa głowa coś zrozumiała. No i siebie zobrazuję w tym kosmosie.

Historia o Placku początku nie ma. Początek bowiem zapodział się w ogromie wszechświata. Ja sam nie pamiętam, co się działo przed... sam nie wiem czym. Wszystko się miesza przez te miliardy lat.

A teraz planeta jakaś. I walka - moja z jaszczurami.

Postacią moją nie dysponuję z wyboru. Przeciwnie - chętnie bym to zmienił. W końcu jestem zdatny do jedzenia. Powiadam - zjeść mnie chcą zawsze i wszędzie. Dlatego ukrywać się muszę.

A tutaj jak wdzieram się do pokoju tego idioty i nim manipuluję. Niech zna moją potęgę. Niech zna pogrom!

Przemierzyłem już wszystkie chyba planety wszystkich galaktyk. Nic - zero odpowiedzi. Żadnej istoty, która by mnie pamiętała, żadnej podobnej do mojej. Ale w dwóch miejscach, jak pamiętam, nie byłem. Pierwsze - to tam, dokąd zmierzasz. Stąd też tu jestem. Drugie natomiast to słońce tegoż układu. Coś mi mówi, że tam właśnie podążać muszę. Ale że to niebezpieczne, to wolę najpierw tu sprawdzić wszystko.

Obraz znika. Tyle mu starczy.

Jeśli znajdę - będę szczęśliwy. Jeśli nie - moje poszukiwania będą się dalej toczyć.

Wiwern PW
30 grudnia 2010, 15:15
Greg złapał się za głowę:
- Nie lubię tych magicznych prochów. Nie rób tego więcej. Wolę zażyć coś subtelnego i aromatycznego... nie wiem... tabaka? Na pewno nie wizje spowodowane przez pana. Nawet jeśli są one oryginalne. Poza tym mam wrażenie, że chciał pan mi się wytłumaczyć ze swojej magiczności. Nie musi pan. Każdy magiczny jest dla mnie równy. Tylko nie wiem czy to dobrze.. No ale ma pan ode mnie plusa. Też walczyłem z jaszczurami.

Gregory natychmiastowo pozbierał się po obrazach placka i dodał:
- Pański cel mi odpowiada. Teraz pozwoli pan, że zlecę panu dwa małe zadania. Pewnie będę musiał współpracować z magicznymi. Będziesz miał na nich oko. Drugie zadanie będzie polegało na dowiedzeniu się jak najwięcej o pewnej damie. Nazywa się Galsza i jest żywiołakiem. Specyficznym. Zobaczy pan.

Greg nie krył swojego zadowolenia ze współpracy. Miał tylko wyrzuty, że dożył czasów, gdy trzeba współpracować z magicznymi.

- No dobra. Pogadaliśmy sobie a teraz do pudła marsz. Zaraz odlatujemy a ty musisz się przyzwyczaić do nowego domu.

AmiDaDeer PW
30 grudnia 2010, 15:17
Niech i tak będzie.

I wlatuję do pudełka, do schronienia, do domu nowego, do celi, do więzienia...

Wiewek PW
31 grudnia 2010, 14:12
Przerażony Zdzich siedział zdębiały na miejscu z otwartym pyskiem. To, co zobaczył, było... Dziwne, niezwykłe... Zatrważające... Gad nigdy nie widział wieszczących, nigdy nie słyszał ich głosu w transie. Myśli kłębiły się w umyśle drakonida. I potem jeszcze ta pieśń w nieznanym języku oraz taniec. Dlaczego trzecia zwrotka została skierowana do niego? Co oznaczają słowa tej pieśni? I czemu przepowiednie zawsze są wierszowane?
strona: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 ... 8 - 9 - 10
temat: [RPG] Wojna Żywiołow: Dzień Pioniera

powered by phpQui
beware of the two-headed weasel